Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 290
Moja ocena : ?/6
Będąc jeszcze w temacie literatury faktu, we wrześniu, oprócz "Kryminalnego Wrocławia" przeczytałam także drugą książkę utrzymaną w podobnym klimacie. "M jak morderca. Karol Kot - wampir z Krakowa", autorstwa Przemysława Semczuka to wstrząsający reportaż na temat seryjnego zabójcy działającego na terenie Krakowa w latach 60-tych XX wieku, który zamordował dwie osoby, w tym jedno dziecko, napadł i próbował zabić kolejnych dziesięć osób, dokonał także kilku prób podpaleń. Najbardziej przerażający w tej historii jest fakt, iż winnym zbrodni okazał się Karol Kot, nastolatek, świeżo upieczony maturzysta, który doskonale ukrywał swe mroczne instynkty i dla osób postronnych wydawał się być zupełnie nieszkodliwy.
Miałam już kiedyś okazję czytać inną książkę Przemysława Semczuka, opowiadającego o seryjnym zabójcy i śledztwie, jakie przeprowadzono w jego sprawie. "Kryptonim Frankenstein", czyli historia Wampira z Zagłębia, atakującego kobiety na terenie Dąbrowy Górniczej i jej okolic, w latach 60 - 70 tych XX wieku, to również poruszający reportaż, niosący jednak za sobą pewne wątpliwości. Sprawa Marchwickiego, choć bogata w materiały dowodowe, zgromadzone w czasie śledztwa, do dzisiaj wzbudza wiele kontrowersji. Czy na pewno oskarżony i skazany na karę śmierci był tym, kogo szukało całe Zagłębie i Śląsk?
Natomiast sprawa Karola Kota nie wzbudza w czytelnikach takich wątpliwości. Odnalezienie winnego napaści i zabójstwa, podejrzanego młodego mężczyzny, wydaje się kwestią czasu. I faktycznie Kot, człowiek o psychopatycznej osobowości, nie odczuwający skruchy, żalu, dokonujący zbrodni z ciekawości i zaspokojenia "wewnętrznej potrzeby", zostaje bardzo szybko posądzony i oskarżony o popełnione czyny. Zadaniem śledczych będzie potwierdzenie podejrzenia i znalezienie świadków napaści, a także tych, którzy doświadczyli psychopatycznych skłonności chłopaka.
Na początku trudno było połączyć młodego mężczyznę, który właśnie skończył technikum i zdał maturę, wybierał się do szkoły wojskowej, gdzie chciał kontynuować naukę, pochodzącego ze zwyczajnej rodziny, mającego świetny kontakt z młodszą siostrą i rodzicami angażującymi się w jego wychowanie, z tymi brutalnymi napaściami, paraliżującymi Kraków. Kiedy jednak śledczy zaczęli przyglądać się Kotowi, okazało się, że nie jest on do końca takim zwyczajnym chłopakiem, jakim zdawał się być. Zafascynowany bronią, a zwłaszcza nożami, chętnie dręczył, upokarzał, krzywdził psychicznie i zadawał ból słabszym kolegom, przed niektórymi z nich odkrywał swe chore fantazje, co do morderczych orgii, w których chciałby brać udział, zachowywał się też agresywnie w stosunku do znajomych mu dziewczyn.
Samo mówienie o zbrodni w pewnym momencie przestało mu jednak wystarczać, stąd też postanowił napaść na przypadkową osobę, która wyda mu się odpowiednią ofiarą, stąd też jego pierwszym zrywem było zaatakowanie nożem bezbronnej staruszki. Później poszło już lawinowo, Kot atakował zarówno przypadkowe osoby dorosłe, wszystkie jednak wyraźnie słabsze od niego, jak i dzieci, które po prostu znalazły się na jego drodze w nieodpowiednim dla siebie miejscu i czasie. Najtragiczniejszą w skutkach i najgłośniejszą sprawą w Krakowie, była napaść na jedenastoletniego chłopca, który zmarł na skutek odniesionych ran.
Prowadzone śledztwo i aresztowanie Karola Kota potwierdziło, że miał on na swoim koncie znacznie więcej ataków, niż dwa, zakończone śmiercią ofiar. Na szczęście, po hospitalizacji, pozostałe osoby udało się uratować. Oskarżony przyznał się też do kilku prób otrucia i podpaleń, jednak nie wszystkie potwierdzono, co może sugerować, że mordercy rzeczywistość zaczęła mieszać się z chorą fantazją. W trakcie oskarżenia Kot nie ukrywał w żaden sposób swoich czynów, wręcz przeciwnie, opowiadał o nich ze szczegółami, a okazanie, podczas wizji lokalnej, sprawiało mu wyraźną radość.
Sardegna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz