Pages

niedziela, kwietnia 13, 2014

"Płotki giną pierwsze" Aleksandra Marinia

Wydawnictwo: Biblioteka Akustyczna
audiobook: czas trwania 10 h 24 minuty
Moja ocena : 4/6
lektor: Roch Siemianowski

Kolejna historia z Anastazją Kamieńską w roli głównej, w postaci audiobooka, trafiła do mojego samochodu.
Jakoś nie mam szczęścia do tej Marininy. Ani jedna z powieści, jaką udało mi się odsłuchać, nie była kontynuacją serii. Obie historie ("Kolacja z zabójcą"oraz "Za wszystko trzeba płacić") zostały wyrwane przeze mnie z ciągu wydarzeń. Niby są niezależnymi opowieściami, które spokojnie można poznawać osobno, jednakże wiele wątków, zwłaszcza tych z życia osobistego głównej bohaterki może wydawać się czytelnikom pogmatwane.
 
Nie inaczej było w powyższym przypadku. Mimo że "Płotki giną pierwsze" to kolejna część po rewelacyjnym "Za wszystko trzeba płacić", moja nieznajomość "środka" serii i chyba zbyt wysokie oczekiwania, dały mi się we znaki. Po cichu liczyłam na to, że ta część najbardziej przypadnie mi do gustu i przebije oceną swego poprzednika.

Niestety, powtórzyła się sytuacja, jaka miała miejsce w "Kolacji z zabójcą". Niby wszystko jest w porządku, intryga interesująca, inteligentnie prowadzone śledztwo, ciekawe zakończenie, jednak coś nie do końca zagrało.

Tym razem Anastazja Kamieńską będzie musiała zmierzyć się ze sprawą zabójstw młodych mężczyzn, do których dochodzi na peryferiach Moskwy. Przypadkowi ludzie, pozornie nie mający ze sobą nic wspólnego, okazują się ofiarami płatnego zabójcy, jednego z najlepszych w swym fachu, jako że nikomu jeszcze nie udało się zlokalizować jego osoby, ani nawet określić jego profilu, czy płci.

Anastazja mocno angażuję się w sprawę, gdyż wszelkie poszlaki mówią o tym, że z zabójstwem związany jest jeden z pracowników MSW, Dymitrij Płatonow, do tego, prawdopodobnie wrobiony w aferę. Okazuje się, że z całą sytuacją wiążą się przekręty finansowe w jednym z zakładów MSW - Uralsku-18.
Podejrzany znika na jakiś czas i postanawia na własną rękę znaleźć rozwiązanie. Do swej sprawy, jako łącznika, wykorzystuje spotkaną przypadkowo, piękną kobietę. Kirę Lewczenko.

Kamieńska prowadzi śledztwo swoim torem, wysnuwając, jak to ma w zwyczaju, najbardziej nieprawdopodobne hipotezy i powiązania. Wpada na trop Uralska i tajemniczego snajpera. Sprawę komplikuje dodatkowo śmierć kolejnej, przypadkowej - nieprzypadkowej ofiary, wnuka jednego z czołowych, rosyjskich  mafiosów.
Coraz więcej osób angażuję się w sprawę, a Płatonowowi grunt zaczyna się palić pod nogami, bowiem snajper i jego obrał sobie za cel.

Jak widać, fabuła całkiem interesująca, wielowątkowa i wielopostaciowa. To chyba znak rozpoznawczy Marininy, podobnie jak mnogość nazwisk i bohaterów drugo oraz trzecio planowych. Od rosyjskich imion, drugich imion i kilkuczłonowych nazwisk, może się pomieszać w głowie najwierniejszemu czytelnikowi. Mniej więcej orientuję się w rosyjskim nazewnictwie, ale momentami traciłam wątek, kto jest kim, kto "dobry", kto "zły" i kto, jaką ma role w sprawie.

Co do samego audiobooka, Biblioteka Akustyczna, jak zwykle stanęła na wysokości zadania. Obecność pana Rocha Siemianowskiego, jako lektora powieści Marininy, staje się już tradycją. Jak zwykle świetnie interpretuje i wprowadza w klimat prowadzonej sprawy.

Całość powieści oceniam na czwórkę. "Za wszystko trzeba płacić" zdecydowanie bardziej mi się podobało. W "Płotkach..." mniej jest napięcia, więcej polityki, łapówkarstwa i powiązań przestępczych, a taka proporcja w kryminałach, nie do końca mi odpowiada.

Jako że powieść mam też w wersji papierowej, która czeka nieskończenie długo w biblioteczce, zaliczam ją do wyzwania Z półki (3/12)
Sardegna

4 komentarze:

  1. Anastazję Kamieńską bardzo lubię, samą autorkę mniej, a audiobooków wcale ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nadal nie mogę przekonać się do audiobooków :/ Nie potrafię się skupić na lekturze czytanej przez kogoś innego. Natomiast po tą serię z chęcią sięgnę, zacznę jednak od pierwszego tomu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Marinina pisze dość barwne kryminały z ciekawymi wątkami obyczajowymi. Muszę wrócić do książek tej autorki.
    pozdrawiam
    tommy z Samotni

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie jakoś z książkami Marininy nie po drodze. Kiedyś się zraziłam i już na razie nie mam ochoty robić kolejnego podejścia do jej twórczości.

    OdpowiedzUsuń