Pages

czwartek, kwietnia 21, 2022

"Miecz Gideona" Douglas Preston, Lincoln Child

 
Wydawnictwo: G+J
Liczba stron:  438
Moja ocena : 6/6
 
Niedawna lektura "Zabójczej fali" i "Kręgu ciemności" pisarskiego duetu Douglasa Prestona i Lincolna Childa sprawiła, że jestem pod wielkim wpływem twórczości obu panów i właściwie nie mogę zabrać się za nic innego. Zaopatrzyłam się w kilka nowych tomów serii o agencie Pendergaście, których jeszcze nie czytałam, a także powieści indywidualne Prestona, jednak do posiadania na własność całości sporo mi jeszcze brakuje. 
 
Uwielbiam ten pierwiastek szaleństwa, który znajduję w każdej z powieści autorów. A jeśli do tego dodam sporo naukowo - technicznych nowinek, które przemycone są pomiędzy wątek kryminalny, elementy horroru, s-f czy historię przygodową, otrzymuję idealną książkę, która niesamowicie wciąga i czytam ją na raz. 
 
Powyższy "Miecz Gideona" będący pierwszym tomem odrębnej, trzytomowej serii, różni się wprawdzie od przygód agenta Pendergasta, przede wszystkim tym, że bardziej jest sensacyjną powieścią akcji, niż horrorem z elementami paranormalnymi, ale i tak przedstawiona historia jest świetna i czyta się ją ekspresowo.
 
Głównym bohaterem "Miecza..." jest tytułowy Gideon Crew, człowiek niesamowicie interesujący, inteligentny i szeroko wykształcony. Gideon jest mieszanką osobowościową Myrona Bolitara i Jacka Reachera, z tym że młodszym o ponad dekadę od owych bohaterów, ma on też za sobą dramatyczną przeszłość, bowiem w dzieciństwie był świadkiem egzekucji wykonanej na ojcu - naukowcu. Doktor Crew, fizyk pracujący do rządu został niesłusznie oskarżony o zamach stanu, tak naprawdę jednak był ofiarą, a ponieważ okazał się łatwym celem dla służb specjalnych, został bezproblemowo zlikwidowany. 
 
Gideon od momentu, kiedy był świadkiem śmierci ojca, postanawia go pomścić i zrobić wszystko, aby imię doktora Crew zostało oczyszczone z zarzutów. To też obiecuje swojej umierającej matce.
 
Jak postanawia, tak też robi, ostatecznie niszcząc osobę odpowiedzialną za zabójstwo ojca. Wykorzystując swoje szerokie umiejętności, do nabycia których podporządkował właściwie całe życie, a także spryt oraz niesamowite zdolności planowania i organizowania, działa w taki sposób, aby nie zostać powiązanym ze sprawą. 
 
Nie martwcie się, że za dużo z fabuły już zdradziłam. Powyższe, opisane przeze mnie wydarzenia dzieją się w pierwszych dwóch rozdziałach książki i są niejako wstępem, zapoznaniem z bohaterem i przedsmakiem tego, co będzie się dalej działo. A potem to już tylko intensywniej, szybciej, niebezpieczniej i bardziej skomplikowanie. Jak to u Prestona i Childa bywa.
 
Kiedy w końcu Gideonowi udaje się pomścić ojca, zgłasza się do niego najemniczy mężczyzna będący pod wielkim wrażeniem stylu, w jaki bohater poradził sobie z zemstą, i oferuje mu pracę. Do kraju prosto z Chin zmierza bowiem pewien naukowiec, fizyk Marek Wu, który wbrew organizacji w której pracuje, i co gorsza rządowi, przewozi jakąś tajną recepturę mającą podobno postawić Chiny na wyższym stopniu gospodarczym, niż resztę świata. Zleceniodawcy nie wiedzą właściwie co naukowiec przewozi, czy są to jakieś dokumenty, dane czy przedmioty, ale wierząc w spryt i zdolności Gideona do ogarniania spraw o podwyższonym stopniu trudności, powierzają mu tę misję. Crew początkowo nie chce brać udziału w tym podejrzanym przedsięwzięciu, nie przekonuje go nawet spora kwota wynagrodzenia, zdanie zmienia dopiero w momencie, kiedy obejrzy pewne dokumenty...
 
W taki właśnie sposób Gideon Crew wkracza na niebezpieczną ścieżkę działającą na zasadach nie do końca zgodnych z prawem. Kiedy perspektywa odzyskania danych od chińskiego fizyka wydaje się być na wyciągnięcie ręki, rozpętuje się istne pandemonium. Oprócz Gideona, sprawą wydaje się bowiem być zainteresowana cała gama podejrzanych typów, którzy nie cofną się przed niczym, aby osiągnąć swój cel. 
 
W rezultacie ich poczynań dochodzi do makabrycznego wypadku samochodowego, któremu ulega Mark Wu. Czy Gideon będzie w stanie uzyskać od rannego jakiekolwiek informacje i zrozumieć ich kontekst? A jeśli nawet, to czy fizyk  będzie chciał przekazać je zupełnie obcemu człowiekowi? 
 
Bohater porusza się po omacku, nie do końca wiedząc, czego szuka i dla kogo pracuje, a co gorsza, jego śladem podąża niebezpieczny płatny zabójca. Zaczyna się wyścig z czasem.
  
"Miecz Gideona" to niesamowicie wciągająca historia, bardzo w stylu Douglasa Prestona i Lincolna Childa, choć w odróżnieniu od innych powieści duetu,czyli szalonej mieszanki wątków i gatunków, które miałam okazję czytać, ta wydaje się być nieskomplikowaną fabułą bazującą na szybkim tempie akcji. Gideon to typ bohatera, jakiego lubię najbardziej: inteligenty, przedsiębiorczy, zorganizowany, oczywiście działa też na kobiety, co skrupulatnie wykorzystuje w swoich działaniach. Mam wrażenie, że jeszcze nie raz zaskoczy czytelników swoim niekonwencjonalnym podejściem do tematu.
 
Tak, jak napisałam na początku, powieść jest początkiem trylogii, ale jej zakończenie jest na tyle zamknięte, iż nie trzeba sięgać właściwie po kolejne części. Z drugiej jednak strony autorzy sugerują, że bohater wplącze się w następną akcję, a to, co będzie się działo w "Trupie Gideona" okaże się równie, o ile nie bardziej, emocjonujące, niż to, z czym właśnie się zmierzył.
 
Wiecie już, dlaczego tak mi zależy na skompletowaniu wszystkich książek, które wyszły spod pióra tego pisarskiego duetu?
 
Sardegna

1 komentarz:

  1. Nie słyszałam o tej książce, ale ocena bardzo wysoka ;-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń