Wydawnictwo: Egmont
Liczba stron: 286
Moja ocena : 5/6
To, że lubię powieści historyczne Philippy Gregory nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem. Pisałam zresztą kilkakrotnie o powieściach tej Autorki, zwłaszcza o dość opasłych tomiszczach z serii "Wojny Dwóch Róż" ("Władczyni rzek" , "Czerwona królowa"). Nie mam w biblioteczce wszystkich powieści Gregory, nie czytałam też serii o Tudorach, żadna więc ze mnie specjalistką od prozy Autorki. Do tego, taka ze mnie miłośniczka historii Anglii, że wątki historyczne stanowiące tło wydarzeń, choć pouczające, traktuję zupełnie hobbystycznie.
W każdym razie, oprócz wyżej wymienionych książek, które już czytałam i kilku jeszcze nie ruszonych, ale należących do "Wojny...", mam też w swoich zbiorach trylogię "Zakon Ciemności". Seria leżała na półkach już od kilku dobrych lat, ale dopiero teraz doczekała się swojego momentu, przynajmniej jej pierwszy tom.
"Zakon Ciemności" to historia rozgrywająca się w XV wiecznej Anglii, ale nie jest inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, w każdym razie jeśli chodzi o bohaterów, bo jeżeli spojrzymy na tło, to Philippa Gregory nie byłaby sobą, gdyby nawet wymyślonej fabuły nie umieściła w autentycznych realiach.
"Odmieniec", czyli pierwszy tom serii przybliża nam bohaterów tej opowieści, a są nimi siedemnastoletnia Izolda, córka majętnego właściciela ziemskiego w opactwie Lucretili oraz równie młody Luca Vero, nowicjusz, który przybywa do tegoż miasta ze swoją misją. Oboje, choć bardzo młodzi i niepewni siebie, zostają rzuceni w wir wydarzeń, na które zupełnie nie mają wpływu. I nie dajcie się zwieść, tu nie chodzi o romans (przynajmniej na początku...).
Izolda właśnie straciła ojca i została zgodnie z jego przedśmiertną wolą, zesłana do klasztoru, aby tam zostać ksienią i do końca życia zarządzać zakonnicami, ich majątkiem, dbać o ich rozwój duchowy i sprawy codzienne. Dziewczyna bardzo źle czuje się w tej roli, nie wierzy, iż ojciec przygotował dla niej taką, a nie inną, rolę w życiu. Zostaje jednak postawiona przed faktem dokonanym przez swojego brata i chcąc nie chcąc, musi udać do klasztoru. Męczy się jednak w zamknięciu i nie umie bez dyskusji poddać się surowym regułom zakonu. Jej jedyną pociechą w trudnych chwilach jest muzułmańska służąca - przyjaciółka z dzieciństwa, Iszrak.
Po przyjeździe Izoldy do klasztoru okazuje się, że faktycznie, mury opactwa kryją jakieś sekrety. Zakonnicom pojawiają się na dłoniach dziwne stygmaty, kobiety nocą popadają w jakiś obłęd, chodzą, jak w transie po całym klasztorze i mają trudne do wyjaśnienia wizje. Całą sprawą zaczyna interesować się papież, który zleca zbadanie tej nadprzyrodzonej sprawy młodemu, wyjątkowo inteligentnemu mnichowi, Luce Vera. Luca również zostaje niejako zmuszony do pełnienia swej roli, bowiem zdaje sobie sprawę, że najwyższym władzom się nie odmawia, nawet jeśli nie ma się ochoty na daną misję. Ponieważ chłopak jest bardzo bystry, potrafi dobrze analizować, umie oceniać sprawy racjonalnie, zostaje oficjalnie wyznaczony do roli Inkwizytora, a jego pomocnikiem zostaje przyjaciel za dawnych lat, Freize.
Mężczyźni wyruszają do zakonu w opactwie Lucretili, aby wyjaśnić, co tak naprawdę dzieje się za murami klasztoru. I tak oto czwórka bohaterów będzie miała okazję spotkać się w jednym miejscu, w mocno tajemniczej i nasyconej grozą, atmosferze ponurych, klasztornych murów.
W zakonie faktycznie dzieją się dziwne rzeczy, z których Izolda dawno już zaczęła zdawać sobie sprawę, tylko, czy w czasach kiedy wszelkie przejawy inteligencji i logicznego myślenia u kobiet są bardzo niemile widziane, a nawet surowo karane, ksienia będzie miała na tyle odwagi, aby powiedzieć głośno, co myśli? Bohaterowie będą musieli skonfrontować przesądy z prawdą, co znacznie zbliży ich do siebie.
A teraz moje wrażenia z lektury. "Odmieńca" nie da się porównać do żadnej z powieści historycznych Autorki, które czytałam, bo jest on po prostu o wiele słabszy i w przypadku takiego porównania wypada bardzo słabo, jednak, kiedy spojrzy się na książkę odrębnie, historia Izoldy i Luki naprawdę może się podobać. Jest lekko napisana, jej akcja toczy się dość dynamicznie, jest jakaś tajemnica i fajni bohaterowie. Mam jednak zarzut dotyczący treści. Historia składa się jakby z dwóch części, z czego część pierwsza dotyczy wszystkich wydarzeń, o których napisałam powyżej, natomiast druga rozgrywa się już po zakończeniu kluczowego śledztwa. Ja oczywiście rozumiem zabieg, który zaproponowała tutaj Philippa Gregory, czyli zbudowała podłoże do dalszych wydarzeń i dała bohaterom możliwość przeżywania kolejnych przygód w dwóch następnych tomach serii, uważam jednak iż fajnie byłoby, jeżeli główny wątek tomu pierwszego zająłby trochę więcej miejsca, niż tylko połowa książki.
To jest właściwie jedyny zarzut, co do tej historii. "Odmieniec" trzyma klimat mrocznej, średniowiecznej historii, widać też, że bohaterowie się rozkręcają i w kolejnych tomach przeżyją jeszcze niejedną akcję! Mnie najbardziej ciekawi oczywiście wątek uczuciowy, czy Izolda i Luca dają sobie szansę na uczucie, w momencie, kiedy oboje ślubowali celibat. Mam nadzieję, że uda mi się doczytać do końca roku pozostałe dwa tomy serii, a jeżeli nie, to będzie mój plan na rok 2020.
Sardegna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz