Pages

poniedziałek, grudnia 16, 2019

"Oskar i pani Róża" Eric - Emmanuel Schmitt



Wydawnictwo: Znak
Liczba stron:  88
Moja ocena : 6/6

Rzadko kiedy czytam książkę dwa razy. Nawet w przypadku tak krótkich form, jak ta, robię to naprawdę w wyjątkowych sytuacjach. "Oskara i panią Różę" przeczytałam dwukrotnie, i znając siebie, pewnie jeszcze nie raz odkryję tę książkę na nowo. Pierwszy raz czytałam ją w 2012 roku, drugi - w zeszłym tygodniu. I choć znałam treść, wiedziałam, co się wydarzy, i jakich emocji ta krótka lektura mi dostarczy, nie mogłam się powstrzymać.

Mała to książeczka, ale ile w niej treści! Ale to chyba znak rozpoznawczy Schmitta. Jest krótko, ale treściwie. Przeczytałam trzy powieści Autora i wszystkie były raczej krótkie ("Tajemnica pani Ming", "Dziecko Noego", "Małe zbrodnie małżeńskie"), ale każda na swój sposób zachwyca i w swej prostocie niesie mądry przekaz. Wiem, że wielu czytelników nie lubi prozy Schmitta i uważa Autora za grafomana, a jego historie za wyświechtane schematy, ja jednak należę do grona jego zwolenników. Przekonują mnie te opowieści i dostarczają całej gamy emocji, a to chyba jest najważniejsze.

Oskar jest dziesięcioletnim rezolutnym chłopczykiem chorującym na nieuleczalną odmianę białaczki. Chłopiec jest świadomy swojej poważnej choroby i zastanawia się dlaczego dorośli nie chcą z nim rozmawiać na temat nieuchronnej śmierci. Ma wielki żal do swoich rodziców o to, iż nie mają w sobie tyle odwagi, aby bezpośrednio stawić czoła niepewnej przyszłości i porozmawiać z nim na temat zbliżającego się końca. Jedyną powierniczką Oskara staje się wolontariuszka, pani Róża, która nie boi się trudnych rozmów, jest zawsze szczera, ma poczucie humoru, a także podsuwa mu ciekawe pomysły na to, jak mądrze spędzić ostatnie chwile swojego życia.

Kiedy pada ostateczna diagnoza i okazuje się, że Oskarowi pozostało dwa tygodnie życia, pani Róża proponuje mu przystąpienie do "zabawy", w której każdy przeżyty dzień będzie dla chłopca jak dziesięć lat życia. Oskar podejmuje grę i stara się jak najlepiej wykorzystać pozostały mu czas. Przeżywa okres dojrzewania, wiek młodzieńczy, godzi się ze swoimi rodzicami, przeżywa swoją pierwszą miłość, aż w końcu godnie się "starzeje". Dzięki pani Róży, chłopiec nawiąże jedyną w swoim rodzaju więź z Bogiem, która w tych ostatnich dniach jego krótkiego życia, będzie mu bardzo potrzebna. 

Króciutka opowieść o życiu i śmierci, o przyjaźni, wierze i nadziei, przedstawiona w formie listów tytułowego Oskara do Pana Boga, niesamowicie działa na czytelnika. Uświadamia, jak krótki i ulotny jest nasz żywot, ale jednocześnie pokazuje, jak czerpać z niego pełnymi garściami i przeżyć go jak najlepiej. Wzruszająca i pouczająca historia, pokazująca kruchość życia i to, co powinno w życiu każdego człowieka być najważniejsze. A przeczytana tuż przed samymi świętami, mocno stawia do pionu. Bardzo polecam!

  Sardegna

50 komentarzy:

  1. muszę w końcu przeczytać tę książkę
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam dawno temu, bardzo mną wtedy wstrząsnęła. Ostatnio miałam tego autora "Zapasy z życiem", też polecam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fantastyczna ksiązka

      Usuń
    2. Muszę właśnie przeczytać coś nowego Schmitta, bo utknęłam na wyżej wymienionych czterech

      Usuń
  3. U mnie też niedawno była recenzja książeczki. Uważam, że jest niesamowita. Będę musiała przeczytać jeszcze inne książki tego autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się, zarówno "Oskar..." jak i "Dziecko Noego" są świetne. Jednak już na przykład "Marzycielka..." tak nie porywa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Też czytałam dawno temu i zrobiła na mnie wielkie wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To niesamowite, jak 80 stron może poruszyć czytelnika...

      Usuń
  6. Cudowna książeczka (bo umówmy się ogromnym tomiszczem to ona nie jest), ale to prawda: tyle w niej treści...
    Najlepsza "Schmittowska" opowieść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yenn - dziękuję za odwiedziny :) dla mnie też jest na pierwszym miejscu, wśród powieści autora

      Usuń
  7. Osobiście znam tylko "Dziecko Noego", "Małe zbrodnie małżeńskie" i teraz "Oskara...". O innych powieściach autora słyszałam wiele dobrego, ale nie miałam okazji jeszcze ich poznać. Schmitta albo się kocha, albo nienawidzi. Ja może nie uważam się za najwierniejszą fankę, ale przyznaję, że robi na mnie wrażenie

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo lubię Schmitta, a "Oskar..." był jego pierwszą książką, którą przeczytałam:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja przygoda z powieściami Schmitta zaczęła się od "Dziecka Noego", ale muszę sobie go odświeżyć, bo treść zatarła mi się w pamięci

      Usuń
  9. Również zaliczam siebie do miłośników tej książeczki:) Ciekawe zjawisko, prawda? Im bardziej różnej maści krytycy pomstują na rzekome grafomaństwo książek tego pisarza, tym bardziej czytelnicy po nie sięgają:) Pewnie czynią tak z przekory.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że tak ;) Zawsze tak jest, nie ważne jak mówią, ważne żeby w ogóle mówili ;) Może powieści Schmitta nie są jakimiś arcydziełami literatury, ale wydaje mi się, że na przesadną krytykę autor nie zasługuje.

      Usuń
  10. Ja niestety do miłośników "Oskara..." się nie zaliczam. Ale za to ucieszył się z niej kuzyn, któremu go oddałam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka jest lekturą dla klasy 7 i fajnie. Choć to trudna tematyka, nie można udawać, że temat śmierci nie istnieje

      Usuń
  11. Schmitt to już marka sama w sobie.
    W Polsce nakręcono nawet filmową adaptację tego opowiadania, ale nijak ma się ona do głównego przesłania. W książce mimo poruszania cieżkiej tematyki to czuć jakąś lekkość, po skońćzeniu nawet ulgę. Jest w tym coś niezwykle optymistycznego i kojącego, a nawet momentami zabawnego. Zaś film jest przeraźliwie smytny, zamknięty w szarych wnętrzach, role odgrywane przez aktorów o posępnych minach. Wielka szkoda.

    Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam o adaptacji, ale jeśli jest utrzymana w takim klimacie, to nie będę oglądać. Masz rację, książka jest lekka i niesie ukojenie, ale taki chyba był zamiar Autora, żeby oswoić czytelnika ze śmiercią, a nie nią przytłoczyć

      Usuń
  12. Czytałam kiedyś i nie do końca przypadła mi do gustu - za krótka~! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się jednak, że w przypadku tej tematyki dłuższa treść mogłaby zmienić wydźwięk historii. Tutaj sens tkwi w prostocie

      Usuń
  13. Czytałam Oskara i panią Różę dość dawno temu. Nie pamiętałam dokładnie treści, ale pamiętam, że podobała mi się, no i wzruszyłam się przy niej ogromnie. Podobnie, jak Dziecko Noego- tę czytałam niedawno i utkwiła we mnie mocno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziecko Noego muszę sobie odświeżyć. Mam także na półce "Napój miłosny" i "Małżeństwo we troje".

      Usuń
  14. Jeszcze nie czytałam tej książki, ale kiedyś w końcu muszę sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  15. Najpiękniejsza książka o oswajaniu śmierci jaka do tej pory czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Aż wstyd się przyznać, ale ja jeszcze nie poznałam twórczości Schmitta, mimo że i zarówno w księgarniach jak i w sieci wciąż napotykam się na jego książki... Muszę w końcu wyrobić własne zdanie o jego twórczości. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle ciekawych książek pojawia się na rynku wydawniczym, że to żaden wstyd nie znać tych konkretnych. Poza tym zawsze można nadrobić zaległości w nowym roku :)

      Usuń
  17. Widzę, że zgrałyśmy się z tą książką, u mnie pojawiła się przedwczoraj :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam ją ponownie po latach i odświeżyłam wpis :)

      Usuń
  18. Kocham tę książkę - jest po prostu piękna!

    OdpowiedzUsuń
  19. O tak, bardzo dobra książka...

    OdpowiedzUsuń
  20. Zapowiada się ciekawie jeszcze nie czytałam, ale już zapisuję na listę🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, jak miło! Cieszę się, że udało mi się Ciebie zachęcić :)

      Usuń
  21. Jedna z nielicznych książek, które czytałam więcej niż raz. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I za każdym czytaniem pewnie odkryłaś w niej coś nowego :)

      Usuń
  22. Też chcę odświeżyć, bo w ogóle nie pamiętam z lat dzieciństwa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto to zrobić, tym bardziej, że po latach znajdzie się w niej na pewno coś nowego i spojrzy na książkę z innej strony

      Usuń
  23. Piękna książka, skłaniająca do refleksji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak. I fajnie, że jest lekturą dla klas 7

      Usuń
  24. Moja ulubiona książka autora i jedna z ulubionych w ogóle. Niesamowicie pouczająca historia. Płakałam. gdy czytałam ją po raz pierwszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również, ale za drugim razem także, choć wiedziałam, co mnie czeka

      Usuń
  25. Znam tytuł, ale przyznaję bez bicia, że nigdy nie doczytałam o czym jest książka. Brzmi bardzo wzruszająco i będę musiała zebrać w sobie dużo siły, żeby ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, wbrew pozorom to nie jest smutna książka. Niesie w sobie tą nieuchwytną nadzieję i jest wielką pochwałą życia i Boga

      Usuń