Pages

poniedziałek, maja 23, 2022

"Zamknij oczy" Sophie McKenzie

 
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron:  430
Moja ocena : 4/6
 
Bardzo się cieszę, że udało mi się przeczytać powyższą powieść, mimo że nie spełniła do końca moich czytelniczych oczekiwań. "Zamknij oczy" to jedna z tych książek, które czekały na swoją kolej kilka dobrych lat. Zdobyłam ją chyba przy okazji jednej z targowych wymian, prawdopodobnie w Katowicach, skuszona opisem okładkowym zapewniającym, że oto trzymam w ręku niesamowity, mrożący krew w żyłach, thriller. A ponieważ takim historiom nigdy nie odmawiam, "Zamknij oczy" powędrowało ze mną do domu.
 
Główna bohaterka, Genevier, to kobieta po przejściach, która osiem lat temu urodziła martwą córeczkę Beth. Od tamtej pory zmaga się z depresją, niemocą twórczą i żałobą, z której nie umie się otrząsnąć. Mimo wsparcia Arta, kochającego męża, przyjaciółki Hen i szwagierki Morgan, Genevier nie potrafi wrócić do normalności. Do tego, bezskutecznie od lat, próbuje zajść w ciążę, co dodatkowo ją frustruje i nie pozwala ruszyć do przodu.
 
Pewnego dnia do Gen zgłasza się nieznajoma kobieta, utrzymująca, że zna kogoś, kto był świadkiem tego, że Beth urodziła się cała i zdrowa i parę minut po cesarskim cięciu została zabrana matce, a potem wywieziona w nieznanym kierunku. Gen oszołomiona tą wiadomością, początkowo nie chce dać temu wiary, z czasem jednak, skrycie marząc, że jej córeczka ciągle żyje, zaczyna napędzać się nadzieją i drążyć temat. Faktycznie odkrywa, że to, co mówiła tajemnicza kobieta może być prawdą. Do tego, jej mąż, obecny wtedy przy porodzie, wyraźnie coś ukrywa, nie chce zdradzić szczegółów momentu narodzenia dziewczynki, niszczy też dokumenty związane z pogrzebem dziecka. Gen dociera nawet do informacji, jakoby lekarz przeprowadzający cesarskie cięcie nagle opuścił miejsce pracy, anestezjolog zmarł w dziwnych okolicznościach, a personel szpitalna uległ całkowitej wymianie. 
 
Świadomość, że ktoś prawdopodobnie ukradł jej dziecko sprawia, że Gen obsesyjnie szuka wsparcia, człowieka, który uwierzy w jej wersję wydarzeń. Nieoczekiwanie z pomocą przychodzi jej Lorcan, dawny znajomy Arta, człowiek dość specyficzny i cieszący się złą sławą. Razem udaje się im przeprowadzić amatorskie śledztwo i wejść w posiadanie informacji, które raz na zawsze wyjaśnią sprawę Beth.

Czy Gen oszalała, a może ktoś naprawdę ukradł jej dziecko po porodzie? Czy Art faktycznie miał coś wspólnego ze zniknięciem swej córeczki?  Czy to możliwe, że nikt przez lata nie puścił pary z ust na temat porwania? A może ta historia rozgrywa się tylko w umyśle kobiety, a jej dziecko od ośmiu lat nie żyje?
 
Sami przyznacie, że fabuła tej powieści zapowiada się naprawdę nieźle, niestety gorzej z wykonaniem. Akcja rozkręca się niemiłosiernie wolno, a kiedy już Gen odkrywa pewne sekrety, zachowując się przy okazji w sposób oderwany od rzeczywistości, jej mąż serwuje jej irracjonalne wytłumaczenia, których ta zupełnie nie podważa. Kiedy w końcu dowody mówią same za siebie i wydawałoby się, że wszystko jasne, Gen podejmuje kolejne nie najmądrzejsze decyzje, opóźniając zakończenie tej absurdalnej sprawy. Finał niestety nie powala, ale to niestety jest dość powszechne w przypadku książek, które zapowiadają się świetnie i sugerują intrygującą zagadkę.

No cóż. Takie nieudane strzały też się zdarzają, ja jednak mimo tych wszystkich negatywów, nie żałuję przeczytanej lektury, bo oto w ten sposób będę mogła z czystym sumieniem posłać kolejną książkę w świat.
 
Sardegna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz