Pages

środa, września 07, 2011

"Jak się pozbyć Matthew?" Jane Fallon

Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 400
Moja ocena : 5/6

Miałam ochotę na czytadło. Już ostatnim razem kiedy sięgałam po "Pracująca dziewczynę". Jednak wtedy moja potrzeba nie została zaspokojona, o czym napisałam TUTAJ. A dzisiaj - jak najbardziej, dostałam czytadło i to bardzo konkretne. "Jak pozbyć się Matthew?" patrzyło na mnie ze stoiska z książkami, na sobotnim targu staroci.
Właściwie tytuł i nazwisko autorki, nic mi nie mówiły, ale zaryzykowałam.
Cena - 4 zł i ładne wydanie mówiły, żeby przygarnąć. No więc książkę kupiłam i nie żałuję.

Fabuła nie jest w prawdzie odkrywcza: Helen, 40 letnia niezależna kobieta, jest zakochana z wzajemnością w  Matthew. Związek tych dwojga trwa już 4 lata, ale mimo to wiele w nim wzajemnej fascynacji, udanego seksu, przyjaźni i zrozumienia. Niby nic nadzwyczajnego, poza faktem, że Matthew jest od niej o 15 lat starszy, jest jej szefem, od lat mężem Sophie i ojcem dwóch córek. Wcale nie zamierza rozstać się z żoną i nie ukrywa tego faktu przed Helen.
Kobieta zaczyna być znudzona takim rozwojem sytuacji. Chce mieć Matthew tylko dla siebie a kolejne samotne święta utwierdzają ją w przekonaniu, że ich związek nie ma przyszłości. Kiedy już podejmuje decyzję o rozstaniu, dzieje się coś niespodziewanego. Matthew staje w drzwiach jej mieszkania z walizkami i informuje, że odszedł od żony. Teoretycznie marzenie Helen się spełnia. Jest jednak małe ale... Matthew przestał być dla niej ważny. Kobieta zdaje sobie sprawę, że nie potrafi z nim spędzać całego dnia i nocy, drażnią ją jego przyzwyczajenia, różnica wieku, powiedzonka i zachowanie w pracy. Do tego dochodzą dwie nastoletnie córki Matthew, które próbują uprzykrzyć jej życie, wredne koleżanki z biura, które żądne sensacji śledzą jej każdy krok oraz Sophie, która niespodziewanie staje się jej ... najlepszą przyjaciółką. Ale jak do tego dojdzie, to nie zdradzę.

Fajna historia zawiłych intryg i pokręconych relacji. Będzie zabawnie i tragicznie zarazem. Dostaniemy też morał pod tytułem: "uważaj o czym marzysz, bo to może się spełnić" oraz "nie wolno kraść cudzych mężów", pod czym akurat podpiszę się obiema rękami. Książkę czyta się łatwo i przyjemnie, mimo pokaźnych rozmiarów i 400 stron. Sympatyczny umilacz i odstresowywacz po całym dniu siedzenia w szkole.
P.S. Kto powiedział, że nauczyciel pracujący na pół etatu wychodzi ze szkoły punktualnie? Nikt. Aha, to by się zgadzało. Pozdrawiam
Sardegna

7 komentarzy:

  1. Lubię od czasu do czasu zanurzyć się w takim czytadle. Co więcej sprawia mi to frajdę :)rozejrzę się za tą lekturą bo brzmi całkiem nieźle :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zabawnie i tragicznie.. no, no niezła mieszanka wybuchowa, więc trzeba samemu poznać bliżej tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam ochotę ostatnio na czytadła dla relaksu więc czemu nie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam takie czytadła od czasu do czasu - ostatnio wprawdzie nie mam na nie czasu ale nadrobię :) Polecam "Kocham Nowy Jork" Lindsey Kelk, trochę cukierkowa ale co tam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, ja również bardzo lubię takie książki. Niby nieskomplikowane, ale ile z nich zadowolenia. A jeszcze jeśli uda się taką wyhaczyć za 4 zł. to już po prostu pełen sukces. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Polecam :) Cieszę się, że mogę zaproponować Wam przyjemne czytadła, które może nie są zbyt ambitną literaturą, ale fajnie umilają czas :) takie książki też są warte uwagi :)

    OdpowiedzUsuń