Pages

niedziela, maja 03, 2020

"Tajemnica starej dzwonnicy" Dariusz Rekosz


Wydawnictwo: Literatura
Moja ocena: 4/6
Ilość stron: 132

"Tajemnica starej dzwonnicy" to kolejna historia detektywistyczna, którą przeczytałam dzieciakom w czasie kwarantanny. Książka autorstwa Dariusza Rekosza, Autora pochodzącego ze Śląska, którego znam właściwie od bardzo dawna, jednak właściwie nigdy nie miałam okazji czytać żadnej Jego książki, leżała w naszej biblioteczce od niepamiętnych czasów. Zdobyta przy okazji którejś z wymian Śląskich Blogerów Książkowych, doczekała się swojego momentu, a wszystko za sprawą dość obiecującego opisu na okładce, który obiecywał emocjonującą przygodę w samym centrum miasta.

Po przeczytaniu "Tajemnicy starej dzwonnicy" mam dość mieszane uczucia. Może to wynika z faktu, że czytałam dzieciom ostatnio kilka naprawdę świetnych książek przygodowo - detektywistycznych i mam wobec kolejnych dość wysokie oczekiwania. Jak jest w tym wypadku? Z jednej strony "Tajemnica..." to faktycznie ciekawa historia dla młodych czytelników, trzymająca w napięciu, z fajną zagadką i emocjonującym zakończeniem, z drugiej jednak, właściwa akcja rozkręca się gdzieś w połowie książki, dając na wstępie dzieciakom dość przydługi wstęp, związany z historią miasta, w którym rozgrywa się przygoda. 

I choć sam początek jest mocno obiecujący, to w momencie, kiedy Autor przechodzi do bardzo dokładnych opisów miasta, czyli Środy Śląskiej, jej ulic, zabytków i historii, robi się trochę przydługwo. Rozumiem zabieg, jaki serwuje młodym czytelnikom pan Rekosz. Przybliżenie miejsca akcji jest niezwykle istotne w przypadku historii tak ściśle z nim związanej. Jednak w trakcie lektury ten "wstęp" bardzo długo się ciągnie, dzieciaki muszą cierpliwie poczekać na rozwój wydarzeń, a jeżeli sa niecierpliwe, może dojść do porzucenia lektury, co ostatecznie byłoby wielką szkodą. W każdym razie, moje dzieci dały się namówić, żeby dać historii szansę i jeszcze chwilę poczekać na rozwój wypadków. Obawiam się jednak, że jeżeli czytaliby książkę samodzielnie, nie brzebrnęłiby przez początek. Na szczęście w połowie książki akcja zaczyna nabierać tempa, a potem jest już tylko lepiej, aż do samego, naprawdę obiecującego zakończenia.

Przechodząc jednak do konkretów, książka opowiada o przygodzie dwójki dzieciaków, Radka i jego koleżanki z klasy, Magdy, nazywanej Grubą (bynajmniej nie dlatego, że jest obfitych kształtów), którą przeżyli, przy okazji pewnego szalonego weekendu spędzonego u babci Radka w Środzie Śląskiej. Babcia zaprasza dzieciaki do siebie, ponieważ miasto, jak co roku, szykuję się do wielkiego festynu średniowiecznego, z występami wojów, namiotami tematycznymi i pokazami w roli głównej. Przekonana, że impreza może zaciekawić wnuka i jego koleżankę, zaprasza w odwiedziny, i faktycznie nastolatki, choć początkowo sceptyczne, bo co fajnego może okazać się w festynie miejskim, przyjeżdżają do Środy Śląskiej.

Nie spodziewają się jednak tego, że już pierwszego dnia wpadną na trop dziwnej afery. Przy okazji zwiedzania miasta, przy starej dzwonnicy, która jest nieczynna od wielu miesięcy, znajdują spory zwitek banknotów. Po zgłoszeniu sprawy na policję, okazuje się, że pieniądze są fałszywie. Stróże prawa nie do końca jednak podchodzą do sprawy poważnie, nie wierzą też w wersję wydarzeń przedstawioną przez Radka i Grubą. Dzieciaki postanawiają więc na własną rękę wyjaśnić, skąd wzięły się w bramie starej dzwonnicy fałszywe pieniądze, i kto stoi za tajmeniczą wiadomością odnalezioną na "miejscu zbrodni" dzień później. Nie są świadomi jednak, że przez tą swoją ciekawość i chęć przeżycia przygody wpadną w sam środek niebezpiecznej afery, która może skończyć się dla nich naprawdę źle.

Kiedy znika Gruba, Radek wyrusza koleżance na pomoc, jednak może liczyć tylko na siebie. Chłopak musi wykazać się sprytem, odwagą i zdolnością logicznego myślenia, aby ratować przyjaciółkę, ale też rozgryźć, o co tak naprawdę chodzi z fałszywymi pieniędzmi znalezionymi przy dzwonnicy.

"Tajemnica starej dzwonnicy" to przygodówka dla dzieci w wieku 8 - 12 lat. Moim zdaniem najlepiej czytać ją na głos, można wtedy przekonać dzieciaki, że warto jeszcze chwilę poczekać na rozwój akcji, a poza tym, głośna lektura świetnie buduje napięcie. Jeżeli więc Wasze dzieci mają fazę na książki detektywistyczne, chcą wraz z bohaterami rozwiązywać zagadki, a Wy szukacie inspiracji, zapamiętajcie ten tytuł. Świetnie wpasuje się w klimat i zajmie dzieci na parę wieczorów. 

  Sardegna

2 komentarze:

  1. Faktycznie, przydługie opowieści o zabytkach i mieście mogą męczyć dzieciaki, które chcą już przeżywać przygodę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Zwłaszcza ta młodsze czekają na akcję i chcą, żeby się coś działo :) ale "Tajemnica..." daje raddę, trzeba jej tylko dać szansę

      Usuń