Pages

poniedziałek, lipca 03, 2023

"Pan Samochodzik i Niesamowity Dwór" Zbigniew Nienacki

Wydawnictwo: Pojezierze
Liczba stron: 226
Moja ocena : 5/6

Po lekturze "Pana Samochodzika i Wyspy Złoczyńców" oraz "Templariuszy", przyszedł czas na "Niesamowity Dwór", historię, którą mój mąż określił, jako tę najmniej ciekawą. Ja jednak nie zgodzę się z ta opinią, dla mnie bowiem penetrowanie tytułowego niesamowitego dworu pana Czerskiego, okazało się bardziej emocjonujące, niż przygoda na Wyspie Złoczyńców i szukanie skarbu Templariuszy.

Moja ocena wynika pewnie z faktu, że lubię wątki nawiedzonych domów, zamków czy dworów w literaturze. Lubię tajemnicze miejsca i nawiedzające je duchy, które oczywiście okazują się w finale ludźmi z krwi i kości, ale swoimi działaniami sprawiają, że bohaterowie, a także czytelnik, mają wrażenie, że to działalność jakiejś nadprzyrodzonej siły.

Ale po kolei. Pan Tomasz, po rozwiązaniu zagadki Templariuszy, otrzymuje od swojego zwierzchnika, dyrektora Marczaka z Naczelnego Zarządu Muzeów w Ministerstwie Kultury i Sztuki na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, zadanie, aby udać się do małej miejscowości Janówka i tam objąć funkcję kustosza w nowo powstałym muzeum, a właściwie dworze, który dopiero ma zostać przekształcony w placówkę muzealną. Dwór należał do pana Joachima Czerskiego, miejscowego historyka, człowieka samotnego, zbzikowanego na punkcie lokalnej historii, który w swoim dworku gromadził bardzo wiele ciekawych eksponatów i zabytkowych przedmiotów, przechodzących po jego śmierci, z powodu braku spadkobierców, na własność państwa.

Pan Tomasz, jako świetny specjalista w dziedzinie sztuki, ma skatalogować przedmioty i przygotować pomieszczenia dworu do ekspozycji. Mimo iż nie do końca dobrze czuje się w takiej funkcji, tłumacząc, że woli pracę w terenie, zostaje oddelegowany do Janówki, a do pomocy otrzymuje dwóch pracowników, młodych ludzi tuż po studiach: pannę Wierzchoń i kolegę Bigosa. Pomocnicy początkowo bardzo nieufnie odnoszą się do swojego zwierzchnika, uważając go za człowieka, nie znającego się na rzeczy, a do tego protegowanego dyrektora Marczaka. Co ciekawe, pan Tomasz też jakoś specjalnie nie wyprowadza ich z błędu, stąd początkowe relacje pomiędzy kustoszem a pracownikami nie układają się najlepiej.

Bigos, bardziej niż pracą inwentaryzacyjną, interesuje się rozrywkami i graniem na gitarze, a panna Wierzchoń skupiona na pracy, nie docenia wiedzy i doświadczenia nowego kustosza, oceniając go raczej jako służbistę i fantastę. Zmienia jednak o nim zdanie w momencie, kiedy Tomasz zaczyna katalogować zbiory, okazuje się bowiem, że jego wiedza na temat eksponatów jest bardzo bogata i rzeczowa.

Pracę ekipy muzealnej zakłócają jednak dziwne wydarzenia. Właściwie już od pierwszego dnia we dworze dochodzi do nietypowych sytuacji. Ktoś kręci się w nocy po bibliotece na piętrze, mimo iż drzwi dworu zostały zamknięte. Ciągle słychać podejrzane szelesty, jakieś kroki, które cichną po przyjściu do konkretnego pomieszczenia. Również miejscowe dzieciaki, spędzające czas w pobliskim ośrodku wczasowym w Janówce informują pana Tomasza, że widziały światełka w oknach, w momencie, kiedy dwór teoretycznie powinien być pusty.

Te wszystkie sytuacje sprawiają, że pracownicy nowo powstałego muzeum podejrzewają, że dwór jest nawiedzony przez duchy. Oczywiście pan Tomasz, jako człowiek mocno stąpający po ziemi, od początku zdaje sobie sprawę, że za tymi działaniami ducha stają jacyś ludzie, prawdopodobnie mający coś wspólnego z tajemnicą dworu odkrytą przez Czerskiego tuż przed śmiercią. W gabinecie starego właściciela znaleziono bowiem księgę inwentaryzacyjną z wyrwanymi stronami, w biblioteczce brakuje też kilku ważnych książek widniejących w spisie księgozbioru. Ktoś czegoś wyraźnie szuka w dworze, a nawet próbuję coś z niego zabrać.

Oczywiście współpracownicy pana Tomasza denerwują się, kiedy on zbyt dużo czasu poświęca sprawie "ducha", uważając, że to strata czasu i odrywanie się od prawdziwej pracy. Jednakże, kiedy dowiadują się, że dwór Czerskiego miał coś wspólnego z polskimi Masonami, sprawa nabiera dla nich zupełnie nowego znaczenia. Tylko Pan Samochodzik, znany w kraju poszukiwacz skarbów będzie umiał określić, co jest wspólnym mianownikiem Janówki, Czerskiego i dworu. Jak go jednak ściągnąć do dworu? A co w sytuacji, kiedy kustosz i Pan Samochodzik to ta sama osoba? Prawda okaże się wyjątkowo zaskakująca na wielu poziomach, ale też niebezpieczna dla samego bohatera, który nieoczekiwanie stanie na drodze zdeterminowanym ludziom.

Bardzo podobała mi się ta część, ale tak, jak mówiłam na początku, to jest taki rodzaj historii, jakie lubię najbardziej. Zagadka starego budynku, tajne przejścia, "duchy" próbujące wystraszyć domowników, do tego jakaś tajemnica z przeszłości związana z lokalną historią miejsca. Do ostatnich stron czytelnik jest trzymany w napięciu, nie wiadomo bowiem, kto odpowiada za te nieoficjalne przeszukiwania dworu, i jaki ma w tym cel. Co ciekawe, "Niesamowity dwór" skrywa kilka humorystycznych wątków, które może bardziej trafiają do dorosłych czytelników, niż młodzieży, ale pojawiają się po raz pierwszy w tej serii.

W moim nieoficjalnym rankingu tomów przygód Pana Samochodzika, ten tom znajduje się na pierwszym miejscu. Za nim "Templariusze" i na końcu, nieco przydługawa, bo wprowadzająca w temat, "Wyspa Złoczyńców".
Sardegna

2 komentarze:

  1. To była moja ulubiona część, zaraz po Templariuszach :-D Chyba muszę sobie odświeżyć cykl, może uda mi się nim zarazić syna?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię serdecznie w Książkach Sardegny, mam nadzieję, że zagościsz u mnie na dłużej :) Czytam wszystkie tomy na głos, a dzięki temu i moje nastoletnie dzieci poznają przygody Pana Samochodzika :)

      Usuń