Pages

piątek, sierpnia 20, 2021

"Dziedzictwo zbrodni" Adrian Bednarek

 Wydawnictwo: Zaczytani
Liczba stron:  330
Moja ocena : 5/6
 
"Dziedzictwo zbrodni" to najnowsza powieść Adriana Bednarka autora mrocznej trylogii "Inspiracja", "Obsesja" i "Fascynacja" z pokręconym bohaterem, pisarzem horrorów, Oskarem Blajerem w roli głównej. Powyższa książka jest historią jednotomową, utrzymaną w zupełnie innym klimacie niż trylogia. Przede wszystkim określiłabym ją bardziej jako powieść sensacyjną, niż thriller psychologiczny, uważam też, że świetnie nadawałaby się na scenariusz filmu akcji.
 
Choć książka nie jest wolna od zbrodni, a trup ściele się gęsto, to jednak wydaje mi się, że jest o wiele bardziej "łagodniejsza", niż wyżej przeze mnie wymieniona trylogia. Nie ma w niej tylu krwawych i brutalnych opisów, jak w historii o Blajerze, nie jest też tak pokręcona psychologicznie. Jeśli jednak szukamy opowieści lekkiej, łatwej i przyjemnej, to też nie tędy droga. 
 
"Dziedzictwo zbrodni" opiera się głównie na zagmatwanej relacji pomiędzy bohaterami, z czego jednym z nich jest seryjny zabójca, a drugim jego niedoszła ofiara. Pomysł na fabułę jest ciekawy, tym bardziej, że nie chodzi tutaj o syndrom sztokoholmski, tylko o zupełnie inną relację. Ale po kolei...

Trzydziestoparoletni Dominik Baj wraz z ojcem Grzegorzem zajmują się likwidacją niewygodnych osób na zlecenie. Mężczyzna od lat szkoli się w tego typu "profesji" i niejako przyzwyczaił się już do nietypowej pracy swego ojca. Na początku przerażony wizją mordowania, z czasem staje się coraz bardziej obojętny, pozbawiony uczuć również dla najbliższych. Zbliża się jednak moment, kiedy mężczyźni będą mogli wycofać się z interesu, Grzegorz Baj bowiem wyraźnie się starzeje, jego kondycja spada, refleks już nie ten, decyduje się więc na ostatnie zlecenie, które ma zapewnić im zabezpieczenie finansowe na lata. 
 
Likwidacja rodziny Grabowskich wydaje się być rutynową sprawą, jednak rodzice, drobni przedsiębiorcy i dwójka ich dzieci, dwudziestoparoletni Bartek i jego młodsza siostra Marysia nie poddają się bez walki. Plan Bajów, jak dotąd niezawodny, tym razem pada w gruzach, a kiedy Marysia w ostatnim momencie ucieka przed masakrą i znika z miejsca zbrodni, dodatkowo komplikuje to zobowiązania Grzegorza wobec zleceniodawcy. 
 
Dominik wyrusza na poszukiwanie dziewczyny, gdyż zdaje sobie sprawę z tego, że niewykonanie zadania może sprowadzić na niego i ojca ogromne niebezpieczeństwo i brutalne konsekwencje. Marysia jednak, która do tej pory prowadziła raczej beztroskie i pełne luksusów życie, nad wyraz dobrze sobie radzi, jako wyjęta spod prawa. Sprawnie ukrywa się przed nieznanym wrogiem, a do tego stara się na własną rękę odkryć, kto zamordował jej rodzinę. Wszystko jednak do czasu, kiedy wpada prosto w pułapkę zastawioną przez Dominika.
 
Niewykonane zadanie odbija się w końcu na Grzegorzu z wielką mocą, a wtedy również i jego syn znajduje się pod ostrzałem. Dominik i Marysia muszą zacząć współpracować. Kat i jego niedoszła ofiara, pozostawieni sami sobie muszą odnaleźć tajemniczego zleceniodawcę zamordowania Grabowskich, odkryć, jaki cel miał w zlikwidowaniu pozornie niewinnej rodziny przedsiębiorców, i zdążyć go zabić, zanim on zrobi to wcześniej.

Historię, w jaką zostali wplątani Dominik i Marysia czyta się z wielkimi emocjami. Zwłaszcza początek powieści zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Niestety, im dalej, tym gorzej. Żebym została dobrze zrozumiała, koncept naprawdę jest fajny, połączenie wątków również, nawet do zakończenia nie mogę się przyczepić, jednak nie wiem czy wynika to z faktu, iż autor założył sobie, że powieść będzie jednotomowa i dążył do jak najszybszego zakończenia wątków, czy to z innego powodu, jednak dla mnie opowieść, która świetnie się rozpoczęła w pewnym momencie tak przyspieszyła, że wszystko wyjaśniło się na prędko, na kilku stronach i zakończyło książkę.

Trochę szkoda, bo spokojnie historia Dominika i Marysi mogłaby rozwijać się jeszcze parędziesiąt stron, a tak pozostawiła we mnie niedosyt i wrażenie niedokończonej. No cóż, nie będzie jest to chyba moja ulubiona powieść Adriana Bednarka, zdecydowanie bardziej wolę opcję rozbudowanej trylogii i pokręconą historię Oskara Blajera.
 
Sardegna

4 komentarze:

  1. I kolejna pozytywna opinia o tej książce, kurde. Chociaż trochę martwi mnie ten wydźwięk - niby spoko a jednak trochę nie. Chyba wiem, o czym mówisz - czasem też tak mam, że choć książka jest niezła, coś mi w niej nie leży. Czasem wystarczy jakaś pojedyncza emocja, którą odczujemy przy lekturze i rzutuje to już na cały odbiór. Z kryminałami trochę jest też tak, że nawet jeśli intryga jest świetnie pomyślana, opowiedzenie jej już nie wychodzi tak super. Niektóre książki są rozwleczone niemiłosiernie, inne kończą się zbyt szybko, a rozwiązanie problemów jest zbyt łatwe. Chyba ciężko znaleźć złoty środek, zwłaszcza przy powieściach jednotomowych. Chociaż z drugiej strony nie mam w tym doświadczenia, czytam naprawdę mało kryminałów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ ja lubię czytać takie długie komentarze! Dziękuję Ci za to! Dokładnie jest, jak piszesz. Często zdarza się książka, która niby jest ok, ale nie do końca, albo rozwleczona, albo ucięta, albo zakończenie bez sensu, czasami mam też tak, kiedy opis okładkowy jest mylący, albo opinie blogerów zachwalają, a mnie nie zachwyca. Wtedy oceniam taką powieść 4/6, czyli średnio i bez szału

      Usuń
  2. Książka ma bardzo przyciągającą okładkę, ale raczej nie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń