Pages

niedziela, listopada 17, 2019

"Antolka" Magdalena Kordel


Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 331
Moja ocena : 5/6


Nie wiem co takiego mają w sobie powieści Magdy Kordel, ale czyta się je naprawdę znakomicie! Książki te są świetnym przykładem literatury kobiecej, nie opierającej się na typowej konwencji czytadła o banalnej fabule, o którym zapomina się natychmiast po przeczytaniu. Bez względu na to, czy jest to seria "Uroczysko", "Malownicze" czy pojedyncze, indywidualne powieści, które jednak mimo to, kręcą się wokół uniwersum dwóch powyższych, ich lektura dostarcza prawdziwej przyjemności. "Antolka" jest akurat historią zupełnie odrębną, chociaż pojawia się w niej wątek Bieszczad. Wprawdzie nazwa miasteczka nie jest podana, to można się domyślać, w jakie strony kieruje swoich bohaterów Magda Kordel. 

Antolka, a właściwie Antonina, właśnie zdała maturę i nie zamierza pójść na studia. Przez całe swoje życie podporządkowana matce, pracoholiczce, dla której była tylko kolejnym zadaniem do wykonania, postanawia w końcu zacząć żyć dla siebie. Dziewczyna nie ma zamiaru dłużej czekać na jakieś nieokreślone jutro, które nigdy nie nadchodzi. Koniec z obietnicami bez pokrycia, towarzystwem despotycznej matki, narzucającej swą wolę i wiecznie stojącej nad głową córki. Antolka postanawia zacząć w końcu realizować swoje marzenia i zacząć żyć pełną piersią, stąd też wyrusza w stronę Mazur, na pierwszą, samodzielną, wakacyjną podróż, która staje się dla niej niejako ucieczką z domu. 

Upojona wolnością i swobodą decydowania o sobie, praktycznie od razu wpada w tarapaty, na szczęście z opresji ratuje ją Janek, najbardziej niezwykły chłopak, z jakim Antolka miała w swoim życiu do czynienia. Dziewczyna kierując się zupełnie nieznaną jej dotąd spontanicznością, wyrusza z nowo poznanym towarzyszem na parodniowy rejs po mazurskich jeziorach. Nie wie jednak, że Janek nie znalazł się na Mazurach po to, by beztrosko wypoczywać, żeglować i upajać się wakacjami. Wyprawa ta ma za zadanie choć na chwilę odciąć go od problemów rodzinnych, które spędzają mu sen z powiek. 

Czas wspólnie spędzony przez Antolkę i Janka, wbrew pozorom nie będzie okresem miłosnych uniesień i wybuchów gwałtownych uczuć. Nie będzie to bowiem opowieść o dwóch zagubionych duszach, które odnajdują się w centrum malowniczych Mazur i zakochują w sobie o raz pierwszy w romantycznej scenerii żaglówek i wspaniałej natury. Ta historia, choć emocjonalna, niesie jednak ze sobą coś więcej. Choć to banalnie zabrzmi, bawi i wzrusza, bohaterowie w tej relacji odkryją coś ważnego dla siebie, czegoś się nauczą, a także znajdą energię i motywację do zmiany swojego dotychczasowego życia.

Antolka ma fajną osobowość, dość specyficzny sposób bycia, a niektóre jej powiedzonka wywołują uśmiech na twarzy. Natomiast przykre wspomnienia, bolesne doświadczenia z oschłą matką poruszają jakąś ukrytą strunę w sercu czytelnika, stąd też lektura dostarcza niemałych wzruszeń. Janek za to jest typem faceta, który również wzbudza same pozytywne uczucia. Jest opiekuńczy, troskliwy, odpowiedzialny, a rodzina jest dla niego najważniejsza. Dlatego o tej nietypowej relacji dwojga interesujących ludzi czyta się naprawdę świetnie.

Akcja powieści toczy się latem, łatwo więc wprowadzić się nią w wakacyjny klimat, albo przedłużyć sobie wspomnienia letniego odpoczynku. Dla osób, które znają Mazury lub choć raz żeglowały, wątek kilkudniowej wyprawy bohaterów będzie świetnym elementem fabuły. Jednak, co ważne, tak jak pisałam na początku, oprócz przyjemności "Antolka" dostarczy Wam jeszcze trochę refleksji i udowodni, że kobiece książki nie muszą być banalne i ckliwe.


  Sardegna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz