Pages

poniedziałek, kwietnia 14, 2014

"Biała Królowa" Philippa Gregory

Wydawnictwo: Wydawnictwo Książnica
Liczba stron: 480
Moja ocena : 6/6

Nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem: zakochałam się w powieści historycznej! Ja, która od dzieciństwa omijałam z daleka lekcje historii, z bólem serca przedzierałam się przez wszystkie zaliczenia z tegoż przedmiotu i natychmiast po zdaniu materiału, zapominałam wszystko, czego się nauczyłam, zakochałam się w książce historycznej! Świat się kończy!

Nie mam pojęcia, co takiego ma w sobie Philippa Gregory, że potrafi swoją opowieścią uwieść czytelnika, takiego jak ja - zupełnego, historycznego ignoranta, znudzonego wszelkimi wątkami i tłem historycznym.

Nie wiem, jak to się dzieje, że ja, mająca problemy z zapamiętaniem podstawowych, historycznych faktów, nagle, ni stąd, ni zowąd, a do tego z wielką przyjemnością, świetnie orientuję się w tematyce Wojny Kuzynów, relacjach małżeńskich i krewniaczych rodu Yorków i Lancasterów, w XV wiecznej Anglii.
Nawet nie wyobrażacie sobie, ile to dla mnie znaczy, kiedy czytałam "Białą Królową", z wielką przyjemnością, bez przymusu, świetnie orientując się w temacie, czerpiąc przy okazji nową wiedzę. To dla mnie coś zupełnie nowego. Zachłystuję się na razie tym stanem, stąd mój entuzjazm i przydługawy wstęp.

"Biała Królowa" to historia Elżbiety Woodvill, córki charyzmatycznej Jakobiny Luksemburskiej, bohaterki "Królowej rzek". O ile matka jest postacią nietuzinkową, posiadającą wyjątkowe umiejętności z pogranicza magii, córka przewyższa ją jeszcze wyjątkową osobowością. Elżbieta, dziecko miłości, poczęta przy wsparciu magii, od dzieciństwa przeznaczona jest do wyższych celów. Jakobinie córka kojarzy się z władzą, choć nie do końca potrafi określić, w jaki sposób miałaby się z koroną związać. 
Przyszłość Elżbiety zmienia się diametralnie, kiedy po przegranej Lancasterów w wojnie z Yorkami, traci w walce męża, a wraz z nim przywileje i majątek.
Dla swoich synów, postanawia ukorzyć się przed nowym królem - Edwardem IV i prosić go o łaskę. Między Elżbietą a nowym władcą, niespodziewanie rodzi się uczucie, które owocuje szybkim małżeństwem.
Nikt nie wierzy w czyste intencje króla, ten jednak szczerze pała uczuciem do młodej wdowy i czyni ją królową.

Tak zaczyna się wyjątkowy czas panowania Edwarda IV Yorka i Elżbiety w Anglii. Okres obfitujący w radość, odbudowanie państwa po Wojnie Dwu Róż, narodziny kolejnych potomków rodziny królewskiej i umacnianie wpływów rodziny Woodvillów. Jednocześnie jest to też czas niepokoju, zwłaszcza ze strony przeciwników Edwarda - braci króla, którzy nie potrafią pogodzić się utratą korony, a także pierwotnego sojusznika, późniejszego zdrajcy - Ryszarda Neville.

Elżbieta, której rodzina powiększa się z roku na rok, żyje w nieustannym lęku o los swoich najbliższych. Obawia się utraty władzy, a także spisku na królewskim dworze. Niestety los bywa przewrotny i czas świetności Yorków mija tak niespodziewanie, jak niespodziewanie nadszedł. Wrogowie Edwarda IV czyhają na jego najmniejsze potknięcie, do którego niestety w pewnym momencie dochodzi.
Kwestia objęcia korony wydaje się oczywista, bowiem Edward spłodził dwóch synów, niestety przeciwnicy króla tylko czekają na sprzyjający moment przejęcia władzy. Przesądzają o losie książąt, zamykając ich w Twierdzy Tower, z której ci w tajemniczych okolicznościach znikają. 

Jedna z największych, historycznych tajemnic, przypada niestety w udziale Białej Królowej. Utrata dzieci, rozpad rodziny, upadek władzy, nie załamuje Elżbiety, daje impuls do kreowania rzeczywistości na nowo i reaktywowania rodziny królewskiej, tym razem z ramienia córki Elżbietki.

Od razu zapałałam sympatią do Elżbiety, jest ona wyjątkową osobowością, bardzo charyzmatyczną, a jednocześnie rodzinną i ciepłą. Początkowo wydawała mi się trochę wyrachowana i nieszczera, podobnie zresztą jak postać Edwarda IV, ale z czasem okazało się, że para królewska darzy się szczerym uczuciem i ich działania są jak najbardziej spójne.
Myślałam, że po  "Królowej rzek", żadna powieść historyczna nie zrobi na mnie podobnego wrażenia. "Biała Królowa" zrobiła wrażenie stokrotnie większe i zaostrzyła apetyt na kolejne powieści Philippy Gregory. Wspaniałe uczucie!

Sardegna

15 komentarzy:

  1. Również nigdy nie przepadałam za historią - interesowały mnie jedynie tematy związane z I i II wojną światową, ale oczywiście były one zawsze pod koniec roku szkolnego i to w ostatnich klasach, więc informacji było jak na lekarstwo... Twórczości Gregory jeszcze nie znam, ale z pewnością zmienię to i mam nadzieję, że również rozkocha mnie w swoich książkach. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Temat II WŚ tez fascynował mnie w okolicach liceum. Teraz taka tematyka nie jest na moje nerwy. lektury wojenne odchorowuję potem długi czas

      Usuń
  2. Nawet nie wiesz, jak strasznie mnie Twoja pasja cieszy! Uwielbiam Elżbietę Woodville i kibicowałam jej ogromnie - chociaż w "Czerwonej królowej" i "Córce Twórcy Królów" jej portret jest nieco mniej pozytywny, nie dałam się przekonać, pozostała moją ulubienicą. Czekam na wrażenia z pozostałych powieści Gregory!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuj się winna tego mojego zaangażowania! Ale tak poważnie, to nie mogę uwierzyć, że mnie tak wciągnęło! To do mnie niepodobne :)

      Usuń
  3. Mam dokładnie tak samo! To może warto przeczytać coś Philippy Gregory? Od czego zacząć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie zacznij od "Królowej rzek". Tą część poleciła mi właśnie Isadora. Potem można przejść do "Białej królowej". Ciekawa jestem, jak Ci się spodoba :)

      Usuń
  4. Chciałabym wierzyć, że książki tej autorki są takie dobre. Niestety pech ciał, że pierwszą powieścią Gregory, po która sięgnęłam, był Odmieniec - fatalna lektura, jedna z gorszych, jaką przeczytałam. Dlatego troszkę się raziłam do tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to niefajnie...z tego co mówiła Isadora - mój specjalista od Gregory, "Odmieniec" to powieść dla młodzieży, o ile się nie mylę. Ma podobno zupełnie inny klimat niż jej powieści historyczne. Doskonale Cię jednak rozumiem i przekonywać nie będę, bo pierwsze wrażenie jest bardzo ważne i trudno potem się przekonać do danego autora.

      Usuń
  5. Bardzo lubię tą autorkę. Czytałam do tej pory parę jej książek i zawsze wychodziłam bardzo zadowolona z lektury :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam za soba na razie dwie książki, ale czuję się fanką!

      Usuń
  6. Ja zawsze stroniłem od reportażu, a ostatnio za nim szaleje ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna książka. Mega wciąga. Ale to chyba przez styl w jakim jest napisana.

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj tak, książki Philippy Gregory potrafią zachwycać. Sama jestem wierną fanką serii Tudorowskiej i z niecierpliwościa czekam na okazję, żeby skompletować i przeczytać wszystkie dzieła tej autorki. :)

    OdpowiedzUsuń