Pages

środa, sierpnia 24, 2022

"Fighter" Paulina Świst

 
Wydawnictwo: Akurat
Liczba stron:  315
Moja ocena : 5/6

Kolejna książka Pauliny Świst za mną i nie ukrywam, że to właśnie "Fightera" brakowało mi do kolekcji. No dobra. Może jeszcze powinnam rozejrzeć się za historią napisaną w duecie z Lilką Płonką ("Mała M") oraz najnowszymi "Sztauwajerami", ale zdecydowanie idę w dobrą stronę. 
 
"Fighter" nieco różni się od poprzednich powieści autorki, po pierwsze tym, że główna bohaterka nie ma nic wspólnego ze światem prawniczym, po drugie, główny bohater to nie policjant, ani funkcjonariusz CBŚu, a po trzecie, żadna z dotychczasowych książek Śwista nie daje czytelnikowi wrażenia aż takiej incepcji! 
 
Bohaterka "Fightera" jest pisarką piszącą pod pseudonimem, współpracuje z wydawnictwem Azum, cichaczem podpisuje swe książki na WTK w Warszawie, dla zmyłki nosi identyfikator wystawcy, a także incognito robi sobie fotę z Remigiuszem Mrozem i Joanną Opiat - Bojarską. Co do reszty wydarzeń opisanych w tej książce, czytelnik musi już sam ogarnąć, co jest prawdą, a co ewentualnym wymysłem bogatej wyobraźni Śwista, jednak, jak do tej pory, żadna kobieca postać z jej książek (choć mogę się oczywiście mylić), nie przypomina pisarki tak bardzo. 
 
Nikogo nie zaskoczę pisząc, że jednym z głównych wątków książki jest ognisty romans pomiędzy bohaterami, jednak równie ważny jest element kryminalny, który tym razem nie wiąże się w żaden sposób ze światem palestry. Jak dla mnie "Fighter" jest najbardziej sensacyjną z powieści autorki, a fakt, iż bohater to zawodnik mma, daje fabule nowe możliwości i wkroczenie do świata sportu, który może być równie pociągający, jak i niebezpieczny.
 
Ksenia Wernerowska jest poczytną pisarką tworzącą pod pseudonimem Poli Werner, od pewnego czasu, na skutek problemów osobistych i zdrowotnych, cierpi jednak na niemoc pisarską. Pewnego dnia natrafia na wzmiankę o nie do końca czystych interesach firmy VeroMax, instytucji, która doprowadziła do przejęcia jej rodzinnej kamiennicy, stąd też postanawia zagłębić temat i opisać go w swej kolejnej książce. Zbierając materiały, zapoznaje się z młodym dziennikarzem śledczym, który również interesuje się VeroMaxem i jest w posiadaniu wielu ciekawych informacji na jego temat.
 
Sytuacja wymyka się jednak samozwańczym śledczym spod kontroli w momencie, kiedy Ksenia zaczyna otrzymywać listy z pogróżkami o coraz bardziej wulgarnej treści, a jej informator z dnia na dzień znika bez śladu. Swoimi obawami kobieta dzieli się z wydawcą, który w związku ze zbliżającymi się targami książki, mającymi odbyć się w stolicy na Stadionie Narodowym, postanawia wynająć dla niej ochronę. O pomoc w zorganizowaniu najlepszej agencji zwraca się do znajomego, który od razu poleca firmę Patryka "Cwibla" Cebulskiego, byłego zawodnika mma. 
 
Cwibil dochodzący do siebie po urazie, nie zajmuje się aktualnie sportem i przechodzi rekonwalescencję, nie planuje jednak ochraniać zmanierowanej i przerysowanej, według niego, pisarki. Kiedy dowiaduje się, że niebezpieczeństwo, które grozi Poli Werner, w pewien sposób pochodzi od VeroMaxu, od razu przyjmuje zlecenie, ma bowiem z firmą niewyrównane rachunki.
 
Kiedy Patryk i Ksenia po raz pierwszy się spotykają, od razu zaczyna pomiędzy nimi iskrzyć. Ksenia jest takim typem kobiety, która w pewien sposób imponuje Cwiblowi, ten natomiast ma wiele cech, których pisarka szuka u mężczyzn. Oczywiście ich obietnica, żeby nie wychodzić poza relacje zawodowe bardzo szybko zostaje zerwana, bo rodzącej się namiętności nie można w żaden sposób powstrzymać.
 
Uczucia, uczuciami, ale korzenie afery, w jaką zostają wplątani bohaterowie, sięgają znacznie głębiej, niż bohaterom mogłoby się wydawać. Odkrycie matactw VeroMaxu nikomu nie są na rękę, stąd też  Cwibel będzie miał pełne ręce przy ochronie bezkompromisowej pisarki, której grozi realne niebezpieczeństwo. 
 
Bardzo podobał mi się "Fighter", jak zresztą każda historia wykreowana przez Paulinę Świst. Choć jest to powieść nieco tendencyjna, bo charakterologiczne wszystkie bohaterki książek autorki są do siebie bardzo podobne, tak, jak zresztą ich partnerzy, to i tak ma swój urok i czyta się ją świetnie. Co tu dużo mówić, nie mam  uwag, lubię wszystkie powieści Śwista, bo nie ma drugich takich książek, przy których tak idealnie się odpoczywa.

Sardegna

1 komentarz:

  1. Recenzja bardzo zachęca, ale jednak nie jest to raczej typ książki, którą chciałabym przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń