Pages

wtorek, października 20, 2020

"Tam, gdzie czekał anioł" Dorota Schrammek


Wydawnictwo: Szara Godzina
Liczba stron: 272
Moja ocena : 4/6
 
 
W tym roku sukcesywnie realizuję swój przeczytania jak największej ilości książek "Z półki", czyli tych, zalegających w mojej biblioteczce od co najmniej roku. Kilka takich zaległych lektur wzięłam ze sobą na urlop, a od września, idąc za ciosem, postanowiłam tą tendencję jeszcze trochę utrzymać.
 
Na początku września wzięłam się za powieść Doroty Schrammek, "Tam, gdzie czekał anioł". Książkę znalazłam w pakiecie przeznaczonym dla blogerów, przy okazji którychś z Targów Książki, a tak się akurat złożyło, że Autorkę kojarzyłam z dość dużej aktywności na Facebooku, stwierdziłam więc, że lepszej okazji na poznanie jej twórczości, nie będzie.
 
Powyższa książka to całkiem ciekawa opowieść, która wbrew oczekiwaniom, nie jest głupiutkim czytadłem, tylko słodko-gorzka obyczajówką, poruszająca różne problemy i dylematy dojrzałej kobiety, pracującej za granicą. Beata decyduje się na tak radykalny krok, nie ma bowiem zbyt wielu zobowiązań w Warszawie. Jej dzieci są już dorosłe, mają swoje sprawy, a z mężem nie układa jej się najlepiej, kobieta postanawia zmienić trochę otoczenie, przy okazji co nieco zarobić. Beata odpowiada więc na ofertę pracy, która polegać ma na zajmowaniem się starszym małżeństwem zamieszkującym małe niemieckie miasteczko Ueckermünde, leżące blisko polskiej granicy. Jej zadaniem będzie opiekowanie się państwem Muller, towarzyszenie im w codziennych sprawach, a w razie czego pomoc w załatwianiu sprawunków na mieście. 
 
I choć początkowo kobieta niepewnie odnosi się do perspektywy nowej pracy, spotyka się także z wyraźnym sprzeciwem męża i teściowej, co do swoich planów, jest też pełna obaw o to, jak będą układać się jej relacje z pracodawcą, czyli Andreasem, synem starszego małżeństwa, ostatecznie stawia na swoim i niezwłocznie jedzie do Niemiec.
 
Na miejscu okazuje się, że większość jej obaw jest bezpodstawna. Wprawdzie społeczność Ueckermünde, składająca się z Niemców i Polaków, którzy albo mieszkają za granicą już jakiś czas, albo dojeżdżają  do niemieckiej pracy, jest dość specyficzna, ale ludzie są jej przyjaźni i chętnie służą pomocą. Codzienność w Niemczech, choć tak podobna do polskiej, różni się bardzo mentalnie. Zachodni sąsiedzi cechują się zupełnie innym stylem bycia, wartościami i podejściem do pewnych spraw. To co w Polsce wydaje się być ważne i to jest oczywiste, niekoniecznie takie jest w Niemczech. I odwrotnie, rzeczy które zupełnie nie mają znaczenia w naszym kraju, dla sąsiada są wyjątkowo istotne.
 
Początkowo Beata nie potrafi się w tym odnaleźć i poradzić sobie z obcą jej mentalnością, ale z każdym kolejnym tygodniem coraz bardziej przyzwyczaja się do swoich pracodawców, do Andreasa, który jest bardzo pomocnym człowiekiem, do mieszkańców Ueckermünde, ich dziwactw i czasami niespotykanych pomysłów. To właśnie za granicą, z dala od domu, Beata uświadomi sobie pewne prawdy o samej sobie, a także o swojej rodzinie.
 
Co ciekawe, oprócz wątku głównego, związanego z historią Beaty, sporo miejsca w książce poświęcono, aby ukazać życie naszych rodaków za granicą. Niektóre z opisanych sytuacji pokazują pobudki, dzięki którymi Polacy zdecydowali się na wyjazd do Niemiec, inne, w jaki sposób odnajdują się w tej, skądinąd, obcej rzeczywistości.
 
Jednym słowem, "Tam, gdzie czekał anioł"  to całkiem w porządku opowieść, mam jednak co do niej parę uwag. Rozumiem zamysł Autorki, która chciała w jak najbardziej dokładny sposób przedstawić życie kobiety na obczyźnie, rozdartej między dwoma krajami (z tego co kojarzę, to również sama Autorka po części takie życie prowadzi, więc temat jest jej bliski), jak dla mnie jednak ta powieść zawiera zbyt wielu bohaterów drugoplanowych, towarzyszących głównej bohaterce, ale niewiele wnoszących do fabuły. Podobnie sprawa wygląda z wieloma wątkami pobocznymi, które nie.zostały rozwinięte, albo pojawiły się na moment, nie wpływając właściwie na tok wydarzeń. Największy problem miałam jednak z rozwlekłymi, zupełnie zbędnymi opisami prozaicznych czynności - to zawsze bardzo mnie męczy w polskich powieściach.
 
Jeżeli jednak nie zrażacie się powyższymi uwagami i macie ochotę na polsko - niemiecką powieść, lektura książki pai Doroty Schrammek powinna być dla Was satysfakcjonująca. 
 

  Sardegna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz