Pages

niedziela, maja 05, 2019

"Coś tu nie gra" Joanna Szarańska



Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 350
Moja ocena : 5/6

"Coś tu nie gra" to trzeci tom przygód szalonej i charyzmatycznej Zojki, bohaterki "Kroniki pechowych wypadków", autorstwa Joanny Szarańskiej. O perypetiach niesfornej dziennikarki pisałam już przy okazji tomu pierwszego - "Kłopoty mnie kochają" oraz drugiego - "Do zakochania jeden rok" i szczerze powiem, byłam przekonana, że na trzecim zakończy się ta seria (swoją drogą, bardzo spójna wizualnie i bardzo ładnie prezentująca się w komplecie). Jakież więc było moje zdziwienie, kiedy lektura wcale nie zakończyła się tak, jak się spodziewałam, dając możliwość kontynuowania wątków w następnych tomach, a na skrzydełkach okładki zauważyłam już zapowiedź kolejnej części o znamiennym tytule: "Złość piękności szkodzi". Ciekawe, co jeszcze wymyśli bohaterom Joanna Szarańska, ale znając jej poczucie humoru i przewrotność, to na pewno będzie coś ekstra!


Trzecia część przygód Zojki nadal trzyma poziom. Jest zabawnie, dynamicznie, dziennikarka absolutnie nie spuszcza z tonu, powiem więcej, rozkręca się jeszcze bardziej! Jak to ma w zwyczaju, wpada w szereg kłopotów, oczywiście zupełnie niechcący, ale obowiązkowo robi to ze swoim wrodzonym wdziękiem i urokiem osobistym.

Tym razem kłopoty dziennikarki związane są z występem amatorskiej grupy teatralnej, która ma dać swój występ w Lipówce. Inicjatywa jest pomysłem proboszcza Seweryna i lokalnego przedsiębiorcy, Piotra Jedynaka, a do castingu obsadzającego główne role w przedstawieniu może przystąpić każdy mieszkaniec wsi, stąd cała sprawa budzie wielkie emocje okolicznej ludności. Zojka również interesuje się tym wydarzeniem, ale głównie z czystej ciekawości, sytuacja zmienia się jednak w momencie, kiedy aktorka grająca główną rolę ulega nieszczęśliwemu wypadkowi. Patrycja spada ze schodów starej plebani, gdzie odbywają się próby, przeświadczona o fakcie, że ktoś ją zepchnął, bo wyraźnie nie chce, aby to ona zagrała rolę Calineczki. 

Po wypadku jej funkcję w przedstawieniu przejmuje Zojka, jednak i ją zaczyna prześladować jeszcze większy pech, niż zwykle. Dziwnych sytuacji nie brakuje, zakapturzona postać próbuje nastraszyć bohaterkę i czyha na jej bezpieczeństwo. Dziewczyna oczywiście walczy z niewidzialnym wrogiem, z godnym dla siebie wdziękiem i urokiem, wspierana przez nie mniej od niej szaloną babunię Łyczakową, która ma akurat inne problemy na głowie, szykuje się bowiem do ślubu swojej drugiej wnuczki, Zosi. Babunia nie chce wyjść na leciwą staruszkę, stąd też sen z powiek spędza jej odpowiednia kreacja na wesele. 

Zojka może też liczyć na pomoc niezastąpionego aspiranta Chochołka, który przeżywa akurat swoje pierwsze uniesienia miłosne (o początkach których mogliśmy poczytać w poprzednim tomie TUTAJ). Chochołek spotykał się aktualnie z młodą bibliotekarką Klarą, ale w tej nowej dla niego sytuacji czuje się mocno nieswojo, nie zna się bowiem zbyt dobrze na relacjach damsko-męskich. Do tego dochodzi jeszcze przyszła teściowa, która bada aspiranta pod względem przydatności do potencjalnego małżeństwa. Można się więc domyślić, że kłopotów wyjdzie z tego co niemiara!

Dziennikarka może też liczyć oczywiście na pomoc redaktora Marcina Kordeckiego, z którym łączą ją mocno skomplikowane relacje. W tym przypadku powiedzenie, że nienawiść i miłość dzieli cienka linia,  jest jak najbardziej trafione. Od początkowej niechęci i perypetii, które mocno poróżniły bohaterów, do porozumienia, a nawet nieznacznego zbliżenia się ku sobie. Szczerze powiem, że myślałam iż Autorka pójdzie w wiadomym kierunku, jeśli chodzi o relację między Zojką a Marcinem. Okazuje się jednak, że Joanna Szarańska ma inną wizję tego związku i nie daje czytelnikom niczego na tacy w tej kwestii. 

Przygody szalonej i sympatycznej Zojki, która nie martwi się opinią innych, to bardzo przyjemna seria, która idealnie odzwierciedla styl Autorki. Jest zabawna, świeża i pełna pozytywnej energii, dokładnie taka, jak Joanna Szarańska, którą miałam okazje spotkać osobiście na TK w Warszawie w zeszłym roku.  Polecam "Kronikę pechowych wypadków" miłośniczkom lekkich, zabawnych książek kobiecych. Jeśli chcecie się pośmiać miło spędzić wieczór, Zojka Wam to na pewno umożliwi!

Sardegna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz