Pages

poniedziałek, czerwca 04, 2018

"Toń" Marta Kisiel


Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 416
Moja ocena : 6/6

Każda nowa powieść, która wychodzi z pod ręki Marty Kisiel wzbudza w czytelnikach wiele emocji i nie inaczej było w przypadku "Toni", wychodzącej na rynek wydawniczy dokładnie 23 maja. Już od kilku dobrych tygodni książka królowała w zapowiedziach wydawnictwa Uroboros, na fp wielu czytelników i blogerów, a także miłośników poprzednich powieść Autorki. Mnie osobiście zastanawiało najbardziej, czy powieść jest kontynuacją serii o "Dożywociu", zresztą mojej ulubionej, albo związana będzie w jakiś sposób z "Nomen omen", czy może jest zupełnie odrębną opowieścią. Okazało się, że choć historia "Toni" ma pewien wspólny mianownik z przygodami Salomei Przygody w postaci pewnej żywotnej staruszki, to całość jest zupełnie nowa, bardzo odmienna od "Dożywocia", utrzymana bardziej w stylu "Nomen...", choć na jego tle wypada o wiele lepiej.

"Toń" łączy w sobie elementy powieści obyczajowej, fantastycznej, ale też kryminalnej. Jest zagadka do rozwiązania, pewna tajemnica rodzinna, a do tego historia Dolnego Śląska. We wszystko to wplecione są fantastyczne wątki w postaci psychopompów oraz wędrówki w czasie i przestrzeni. Sporo się dzieje, ale w tym szaleństwie jest metoda, która sprawia, że lektura staje się prawdziwą przygodą, niesamowitą podróżą w przeszłość, ale przed wszystkim wielką przyjemnością. Takie książki zdarzają się rzadko, kiedy więc już na nie natrafiamy, trzeba umieć docenić ich wartość.

Justyna Stern zwana przez najbliższych Dżusi, wyrusza do Wrocławia, aby pomóc ciotce Klarze zaopiekować się mieszkaniem w czasie jej nieobecności. Przyjazd dziewczyny do rodzinnego domu wzbudza w niej cały ogrom emocji, przypomina ona sobie bowiem nieco psychodeliczne dzieciństwo spędzone w małym, klaustrofobicznym mieszkanku, z ekscentryczną ciotką, która zajęła się wychowaniem Dżusi i jej siostry Eleonory, po zaginięciu ich rodziców. 

Klara, choć wcale nie jest jakąś wiekową staruszką, tylko kilka lat starszą od bratanic kobietą, przez całe życie trzymała się bezwzględnie pewnych zasad, których bezdyskusyjnie wymagała również od dziewczyn. Oczekując od nich bezwzględnego posłuszeństwa i wykonywania poleceń, zabraniała zapraszania kogokolwiek do domu, zaprzyjaźniania się z rówieśnikami, nawet wychodzenia z domu bez wyraźnej potrzeby.  
W dorosłym życiu Eleonora, bardziej spokojna i opanowana, przejęła dziwactwa ciotki, Dżusi natomiast wyrwała się spod skrzydeł opiekunki i nie ma ochoty na dalszą psychodelę. Wraca jednak na prośbę ciotki do Wrocławia ... i przez to inicjuje całą gamę wydarzeń, które mogą zniszczyć uporządkowany świat rodziny Sternów, a wszystko przez złamanie jednego z zakazów Klary i wpuszczenie do domu obcego człowieka.

W ferworze akcji, kiedy sytuacja staje się realnie niebezpieczna i zaczynają ginąć osoby z otoczenia kobiet, na jaw wychodzą sekrety, które Klara skrzętnie chowała przed dziewczynami od lat. Ciotka dzieli się tym, co wie na temat zaginięcia swego brata Ludwika Sterna i jego żony, zdradza, co tak naprawdę zdarzyło się przed laty i co znaczą wszystkie dokumenty, gromadzone od lat w małym mieszkanku. 

Cała akcja kryminalno - obyczajowa to jedno, ale najpiękniejsza w tej historii jest "toń", opisana w tak cudownie poetycki sposób, że nadaje tej opowieści większego znaczenia, niż mogłoby się na początku wydawać. Na uwagę zasługuje też część poświęcona przeszłości, aż żałuję, że jest tak krótka.  

W "Toni" można zachwycać się fabułą, wątkami fantastycznymi, obyczajowymi, historią Dolnego Śląska, interesującymi bohaterami, pewnymi nawiązaniami do osób realnych (znam osobiście dwie osoby, które stały się inspiracją do stworzenia bohaterów drugoplanowych), czy choćby tym, że tytuł książki jest idealnie trafiony, i genialny w swej prostocie. Przede wszystkim jednak, w "Toni" można utonąć. Głównie od nadmiar wrażeń i emocji. 

Warto cierpliwie czekać na każdą kolejną powieść Marty Kisiel. Jej historie powoli przyzwyczajają czytelników do tego że, stanowią gwarancją świetnej, ale też przemyślanej, interesującej i zaskakującej lektury. Autorko, pytanie zatem jest jedno: kiedy kolejna książka?

Sardegna

8 komentarzy:

  1. Od dawna planuję poznać twórczość Kisiel, ale oczywiście żyję w ciągłym niedoczasie... "Toń" zbiera tyle pozytywnych opinii, że zaopatrzyłam się już w wersję elektroniczną i może do końca roku uda mi się poznać tę historię. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam serdecznie! To niesamowita powieść, choć mocno specyficzna. Jeśli jeszcze nic nie czytałaś jej autorstwa, to nie wiem, czy nie lepiej byłoby zacząć od "Dożywocia"

      Usuń
  2. Już przeczytałam. Super! Mam jedno zastrzeżenie, ale to bardziej do siebie niż do autorki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakie zastrzeżenie? Bo teraz to mnie mega zaciekawiłaś!

      Usuń
    2. Nic takiego, winne jest moje chyba zbyt szybkie czytanie, spojrzałam na słowo "psychopomp" i przeczytałam "psychopompon", no i nastrój tajemniczości i trochę grozy szlag trafił ;)
      I ten pompon już odczepić się nie chciał.

      Usuń
    3. Rozumiem. Ale ciekawe jest to, że czasami taki szczególik, a jak może wpłynąć na odbiór lektury, ne nie? Albo zbyt wysokie oczekiwania. Na szczęście wobec "Toni" nie popadłam w taką paranoję oczekiwań, a często mi się to niestety zdarza

      Usuń
  3. Proza Kisiel również wciąż przede mną, przypomina mi z recenzji nieco moja ukochaną Olgę Tokarczuk. Pozdrawiam nocnie !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o Olgę Tokarczuk, czytałam tylko "Prawiek" zresztą kocham go miłością niezmienną od lat. I powiem Ci, coś w tym podobieństwie jest, jeśli chodzi o "Prawiek" akurat, bo co do innych powieści to nie mam porównania

      Usuń