Pages

sobota, maja 25, 2013

"Klinika śmierci" Harlan Coben


Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron:  512
Moja ocena : 5/6

Pisałam już kiedyś, że Coben jest jednym z moich ulubionych autorów. Przeczytałam prawie wszystkie jego powieści i wszystkie oceniłam bardzo wysoko. Nie da się ukryć, że większość jego historii jest tendencyjna i ma powtarzalną fabułę, ale ja jestem w stosunku do autora bezkrytyczna. Rok 2009 i 2010 był czasem, kiedy namiętnie czytałam Cobena, jednak po któreś kolejnej lekturze poczułam, że mam dość. Nawet ulubiony pisarz może się "przejeść", dlatego postanowiłam zrobić sobie przerwę (a w biblioteczce została jeszcze nieprzeczytana "Jedyna szansa", a jakiś czas później dołączyła do niej "Klinika śmierci").

I bardzo dobrze się stało, bowiem powrót po latach do Cobena okazał się wyjątkowo udany. "Klinika śmierci" w ogóle ma trochę inną konwencję niż powieści autora, do których byłam przyzwyczajona. Jest to jedna z jego pierwszych książek, więc nie do końca utrzymuje poziom najlepszych i najbardziej znanych historii, choćby tych, z Myronem Bolitarem w roli głównej. Nie da się ukryć, jest to niedoskonały, przegadany thriller medyczny, któremu daleko do formy Cook'a, jednak ma w sobie coś, co przyciąga czytelnika i nie pozwala oderwać się od lektury. A o to przecież chodzi.

Medyczną stroną powieści są wszelakie badania związane z  AIDS. Tą chorobę okazuje się mieć główny bohater - Michael Silverman, gwiazda koszykówki, szczęśliwy mąż dziennikarki - Sary Lowell. Kiedy u Michaela diagnoza AIDS okazuje się prawdziwa, małżonkowie zwracają się o pomoc do znajomego lekarza Harveya Riker'a, który prowadzi nowojorski ośrodek medyczny, zajmujący się procedurami leczenia tej choroby. Doktor Riker przeżywa trudne chwile, jego współpracownik popełnił samobójstwo, finanse kliniki są na wyczerpaniu a opinia publiczna nie do końca akceptuje finansowe działania na rzecz ośrodka. Do tego ktoś czyha na życie pacjentów kliniki, którzy zaczynają ginąć w niejasnych okolicznościach. Ktoś próbuje zablokować działanie lecznicy i zatrzymać dalsze badania, a Sara i Michael znajdą się w samym centrum niebezpiecznych wydarzeń. Czy Michael też jest na liście pacjentów do "zlikwidowania"? Komu zależy na zamknięciu kliniki? Jaką rolę w całej sytuacji spełnia ojciec Sary, znany i szanowany lekarz onkolog?

W "Klinice śmierci" wiele jest fałszywych tropów i ślepych zaułków. Nic nie jest oczywiste, i kiedy wydaje się nam, że prawie rozwiązaliśmy zagadkę, autor podsuwa kolejny ślad, niepasujący do sytuacji.  Książka jest dość gruba, ale w ferworze emocji i wartkiej akcji, nie czuje się tej ilości stron. Ja mam tylko uwagę, co do wątku polityki i postaw społecznych, których jest w tej historii zdecydowanie za dużo. Przez to nazwałam książkę na początku "przegadaną". Niektóre monologi można by spokojnie pominąć.
W ostatecznej ocenie daję książce 5 i tym samym potwierdzam obecność Harlana Cobena na liście moich ulubionych autorów.

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Z półki (6/31) oraz majowej Trójki e-pik.

Sardegna

10 komentarzy:

  1. Autora nie czytałem od lat. Czas to zmienić. Wiem, że pojawiły się kolejne jego pozycje na rodzimym rynku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Od czasu do czasu lubię poczytać Cobena, ale akurat fabuła "Kliniki" jakoś średnio mnie zachęca.

    OdpowiedzUsuń
  3. Miało być: fabuła "Kliniki śmierci"

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zawsze świetnie się zapowiada :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wstyd się przyznać ale nie czytałam jeszcze nic tego autora, ciagle w planach.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam jeszcze żadnej ksiązki tego autora, planuje to zmienić ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzisiaj wypożyczyłam "Ostatni szczegół".
    Czy warto rozpocząć "przygodę" z Cobenem od tej książki :)?

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam już dwie książki Cobena i obie podobały mi się, więc nie wykluczam, że w końcu i ten tytuł wpadnie w moje ręce. Na razie jednak priorytet ma seria o Myronie. ;)

    OdpowiedzUsuń