Pages

wtorek, stycznia 25, 2022

"Przeżyć. Moja tragedia na Nanga Parbat " Elisabeth Revol

 
Wydawnictwo: Agora
Liczba stron:  223
Moja ocena : ?/6
 
"Przeżyć" Elisabeth Revol to moja pierwsza (ale na pewno nie ostatnia) książka górska przeczytana w tym roku. Wspomnienia francuskiej himalaistki z akcji zimowego zdobycia Nanga Parbat w 2018 roku, w czasie której niestety zginął jej partner Tomek Mackiewicz, wzbudziły we mnie niesamowite emocje i przypomniały mi dlaczego tak kocham literaturę górską. 
 
Opowieści himalaistów, opisy wejść na najwyższe szczyty świata, walka z górą, warunkami atmosferycznymi, ale przede wszystkim z samym sobą, swoimi słabościami i wytrzymałością, są mi bardzo bliskie. Jestem w stanie zrozumieć, co kieruje ludźmi podejmującymi się wysokogórskich wyzwań i z wielkimi emocjami towarzyszę im wirtualnie we wspinaczce, która jak wiadomo czasami kończy się sukcesem, innym razem porażką, a jeszcze innym razem dramatem, gdy nie uda się szczęśliwie z wyprawy powrócić. Każda historia zdobywania góry jest inna, wyjątkowa. Do każdej lektury na ten temat podchodzę z zainteresowaniem, ale przede wszystkim szacunkiem i trochę zazdrością, że ktoś ma tyle odwagi, kondycji, siły i wytrzymałości, aby podjąć się takiego ekstremalnie trudnego zadania i w ten sposób realizować swoje marzenia. 
 
Czytałam naprawdę sporo książek górskich, angażując się emocjonalnie w temat. Wszystko jednak do czasu, a dokładnie do roku 2018, kiedy miała miejsce wspomniana przeze mnie akcji na Nanga Parbat, czyli pierwsze zimowe wejście Revol i Mackiewicza oraz tragedia, która rozegrała się później na strokach tego ośmiotysięcznika. Tomek Mackiewicz nie wrócił z tej wyprawy, Elizabeth Revol została uratowana przez grupę wspinaczy działających pod K2, w tym Adama Bieleckiego i Denisa Urubko, a cały świat obserwował tą sytuację z zapartym tchem, komentując całą akcję. 
 
Ogromny szum medialny, który wytworzył się wokół wyprawy sprawił, że na rynku książki pojawiło się bardzo wiele publikacji z zakresu literatury górskiej, ale też wielu "specjalistów", czytelników, którzy po przeczytaniu jednego tytułu wiedzieli już "wszystko" o zimowym himalaizmie, zdobywaniu ośmiotysięczników i powodach, którymi kierują się ludzie wyruszając na takie wyprawy. Owi czytelnicy nie mieli wcześniej do czynienia z tematem, powiem brutalnie, że "przyciągnęła" ich tragedia na Nanga Parbat, ale za to chętnie dzielili się ze światem swoją "wiedzą" na ten temat. 
 
I wtedy przelała się moja osobista czara goryczy. W momencie, kiedy wokół mnie zaczęły pojawiać się osoby zainteresowane tematem górskim od miesiąca, stające się z dnia na dzień specjalistami od wspinaczki wysokogórskiej, polskiego i światowego himalaizmu, tłumaczące mi na czym polega fenomen gór i zachwalające książki, które czytałam lata temu, sprawiały, że przestałam sięgać po ten gatunek. Porzuciłam książki, które kochałam od lat, nie chciałam bowiem uczestniczyć w blogowym "szale" i płynąć na popularności górskich tytułów. 
 
I tak mój "odpoczynek" trwał trzy lata (ostatnią książką o górach, jaką przeczytałam była "Ucieczka na szczyt" Bernadette McDonald w lutym 2018), ale w sumie wyszedł mi na dobre, bowiem teraz, kiedy moda na góry się już skończyła i zostali tylko czytelnicy naprawdę zainteresowani tematem, mogę na nowo, z czystym umysłem sięgać po coś, co naprawdę mnie interesuje i nie musieć wysłuchiwać mądrości jednoksiążkowych specjalistów.
 
Zaczęłam więc od tego, na czym właściwie skończyłam, czyli od tragedii na Nandze Parbat widzianej oczyma Elisabeth Revol. Francuzka w swej książce opisuje nie tylko przygotowania do wyprawy, jak i sam jej przebieg, a także to, co wydarzyło się na szczycie, czyli pogorszenie kondycji Tomka, konieczność pozostawienia go w miarę bezpiecznym miejscu i próbę zejścia po pomoc, walkę o przetrwanie oraz całą akcję ratowniczą. Elisabeth opisuje swoje zejście, walkę o każdy kolejny krok, siłę i determinację by przeżyć noc na grani. Revol sporo miejsca w swej książce poświęca także Tomkowi, opowiada o ich przyjaźni, celach im przyświecających, różnicach i podobieństwach, jakie ich do siebie przyciągały i dzięki temu mogli być dla siebie idealnymi górskimi partnerami. Jest to bardzo osobista książka, mocno nasycona emocjami, sądzę że Elizabeth pisała ją w niedługim czasie po zejściu z góry, sporo w niej bowiem świeżych ran i niedokończonych spraw. Zarówno tych z Tomkiem, jak i z samą sobą.
 
"Przeżyć" to publikacja idealna dla osoby interesującej się tematem i zaciekawionej tym, co tak naprawdę wydarzyło się Nandze, ale bez zbędnych sensacji i plotek. Lektura pozwoli jej na inne spojrzenie na sprawę, różniące się od tego, co serwowały nam owego czasu media i internetowy szum. A mnie wspaniale było powrócić w Himalaje, choć zaczęłam od ich nie najłaskawszej strony. Warto jednak było. Jak zawsze zresztą.
 
Sardegna

1 komentarz:

  1. Taka nasza narodowa przypadłość, że w mgnieniu oka stajemy się ekspertami od wszystkiego. Dobrą podjęłaś decyzję, że odpoczęłaś, gratuluję. I powyższego tekstu też.

    OdpowiedzUsuń