Pages

poniedziałek, marca 05, 2018

"Indie, czyli świat" Marek Pindral


Wydawnictwo: Bernardinum
Liczba stron:  325
Moja ocena : 5/6


"Indie, czyli świat" to już trzecia książka pana Marka Pindrala, z którą miałam przyjemność się zapoznać. Przygoda z tymi niesamowitymi opowieściami z różnych stron świata, pełnymi egzotycznych barw, pięknych, ale tak dalekich, krajobrazów oraz spotkań z ciekawymi ludźmi, zaczęła się dla mnie od publikacji "Chiny od góry do dołu". Trochę przypadkowo na nią natrafiłam, ale teraz, po trzech latach, mogę stwierdzić, że nic nie dzieje się w życiu przypadkiem i sięgnięcie owego czasu po relację z podróży do Państwa Środka, zupełnie nieznanego mi Autora, było jak najbardziej właściwą decyzją. Moja "znajomość" z podróżnikiem trwa do dziś, a ja jestem już po lekturze kolejnych dwóch książek o jego niesamowitych wyprawach po święcie.

"Chiny od góry do dołu" to wrażenia z dwuletniego, zawodowego pobytu Autora w Azji, podczas którego miał on okazję poznać ten kraj od podszewki, "Oman" opowiada o trwającej ponad trzy lata,  przygodzie w jednym z krajów arabskich (jak mówi sam Autor, spędził w Omanie 1001 dni i nocy), natomiast "Indie", czyli książka, którą aktualnie trzymam w ręku, jest to zbiór zapisków z wędrówki podróżnika po tym niesamowitym, pełnym sprzeczności, rejonie.

Indiekrajem tak oryginalnym i tak różnorodnym, że nie sposób w jednej książce przedstawić całą wyjątkowość tego kraju. Ale Autor nigdy też nie miał takiego celu (co wyraźne było zaznaczone również w tomach poprzednich). Jego książki nie są typowymi przewodnikami, są raczej notatkami, czy rozważaniami na temat miejsca, przemyśleniami związanymi z społeczeństwem, religią, kulturą, czy tradycją zwiedzanego regionu.

Tak, jak bogate, pełne kolorów, smaków i zapachów, są Indie,, jak zróżnicowaną mają przyrodę czy klimat, tak szerokie są wrażenia podróżnika z tej wyprawy. Zresztą kraj ten w ogóle pełen jest obfitości w wrażenia zmysłowe i duchowe, a także pełen sprzeczności. Chyba nigdzie indziej na świecie nie ma tak wielkiego rozmachu przyrodniczego (od najwyższych gór ze skrajnie niskimi temperaturami, po tropikalne plaże nad Oceanem Indyjskim), czy społecznego (od rejonów ociekającym bogactwem i przepychem, po skrajne ubóstwo w slumsach). 

I ta cała różnorodność, fascynujące skrajności, ale też mało znane miejsca, niedostępne dla przeciętnych turystów, opisane są w tej publikacji.  Warto wspomnieć, że sporo miejsca w swej opowieści, Autor poświęca na własne rozważania natury filozoficznej, związane ze stylem życia napotkanych ludzi, ich zwyczajami, ale też wiarą czy stosunkiem do świata. Ta duchowość Autora, jego inne podejście do podróżowania, najlepiej widoczna jest w porównaniu z "Chinami", które nie miały aż tak rozwiniętej sfery "duchowej", tylko były po prostu notatkami poczynionymi w czasie pobytu w obcym państwie. Natomiast w "Omanie" i "Indiach" (w tych ostatnich jest to bardzo wyraźne), widać, w którą stronę postanawia skierować się Autor, i co staje się dla niego najbardziej istotne w tych podróżach.

Lubię książki podróżnicze, głównie za to, że pokazują ludzi z pasją. Choć kiedyś nie było mi z nimi po drodze, teraz znajduję niekłamaną przyjemność w czytaniu o radości z przeżywanej przygody, poznawania nowych miejsc, ludzi, czy pokonywania swoich kolejnych granic. I choć bliżej mi do zapisków z podróży w góry wysokie bądź mroźne rejony polarne (do takich wypraw podchodzę najbardziej emocjonalnie), to nie odmówię udania się w zupełnie inną stronę świata, jeżeli zabierze mnie tam odpowiednio zachęcająca lektura, napisana przez ciekawą osobę, z wielką pasją i starannością. A pan Marek Pindral umie zabrać czytelnika w taką podróż.

Na koniec, jeszcze parę słów o stronie wizualne:. "Indie", podobnie jak "Oman" są przepięknie wydane, w twardej oprawie, ze zdobieniami na każdej kartce, świetnie współgrają ze sobą wizualnie. Słabiej na ich tle wychodzi starsze wydanie "Chin", ale z tego, co wiem, planowane jest wznowienie tego tomu w formie pasującej do kolejnych książek, całość więc będzie pięknie się ze sobą komponować. "Indie" bardzo wyróżniają się też na tle poprzedników, jeśli chodzi o zdjęcia. Jest ile bardzo dużo, są doskonałej jakości, cudowne, barwne, doskonale oddają charakter poszczególnych miejsc, które odwiedził Autor. 

Jeśli ktoś więc szuka niebanalnej relacji z podróży, książki, która da mu jeszcze coś więcej, poza typowym zaprezentowaniem rejonu, to sięgając po tę, napisaną przez pana Marka Pindrala, podąży we właściwym kierunku. Gorzej, jeżeli ktoś szuka standardowego przewodnika po kraju. W tej książce takich informacji nie znajdzie.

Sardegna

2 komentarze:

  1. Coraz częściej sięgam po takie książki, więc może się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjątkowo lubię te z wydawnictwa Bernardinum. Są przepięknie wydane

      Usuń