Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 480
Liczba stron: 480
Moja ocena : 6/6
"Czarna Wołga" Przemysława Semczuka to zbiór reportaży na temat przeróżnych zbrodni i spraw kryminalnych, które miały miejsce w Polsce w czasach PRLu. Okres ten w dziejach naszego kraju nie był wcale tak bezpieczny i spokojny, jak przekazywały opinii publicznej władze państwa, Służby Bezpieczeństwa, czy milicja. Choć na pierwszych stronach gazet często pojawiły się groźne nagłówki, to jednak nie nawiązywały one do rodzimych przestępstw, a raczej do tych, pochodzących z zagranicy. Władze robiły bowiem wszystko, aby stworzyć wrażenie, że przestępczość nie dotyczy Polski, związana jest natomiast z
kapitalistycznym zachodem.
Tak naprawdę jednak, w Polsce dochodziło do wielu bardzo
różnych przestępstw, i to właśnie niektóre z nich, te największe i najgłośniejsze postanowił przybliżyć w swej książce Przemysław Semczuk.
Zanim przejdę do krótkiego scharakteryzowania poszczególnych spraw kryminalnych, chciałam tylko nadmienić, iż książka składa się z dwunastu głównych rozdziałów, tematycznie nawiązujących do przeróżnych przestępstw (porwania dzieci, ataki terrorystyczne, seryjne zabójstwa, spektakularne kradzieże, sprawy kryminalne o podłożu politycznym), a także "dodatków specjalnych", czyli krótkich międzyrozdziałów, przedstawiających interesujące sprawy kryminalne, utrzymane w podobnej tematyce, które nie znalazły się w rozdziałach głównych.
Przemysław Semczuk bardzo szczegółowo i
skrupulatnie przedstawia każde z zagadnień. I faktycznie robi to na czytelniku niemałe wrażenie, głównie za sprawą ilością zebranego materiału źródłowego i wskazaniem na najdrobniejsze nawet poszlaki, które może nie okazały się kluczowe dla sprawy, to jednak stanowiły trop i nakierowywały śledczych na jeden ze sposobów rozwiązania sprawy.
Pierwszy rozdział, czyli tytułowa "Czarna Wołga", to historia miejskiej legendy, związanej z pewnym czarnym samochodem, który zawładnął wyobraźnią społeczeństwa. Tak naprawdę jednak rozdział ten opowiada o porwaniach dzieci, których w czasach PRLu wcale nie było tak mało, natomiast według doniesień medialnych taki problem w ogóle nie istniał. W pierwszej części będziemy mogli przeczytać między innymi o zaginięciu trójki dzieci pod Kielcami, gdzie to po raz pierwszy pojawi się pojęcie "czarnej wołgi", samochodu, którym to podobno mieli podróżować rzekomi porywacze, wywożący dzieci za granicę. Sprawa ta była jedną z największych akcji poszukiwawczych
w historii PRL-u, i choć ostatecznie poszukiwania samochodu spełzły na niczym, śledczy zdobyli ogrom materiałów, które mogli wykorzystać później do innych celów, choćby werbowania nowych agentów. Natomiast sprawa zaginięcia kieleckich dzieci znalazła swe rozwiązanie w zupełnie innym miejscu i przez zupełny przypadek. Okazało się wtedy, że podłoże ich zniknięcia było zupełnie inne, niż wszystkim wokoło się wydawało.
Nie zmienia to jednak faktu, że od tamtej pory Czarna Wołga, czyli tajemniczy, nieodnaleziony samochód, obrósł miejską legendą i przez wiele lat budził
strach społeczny, żyjąc własnym życiem w wyobraźni i świadomości ludzi Polaków.
Jeśli chodzi o inne sprawy związane ze znikaniem dzieci, w tym rozdziale będziemy mogli przeczytać jeszcze o nieletnich porywaczkach, które zabierały dzieci prosto ze żłobków i przedszkoli, o tajemniczym porwaniu siedmioletniej dziewczynki dla okupu, a także o porwaniu trzylatki, bezpośrednio z domu jej mamy, gdzie również pojawia się motyw czarnej wołgi.
Bardzo głośna w czasach PRLu była także sprawa zniknięcia Bohdana Piaseckiego, syna ówczesnego wpływowego polityka. Piasecki bardzo naciskał władzę, aby wzmożyła poszukiwania jego syna, tym bardziej, że do rodziny wpłynęło żądanie okupu. Jednakże, choć przeanalizowano wszelkie powiązania ojca z przeróżnymi środowiskami, które mogły być odpowiedzialne za jego porwanie, nastolatka znaleziono martwego, a sprawców zbrodni nigdy nie odnaleziono.
Rozdział drugi, "Psychopata ciemności"
dotyczy pewnego anonimu wysłanego do jeleniogórskiej gazety,
informującego, iż do wodociągów miejskich został wpuszczony cyjanek.
Aby zlokalizować człowieka, który jest odpowiedzialny za wysłanie listu,
zorganizowano
specjalną grupę dochodzeniową, badającą ujęcia wody i sprawdzającą
wszelkie tropy naprowadzające na ślad zamachowca. Śledztwo prowadzono
bardzo szczegółowo, skupiano się na szukaniu zaginionej ilości cyjanku, a
nawet na analizie pisma, papieru listowego, czy znaczka. Ostatecznie
znaleziono winnego, który
pomysł zatrucia wody zaczerpnął z literatury kryminalnej.
Kolejny rozdział "To było takie zabawne", dotyczy przestępczości aktora Jerzego Nasierowskiego, oskarżonego o zorganizowanie i współudział w rabunku, który w ostateczności zakończył się zamordowaniem napadniętej kobiety. Nie bardzo kojarzyłam nazwisko pana Nasierowskiego, więc musiałam się posiłkować notką biograficzną, dowiadując się, iż jest to aktor znany z roli "W godzinie pąsowej róży" oraz w "Stawce większej niż życie", natomiast owego czasu był on naprawdę popularnym celebrytą.
Nasierowski został
oskarżony o szereg zuchwałych kradzieży dokonywanych w kręgach bogatych znajomych, jednak to dopiero napad i zabójstwo ostatecznie postawiło go przed sądem, skazując na dwadzieścia pięć lat więzienia. Co ciekawe, sprawa sądowa aktora przypominała spektakl teatralny, podczas którego oskarżony mógł skupić na sobie uwagę tłumów. Podczas niej Nasierowski wytłumaczył także, iż nie kradł dla pieniędzy, chodziło mu raczej o towarzyszący temu dreszczyk emocji. Drugie życie prlowskiego celebryty okazało się naprawdę spektakularne.
Czwarty rozdział "Nieuchwytni" opisuje głośny napad na bank "Pod Orłami", czyli sprawę uznawaną za jedną z największych porażek prl-owskiej milicji, choć poświęcono jej bardzo dużo czasu i energii, a także nakładów finansowych. Utarg z Centralnego Domu Towarowego przewożony przez kasjerkę i strażnika do Narodowego Banku Polskiego, wynoszący ponad milion złotych, został skradziony w momencie przekazywania pieniędzy. Na miejscu przeprowadzono szereg działań mających schwytać winnych, jednakże ilość błędów i zaniedbań sprawiła, że śledztwo nie posunęło się ani krok do przodu. Choć zaangażowano w sprawę media, ogłoszono nagrodę za udzielenie jakiś istotnych informacji, a także poproszono o pomoc zwykłych mieszkańców miasta, którzy mieli przekazywać nawet najmniejsze informacje, sprawa została umorzona, a jej winnych nigdy nie odnaleziono. Uzupełnieniem tego rozdziału jest dodatek specjalny, "Skok stulecia", w którym możemy przeczytać o największym napadzie na bank w Wołowie, dokonanym w 1962 roku.
Rozdział piąty "Anna i Wampir" to bogate zestawienie wiadomości na temat seryjnych zabójców działających w czasach PRLu. Najwięcej miejsca poświęcono Wampirowi z Zagłębia, który atakował i gwałcił kobiety na terenie całego województwa śląskiego, a także śledztwu, które doprowadziło do oskarżenia o te czynu Zdzisława Marchwickiego. Choć Marchwicki ostatecznie nie przyznawał się do winy, nie pamiętał szczegółów zbrodni, nie wykazywał cech psychopatycznych, po
drodze znaleziono też poszlaki sugerujące, że to inny człowiek może być Wampirem, pod naciskami władzy kontynuowano proces i skazano oskarżonego na śmierć.
Podczas poszukiwania tropów Wampira z Zagłębia natrafiono przy okazji na inne zbrodnie, na przykład szczątki ludzkie należące do kilku kobiet znalezione na katowickim strychu, złapano także "Pętlarza", który dusił swoje ofiary. Po zakończeniu sprawy Marchwickiego ujęto także Joachima Knychałę, czyli "Frankeinsteina", który przyznał się do kilku napaści i zbrodni, twierdząc, że niejako inspirował się historią Wampira, schwytano a także dwudziestoletniego seryjnego mordercę, Karola Kota.
W dalszej części książki (rozdział "Terroryści znad Wisły") przeczytamy o głośnej akcji antyterrorystycznej, którą przeprowadziła milicja i SB po anonimowym telefonie, jakoby w samolocie PLL miała być umieszczona bomba ciśnieniowa. Terroryści żądali okupu i postawili w stan gotowości bardzo wiele organów bezpieczeństwa, w ostateczności okazało się jednak, że za sprawą tą stoją dwaj licealiści, dla których anonimowy telefon miał być głupim żartem. Sprawa nie była jednak do końca oczywista, istniały poszlaki sugerujące, że za dzieciakami stoją osoby, które miałyby cel w tym, aby ci konkretni chłopcy i ich rodziny zostali przykładnie ukarani.
Następny rozdział to sprawa "słynnego" Paramonowa, przestępcy, który niemalże pod komisariatem zabił milicjanta, ukradł mu pistolet i przez wiele dni dokonywał rozbojów w całej Warszawie. Jego wielodniowa ucieczka i walka z milicją obrosła swoista legendą, został on nawet "bohaterem" ulicznych piosenek ("Bandyta, o którym śpiewała ulica")
Rozdział ósmy "W odpowiedzi K-44" dotyczy zuchwałych kradzieży dzieł sztuki z Muzeum Śląskiego we Wrocławiu, skradziono wtedy między innymi obrazy Matejki, Kossaka i Gierymskiego. Dwa miesiące później miało miejsce kolejne włamanie, tym razem do Muzeum Szczecińskiego. Sprawcy żądali olbrzymiego okupu, co postawiło w stan gotowości milicję, SB, a nawet Interpol, uważano bowiem, że za sprawą stoi wyspecjalizowana szajka przestępcza, która prawdopodobnie planuje sprzedać dzieła zagranicznym kolekcjonerom. Prawda okazała się być zgoła inna. Skradzione dzieła odzyskano, ale kto stał za ich kradzieżą, odkryto dopiero kilka lat później.
Kolejny fragment "Rozbrojona milicja" dotyczy akcji, która miała miejsce na Lubelszczyźnie, gdzie z miejscowego posterunku ukradziono broń. Sprawa ta postawiła na nogi całą okoliczną milicję, sprawdzono każdego, kto miał jakikolwiek konflikt z prawem, szukano wszelakich powiązań, politycznych, a także tych, z miejscowymi grupami przestępczymi. Mała, lokalna akcja nabrała poważnego charakteru. Rozwiązanie sprawy ponownie pojawiło się przypadkowo, odsłaniając wiele błędów i nieudolności PRLowskich organów ścigania..
Rozdział dziesiąty "Morderstwo na szczytach władzy" to kulisy sprawy zamordowania znanego pisarza i publicysty, Jana Gerharda. Mężczyznę zabito w jego mieszkaniu, a ponieważ znaleziono przy nim dość dużą sumę pieniędzy, wykluczono motyw rabunkowy. Za motyw zabójstwa uznano natomiast przesłanki polityczne, jako że Gerhard miał dość burzliwą przeszłość polityczną, ewentualnie wątek obyczajowy, związany z faktem, iż prowadził on dość bujne życie towarzyskie. Rozwiązanie sprawy okazało się jednak mieć związek z życiem prywatnym pisarza i w ogóle nie nawiązywać do jego politycznych powiązań.
Kolejny rozdział "Niech Bóg ma w opiece frajerów" dotyczy spraw fałszowania banknotów, których w czasie PRLu było bardzo wiele. W tej części możemy przeczytać o ściganiu kliku grup zajmujących się podrabianiem pieniędzy, a także szczegółach tego procederu, bowiem w niektórych sytuacjach były one bardzo profesjonalne, a w innych, mocno prymitywne.
Ostatni rozdział, moim zdaniem, jeden z najciekawszych to "Śmierć pod polską banderą". Zawarto w nim kilka dramatycznych historii rozgrywających się na polskich statkach podróżujących za granicę. Większość z nich kończy się dziwną, "samobójczą" śmiercią członków załogi, zniknięciem w tajemniczych okolicznościach kapitanów, albo pierwszych oficerów. Sprawy zazwyczaj umorzono ze względu na brak dowodów, świadków lub spójne zeznania załogi, potwierdzające samobójcze zachowanie ofiar. Żadnej z opisanych spraw nigdy nie wyjaśniono.
Kończąc już ten długi wpis, chciałam tylko nadmienić, iż "Czarną Wołgę" czyta się wyśmienicie. Lubię książki, które poruszają dawno zapomniane sprawy, a
jeszcze bardziej mi się podoba, kiedy po latach odkrywają się nowe karty, albo wychodzą na jaw różne "smaczki" z nimi związane. O niektórych sprawach oczywiście wcześniej już słyszałam, to jednak większość z nich była dla mnie zupełną nowością. Na uwagę zasługuje też fakt, iż Autor przedstawia czytelnikom, jak potoczyły się dalsze losy niektórych spraw kryminalnych. Czasami po kilkudziesięciu latach pojawia się trop, dzięki któremu można zrobić krok do przodu w ich rozwiązaniu.
Sardegna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz