Wydawnictwo: Harlequin/Mira
Liczba stron: 444
Liczba stron: 444
Moja ocena : 5/6
Kto śledzi w miarę mojego bloga, ten wie, że powieści historyczne nie są moją mocna stroną. Ostatnimi czasy, zrobiłam jednak wyjątek dla Philippy Gregory, czym sama siebie zaskoczyłam. Wkład w to przekonanie się do PG miała Isadora, której entuzjastyczne opinie i komentarze skłoniły mnie do sięgnięcia po książki autorki. PG sprawiła, że świetnie poczułam się w opisywanej epoce historycznej, całkiem nieźle poruszałam się w opisywanych wydarzeniach i, o dziwo, nadążałam za całą akcją!
Jak do tej pory, miałam okazję przeczytać "Władczyni rzek"i "Białą królową". Bardzo chciałam przeczytać coś jeszcze, ale na razie nie mam więcej Philippy Gregory w zanadrzu, więc zrobiłam sobie przymusową przerwę.
W zamian tego, sięgnęłam po książkę Anne O"Brien. Napis na okładce kusił, że jest ona "lepsza od Philippy Gregory". Niemożliwe! Nie ma takiej opcji - pomyślałam, ale dałam się skusić, bowiem opisywana historia Katarzyny de Valois, która dała początek dynastii Tudorów, zaciekawiła mnie bardzo. O Tudorach wspomniano w wyżej wymienionych przeze mnie książkach PG, jednak nie są oni na pierwszym planie opisywanych wydarzeń. Ciekawiło mnie, jak historia przedstawia się od drugiej strony.
Poza tym, chciałam sprawdzić samą siebie, czy ogarnę temat, i czy uda mi się połączyć obie historie w jedną całość. Katarzyna jest bowiem babką Henryka VII Tudora, syna Małgorzaty Beaufort, postaci dość dobrze opisanej w "Białej królowej". Cała historia Małgorzaty i jej syna opisana jest natomiast w "Czerwonej królowej", książce, której to w prawdzie nie czytałam, ale mam w planach.
Wydawało mi się, że lektura "Zakazanej królowej" może uzupełnić pewne fakty i nadać obraz historii Tudorów, która dla mnie, na razie jest białą plamą.
Na szczęście nie zawiodłam się. Może Anne O'Brien to nie jest Philippa Gregory, ale niewiele jej brakuje. Powyższą powieść czytało mi się doskonale, a jak wiecie, przy moim podejściu do faktów historycznych, to spory komplement.
Katarzynę poznajemy, jako skromną nastolatkę, przebywającą w zakonie na rozkaz matki Izabeli Bawarskiej, królowej Francji. Dziewczyna jest zahukaną, nieśmiałą osobą, która nie zaznała w życiu zbyt wiele rodzinnego ciepła, więc kiedy spada na nią wiadomość, że ma poślubić króla Anglii - Henryka V Lancastera, ma nadzieję na odmianę swego monotonnego życia i przeżycia prawdziwej przygody.
Nieśmiała Katarzyna trafia na dwór i obdarza swego męża szczerym uczuciem, nieświadoma jeszcze, że jest karta przetargową w międzynarodowej polityce.
Dość szybko jednak przekonuje się, jakie prawa rządzą królestwem, co sprawia, że czuje się jeszcze bardziej odrzucona i samotna. Jej sytuacja pogarsza się jeszcze po śmieci męża, a jedynym ratunkiem wydaje się mały synek - następca tronu.
Katarzyna, szukając ciepła i miłości lokuje swe uczucia w nieodpowiednich mężczyznach, aż w końcu zakochuje się bez pamięci w Owenie Tudorze, który nie mieści się w planach Rady Królewskiej, co do ożenku Królowej Wdowy. Czy ta miłość ma szansę na powodzenie?
Z ciekawością śledziłam losy Katarzyny, po cichu kibicując jej związkowi z Owenem Tudorem. Chociaż, nie powiem, na początku nie pałałam do bohaterki zbyt wielką sympatią, z czasem jednak zaczynałam się do niej przekonywać. Im stawała się bardziej stanowcza i świadoma swej roli na dworze królewskim, tym podobała mi się bardziej. Po prostu lubię konkretne bohaterki, a nie rozmemłane dziewoje...
Czy polecam "Zakazaną królową"? Zdecydowanie. Komu Philippa Gregory przypadła do gustu, nie powinien być rozczarowany Anne O'Brien. Chociaż lojalnie uprzedzam, stosuje ona więcej opisów niż PG, co na początku trochę mi przeszkadzało, jednakże w ocenie końcowej daję książkę 5/6 i tęsknie spoglądam w stronę "Czerwonej królowej" i kontynuacji losów Tudorów.
Z ciekawością śledziłam losy Katarzyny, po cichu kibicując jej związkowi z Owenem Tudorem. Chociaż, nie powiem, na początku nie pałałam do bohaterki zbyt wielką sympatią, z czasem jednak zaczynałam się do niej przekonywać. Im stawała się bardziej stanowcza i świadoma swej roli na dworze królewskim, tym podobała mi się bardziej. Po prostu lubię konkretne bohaterki, a nie rozmemłane dziewoje...
Czy polecam "Zakazaną królową"? Zdecydowanie. Komu Philippa Gregory przypadła do gustu, nie powinien być rozczarowany Anne O'Brien. Chociaż lojalnie uprzedzam, stosuje ona więcej opisów niż PG, co na początku trochę mi przeszkadzało, jednakże w ocenie końcowej daję książkę 5/6 i tęsknie spoglądam w stronę "Czerwonej królowej" i kontynuacji losów Tudorów.
Sardegna
Okładka bardzo podobna do Gregory, w pierwszej chwili wydawało mi się, że to książka tej autorki. Z dużą chęcią sięgnę po ten tytuł :-)
OdpowiedzUsuńTo chyba taki chwyt marketingowy ;) ale w sumie podobieństwo treści do Gregory też jest
UsuńBrzmi ciekawie więc chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńZachęcam :)
UsuńCoś dla mnie
OdpowiedzUsuńNie czuje się zainteresowany.
OdpowiedzUsuńTop bardziej kobieca literatura niż męska, więc rozumiem
UsuńJa nie lubię Gregory, ale może książki Anne O'Brien przypadną mi do gustu? Będę musiała się o tym przekonać :)
OdpowiedzUsuńNie lubisz Gregory? Łamiesz mi serce! W sumie treść powieści obu pisarek jest bardzo podobna. Styl też. Więc nie wiem, czy będziesz zadowolona
UsuńHistoria i mnie zaintrygowała na tyle, że pozycję mam u siebie i czytam. Jednak nadmiar opisów niekiedy mnie zabija, przez co spowalnia moje tempo czytania. Zbyt szybko tracę skupienie przy "Zakazanej królowej"... Ale fabuła jest intrygująca, a Katarzyna pokazuje coraz bardziej swój charakterek. Za kilka dni wrócę do tej książki.
OdpowiedzUsuńFakt, opisów jest znacznie więcej niż u Gregory i mnie to też na początku denerwowało, ale jak się wciągnęłam to już czytanie poszło z górki ;)
UsuńNie czytam takich powieści (co nie znaczy, że nie lubię, po prostu jeszcze nie wpadły w ręce), ale pierwszy rzut oka i zachwyt - jaka piękna okładka!
OdpowiedzUsuńPowieści historyczne to nigdy nie była moja bajka, ale po PG i polecankach Karoliny zmieniłam trochę zdanie :)
UsuńUwielbiam książki Gregory i cieszę się na wieść, że są inni autorzy piszący podobnie dobre książki. Na pewno kiedyś sama przetestuję :)
OdpowiedzUsuńTa akurat autorka dobrze podchwyciła temat, ale nie chciałabym więcej naśladowczyń. to już nie to samo co Gregory ;)
Usuń