Pages

czwartek, października 21, 2021

"Srebrna łyżeczka" Magdalena Witkiewicz

 
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 350
Moja ocena : 5/6
 
Staram się być na bieżąco, jeśli chodzi o powieści moich ulubionych autorów. I choć nie zawsze mi się to udaje, bo ich nowe książki pojawiają się na rynku, jak świeże bułeczki, a ja czasami nie zdążę zapoznać się z nimi w okolicach premiery, to staram się później nadrobić wszystkie zaległości.
 
Jeśli chodzi o książki Magdy Witkiewicz, to jestem w miarę w temacie (wyjątkiem są powieści świąteczne, ale i te mam w najbliższych planach). Moim ostatnim nabytkiem była "Srebrna łyżeczka", historia nawiązująca w opisie okładkowym do japońskiej techniki Kintsugi, czyli sztuki naprawy porcelany, łączenia jej połamanych elementów w taki sposób, aby mogła być ona użyteczna jeszcze przez wiele lat. Takie nawiązanie sugeruje czytelnikom, iż w książce poruszona będzie historia bohaterów, których relacja uległa zniszczeniu, ale udało się ją w jakiś sposób naprawić, i faktycznie, wokół takiego wątku kręcić się będzie fabuła "Srebrnej łyżeczki".
 
Akcja powieści toczy się dwutorowo: współcześnie, a także w przeszłości, którą poznajemy za pomocą retrospekcji. Nie jest to jednak rozbudowana historia w stylu "Jeszcze się kiedyś spotkamy", gdzie przeszłość bohaterów mogłaby stanowić właściwie osobną powieść. Tutaj wspomnienia sprzed lat są uzupełnieniem teraźniejszości i dają na bieżąco czytelnikowi odpowiedź, co do tego, jak potoczyły się losy głównych postaci, iż znajdują się aktualnie w takim, a nie innym miejscu w życiu. 
 
Elementem spajającym obie przestrzenie czasowe jest tytułowa srebrna łyżeczka z monogramem litery L, w której główna bohaterka, Lidia upatruje wyjaśnienie swojego pochodzenia. Wbrew pozorom jednak, to nie wątek rodzinny dominuje w fabule. Na pierwszy plan wysuwa się relacja uczuciowa pomiędzy Lidią i Konradem, a historia ich związku ma swój początek przed dziesięcioma laty, stąd te retrospekcje. 
 
Lidia to niesamowicie poukładana i zorganizowana osoba. Prowadzi firmę sprzątającą, jest bardzo dokładna i wymagająca wobec swoich pracowników, wie bowiem, że nic w życiu nie przychodzi łatwo, a na sukces trzeba ciężko pracować, nierzadko z wieloma wyrzeczeniami. Lidka od dziesięciu lat pracuje na własny rachunek, ojca bowiem nigdy nie poznała, a matka zmarła, kiedy dziewczyna była w klasie maturalnej. 
 
Jednak to nie śmierć mamy zapoczątkowała u Lidki życiowe zmiany. One zaczęły się już wiele lat wcześniej, kiedy to nastolatka musiała sama się zorganizować i oprócz nauki ogarniać także cały dom oraz matkę alkoholiczkę. Śmierć kobiety sprawiła tylko, że 18-letka została na świecie całkiem sama.  
 
W tamtym trudnym momencie, wsparcia udziela Lidce młody lekarz, który zajmuje się jej mamą. Konrad, o dwanaście lat starszy mężczyzna, postanawia pomóc dziewczynie, która została na świecie całkiem sama, i choć na pierwszy rzut oka mogłoby wydawać się to niestosowne, albo intencjonalne, robi to zupełnie szczerze. Początkowo pomaga jej załatwić różne sprawy organizacyjno domowe, z czasem angażuje się także w jej sprawy osobiste. Pomiędzy bohaterami zaczyna rodzić się uczucie nie zważające na różnicę wieku, i choć pozornie ich związek wydaje się nie mieć racji bytu, Lidka ma tylko 18 lat, a Konrad 30, to jednak wiele ich łączy, a ich codzienność układa się nad wyraz dobrze. 

Bohaterowie dość szybko biorą ślub, zakochani, zafascynowani nowym uczuciem mają świadomość, że trafiła im się miłość, jak z bajki. A potem przychodzi szara rzeczywistość...
 
Jak można się domyślić, różnica wieku nie okaże się dla Lidii i Konrada bez znaczenia. W tym momencie życia, w jakim każde z nich się znajduje, niemożliwe będzie wspólne życie. Ale czy miłość, która tak pięknie się zaczęła, a potem tak nagle skończyła, nie będzie już nigdy miała szansy bytu?  Wielkie uczucie trudno wymazać z życiorysu, tylko, czy po latach bohaterom uda się naprawić tak potłuczoną relację? 
 
Gdzie w tym wszystkim srebrna łyżeczka, spytacie? Otóż właśnie, w historii Lidki pojawi się także wątek rodzinny, a będzie on powiązany właśnie z tym przedmiotem, a także z tajemniczym listem,  zawierającym informacje o jej zmarłym ojcu, który dziewczyna otrzyma od nieznanego nadawcy.
 
Przeszłość spotka się z teraźniejszością, i to nie tylko na gruncie rodzinnym, ale także uczuciowym. Wiedząc, że Magda Witkiewicz to specjalistka od szczęśliwych zakończeń, możemy domyślać się finału tej historii, co nie zmienia faktu, że zanim go poznamy, będziemy mogli poczuć emocje bohaterów i śledzić, jakie życiowe decyzje podejmą. 
 
"Srebrną łyżeczkę" czyta się ekspresowo, ale jak dla mnie historia jest nieco za krótka. Chętnie poczytałabym jeszcze coś o młodości Lidki, przeszłości ojca, albo historii rodziców bohaterki. Relacja głównych bohaterów też mogłaby być nieco bardziej rozwinięta. Mam niedosyt, bo uważam, że nie da się historii z tak rozbudowaną fabułą przedstawić wyczerpująco za pomocą 350 stron. 
 
Oczywiście, jak to u Magdy bywa, i ta powieść niesie ze sobą życiową prawdę, przesłanie, o którym nie możemy zapominać. Niektórych rzeczy nie warto odkładać na później, bowiem może nie starczyć nam albo naszym bliskim, czasu, aby je zrealizować. Nigdy też nie jest za późno na wybaczanie, odbudowanie przyjaźni, czy zapewnienie o swoim uczuciu. Każda chwila jest dobra, aby powiedzieć komuś "kocham cię". Nie zapominajmy o tym. 
 
Sardegna

2 komentarze:

  1. Czasami czytam książki tego typu, ale nie porywają mnie tak jak horrory czy kryminały;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, każdemu według potrzeb. Ja akurat lubię sobie przeplatać emocjonujące thrillery z obyczajówkami. Ale wiadomo, każdy ma inne priorytety :)

      Usuń