Pages

piątek, czerwca 19, 2020

"Inni mają lepiej" Krystyna Mirek


 Wydawnictwo: Edipresse
Liczba stron: 320
Moja ocena : 5/6


Chyba mogę uznać, że kryzys czytelniczy mam już za sobą. Ostatnio czyta mi się świetnie, najnowszą powieść Krystyny Mirek pochłonęłam w dwa dni, a w międzyczasie podczytuję jeszcze "Zadrę" Roberta Małeckiego, "Chłopca znikąd" Katherine Marsh, "Lilanę" Małgorzaty Strękowskiej - Zaręby oraz piąty tom "Opowieści z Narni".

Wracając jednak do książki "Inni mają lepiej", jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tą opowieścią, i choć zawiera ona elementy bajki dla dużych dziewczynek, jak to w zwyczaju mają powieści pani Krystyny Mirek, ta wydaje mi się najbardziej życiową ze wszystkich.  

Zanim przejdę do fabuły muszę nadmienić, iż historia ta bardzo fajnie uświadamia nam, że czasami nie doceniamy własnego życia, wpadamy w pułapkę monotonii i codziennej rutyny. Nie zauważamy małych, zwyczajnych radości, nie jesteśmy uważni, przez co wydaje nam się, że to, co obserwujemy u innych jest lepsze, fajniejsze, bogatsze i bardziej wartościowe. Przez takie podejście możemy przegapić coś niezwykle ważnego, a nawet coś nieuchhronnie stracić. Warto więc doceniać to, co się ma, bo przecież nawet pozorna zwyczajna, szara rzeczywistość jest wspaniała, dzięki temu, że jest po prostu nasza, więc i przez to, wyjątkowa.

Prawdy te nie są w żaden sposób odkrywcze, ale sami przyznajcie, czasami w ferworze codziennych obowiązków o tym zapominamy, a przyglądając się życiu znajomych mamy przeświadczenie, że inni maja lepiej. I to właśnie o tym jest ta książka. 

Trzy kobiety: Natalię, Zuzę i Jagodę, łączy jedynie fakt, że ich córki chodzą do jednego przedszkola. Kobiety spotykają się często, pomagają sobie w opiece nad dziećmi,  jednak poza tym niewiele ich łączy, a znajomość tą w żaden sposób nie można nazwać przyjaźnią. Każda z kobiet ma inny styl bycia, sytuację rodzinną i materialną, Każda też troszkę zazdrości pozostałym, zakładając, że to codzienność koleżanek jest lepiej zorganizowana, ich relacje z bliskimi bardziej wartościowe, a życie ciekawsze. Największe emocje wzbudza Jagoda, świetnie zorganizowana kobieta sukcesu, bizneswoman, matka trójki udanych dzieci, żona fajnego męża, świetna kucharka i ekogospodyni. Jej życie wydaje się Zuzi i Natalii wręcz idealne i niedoścignione, natomiast ich własna codzienność zdaje się przy niej nudna, chaotyczna i zupełnie niewarta uwagi.

Zuza samotnie wychowuje córeczkę Marysię i opiekuje się schorowanym ojcem. Z ojcem dziecka nie utrzymuję kontaktu, kiedy ten jednak po latach pojawia się niespodziewanie w życiu matki swojego dziecka, wprowadza zamęt i nieoczekiwaną tęsknotę za dawnym uczuciem. Zuzka borykająca się problemami samotnej matki, prowadzi życie pełne trosk, które do tego wydaje jej się tak mało atrakcyjne i zupełnie niezorganizowane w porównaniu z codziennością koleżanek.

Natalia na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo szczęśliwa. Jest w związku z mężczyzną, którego kocha, mają udaną córkę, jednak Kuba jest po rozwodzie i ma bardzo skomplikowane relacje ze swoją byłą żoną Emilią. Do tego dochodzą problemy z nastoletnim synem Kuby, Wiktorem, które niejako odbijają się echem na codzienności Natalii. Kobieta ciągle ma poczucie porażki, zaczyna też wątpić w wierność swego mężczyzny, wydaje jej sie bowiem, że skoro jej ukochany raz zostawił kobietę z dzieckiem, to nie będzie miał oporów zrobić to po raz kolejny.

Pozornie idealna rzeczywistość Jagody również ma swoje wzloty i upadki, jak to w życiu, ale z tego koleżanki już nie zdają sobie sprawy. Po prostu wszystkie kobiety mają swoje problemy, dylematy, małe smutki, ale nie dzielą się swoimi kłopotami z koleżankami zakładając, że ich problemy są niewarte uwagi pozostałych. Przełomem okazuje się wspólny wyjazd. To właśnie ta wyprawa otworzy im oczy na na pewne sytuacje, pokaże, co jest w życiu ważne, i na co tak naprawdę powinny wykorzystywać swą energię. 

"Inni mają lepiej" (a właściwie to nie mają) to przykład bardzo fajnej obyczajówki, przy której nie dość, że odpoczniemy, to jeszcze da nam troszkę do myślenia, zwłaszcza w kwestii tego, żeby nie analizować życia innych, tylko skupić się na własnym. Koniec mówienia, że znajomi mają lepiej, a u nas jest beznadziejnie, czas na szukanie pozytywów i czerpania radości z drobnych przyjemności dnia codziennego.  Tego Wam i sobie życzę!

  Sardegna

2 komentarze:

  1. Czyli nie tylko mnie dopadł kryzys czytelniczy? Uff, dobrze wiedzieć. Co do prozy Krystyny Mirek - znam, aczkolwiek dwie jej powieści nie skradły mojego serca, przez co teraz unikam jej twórczości. Niemniej może kiedyś jeszcze to zmienię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja na razie nie mogę się przekonać do twórczości tej pani. Może kiedyś.

    OdpowiedzUsuń