Pages

sobota, listopada 10, 2018

"Małe Licho i tajemnica Niebożątka" Marta Kisiel


 Wydawnictwo: Wilga
Liczba stron: 206
Moja ocena : 6/6


Wielkim zaskoczeniem dla wszystkich fanów Marty Kisiel był fakt, że Autorka popełniła książkę dla dzieci. "Małe Licho", wspaniałe, wzruszające, mądre i zabawne, utrzymane w klimacie "Dożywocia", "Siły niższej", jest niejako kontynuacją losów bohaterów tych dwóch powieści, z tym że skierowane dla najmłodszych czytelników. Nie powiem, dla fanów serii Marty taka historia jest fantastyczną gratką i powodem do wielkiej radości. Każdy bowiem powrót do Lichotki jest okazją do świętowania. Nie mam jednak pojęcia, jak odbiorą tę opowieść osoby, które dwóch powyższych "dorosłych" książek nie czytały. Da się oczywiście zorientować kto jest kim, ale czy w taki sam sposób zachwycą się fabułą, jak wierni czytelnicy? Nie mam pojęcia, choć śmiem twierdzić, że tak, obserwując pełne zachwytów wpisy na fb. W każdym razie, za niedługo to sprawdzę, podsuwając książkę mojej Córce. Jestem bardzo ciekawa, czy poczuje klimat, zaczynając spotkanie z Dożywotnikami od "Małego Licha".

Najważniejszą postacią w tej książeczce jest Bożek, nazywany przez najbliższych Niebożątkiem, syn agentki literackiej Konrada, Kamili oraz Szczęsnego, który bądź co bądź jest widmem (o narodzinach chłopca można było przeczytać na samym końcu "Siły niższej"). 

Bożydar Antoni Jekiełłek jest jest wyjątkowym dzieckiem. Od urodzenia wychowywany w Lichotce, trochę pod kloszem, otoczony Dożywotnikami, z których każdy jest niesamowitą osobowością, za najlepszego przyjaciela ma anioła stróża Licho, niemieckiego uczy się od trzech dawno temu zmarłych żołnierzy Wehrmachtu, a jego domowymi zwierzątkami są Krakers, Gucio - dwa krakeny, różowe króliki i kotka Zmora. Otoczony opieką mamy, wujka Turu - wikinga o gołębim sercu, wujka Konrada - surowego i nieco mrocznego właściciela domostwa oraz anioła Tsadkiela spędza radosne 9 lat. Chłopiec wychowywany jednak w tak specyficznych warunkach nie jest świadomy życia, jakie prowadzą jego rówieśnicy. Stąd też ta jego "inność" leży na sercu Konradowi, który boi się, że Bożek nie będzie umiał poradzić sobie w społeczeństwie, wśród innych ludzi. Wraz z Kamilą podejmuje więc decyzję, aby posłać Niebożątko od września do szkoły. 

W życiu chłopca szykuje się więc prawdziwa rewolucja, na którą nikt z domowników nie jest przygotowany. Chłopiec nie rozumie pewnych rzeczy tak oczywistych dla jego kolegów, często używa zbyt wyszukanych słów, jest też na wyraz dojrzały, uważany jest więc przez nich za dziwaka i odmieńca. Bożek czuję się odrzucony, a za swoje problemy i bycie "innym" oskarża oczywiście najbliższych. Apogeum jego problemów przypada w momencie, kiedy w klasie organizowany jest bal karnawałowy, z strój tak przemyślanie skonstruowany przez Bożka nie spotyka się ze zrozumieniem kolegów, a wręcz jest wyśmiany. Wtedy na jaw wychodzi tajemnica Niebożątka, czyli zdolność chłopca, którą odziedziczył po swoim ojcu - widmie Szczęsnym. Ta umiejętność może przynieść mu jednak wiele problemów i sprowadzić na niego prawdziwe niebezpieczeństwo. Bożek będzie potrzebował natychmiastowego wsparcia, a kto ma mu go udzielić, jeśli nie najbliżsi mieszkańcy Lichotki?

"Małe Licho" jest cudowne pod wieloma względami. Po pierwsze, jak już powyżej wspomniałam, ma wielkie znaczenie dla dorosłych fanów "Dożywocia" i jest okazją do powrotu do tamtej historii. Po drugie, wykreowanie opowieści w taki sposób, by przemówiła do najmłodszych, bez znajomości dorosłych książek, zasługuje na uwagę i ogromną pochwałę. Po trzecie, w tak niepozornej historii, Autorka zawarła taki ogrom ważnych rzeczy, tematów istotnych dla dzieci, ale też ich rodziców, że nie mogę wyjść z podziwu. Historia Bożka uczy bowiem tolerancji, szacunku, uświadamia, że każde dziecko ma prawo do bycia sobą i nie musi być kopią rówieśników, bo samo w sobie jest wyjątkowe, oryginalne i jedyne w swoim rodzaju. Pokazuje, że dziecko, jakiekolwiek by było, potrzebuje wsparcia rodziny i poczucia, że dorosły poświęca mu czas, akceptuje je i uważa za ważną część swojego życia. A to wszystko jest przedstawione w książce w sposób bardzo naturalny, nie patetyczny, zabawny, ale też ciepły i wzruszający. No cudo, po prostu!

"Małe Licho" ma jedną podstawową wadę: jest zdecydowanie za krótkie. Stąd też postulat dla Autorki, aby się nie ograniczała i pisała dalsze losy Bożka, który jest tak ciekawą postacią, że jego przygody połączone z losami Dożywotników spokojnie wystarczą na fabułę kilku kolejnych tomów.  Jestem przekonana, że w swoim postulacie nie jestem odosobniona i oprócz mnie znalazłoby się bardzo wielu chętnych, którzy z zachwytem czytaliby kolejne tomy serii "Małego Licha".  
Sardegna

2 komentarze:

  1. Przeczytałam, oczywiście. Teraz tylko muszę usiąść i napisać od siebie słowo. Zgadzam się, że to powinien być cykl!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak! Zdecydowanie cykl! Przecież, jak pisałam na FB Niebożątko ma takie pomysły, że spokojnie starczy przygód na kolejnych kilka tomów. Oby Autorka dała się namówić ;)

      Usuń