Pages

środa, czerwca 10, 2015

"Czerwona królowa" Philippa Gregory


Wydawnictwo: Książnica
Liczba stron: 383
Moja ocena : 6/6

I tym oto sposobem, ja czytelniczka unikająca literatury historycznej (bo nie kojarzę faktów, nazwisk ani dat, przez to czytanie jest dla mnie udręką), pochłonęłam kolejny tom serii Wojny Dwu Róż Philippy Gregory. Słowo "pochłonęłam" jest tutaj kluczowe, bowiem czytałam, jak w transie, porzucając obowiązki i robiąc w domu tylko to, co konieczne.

Po lekturze nie jestem może jakąś wybitną specjalistką od historii Lancasterów i Yorków, ale orientuję się kto jest kim, kto co czynił, i z jakiego powodu. A najlepsze jest to, że czytając informacje o nowościach kolejnych książek historycznych, łapię się na tym, żeby były one niejako powiązane z historią Dwu Róż albo rodem Tudorów, który narodził się właśnie w powyższej historii. Zwariowałam, ale podoba mi się to wariactwo! Daleko mi jeszcze do bycia specjalistką od Gregory, taką jak Karolina z bloga Zwiedzam Wszechświat, albo Ania z Zielono w głowie, ale dumna jestem, kiedy mogę z nimi nawiązać tematyczną rozmowę i za nią nadążam!

Wracając jednak do "Czerwonej królowej", tło historyczne, będące podstawą wydarzeń zaprezentowanych w książce, już znałam z tomu "Władczyni rzek" i "Białej królowej", w tej części jednak, opowieść widziana jest oczyma Małgorzaty Beaufort, ma więc ona nieco inny wydźwięk. Postać Małgorzaty też już kojarzyłam z poprzednich tomów, jednakże wtedy, była ona dla mnie antagonistką kobiet z rodu Meluzyny, więc nie pałałam do niej sympatią i nie przykładałam się też, do zapoznania bliżej z jej historią. Philippa Gregory nie pozostawia jednak czytelników w nieświadomości i daje wielbicielom cały tom losu Małgorzaty Beaufort, a po jego lekturze obraz powstania rodu Tudorów nabierze zupełnie nowego znaczenia.

Małgorzata, pochodząca z rodu Lancasterów zostaje wydana w bardzo młodym wieku, za potomka Katarzyny Walezyjskiej - Edmunda (coś więcej na temat tej królowej możecie przeczytać w "Zakazanej królowej" Anny O'Brien). Początkowo jest bardzo nieszczęśliwa, a do  tego, o mało co nie umiera przy porodzie, ale trudno się dziwić, jeśli miała wtedy niespełna trzynaście lat... Zdana na łaskę Edmunda i jego brata Jaspera, powoli odnajduje się w nowej roli, zwłaszcza po urodzeniu syna, Henryka, który w niespokojnych czasach walki o angielski tron, może stać się w przyszłości, do niego, pretendentem.
Sytuacja Małgorzaty zmienia się po śmierci Edmunda, kiedy to zostaje ponownie wydana za mąż, a nowy małżonek nie bardzo chce mieszać się w sprawy polityczne, nie interesuje go także stanowisko pasierba, co do ewentualnego przejęcia tronu. Małgorzata musi więc sama zatroszczyć się o godziwą przyszłość swego syna.

Z czasem jej plan objęcia tronu przez Henryka staje się coraz bardziej śmiały i ... realny, a ona sama nie przebiera w środkach, żeby osiągnąć swój cel.

Małgorzata Beaufort to silna osobowość. Oczywiście patrząc na wydarzenia z jej perspektywy, historia przedstawiona w "Białej królowej" modyfikuje się nieco. Niestety mimo wszystko, mimo najszczerszych chęci i próby wczucia się w sytuację, nie potrafiłam polubić tej bohaterki. Dlatego, podchodząc emocjonalnie do Wojny Dwu Róż, uważam, że objęcie tronu przez Tudora było jakimś totalnym nieporozumieniem, a Małgorzata - bezwzględną, dwulicową i nieprzebierającą w środkach kobietą. Z drugiej jednak strony, walczyła o syna, a to, jak wiadomo, dla matki jest sprawą najistotniejszą.

Mimo emocji, niekoniecznie pozytywnych, jakie towarzyszyły mi w trakcie lektury, uważam książkę za genialną i polecam wszystkim, których choć trochę historia Wojny Dwu Róż interesuje. "Czerwoną królową" polecam też fanom literatury historycznej, miłośnikom biografii, czy twórczości Philippy Gregory. Przede wszystkim jednak, polecam czytelnikom, którzy chcą się czegoś ciekawego dowiedzieć, a niekoniecznie czują się dobrze w tematyce historii XV wiecznej Anglii. Jestem najlepszym przykładem tego, że nawet najbardziej oporny czytelnik może stać się wielbicielem znielubionego gatunku.


Sardegna

5 komentarzy:

  1. Wstyd się przyznać, ale nie czytałam jeszcze nic tej autorki, choć czytam same świetne opinie na temat jej książek, muszę w końcu się skusić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale Cię rozumiem, bo sama miałam podobnie. Wszędzie pozytywne opinie, a ja nie czułam się zbyt dobrze w temacie historii. Ale, jak już podjęłam temat, to przepadłam!

      Usuń
  2. W końcu wypadałoby mi poznać twórczość tej autorki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam, bo powieści Gregory są naprawdę bardzo wartościowe

      Usuń
  3. Ja uwielbiam książki Philippy Gregory - zebrałam już prawie cały cykl Tudorowski i pewnie niedługo zacznę kompletować i resztę serii. :)

    http://in-vissible.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń