Pages

wtorek, lipca 02, 2013

"Przebudzenie" Katarzyna Zyskowska - Ignaciak

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 297
Moja ocena : 6/6

Kocham Mazury! Mówiłam to już przy okazji opisywania "Prowincji pełnej smaków" Pani Kasi Enerlich. Jednak "tamte" Mazury były raczej "stacjonarne", a w "Przebudzeniu" są właśnie takie, jak kocham najbardziej - żeglarskie.
W ogóle "Przebudzenie" to świetna powieść, trochę odróżniająca się od pozostałych książek autorki, ale równie interesująca. Tendencyjna jestem w swoich pochwałach, kiedy piszę o książkach Kasi Zyskowskiej - Ignaciak, ale nie może być inaczej. Po prostu to jedna z moich ulubionych autorek, więc będę chwalić, a co!

"Przebudzenie" jest trochę bardziej magiczne i nierzeczywiste, w porównaniu z innymi książkami (dla porównania można zerknąć Tu, Tu i Tu). Niepokojące wydarzenia z granicy snu i jawy, jakie trafiają się głównej bohaterce, przeplatają się z prasłowiańskimi wierzeniami a do tego, wszystko dzieje się we wspaniałym otoczeniu mazurskich jezior. Uwielbiam taki magiczny klimat, w którym nierzeczywiste wydarzenia przeplatają się z jakże rzeczywistą historią. Wszystko może się zdarzyć, a wtedy tak dobrze znane mi Mazury, nabiorą nowego odcienia i staną się jeszcze bardziej wyjątkowe.

Zuzanna, młoda dziennikarka, otrzymuje nieoczekiwany spadek po dalekim krewnym ze strony babki. Majątkiem okazuje się być skrawek ziemi na Mazurach, w pobliżu wyspy Gilmy. Dziewczyna postanawia sprawdzić na własne oczy, jak prezentuje się owa spuścizna. Wyrusza na Mazury, a tam krok po kroku, odkrywa tajemnicę swojej rodziny i łączy ją z lokalną legendą.

A ta legenda to ma w sobie całkiem spore ziarnko prawdy. Będę szczera, myślałam że autorka wymyśliła sobie fabułę, ale czytam i czytam, i natrafiam na informacje, że to, co częściowo opisane zostało w "Przebudzeniu" miało miejsce naprawdę, a wyspa Gilma i świątynia dumania i warownia i kormorany, są takie realne i... ach! oglądam i czytam i marzę ...ale, ale...

Wracając do tematu: Zuzanna natrafia na ślady bytności Galindów, pogańskiego ludu, który zasiedlał wyspę prawdopodobnie do XIII wieku. Czcili oni wyspę, gdyż rósł na niej Święty Gaj i odprawiali na niej swoje obrzędy. Dziewczyna zaczyna kojarzyć fakty ze swojego życia i historii swej rodziny, i łączyć je z owym ludem. Odkrywanie prawdy przyniesie ze sobą niebezpieczeństwo i tylko wsparcie pewnego mężczyzny może zapobiec zbliżającej się tragedii.

Po moim powyższym wpisie widać, że "Przebudzenie" odbiega trochę od modelu typowego czytadła. Oczywiście wątek miłosny będzie istotny, ale nie najważniejszy. Prym wiodą tu Mazury i ich historia. Kto raz żeglował po mazurskich jeziorach ten wie, że klimat tam panujący jest niesamowity i zapada na zawsze w pamięć. Historia osadzona w tym miejscu musi być więc wyjątkowa i taka właśnie jest, bez dwóch zdań.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Nasza Księgarnia, za co serdecznie dziękuję :)
Sardegna

7 komentarzy:

  1. Dobrze, że mimo wszystko książka Ci się spodobała. Ja planuję ją na lipiec, tak jak inne książki autorki, bo już na czytniku czekają. Już nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fiu, fiu - sporo entuzjazmu w tej notce. Muszę i ja kiedyś sięgnąć po książkę tej autorki, bo nie znam żadnej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem dlaczego, ale byłam jakoś negatywnie nastawiona do tej autorki. A tu takie zaskoczenie. Muszę dać szansę :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Brzmi ciekawie :) Myślę, że mogłaby mi się spodobać. Od dzisiaj siedzę w domu i czytam, koniec z opalaniem i... komarami ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie skończyłam czytać "Niebieskie migdały" tej autorki i podobały mi się :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooo, zaciekawiłaś mnie. Byłam raz w Galindii, znanej tym, co żeglują po Mazurach i chętnie bym tam wróciła, choćby w książce... Zapamiętam tą pozycję. :)

    OdpowiedzUsuń