Wydawnictwo: Literatura
Liczba stron: 152
Liczba stron: 152
Moja ocena : 5/6
"16:10 do Bergamo" to książka młodzieżowa z serii "16 plus minus", kolekcji, którą bardzo lubię i staram się po nią sięgać najczęściej, jak to możliwe. Na powyższą skusiłam się trochę przypadkowo, bowiem dorzuciłam ją do walizki tuż przed wyjazdem na długi weekend. Nie miałam wobec niej żadnych oczekiwań, nie kojarzyłam też autora, ot, wzięłam pierwszą z brzegu książkę na wyjazd.
Tym bardziej jest mi miło, że historia "16:10 do Bergamo" okazała się bardzo interesująca. Inna kwestia jest tak, że jest to również przejmująca, a do tego mocno smutna opowieść. Chociaż ten smutek nie jest wyrażony bezpośrednio, to jednak wydziera z każdego rozdziału, zwłaszcza, kiedy czytelnikiem jest dorosła osoba, bo mam wrażenie, że odbiorca młodszy odczyta ją raczej dosłownie.
Przygody kilkunastoletniej Lidki to typowa opowieść drogi, trochę realistyczna, trochę fantastyczna, w której nie do końca wiadomo, co dzieje się naprawdę, a co rozgrywa się w umyśle bohaterki. Wędrówka dziewczynki, o której za moment napiszę nieco więcej, pozornie jest najważniejszym elementem książki, tak naprawdę jednak najistotniejsze jest to, co kryje się pomiędzy wierszami, czyli problem eurosieroctwa i niesamowitą tęsknotę dziecka za rodzicem.
Lidka musi radzić sobie z samotnością i opuszczeniem przez mamę, która z powodów finansowych wyjeżdża do Włoch do Bergamo w poszukiwaniu pracy. Dziewczynka mieszka w małej wiosce Cebulówka wraz z dziadkiem mającym już swoje lata. I chociaż staruszek stara się jak najlepiej dla swej wnuczki, nie jest w stanie ogarnąć wszystkich obowiązków i potrzeb dziewczynki. Lidka nie jest właściwie jedyną eurosierotą we wsi, gdyż sporo okolicznych dzieci zmaga się z taką sytuacją. Jej rówieśnicy mają jednak ten plus, że posiadają krewnych, wspierających je w codzienności, natomiast Lidka nie może liczyć na nikogo innego. Jej ojciec od lat nie żyje, dziewczyna nie ma rodzeństwa, stąd też bardzo mocno przeżywa opuszczenie przez mamę i nieudolność dziadka.
Mała bohaterka pisze do mamy listy, w których opowiada o swej codzienności, dużych i małych sprawach, o tym, co dzieje się praktycznie od momentu jej wyjazdu. Bardzo tęskni, choć wprost nigdy tego nie mówi. Każdy wyjazd mamy odchorowuje, choć nigdy nikomu się do tego nie przyzna. Jej smutek i tęsknota przybiera również inne formy: problemy z nauką, konflikty z rówieśnikami, wyizolowanie a nawet agresję.
Problemy eskalują, kiedy pewnego dnia dziadek Lidki trafia do szpitala, a dziewczynka zostawiona sama sobie podsłuchuje rozmowę pań z opieki społecznej, jakoby miała udać się teraz do pogotowia opiekuńczego. Wystraszona tym, co ma nadejść, postanawia uciec, pojechać do Bergamo i odnaleźć mamę. I właśnie tak zaczyna się pełna niebezpieczeństw, ale też przygód, podróż, w której Lidka poznaje wielu pozytywnych i pomocnych ludzi, wspierających ją w drodze do mamy. W końcu dziewczynka dociera do Bergamo, jednak czy w tak dużym mieście odnajdzie swą mamę, to jest już inna kwestia.
Tak, jak wspomniałam na początku, w tej historii nic nie jest oczywiste. Właściwie do końca nie wiadomo, które wydarzenia miały miejsce naprawdę a które są wytworem wyobraźni małej, samotnej, opuszczonej dziewczynki. Smutna to książka, chociaż w dosłownym odbiorze może przypominać wciągającą powieść przygodową.
Co do samego tematu
eurosierot, podobne zagadnienie było poruszane w młodzieżówce Joanny Jagiełło "Zielone martensy", z tym że pani Jagiełło pisze o nastolatku, który z racji wieku lepiej radzi sobie z obowiązkami po opuszczeniu przez mamę. Stąd i formuła książki jest inna, niż perypetie małej Lidki.
Sardegna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz