Pages

czwartek, grudnia 05, 2019

"Jaga" Katarzyna Berenika Miszczuk

  
Wydawnictwo: W.A.B
Liczba stron: 415
Moja ocena : 5/6

"Jaga" Katarzyny Bereniki Miszczuk to piąty tom serii o wspólnym tytule "Kwiat paproci", który pojawił się właściwie trochę nieoczekiwanie, jako bonus i niespodzianka dla wszystkich fanów twórczości Autorki. Pierwotnie bowiem opowieść o losach szeptuchy Gosławy i jej ukochanego Mieszka, miała zakończyć się na czterech tomach, aż tu nagle, niespodziewanie, Facebook obiegła wiadomość, że pani Miszczuk właśnie skończyła pisać kontynuację, a ta pojawi się w księgarniach w maju 2019 roku.

Bardzo mnie ucieszyła ta wiadomość, bowiem lektura "Kwiatu paproci" niesamowicie mi się podobała. Ciekawiło mnie również to, w jaki sposób Autorka nawiąże do wydarzeń, które praktycznie znalazły już swój finał. Okazało się jednak, iż "Jaga" nie kontynuuje historii Gosi, tylko baby Jagi, szeptuchy, której miejsce dziewczyna zajęła. W piątym tomie mamy więc okazję poznać młodość Jarogniewy, jej początki pracy w Bielinach, a także dowiedzieć się, jak rozwijał się jej związek z żercą Mszczujem, który w poprzednich czterech tomach wydawał się nieco zdziwaczałym i zaniedbanym starcem.

Dość ciężko było mi się zabrać za lekturę tego tomu, ale to wszystko za sprawą faktu, iż wypadłam trochę z tematu i martwiłam się, czy będę umiała na nowo wkręcić się w alternatywną historię Polski, w której świat słowiańskich bogów istnieje tuż obok tego realnego. Wydawało mi się, że zakończyłam już swą przygodę z Bielinami i trudno będzie mi na nowo się w nią w czuć. Na szczęście Autorka ma taką zdolność kreowania opowieści, że wejście w świat bohaterów, czy, jak to ma miejsce powyżej, w świat wspomnień ich życia sprzed kilkudziesięciu lat, nie było żadnym problemem. 

Jarogniewa przybywa do Bielin, jako młoda szeptucha, po śmierci swojej babci Radomiły. Dziewczyna obejmuje po niej urząd, jednak już od samego początku natyka się na wiele trudności. Okazuje się bowiem, że chata babci została totalnie okradziona, mieszkańcy wioski nie do końca są jej przychylni, a ona wzbudza w mieszkańcach nie wiadomo czy większą litość, niesmak czy strach. Jaga oczywiście nie przejmuje się niechęcią otoczenia, znajduje w swoim otoczeniu kilka przychylnych jej osób i zaczyna swe "szeptuchowanie".

Jednym z przyjaciół dziewczyny staje się miejscowy żerca Mszczuj, chłopak bardzo młody, też rozpoczynający swoją pracę kapłana, który zmaga się z wiecznie krytykującym go ojcem. Pomiędzy tymi dwojga zaczyna iskrzyć, jednak Jaga nie traktuje Mszczuja zbyt poważnie, choć w głębi serca uważa, iż jest on fantastyczną osobą. 

Szeptucha, oprócz problemów związanych z codziennością, czyli nieprzyjaznymi jej sąsiadami, problemami finansowymi, klientami, czy rozterkami miłosnymi, musi stawić czoła kłopotom związanym ze światem nadprzyrodzonym. W Bielinach bowiem pojawia się całe mnóstwo istot nie z tego świata. Zmory, wampierze, demony, wilkołaki, panoszą się po wsi powodując zniknięcia lub nagłą śmierć mieszkańców. To z nimi wszystkimi dziewczyna będzie musiała sobie poradzić, tylko czy ma na tyle siły i umiejętności?

Do tego, wokół Jagi zaczyna krążyć znany już nam z poprzednich części, bóg Swarożyc. Przystojny, męski i hipnotyzujący bóg ognia już wcześniej upatrzył sobie dziewczynę na swoją ulubienicę, korzystając więc z pewnej nieszczęśliwej sytuacji, w jakiej ta się znalazła, nawiązuje z nią pewien pakt. Układ oczywiście nie będzie zbyt korzystny, tym bardziej, że Jaga dostaje ostrzeżenie od babci Radomiły, żeby trzymać się od Swarożyca zz daleka. Jednak z bogiem ognia nie ma dyskusji!
  
"Jagę" czytało mi się bardzo przyjemnie, ale trzeba przyznać, że jest to taki typ historii, którą czyta się na raz. Warto też zaznaczyć, że mimo faktu, iż największe znaczenie będzie miała dla osób, które zaznajomiły się wcześniej z czterotomową serią "Kwiat paproci", to również czytelnikom nie obeznanym w temacie, lektura powinna sprawić wiele frajdy. Bardzo przyjemnie wyszukuje się w tym tomie pewnego rodzaju nawiązania do wydarzeń, które dopiero będą miały miejsce w serii. Na przykład spotkanie ze Stasią, czyli późniejszą mamą Gosi, podczas którego Jaga wyczuwa niejako aurę otaczającą kobiety z tego rodu, albo rytuały, które kilkadziesiąt lat później wyglądają niemal identycznie. Ciekawie także czytać o Jadze, która nie jest starą, zrzędliwą szeptuchą , tylko młodą dziewczyną, pełną marzeń i planów na przyszłość. Jedyny zarzut, jaki mam do książki to fakt, iż  Autorka kreując swoje bohaterki stosuje bardzo podobne zabiegi. Stąd też charakterologicznie Jaga jest niemalże identyczna, jak Gosia, jednak to chyba cecha twórczości Katarzyny Bereniki Miszczuk, więc albo się to akceptuje, albo nie.
Sardegna

9 komentarzy:

  1. Mnie już sama "Szeptucha" zawiodła, więc nie mam ochoty na resztę serii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak? Nie spodobała Ci się? Napiszesz coś więcej?

      Usuń
  2. Jest dużo podobieństw między bohaterkami, ale to Jaga jest bardziej "pikantna" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, mnie jakoś nie przekonała ta kreacja. Ani Jagi, ani Gosi ... ;)

      Usuń
    2. Gosia mnie również nie przekonała, ale Jaga przynajmniej nadrabiała charakterkiem. ;) :P

      Usuń
    3. Faktycznie, Jaga przynajmniej zachowywała się, jak dorosła kobieta, bo Gosia to mentalnie 10 latka :D

      Usuń
  3. Nie moje klimaty ale ładna recenzja <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Polecam, ale najpierw warto przeczytać całość "Kwiatu paproci"

    OdpowiedzUsuń