Pages

piątek, lutego 15, 2019

"Papierowe duchy" Julia Heaberlin


Wydawnictwo: W.A.B

Liczba stron: 416
Moja ocena : 4/6

Mam z tą książką poważny problem. Jest bardzo pozytywnie oceniana przez czytelników, ma świetny opis na okładce, a sama Autorka odnosi sukcesy na całym świecie (jej wcześniejsze powieści zostały bardzo dobrze przyjęte przez odbiorców i wydane w piętnastu krajach), ja natomiast nie czuję klimatu... Sama skłoniłam się ku lekturze i teraz trochę mi głupio, że zupełnie nie ogarnęłam fenomenu "Papierowych duchów". Wiem, że to jest specyficzna historia, która toczy się leniwie, pełna jest domysłów i niedomówień, ale w tym miał tkwić cały jej urok, a na mnie to nie działała. I przykro mi, bo miałam jak najlepsze chęci. Niestety, tym razem nie zaiskrzyło...

Grace jest młodszą siostrą Rachel, dziewczyny, która przed laty zaginęła bez wieści. Kobieta podporządkowała praktycznie całe swoje życie na poszukiwanie prawdy i dojście do tego, co tak naprawdę stało się z jej siostrą. Po latach ma już całkiem poważne przypuszczenia, że Rachel padła ofiarą seryjnego mordercy, fotografa Carla Feldmana, który aktualnie jest wiekowym staruszkiem, cierpiącym na zaniki pamięci i przebywa w specjalnym domu opieki dla przestępców. Grece postanawia więc postawić wszystko na jedną kartę, "wydostać" Carla na wolność i wyciągnąć od niego prawdę o Rachel. Podając się za jego córkę, zabiera go w tygodniową podróż po Teksasie, prowadząc do miejsc, które przez lata utrwalał na zdjęciach. Dziewczyna ma tylko jeden cel, dowiedzieć się, czy fotograf odpowiada za zaginięcie jej siostry, a potem ... no właśnie.

Główny problem polega jednak na tym, iż Carl utrzymuje, że nic nie pamięta, nie wiadomo tylko, czy mówi prawdę, czy sprytnie kłamie. Plan Grace nie ma słabych punktów. Zakłada intensywny tydzień podróżowania do miejsc, które powinny kojarzyć się fotografowi z jego pracami, spotkanymi kobietami i potencjalnymi miejscami zbrodni. Oczekiwania są jednak zupełnie inne, niż rzeczywistość. Carl ma inne plany wobec tej wyprawy, ale Grace w swej obsesji również jest w stanie wiele poświęcić.

Czy taka podróż z potencjalnym przestępcą może w ogóle być bezpieczna? Czy Carl faktycznie jest zdziwaczałym staruszkiem, a może idealnie odgrywa swoją rolę? Podążając za tropem myślenia Grace, czytelnik sam już nie wie, ile jest w tym autentyczności, a ile tylko pobożnych życzeń. Wraz z kobietą szuka śladu, jakiegoś błysku w oku, który potwierdzi, że to fotograf jest odpowiedzialny za zniknięcie Rachel. Ale czy się go doczeka?

W "Papierowych duchach" nic nie jest oczywiste. Czytelnik podąża za tokiem akcji, niby wie, co tak naprawdę dzieje się z bohaterami, tak naprawdę jednak prawda ukryta jest gdzieś pomiędzy wierszami tej opowieści. Rozwiązanie najważniejszej zagadki, z którą mierzymy się przez całą książkę wychodzi ostatecznie na jaw, i to na pewno jest pozytywny aspekt tej historii, bowiem nie wyobrażam sobie, aby i ten wątek został  otwarty i nie dał czytelnikowi odpowiedzi na najistotniejsze pytanie, jednakże cała reszta pozostaje w sferze domysłów. Wszystkie te zagadki, tropy ukryte przed czytelnikiem, niepewność, co do tego, co tak naprawdę zdarzyło się przed laty, jest ciekawym zabiegiem i wierzę, że istnieje spore grono odbiorów, którzy to docenią. Dla mnie jednak całość okazała się przegadaną, zbyt leniwą, gorzką opowieścią, która nie pociągnęła za sobą i nie sprawiła większej przyjemności. 

Bardzo żałuję, bo po okładkowym opisie historia wydawała mi się mega petardą, taką historią, która zapadnie na dłużej w pamięć i dostarczy emocji, kiedy wraz z bohaterką doszukiwać będziemy się prawdy. Doceniam pomysł, ale przez to, że akcja toczy się bardzo leniwie, poprzedzielana jest wspomnieniami Grace i rozważaniami na temat fotografii Carla, całość strasznie się dłuży. W rezultacie wyszło nudnawo, czytanie zajęło mi masę czasu i właściwie, gdyby nie zwyczaj doczytywania każdej książki do końca, nie wiem, czy dotrwałabym do końca.

Sardegna

2 komentarze: