Pages

wtorek, grudnia 15, 2020

"Był sobie pies 2" W. Bruce.Cameron

 
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Liczba stron: 405
Moja ocena : 5/6

"Był sobie pies 2" to ostatnia, nieopisana jeszcze przeze mnie, urlopowa lektura. Książka dość długo musiała czekać na swoją kolej, zanim po nią sięgnęłam, i właściwie to bardzo żałuję, że przeczytałam ją tak późno. Na swoje usprawiedliwienie mam jedynie fakt, że miałam wobec niej bardzo wysokie oczekiwania i bałam się rozczarowania. Pierwsza część "Był sobie pies" okazała się światowym hitem, podobnie jak ekranizacja, która też zyskała sobie wielu fanów na całym świecie. Do tego kolejne tytuły utrzymane w podobnym klimacie również odnoszące sukcesy: "O psie, który wrócił do domu" oraz "Psiego najlepszego". Wszystko to trochę mnie przytłoczyło. Od razu założyłam, że książka ma mnie wzruszyć, zachwycić i sprawić, że będę się rozczulać nad losem psich i ludzkich bohaterów. A co będzie, jeśli mi się nie spodoba?
 
Musiało minąć trochę czasu zanim podeszłam do książki na spokojnie, ale teraz, kiedy jestem już po lekturze, naprawdę żałuję, że tak późno się za nią wzięłam. Powieść okazała się bowiem sympatyczna, ciepła i wzruszająca, ale w sposób zupełnie niemedialny, a wśród miłośników zwierząt, a szczególnie właścicieli psów, z pewnością wywoła jeszcze więcej intensywnych emocji. Ja po lekturze prawie natychmiast postanowiłam adoptować psa. W sumie oswajałam się z tą myślą już od jakiegoś czasu, ale perypetie bohaterów powieści tylko mnie w tej decyzji utwierdziły.
 
Zanim przejdę do konkretów, chciałam jeszcze tylko wspomnieć, że oprócz wszystkich różnorodnych emocji, których ta książka dostarcza czytelnikom, nie jest to tylko historyjka o psim przyjacielu. Można w niej znaleźć także wiele wątków opisujących niełatwe relacje międzyludzkie, które wcale nie są przedstawione w sposób pobieżny. To jest naprawdę ciekawa sprawa, że w powieści pozornie tak banalnej można znaleźć tak poważne treści.
 
Głównym bohaterem jest oczywiście pies, z którego perspektywy będziemy mogli poznać całą historię. Nie jest to jednak byle jaki pies, tylko Bailey znany czytelnikom z pierwszej części. Bailey powraca jednak w nowym wcieleniu, aktualnie nazywa się Koleżka i jest już dość wiekowym psem, który właśnie dożywa ostatnich dni na farmie swoich wieloletnich opiekunów. Ethan, jego ukochany pan, już nie żyje, ale jego żona, Hannah, zajmuje się pieskiem bardzo troskliwie. Koleżka przez całe życie z miłością opiekował się swoimi ludźmi, a teraz kiedy już nie potrzebują tak jego wsparcia, całą swoją uwagę i miłość przerzuca na ich wnuczkę - Clarity. Pies podświadomie czuje, że powinien ją chronić i być dla niej wsparciem - i faktycznie - mimo że jego życie dobiega końca, do ostatniego tchnienia broni swojej nowej pani. 
 
Po śmierci dusza Baileya/Koleżki pojawia się w nowym ciele. Tym razem trafia do uroczej kundelki Molly, która bardzo szybko odnajduje Clarity, będącej już nastolatką. Dziewczynie, bardzo się przyda pomoc psiego przyjaciela, bowiem czuje się bardzo samotna i nieustannie musi się zmagać z problemami generowanymi przez jej niedojrzałą matkę, z którą łączy ją właściwie toksyczna relacja. Gloria nie sprawdza się w roli matki. Gdy Clarity była mała, wiele razy pozostawiała ją bez opieki, zajmując się głównie sobą. Nie stroniła także od spotkań z kolejnymi mężczyznami. I właśnie dlatego dla Clarity obecność Molly jest bardzo ważna, skoro oprócz niej nie ma żadnej bliskiej osoby.
 
Oczywiście matka Clarity nie toleruje psów, więc na tym tle ciągle tworzą się pomiędzy nią a córką, nowe konflikty.  Nastolatka jednak kocha swojego pieska najbardziej na świecie i za nic nie chce z niego zrezygnować. Molly towarzyszy dziewczynie w codzienności, wspiera jej relację z najlepszym przyjacielem, a także pomaga jej wyrwać się z różnych tarapatów, w które nastolatka nieustannie wpada.

Clarity dorasta, jej relacja z matką z wiekiem w ogóle się nie zmienia, wręcz eskaluje. Do tego dochodzą problemy osobiste i miłosne. Na szczęście obok dziewczyny zawsze jest jej wierny przyjaciel. Kiedy Molly kończy swój żywot ponownie trafia do kolejnego psiego ciała i ma szansę towarzyszyć swej ukochanej pani przez następne lata, aż do późnej starości.
 
Perypetie tej pary bohaterów chwytają za serce. Życie Clarity nie jest usłane różami i czasami wydaje się, że tylko obecność psiego przyjaciela utrzymuje ją przy zdrowych zmysłach. Dziewczyna cały czas musi zmagać się z przeciwnościami losu, a także z obecnością toksycznych ludzi wokół siebie. Autor nie oszczędzał swoich bohaterów, oj nie! Dlatego też lektura porusza czytelnika, a dzięki temu, że narracja jest przedstawiona z perspektywy psa - jest prosta, pełna emocji i miłości do swojego człowieka - łzy same napływają do oczu. Nie ukrywam, ja też popłakałam się podczas lektury, bo emocji jest tam cały ogrom. Myślę, że gdyby zwierzęta potrafiły mówić, mogłyby opowiedzieć nam wiele takich historii.
 
 Sardegna

2 komentarze:

  1. Ja widziałam film. Początkowo nie miałam świadomości, że jest na podstawie książki, nad czym ubolewam. Teraz na lekturę chyba już za późno. Obawiam się, że to już nie będzie to samo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłam na ekranizacji pierwszej części z moimi uczniami i dla dzieci jest to super historia, ale ja jestem już za stara na tą historię.

    OdpowiedzUsuń