Pages

wtorek, marca 15, 2022

"Nadzieja" Katarzyna Michalak

 
Wydawnictwo: Termedia
Liczba stron:  274
Moja ocena : 3/6
 
Po "Nadzieję" Katarzyny Michalak sięgnęłam dzięki wyzwaniu Trójki e-pik, w którym jedną z kategorii marcowych jest "wiara, nadzieja, miłość" w tytule. A ponieważ nie chciałam zabierać się za książkę o miłości, bo jakoś nie mam teraz nastroju do tego typu historii, postanowiłam skupić się na nadziei. Do tego połączyłam przyjemne z pożytecznym i wyjęłam kolejną powieść z obszernych zasobów mojej biblioteczki. 
 
Byłam oczywiście świadoma tego, że "Nadzieja" nie jest jakąś poważną powieścią obyczajową, a raczej czytadłem i pewnie będzie charakteryzowała się tym, co zwykle, czyli egzaltowanym stylem charakterystycznym dla powieści autorki, ale generalnie nie miałam z tym problemu, tym bardziej, że niektóre książki Katarzyny Michalak, mimo wszelkich fabularnych zgrzytów i powielanych schematów, naprawdę mi się podobają. Z niektórymi powieściami jednak jest mi bardzo nie po drodze, gdyż za mocno uwierają w logikę, albo w tani sposób grają na emocjach. Takie historie bardziej mnie męczą, niż sprawiają czytelniczą frajdę i tak niestety okazało się z "Nadzieją".
 
Opowieść zapowiada się podobnie, jak wiele innych, które wyszły spod ręki pani Michalak. Wszystko zaczyna się od dwójki skrzywdzonych dzieci szukających u siebie wzajemnie pocieszenia i ratunku. Dzieciaki zaprzyjaźniają się, a później po burzliwym okresie młodości, spotykają się w dorosłym życiu i postanawiają budować poważny związek. Niestety na drodze do ich szczęścia staje wiele przeciwności losu. Zazwyczaj są to źli, nieprzychylni ludzie, zdradzieckie kochanki lub zazdrośni kochankowie, czasem przestępcy, czasem mafia lub jakieś inne niewyrównane porachunki z półświatkiem.
 
Taki schemat można znaleźć między innymi w  "Ściganym", "Draniu", czy trylogii "Pisarka", "Marzycielka", "Zagubiona", tylko o ile wyżej wymienione powieści mają w sobie jeszcze nutkę sensacji, albo wciągającą warstwę obyczajową, to w przypadku "Nadziei" nie ma ani jednego, ani drugiego, jest za to wszechobecny chaos i całe zło świata wrzucone do jednego worka.
 
Lilka wychowuje się bez mamy, za to z przemocowym ojcem alkoholikiem i obojętną macochą. Dziewczynka odrzucana przez rówieśników przez swoją wadę wymowy, zaprzyjaźnia się z miejscowym wyrzutkiem, Aleksiejem, chłopakiem, który, po wyjeździe z rodzinnego Czarnobyla po śmierci rodziców, mieszka z ciotką.

Aleksiej jest dumnym dzieciakiem, więc na zaczepki przeważnie reaguje kontratakiem, wdając się w bójki. Lilka natomiast jest jednak totalnie bezbronna, do tego dręczona przez ojca, stąd też chłopak postanawia ją chronić i za wszelką cenę oszczędzić jej przykrości. Dzieciaki zaprzyjaźniają się ze sobą, we wspólnych zabawach i czasie spędzonym z ciotką Aleksa znajdują oparcie i siłę, aby radzić sobie z trudami codzienności. Dzięki tej znajomości Lilka nie czuje się aż tak samotna, jednak pewnego dnia zmienia się wszystko. Ciotka zabiera Aleksa i wyjeżdża w swoje rodzinne strony, do małego domku w górach, w Bieszczady. Tym oto sposobem, drogi przyjaciół się rozdzielają, a na Lilkę spada cała gama nieszczęść. Nie będę wymieniać wszystkich, ale gwarantuję, że autorka zebrała wszelkie nieszczęścia, jakie mogą się przytrafić samotnej, pięknej nastolatce, i zafundowała je dziewczynie.
 
Drogi Lilki i Aleksieja zejdą się ponownie po kilku latach, odkrywając, że łączy ich nie tylko przyjaźń. Jednak, czy ich doświadczenia życiowe oraz aktualna sytuacja, w jakiej się znajdują, pozwoli im być razem? Lilka ma zbyt wiele traumatycznych przeżyć za sobą, do tego znalazła nie najlepszy sposób na radzenie sobie z nimi. Aleks natomiast stara się poukładać sobie życie, jednak ponowne spotkanie z dawną przyjaciółką wybija go z rytmu i sprawia, że zaczyna wchodzić na niebezpieczną ścieżkę zawodową.
 
W ciągu kilku kolejnych lat Lilka i Aleks będą wielokrotnie się schodzić i rozdzielać, aby ostatecznie postanowić, że chcą spędzić ze sobą resztę życia. Czy nie będzie już jednak na to za późno?

Jeżeli miałabym krótko podsumować "Nadzieję", powiedziałabym, że jest to totalny chaos! Ogrom złych i tragicznych sytuacji, jakie mogą się ludziom przytrafić zostały wspomniane w tej opowieści. Czegóż nie ma w tej historii! Alkoholizm, molestowanie, samookaleczanie, prostytucja, przemoc domowa, choroba nowotworowa, wojna w Afganistanie, prześladowanie obcokrajowców. Do tego porachunki mafijne, oszustwa prawnicze i misja tajnego agenta. I naprawdę w tej książce znajdziecie to wszystko i jeszcze więcej. 
 
Jeśli chodzi o kreacje bohaterów, są schematyczne i bez zaskoczeń. Bohaterka jest egzaltowaną, słabą i bezbronną ofiarą, natomiast bohater to silny, rycerski i dzielny mężczyzna, który dla swojej kobiety jest w stanie zrobić wszystko. Dlatego tej książce mówię stanowcze nie, i nie mam dla niej żadnego usprawiedliwienia, nawet jeśli z założenia miała być czytadłem wzbudzającym emocje.
 
Sardegna

1 komentarz:

  1. Nawet bez twojej recenzji bym po nią raczej nie sięgnęła. Szkoda, że książka okazała się aż tak rozczarowująca.

    OdpowiedzUsuń