Pages

piątek, stycznia 21, 2022

"Wiatr" Igor Brejdygant

 
Wydawnictwo: Biblioteka Akustyczna 
audiobook: czas trwania 9 godzin 32 minuty
Moja ocena : 4/6
lektor: Andrzej Chyra, Karolina Gruszka, Kamil Pruban
 
"Wiatr" Igora Brejdyganta to nowa produkcja Empik Go, która spotkała się z wielkim zainteresowaniem czytelników i słuchaczy, stąd też i ja postanowiłam sprawdzić, czy spodoba mi się nowa powieść autora, tym bardziej, że jej akcja toczy się w Zakopanem i zaczyna od wypadku w górach. 
 
Jak wiadomo, uwielbiam wątki górskie w powieściach beletrystycznych, a jeżeli są jeszcze w jakiś sposób powiązane ze zbrodnią, tajemniczym zniknięciem, albo sekretem sprzed lat, to już w ogóle jest to mój ulubiony motyw i zawsze ciekawi mnie, w jaki sposób zostanie wpleciony do kryminalnej historii.
 
Nie czytałam właściwie żadnej poprzedniej książki pana Brejdyganta, stąd też nie wiedziałam czego się po "Wietrze" spodziewać. Otrzymałam nietypowy kryminał, będący nawet bardziej obyczajówką, thrillerem psychologicznym, niż powieścią akcji, w którym dużą rolę odgrywa psychika głównego bohatera, miotającego się pomiędzy tym, co dzieje się w jego życiu, oczekiwaniami, pragnieniami i wyobrażeniami na temat otaczającego świata.
 
Wawrzyniec Wiślicki, niespełniony pisarz, dziennikarz, który przez kilka zimowych miesięcy, jako były TOPRowiec zaszywa się w jednym z tatrzańskich schronisk, aby pomagać w akcjach ratunkowych, próbuje się wyciszyć, znaleźć sens i cel egzystencji na kolejny rok. Pomimo swoich 50 paru lat Wawrzyniec nie potrafi ułożyć sobie życia. Mimo że spotyka się z wieloma kobietami, wdaje się w przygodne romanse, ciągle szuka kogoś, kto zainteresuje go i zatrzyma na dłużej. 
 
Kiedy zima powoli dobiega końca, a w górach wieje najsilniejszy halny od lat, spod Szpiglasowej Przełęczy, aż do Morskiego Oka schodzi lawina, która porywa ze sobą dwójkę turystów. Świadkiem tego wydarzenia jest Wawrzyniec, rozpoznający w ofiarach lawiny małżeństwo poznane wcześniej w jadalni schroniska. Grupa TOPRowców wyrusza turystom na pomoc, jednak akcja ratunkowa nie przynosi sukcesu, pozostawiając ich ciała pod śniegiem. Wawrzyniec, jako bezpośredni świadek zdarzenia ma jednak nieodparte wrażenie, że coś w tej całej sytuacji nie gra, a lawina nie była dziełem przypadku i sił natury, tylko została sztucznie wytworzona przez człowieka. Wydaje mu się bowiem, że tuż przed zejściem lawiny, usłyszał jakiś dziwny dźwięk, który mógł prawdopodobnie być wybuchem. 
 
Nikt nie dowierza jego wersji wydarzeń, stąd też Wiślicki postanawia sprawę zbadać nieco bliżej. Kiedy wyrusza w góry, faktycznie zauważa na stoku pewne ślady, które mogłyby sugerować, że ktoś wywołał lawinę i chciał się pozbyć dwójki turystów, a kiedy na jaw wychodzą jeszcze dodatkowe fakty, jakoby ludźmi, których zmiotło ze zbocza góry, było znane w całym Zakopanym, ekscentryczne małżeństwo, Agnieszkę i Piotra Markowskich, sprawa ich śmierci robi się jeszcze bardziej nieprzypadkowa i tajemnicza.
 
Kiedy Wawrzyniec zaczyna drążyć i wypytywać ludzi znających parę dochodzi do ciekawych wniosków. Małżeństwo Markowskich było mocno rozchwiane, skonfliktowane, małżonkowie zdradzali się, rozchodzili i ponownie wracali do siebie. Coś ich wyraźnie do siebie przyciągało, iż ostatecznie po tylu latach ciągle trwali przy sobie. Do tego, Agnieszka była słynną malarką, której obrazy wystawiane na aukcji osiągały olbrzymie kwoty, stąd też faktycznie mogły istnieć powody, dla których ktoś chciał się ich pozbyć.
 
Wiślicki, prowadząc amatorskie śledztwo, zapoznaje się gosposią lokalnego proboszcza, Moniką, który ma wiele do powiedzenia na temat Markowskich. Kobieta w ogóle wzbudza w nim cieplejsze uczucia, a mężczyzna po raz pierwszy od niepamiętnych czasów, zaczyna angażować się w jakiś związek. Sam dziwi się sobie, że jest pod takim urokiem Moniki i coraz częściej myśli o niej w kategoriach kobiety na stałe. 
 
Rozterki uczuciowo egzystencjalne to jeden z wątków powieści, drugim jest śledztwo prowadzone w sprawie Markowskich, początkowo krążące wokół lawiny, ale z czasem przechodzące w zupełnie inną stronę, Wawrzyniec ma bowiem podejrzenie, jakoby z całą sprawą coś wspólnego miały obrazy Agnieszki. Tym bardziej, że w otoczeniu Wiślickiego pojawia się ekscentryczny marszand i piękna kobieta, która teoretycznie nie powinna żyć.
 
Kolejnym wątkiem są wizje Wawrzyńca, które sprawiają, że mężczyzna już sam się gubi w tym, co jest prawdą, a co wytworem jego wyobraźni. Zdarza mu się bowiem być świadkiem pewnych wydarzeń, które zupełnie wykluczają to, co dzieje się po jakimś czasie. Mężczyzna zaczyna się już obawiać, że traci rozum i że to duszna, zamknięta atmosfera Zakopanego, a właściwie halny, sprawiający, że całe miasto okrywa przygnębiająca, trochę psychodeliczna atmosfera, tak na niego działa. Prawda leży jednak gdzieś zupełnie indziej.
 
Mam z "Wiatrem" problem, bo z jednej strony, nastawiając się na kryminał z wątkiem górskim, Zakopanem, lawiną i poszukiwaniem zaginionych turystów, czuję się trochę rozczarowana. Ten wątek rozgrywa się w tle i jest taki trochę na doczepkę, więc nie czułam się ukontentowana. Z drugiej jednak strony, patrząc na książkę, jako powieść psychologiczną, naprawdę jest nieźle. Poza tym, to, co zasługuje na bardzo duże uznanie i wyróżnienie, coś, co w moich oczach "uratowało" tę książkę, to zakończenie. Niesamowite, psychodeliczne, sprawiające, że właściwie trzeba byłoby przeczytać książkę ponownie, żeby ją dokładnie zrozumieć. I choćby dlatego warto po nią sięgnąć. Dostaniecie coś, co pomiesza w głowach i sprawi, że nic nie będzie już łatwe i oczywiste.
 
Sardegna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz