Pages

niedziela, sierpnia 21, 2022

"Dziecko z mgły" Renata Kosin

 
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron:  386
Moja ocena : 5/6
 
To już chyba moja mała tradycja, że na urlop co roku zabieram ze sobą, oprócz powieści świątecznej, jakąś książę Renaty Kosin. W zeszłym roku były to "Jedwabne rękawiczki", dwa lata temu "Tatarka" , a trzy -  "Aleja Siódmego Anioła". W tym roku padło na "Dziecko z mgły" i jak do tej pory, nie zawiodłam się na żadnej z nich. Każda z powyższych to interesująca obyczajówka, zazwyczaj z wątkiem tajemnicy, czasami jakimś elementem paranormalnym lub kryminalnym, zapewniająca czytelnikowi wyjątkowe wrażenia czytelnicze. I nie inaczej jest w przypadku powyższej powieści, która na pierwszy rzut oka i po opisie okładkowym, wydaje się być wzruszającą historią, opierającą się na rodzącej się relacji pomiędzy samotną kobietą, a małą porzuconą dziewczynką. Jednak nic bardziej mylnego!
 
Choć faktycznie ważnym elementem fabuły jest pojawienie się w życiu singielki Alicji, małej Mii, to jednak cała opowieść jest zdecydowanie bardziej skomplikowana i co ważniejsze, nieszablonowa. Nie spotkałam jeszcze w książce obyczajowej, ani też kryminale, czy thrillerze takiego wątku, jaki zaproponowała dla swoich czytelników Renata Kosin. Zanim jednak napiszę coś więcej o tej niespotykanej fabule, muszę wspomnieć, że autorka, jak zwykle wykonała kawał dobrej roboty, przygotowując reaserch. To już chyba znak rozpoznawczy książek Renaty, że każda jej opowieść jest przemyślana, zawiera wiele nawiązań i ciekawych odnośników, często do autentycznych wydarzeń. Wszystko to jest rozbudowane, dopieszczone do najmniejszego szczegółu, że aż przyjemnie zagłębiać się w taką historię.
 
Do Alicji, singielki z wyboru, pewnego dnia zgłasza się tajemnicza kobieta trzymając za rękę sześcioletnią dziewczynkę oraz teczkę dokumentów, informując, że od tej pory bohaterka staje się oficjalną opiekunką małej Mii, gdyż jest jej jedyną krewną. Zanim Alicja zdąży wyjść z szoku, Mia jest już w jej mieszkaniu oczekując od swej nowej opiekunki dalszych instrukcji. 
 
Kobieta próbuje dociec, jak to w ogóle możliwe, że to ona ma się zaopiekować dziewczynką. Przed laty straciła rodziców, wychowywana przez ciotkę, nie przypomina sobie, żeby miała jakiś krewnych, i to jeszcze zza oceanu, bowiem mała Mia przyjechała do Polski aż ze Stanów, do tego urodziła się w Singapurze. Nie wydaje się, aby Alicja mogłaby być z nią w jakikolwiek sposób spokrewniona, dziewczynka jednak bardzo szybko zjednuje sobie jej serce i uwagę, chociaż jest dzieckiem skrytym, nad wyraz dojrzałym i czasami zachowuje się nieadekwatnie do swojego wieku.
 
Alicja mocno angażuje się w opiekę nad małą, która prowadzi z nią bardzo inteligentne rozmowy, pięknie rysuje i ma doskonałą pamięć. Co ciekawe, Mia nie chcę opowiadać niczego o swojej przeszłości i rodzicach. Kobieta wie jedynie, że jej rodzice nie żyją, a adopcją zajmuje się pewna fundacja, której przedstawicielkę już poznała. Kiedy jednak pewnego dnia do jej drzwi puka Dawid, jej dawna, wielka miłość, przedstawiający się jako członek fundacji, wiedzący coś o przeszłości Mii, Alicja zaczyna nabierać podejrzeń, że wraz z dziewczynką biorą udział w podejrzanym projekcie, którego stawką jest ich bezpieczeństwo, a nawet życie.
 
Niepokój Alicji podsyca tylko dziwny tatuaż, znamię, który mała Mia ma na ramieniu. Kto zrobił takie znak na ciele dziecka? Czy osoby z takim znamieniem są w śmiertelnym niebezpieczeństwie? Z każdym kolejnym dniem kobieta robi się coraz bardziej zaniepokojona, a wręcz przerażona sytuacją, wydaje jej się też, że otaczają ją sami nieprzychylni ludzie i ktoś ją śledzi. Kiedy odkrywa, że faktycznie istnieje linia jej rodziny, z której mogłaby pochodzić Mia, mnogość pytań zaczyna ją przerastać, dlatego w odkryciu mrocznej przeszłości sześciolatki, a także zadbaniu o jej bezpieczeństwo, pomaga jej Bartek, przyjaciel z dzieciństwa, stanowiący dla niej olbrzymi oparcie, ale też trochę się w niej podkochuje, czego kobieta zdaje się nie zauważać. 
 
Czy Alicja i Bartek odkryją, kim jest Mia i dlaczego musiał zająć się nią ktoś z Polski? Czy faktycznie dziewczynce i jej opiekunce grozi niebezpieczeństwo? A może to tylko wybujała wyobraźnia płata kobiecie figle, i tak naprawdę w życiu dziewczynki nie dzieje się nic nadzwyczajnego?
 
Kolejny raz autorka zaskakuje swoich czytelników, "Dziecko z mgły" odbiega bowiem od poprzednich jej powieści, ale też innych obyczajówek pojawiających się na rynku. Dlatego ode mnie Renata Kosin dostaje wielkie brawa za oryginalność! Napisanie nieszablonowej książki w czasach, kiedy jak grzyby po deszczu pojawiają się historie poruszające dosłownie każdy temat, naprawdę nie jest łatwe.
 
Sardegna

1 komentarz:

  1. Faktycznie fabuła brzmi oryginalnie, książka na pewno jest warta przeczytania.

    OdpowiedzUsuń