Pages

czwartek, lutego 11, 2016

"Awaria małżeńska" Magdalena Witkiewicz, Natasza Socha


Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 376
Moja ocena : 6/6


Jestem wierną fanką Magdaleny Witkiewicz i każdą jej powieść przyjmuję bardzo entuzjastycznie, bo wiem, że na pewno mi się spodoba. Książek pani Nataszy Sochy w prawdzie jeszcze nie czytałam, ale po opisie "Rosołu z kury domowej", czuję coś, że to będzie bardzo w moim klimacie, więc muszę swe zaległości koniecznie nadrobić. 

Miałam okazję spotkać się z obiema paniami na zeszłorocznych Targach Książki w Krakowie i już wiedziałam, że projekt który wspólnie przygotowują, czyli "Awaria małżeńska", będzie strzałem w dziesiątkę! 

No i miałam rację. Ta książka to petarda! Nie ukrywam, że ta zakręcona historia będzie miała większe znaczenie dla czytelniczek - mężatek, posiadających dzieci,  ponieważ scenki sytuacyjne w niej opisywane, są niemal żywcem wyjęte z życia codziennego niejednej pracującej Mamy.  Ale myślę, że każda kobieta znajdzie w tej powieści coś dla siebie.

Osobiście znalazłam w książce, co najmniej kilka wątków, które opisywałyby moje codzienne życie, moje zmagania z zapamiętaniem wszystkich spraw do załatwienia na wczoraj, zajęć obowiązkowych i dodatkowych, cyklicznych ćwiczeń, zaplanowanych wizyt u lekarza.  Na szczęście, w tym wszystkim, pomaga mi mąż.  Bohaterki "Awarii małżeńskiej" nie miały takiego wsparcia...

Sprawcą całej awarii, okazał się pewien kierowca, który spowodował niegroźny, na szczęście, wypadek komunikacyjny, z udziałem miejskiego autobusu i dwóch pań: Justyny i Eweliny. Kobiety, jedną ze złamaną nogą, drugą z zwichniętym barkiem, ulokowano w szpitalu miejskim i unieruchomiono na parę tygodni. Te jednak pozostawiły w domu dzieciaki i masę spraw do załatwienia na wczoraj, w związku z tym, wszystkie obowiązki domowe, chcąc nie chcąc, muszą przejąć ich mężowie. 

Sebastian, mąż Eweliny, ojciec dwójki: trzecioklasistki Emilki i pierwszoklasisty Bruna, próbuję po męsku ogarnąć rzeczywistość, chociaż zupełnie mu to nie wychodzi. Na co dzień bowiem, prowadzi raczej życie mężczyzny skupionego tylko i wyłącznie na swojej pracy, i nie zajmuje się tak przyziemnymi sprawami, jak odprowadzanie dzieci do szkoły, odrabianie z nimi zadań domowych, czy organizowanie im czasu po zajęciach. Nie mówiąc już o kupowaniu wyprawki szkolnej, przygotowywaniu zdrowych śniadań czy prasowaniu ubrań.

Również drugi pan, Mateusz, mąż Justyny, zostaje postawiony przed faktem dokonanym i musi zająć się nastolatką Olgą i przedszkolakiem Kacprem. Do tego królikiem, teściową z "genem czystości", wywiadówką, która zbliża się wielkimi krokami, obiadami, kolacjami, niezliczoną ilością prania i wiecznie lepiącą się podłogą.

Kiedy Ewelina i Justyna uświadamiają sobie, że ciężar codziennych obowiązków spadł na ich zupełnie zielonych w tym temacie, mężów, początkowo wpadają w panikę, są bowiem przeświadczone, że nikt poza nimi nie ogarnie dobrze domu i dzieciaków (Brzmi znajomo, drogie czytelniczki? Spoko! Też tak mam!) Jednak po kilku dniach spędzonych w szpitalu, kiedy to okazuje się, że mężowie lepiej lub gorzej, ale radzą sobie z codziennością, panie dochodzą do wniosku, że świat się nie zawali, kiedy pozwolą swym mężom nieco się wykazać.

I tak zaczyna się cała gama zabawnych, ale jednocześnie bardzo prawdziwych, sytuacji, w których Tatusiowie muszą stawić czoło sprawom, które Mamy załatwiają od ręki. Panowie naprawdę dają radę, i chodź początkowo, o mało nie tracą głowy, w rezultacie okazują się świetnymi ojcami i opiekunami domu. Jeden z tatusiów znajduje w prawdzie nieco ekscentryczną pomoc domową, jednakże zostaje mu to wybaczone, bo zatrudnienie "pani ornitolog" może być tylko z korzyścią dla dzieci  (!) 

"Awaria małżeńska" składa się praktycznie w całości z takich zabawnych dialogów i scenek sytuacyjnych, które będą bliskie niejednej czytelniczce. Dlatego wybuchy niekontrolowanego śmiechu podczas czytania są nieuniknione. Panie Magda Witkiewicz i Natasza Socha wymyśliły świetną opowieść, a właściwie ubrały w słowa sytuacje, które mogły zdarzyć się praktycznie każdej z pracujących Mam. 

Cóż mogę jeszcze dodać, chyba tylko to, że jest to po prostu świetna książka! Stanowi doskonały poprawiacz humoru i powinna być lekturą obowiązkową każdej czytelniczki - Mamy, czasami zapominającej w swojej codzienności o tym, że ma jeszcze męża/ojca swoich dzieci, który też może pomóc jej w wykonywaniu codziennych obowiązków. Wiadomo, że trudna rzeczywistość dzielona na pół, jest o wiele łatwiejsza i o wiele przyjemniejsza do zniesienia. 

Historia, oprócz tego, że jest przezabawna, pokazuje też, jak ważne dla dzieci jest zaangażowany Taty w ich sprawy. Może więc "Awarię małżeńską" powinni przeczytać również panowie?

Sardegna

10 komentarzy:

  1. Historia spod pióra takiego duetu nie mogła być zwykła czy przeciętna

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno po nią sięgniemy :)

    Buziaczki! ♥
    Zapraszamy do nas :)
    rodzinne-czytanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam :) poza tym dla czytelniczek Mam, książka ma szczególne znaczenie :)

      Usuń
  3. A ja jeszcze nic nie czytałam Magdaleny Witkiewicz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie! To musisz koniecznie nadrobić! I możesz zacząć praktycznie od każdej Jej powieści. Wszystkie są świetne!

      Usuń
  4. Witkiewicz do tej pory 2 książki czytałam, po ,,Awarię małżeńską" chętnie sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mi się podobała! Tym bardziej, że pod humorystyczną warstwą jest drugie dno. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba najzabawniejsza książka autorstwa Magdy :)

      Usuń