Pages

poniedziałek, stycznia 11, 2021

"Baśniobór" Brandon Mull

Wydawnictwo: W.A.B
Liczba stron: 344
Moja ocena : 5/6

Jedną z naszych ostatnich wieczornych lektur był "Baśniobór". Sięgnęliśmy po nią szukając czegoś, co mogłoby zastąpić ukochane przez Młodego "Opowieści z Narnii". Wprawdzie Baśniobór nie odebrał Narnii czołowego miejsca, ale okazał się całkiem przyjemną i emocjonującą historią. Powieść wciągnęła dzieciaki do tego stopnia, że co wieczór chciały, abym koniecznie kontynuowała lekturę, co nie zdarzało się ostatnio zbyt często. Od razu po zakończeniu pierwszego tomu, sięgnęliśmy po drugi ("Gwiazda Wieczorna Wschodzi"), mając go na szczęście w zanadrzu w naszej biblioteczce.

"Baśniobór" to w ogóle jest taka seria, która bardzo podoba się dzieciom i młodszej młodzieży, i wiem to nie tylko z własnego doświadczenia. Zrobiłam mały rekonesans wśród znajomych - i faktycznie - nawet czternasto-, piętnastolatkowie zaczytują się w tej serii, lub bardzo miło ją wspominają. Podobnie w szkole, gdyby spytać dzieciaki z klas IV-VIII, jaka książka jest ich ulubioną - "Baśniobór" - z pewnością, dość często pojawiłby się w ich odpowiedziach. 
 
Skąd zatem ten fenomen? Szczerze mówiąc, dla mnie jest on  trochę niezrozumiały. Z jednej strony trzeba przyznać, że jest to ciekawa historia z gatunku fantastyki. Fabuła jest zakręcona i dużo się w tej książce dzieje. Jest niebezpiecznie, trochę zabawnie i tajemniczo. Jest rodzeństwo, które, jak większość rodzeństw na świecie na przemian się kłóci i sobie dogryza, jest baśniowy rezerwat pełen magicznych stworzeń, są przygody, jest misja. Właściwie znajdziemy w tej książce wszystko to, co młodzi czytelnicy lubią najbardziej. Z drugiej jednak strony, język tej powieści jest dosyć toporny, zdania i dialogi są krótkie, co najbardziej uwiera, kiedy czyta się je na głos. Oprócz tego mocno rozbudowane opisy zwyczajnych czynności, które mnie osobiście doprowadzały do szału. 
 
Tak sobie myślę, że to chyba jest cecha charakterystyczna Brandona Mulla, bo zauważyłam już tę "manierę językową" czytając pierwszy tom serii "Spirit Animals", napisany przez tego autora. Druga część napisana jest już przez inną osobę - i czyta się ją zupełnie inaczej. Nie wiem, może to jakiś mój problem, w sensie dorosłego odbiorcy, czytającego na głos. Być może dla dzieci czytających po cichu, takie niuanse nie mają znaczenia, kiedy próbuje się nadążyć za przygodą bohaterów i wszystkimi wydarzeniami dziejącymi się w Baśnioborze. 
 
A jak już wspomniałam, dzieje się tam bardzo dużo. Baśniobór jest bowiem magicznym rezerwatem, zamieszkiwanym przez całą gamę niesamowitych istot, do którego trafiają bohaterowie powieści - rodzeństwo - dwunastoletnia Kendra i dziesięcioletni Seth. Rezerwat znajduje się pod opieką ich dziadków, czyli Stana i Ruth Sorensonów, a rodzeństwo ma spędzić u nich część wakacji, nie wiedząc, jaka magia będzie na co dzień ich otaczać. 
 
Kendra i Seth od początku nie są zachwyceni pomysłem wakacji u Sorensonów, nie mają bowiem z dziadkami najlepszego kontaktu, dlatego też jadą do Baśnioboru z pewnymi obawami. I faktycznie, na miejscu okazuje się, że babcia wyjechała, a dziadek nie jest najmilszym człowiekiem pod słońcem. W domostwie mieszka dziwny pomocnik dziadka, Dale oraz jeszcze dziwniejsza gospodyni Lena. Dom, w którym przyjdzie im mieszkać jest olbrzymi, otoczony wielkim ogrodem i gęstym lasem, a cała posiadłość leży na ogromnym terenie. Dzieciakom nie wolno wchodzić do lasu, ani kręcić się po domu i generalnie wtrącać się w nie swoje sprawy.

Wakacje, które zapowiadają się jako najnudniejsze na świecie okazują się jednak przygodą życia, bo dziadkowie są opiekunami magicznego rezerwatu. Kiedy ich wnuczęta przypadkowo odkrywają ten sekret, Stan i Ruth muszą podzielić się z dzieciakami swoją wiedzą na temat rezerwatu. A będzie czego się uczyć! Baśniobór zamieszkuje bowiem cała masa stworzeń, od malutkich i urokliwych, choć kapryśnych wróżek, po czarownice, najdy, golemy, centaury, satyry, olbrzymy, a nawet demony. Niektóre z nich wbrew pozorom są przyjazne, inne mogą stanowić śmiertelne niebezpieczeństwo, żadnego natomiast nie można ignorować, ani zakłócać jego naturalnej równowagi wypracowanej w rezerwacie.

Niestety dzieciaki, a zwłaszcza wszędobylski Seth, mają inne zdanie na ten temat. Kiedy tuż obok czai się przygoda, nie można biernie się jej przyglądać! Kłopoty są w zasięgu ręki, ale niestety żadna ingerencja w naturalny porządek Baśnioboru nie może obyć się bez konsekwencji. Do tego, zbliża się Noc Kupały, najbardziej magiczna, ale też niebezpieczna noc w roku. Jeżeli dzieciaki zastosują się do poleceń dziadka, wszystko powinno być w porządku. Co jednak się wydarzy, jeśli ciekawość zwycięży nad rozsądkiem i pewne sprawy wymkną się z pod kontroli?

"Baśniobór" miał być taką trochę rekompensatą dla Młodego za skończoną już lekturę "Opowieści z Narnii" - i faktycznie - swoją rolę spełnił, chociaż do klimatu Narnii trochę mu brakuje. Obie serie mają jednak wiele cech wspólnych: bajkowość, tajemnicę, nutkę niebezpieczeństwa, bohaterowie są rodzeństwem w podobnym wieku, mają swoje mocne strony, ale i słabości, grzeszki na sumieniu. Wszyscy jednak w trakcie przygody, dojrzewają emocjonalnie. Zarówno z rodzeństwem Sorensonów, jak i Pevensi, czy Eustachym i Julią, łatwo się identyfikować, choć z bohaterami Baśnioboru, przez to, że są współczesnymi postaciami, jest jednak nieco łatwiej. Dzieciaki są postaciami z krwi i kości, nie są idealne, popełniają błędy, ale też się na nich uczą, dorastają, zdobywają wiedzę i nowe umiejętności, uczą się współpracy i empatii.
 
Przemiana młodych Sorensonów jest bardzo wyraźna. Kendra, z nieśmiałej i zahukanej, ślepo przestrzegającej zasad dziewczyny, przeistacza się w odważną i charakterną osobę, która potrafi zawalczyć o swoje, stawić czoła niebezpieczeństwu i zrobić wszystko, aby uratować swoich najbliższych. Seth również dojrzewa, choć w inny sposób. Swawolny, bezrefleksyjny chłopak, lubiący łamać wszelkie zasady i normy, który wszystkiego musi doświadczyć, zobaczyć i spróbować, zaczyna zauważać, że nie zawsze jego zachowanie jest wskazane, a czyny nie zawsze pozostają bez konsekwencji. Seth zostaje parę razy poważnie ostrzeżony przez rezerwat, który daje mu szansę nauczyć się czegoś na własnych błędach i zastanowić się, zanim kolejny raz uczyni coś nierozsądnego.
 
Komu polecę "Baśniobór"? Myślę, że ta historia idealnie trafi do dzieciaków w wieku 10-15 lat, miłośników fantastyki, czytelników, którzy lubią przygodę i wartką akcję. Ponieważ zawiera sporo elementów grozy, nie nadaje się raczej dla młodszych i bardziej wrażliwych dzieci. Na koniec jeszcze mała rada: jeżeli Wasze dzieciaki wkręcą się w historię Setha i Kendry, od razu zaopatrzcie się w kolejne tomy. Ta przygoda musi być kontynuowana!
 
Sardegna

2 komentarze:

  1. Wśród znajomych ta seria cieszy się sporym zainteresowaniem, ale ja zdecydowanie nie jestem targetem. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tę książkę wiele lat, była kupiona dla córki gdy była jeszcze mała i ja ją lubię, a mojej córce do gustu wtedy nie przypadła. Wolała "Dziennik cwaniaczka " ;)

    OdpowiedzUsuń