Pages

poniedziałek, lipca 20, 2020

"Jedna krew" Stefan Darda

Wydawnictwo: Videograf
Liczba stron: 415
Moja ocena : 5/6


Mam ostatnio szczęście do książek pana Stefana Dardy. Po antologii "Opowiem ci mroczną historię" i audiobooka "Zabij mnie, tato", przyszedł czas na "Jedną krew", czyli najnowszą powieść Autora. 

Już na początku muszę zaznaczyć, iż historia ta jest nie lada gratką dla czytelników, którzy znają wyżej przeze mnie przytoczony zbiór "Opowiem ci mroczna historię", "Jedna krew" jest bowiem rozszerzeniem opowiadania pod tytułem "Nika". Można też spojrzeć na to nieco inaczej i poweidzieć, że pierwszy rozdział powieści jest jednocześnie tamtym opowiadaniem. Jak zwał, tak zwał, ważne, że w książce poznamy dalsze losy bohatera i dowiemy się, co przydarzyło mu się kilkanaście lat po sytuacji, jaka przydarzyła mu się na pogrzebie kuzynki.

Zanim przejdę do fabuły, chciałam tylko nadmienić, iż jest to naprawdę interesujący zabieg, zwłascza dla osób, które czytały zbiór opowiadań. Świetny koncept rozszerzenia historii, która zaczęła żyć własnym życiem i z opowiadania o otwartym zakończeniu, przezrodziła się w pełnowymiarową powieść.

Koncept ten nie jest jedynym ciekawym aspektem, który możemy znaleźć w "Jednej krwi". Kolejnym, o ile nie najważniejszym, są Bieszczady, i to nie tylko w formie miejsca akcji. Czytelnik autentycznie czuje atmosferę tamtego regionu, może przyjrzeć się bliżej społeczności, zwyczajom, tradycjom, przejść wraz z bohaterem Połoninę, zanocować w schronisku, po prostu wyruszyć w podróż na południe i przeżyć ją po swojemu. 

Rodzina Wieńczysława Pskita pochodzi z samego serca Bieszczad, przez lata rozproszyła się po Polsce, jednak jej członkowie nadal utrzymują bliskie relacje ze swoimi krewnymi. Kiedy w 1984 roku do rodziców jedenastoletniego Wieńka, dociera smutna wiadomość o śmierci nastoletniej bratannicy Niki, potrąconej przez ciężarówkę, cała rodzina bezzwłocznie wyrusza na jej pogrzeb. Wieniek bardzo przeżywa tragedię, z dziewczynką łączyła go bowiem wielka przyjaźń i silna więź, pragnie więc pożegnać się z nią w szczególny sposób. I to właśnie podczas ostatniego pożegnania Niki dochodzi do pewnej sytuacji, która mrozi krew w żyłach, wszystkim obecnym na miejscu, krewnym i znajomym. Wieńczysław o mało co nie zostaje uryziony przez wskrzeszkoną nastolatkę.

Ta sytuacja nie jest jednak w tych stronach odosobniona. Od lat po okolicy krąży legenda, jakoby zmarli, w których żyłąch za życia krążyła "jedna krew", burzy się po śmierci. Zmarli nie umieją znaleźć spokoju, wędrują po okolicy, szukając nowych ofiar, które mogą "naznaczyć". Nika okazuje się być  jedną z zarażonych, dotkniętą klątwą jednej krwi, a na swą ofiarę wybrała właśnie Wieńka. Chłopak zostaje jednak cudem uratowany przed ukąszeniem, a kuzynka pochowana zgodnie z tradycją, co do pochówku naznaczonych. 

Wieniek przez cały okres dojrzewania i młodość zmaga się z depresją, próbując wytłumaczyć sobie, co zaszło. W sytuacji nie pomagają mu rodzice, którzy ukrywają prawdę, zakładając, że i chłopak i tak jej nie zrozumie. Musi minąć ponad dwadzieścia lat, żeby Wieńczysław zaczął radzić sobie z traumą z przeszłości i w spokoju mógł przeanalizować wydarzenia z pogrzebu kuzynki. I właśnie w tym momemecie rozpoczyna się właściwa akcja książki, nie musicie się więc martwić, że zdradziłam za dużo. 

Wieniek po latach wyrusza do rodzinnej wsi, a wszystko za sprawą tego, iż po śmierci wujka Mariana, ojca Niki, a brata jego matki, znika ciocia Grażynka, żona zmarłego. Bohater wraz ze swoją mamą jedzie zorientować się w sytuacji, i trafia w sam środek wydarzeń, przed którymi przez całe życie uciekał. 

Po okolicy krąży kolejny naznaczony, w którego żyłach buzuje "jedna krew", a Wieniek ma poważne obawy, że to wszystko ma silny związek z nim samym i jego bliskimi. Mężczyzna próbuje poradzić sobie ze swoim przekleństwem, chce uchronić się przed klątwą, jednak pewne sytuacje zaczynają go przerastać i prowadzą do prawdziwej destrukcji.

Historia Wieńka naprawdę ma "momenty", choć może nie nazwałabym jej horrorem, to jednak ma wiele z powieści grozy, wzbudzając w czytelikach dreszczyk emocji. Co ważne jednak, jest to najlepsza ksiażka Autora jeśli chodzi o wykonanie. Ostatnio pisałam o  moich wrażeniach z lektury "Zabij mnie, tato", pełnej wątków pobocznych, niepotrzebnych opisów i dialogów. Tutaj mamy do czynienia z pełnokrwistą, poukładaną fabularnie historią, bez niepotrzebnych odskoczni i rozwlekłych opisów. Widać, że zmienił się trochę sposób kreowania postaci i snucia opowieści, przez Autora, który daje swoim czytelikom większą swobodę w interpretacji. Jedyne zastrzeżenie miałabym do zagmatwanego początku, w którym Autor bardzo skrupulatnie opisuje wszystkie relacje rodzinne bohatera. Z drugiej jednak strony będzie to potrzebne do połączenia wszystkich elementów układanki w całość, więc nie neguję. 

"Jedna krew" trzyma w niepewności, zwłaszcza ostatnie rozdziały i zakończenie są ciekawym pomysłem. Interesujący sposób narracji sprawia, że czytelnikowi może na początku mieszać się chronologia, jednak po zakończeniu lektury stwierdza, że wszystko idealnie do siebie pasuje i ostatecznie trafia na właściwe miejsce. Podobałą mi się ta opowieść. Nie jest może taka straszna, jak "Dom na Wyrębach", ale ma w sobie to coś i czyta się ją naprawdę dobrze.


Sardegna

5 komentarzy:

  1. Myślę, że niedługo będę miała kolejne podejście do książek Dardy. Czytałam trzy i każda "uwierała" mnie językowo, przez co dałam sobie spokój z kolejnymi historiami. Widzę jednak, że Darda wciąż publikuje i dostaje pozytywne recenzje, więc mam nadzieję, że poprawił warsztat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze powiedziane, coś jest w tym "uwieraniu" językowym, ale moim zdaniem "Jedna krew" jest najlepsza warsztatowo ze wszystkich książek autora, które czytałam

      Usuń
    2. W takim razie mam ochotę spróbować polubić się z jego twórczością :)

      Usuń
  2. Darda wciąż przede mną, ale właśnie ten tytuł upatrzyłam sobie wstępnie na nasze pierwsze spotkanie. ;) Chociaż troszkę mam obawy z tyłu głowy, bo wśród entuzjastów twórczości autora "Jedna krew" zbiera różne opinie, z tego co zauważyłam. Przeważa lekkie rozczarowanie i umiarkowany entuzjazm. Zobaczymy jaki będzie mój odbiór. Jak już dorwę, to na pewno się podzielę opinią. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero teraz zauważyłam Twój komentarz i to, że wybrałaś na pierwszą lekturę "Jedną krew". Co do książki, ja byłam zadowolona z lektury, ale faktycznie, jeśli ktos nastawia się na horror w wydaniu autora, to może się rozczarować, bo jest to umiarkowanie straszna historia.

      Usuń