Pages

wtorek, marca 03, 2020

Spektakl "Plotka" w Teatrze Miejskim w Gliwicach

W styczniu miałam okazję odwiedzić Teatr Miejski w Gliwicach i obejrzeć "Plotkę", spektakl skierowany do dorosłych widzów (żeby nie było, że do teatru chodzę tylko na przedstawienia dla dzieci). 

Na początek, tytułem wstępu muszę zaznaczyć, iż "Plotka" to adaptacja francuskiego filmu z 2001 roku, "La Placard" w reżyserii Francisa Vebera, w którym to główne role zagrali Daniel Auteuil i Gérard Depardieu. Kiedy jednak sprawdzałam repertuar i rezerwowałam bilety, nie byłam tego zupełnie świadoma. Chciałam niespodzianki, czegoś, co mnie zaskoczy, więc oprócz informacji, że przedstawienie jest obyczajową komedią pomyłek, nie wiedziałam nic więcej na jej temat. 


I fajnie się stało, że obejrzałam sztukę bez zupełnych oczekiwań, bowiem odczytałam, ją chyba zupełnie inaczej, niż było zamiarem jej twórców. Czy to dobrze? Tego nie wiem, ale kiedy przedstawienie wzbudza w odbiorcy całą gamę uczuć, skłania do dyskusji, pokazuje coś, co może niekoniecznie się podoba, ale przez to zmusza do refleksji, to chyba spełnia swoją rolę aż nadto!

Nudnawy i ciapowaty księgowy, Francios Pignon, pracujący na co dzień w firmie produkującej prezerwatywy, prowadzi nieciekawe, pełne rozczarowań, życie. Rozwiedziony, nie ma dobrych kontaktów z byłą żoną ani dorastającym synem, nie ma też przyjaciół, z którymi mógłby podzielić się swoimi troskami. Do tego w firmie krążą słuchy, że Pignon jest pierwszą osobą do zwolnienia, które szykuje pracownikom szef. Mężczyzna, zdesperowany i zupełnie już zniechęcony swoim miernym żywotem, postanawia ze sobą skończyć. Jednak przed samobójczym skokiem z balkonu ratuje go sąsiad, który po wysłuchaniu zwierzeń, stwierdza, że pomoże mu zrobić coś ze swoim życiem. Podsuwa więc pomysł, aby rozsiać w firmie plotkę o tym, że Pignon jest gejem. News ten ma zostać poparty dwuznacznym fotomontażem, wysłanym na adres firmy.


I faktycznie, plotka ta staje się wodą na młyn dla zmian w życiu bohatera. Pignon trafia na języki wszystkich współpracowników, którzy zdziwieni, zaskoczeni i niesamowicie podnieceni całą sytuacją, zaczynają dyskutować na temat swojego kolegi z pracy, komentować jego życie osobiste i snuć ogólne rozważania na temat homoseksualizmu. Francois, nie musi obawiać się już zwolnienia, bowiem pracodawca obawiając się oskarżenia o homofobię, rezygnuje z redukcji etatów. Do tego, współpracownicy, którzy do tej pory traktowali Pignona raczej obojętnie, albo wręcz wrogo, zaczynają odnosić się do niego z zainteresowaniem, a nawet pewnego rodzaju szacunkiem, a koleżanki z pracy, do tej pory oschłe, starają się teraz zwrócić na siebie jego uwagę. Prym w byciu przyjacielskim wiedzie jednak Guillaume, najbardziej uprzedzony i zatwardziały przeciwnik homoseksualizmu, który trochę z rezerwą, trochę z pewną fascynacją, ale i niepokojem, postanawia za wszelką cenę zdobyć przychylność Pignona. Nie chce zostać uznany za homofoba, ale jednak paradoksalnie, całą swoją postawą potwierdza utarte schematy.

 
Życie Pignona zostaje wywrócone do góry nogami. Począwszy od relacji w pracy, poprzez sytuację rodzinną, na powodzeniu u kobiet skończywszy. Ale czy to właśnie takiej zmiany bohater oczekiwał?

Może przez to, że nie byłam do końca świadoma, na jaki spektakl idę, "Plotka" mocno mnie zaskoczyła. Nie znam oryginału, stąd też nie potrafię się do niego odnieść, jednak z pełną świadomością mogę powiedzieć, że dla mnie historia ta absolutnie nie jest komedią (w porównaniu na przykład z zabawnym i lekkim "Wieczorem kawalerskim").  


Dla mnie ta opowieść okazała się słodko - gorzką historią obyczajową, a w pewnym momencie określiłabym ja nawet, jako dramat. Jak inaczej bowiem wytłumaczyć fakt, że życie nieszczęśliwego bohatera nabiera sensu dopiero w momencie, kiedy zaczyna on udawać kogoś, kim nie jest naprawdę? Dlaczego, dopiero w momencie przyjęcia pewnej roli, człowiek może liczyć na szacunek innych? Do tego, wątek homoseksualny został bardzo wyolbrzymiony, przedstawiony w bardzo stereotypowy sposób, ale zakładam, że taki też był zamysł tej sztuki. Jednak dla mnie nie jest to wystarczający powód do śmiechu i określania historii, jako komedii. "Plotka" ma wprawdzie kilka zabawnych momentów, ale są one raczej śmiesznymi scenkami sytuacyjnymi, niż motywami przewodnimi tej sztuki.

Niemniej jednak uważam "Plotkę" za bardzo interesujący spektakl. Jest to przykład historii, która nie musi wcale bawić, żeby trafić do widza z pełną mocą.  


"Plotka"
  • czas trwania: 1h 30min / bez przerwy
  • tytuł oryginału: "Le Placard"
  • scenariusz: Francis Veber
  • tłumaczenie: Barbara Grzegorzewska
  • reżyseria: Cezary Iber
  • scenografia: Iza Banaszek
  • kostiumy: Michalina Pawlak
  • muzyka: Maciej Zakrzewski
  • video: Michał Jankowski
  • obsada: Karolina Olga Burek (Agnes – żona Santiniego), Przemysław Chojęta (Pignon), Mariusz Galilejczyk (Guillaume) , Łukasz Kucharzewski (Santini), Aleksandra Maj (Christine – żona Pignona), Dominika Majewska (Ariane), Maciej Piasny (Mathieu), Krzysztof Prałat (Kopel – szef fabryki), Monika Radziwon (Panna Bertrand), Błażej Wójcik (Belone), Dominik Olszański/Patryk Sojka (syn Pignona)
  Sardegna

2 komentarze:

  1. Spektakl wydaje się naprawdę interesujący, z tego, co piszesz. Osobiście rzadko chadzam do teatrów (mea culpa), ale raczej z braku czasu niż chęci. Niestety, do Gliwic nieco mi daleko, jednak jeśli w moim mieście zawita "Plotka", z pewnością się przynajmniej zastanowię. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze mówiąc nie kojarzę żadnego nazwiska aktora z obsady. Mimo to spektakl wydaje się ciekawy. Do Gliwic mam daleko, ale chętnie bym się wybrała na jakiś spektakl do teatru w Krakowie albo na na taki który by przyjechał na jakiś festiwal jeszcze bliżej miejsca gdzie mieszkam. Niby mamy tutaj teatr, ale w repertuarze głównie bajki i spektakle dla dzieci i młodzieży.

    OdpowiedzUsuń