Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 475
Moja ocena : 5/6
Wydaje mi się, że jestem ostatnią osobą na świecie, która jeszcze nie oglądała na Netflixie serialu "Bridgertonowie". Oczywiście kojarzę serial, gdzieś rzuciła mi się w oczy jego czołówka, ale jakoś nie złożyło mi się, żeby go obejrzeć.
Wszystko do czasu, kiedy otrzymałam w prezencie "Nawróconego grzesznika", czyli powieść Julii Quinn, która na okładce ma naklejkę Netflixowskiej produkcji. Tym oto sposobem dowiedziałam się, że to właśnie romanse historyczne spod pióra tej amerykańskiej pisarki, stały się podstawą do nakręcenia popularnego serialu.
Ponieważ lepszej okazji do zapoznania się z fenomenem "Bridgertonów" nie będzie, postanowiłam iść za ciosem i przeczytać powyższą powieść. Pomyślałam, że skoro historia ma tak wielu zwolenników, musi mieć w sobie coś ekstra. Zabierając się za lekturę nie byłam jednak świadoma, że "Grzesznik nawrócony" to szósty tom serii. Na szczęście okazało się, że znajomość poprzednich tomów nie jest jakoś specjalnie potrzebna do wkręcenia się w główną fabułę. Historia głównych bohaterów toczy się indywidualnie, natomiast wątek obyczajowy, związany z rodzeństwem Bridgertonów, choć w pewnych momentach niejasny, budowany jest wzmiankami sugerującymi ich rozwinięcie w poprzednich tomach.
Każdy tom serii opowiada o perypetiach uczuciowych jednego z rodzeństwa Bridgetonów. Anthony, Benedict, Colin, Daphne, Eloise, Francesca, Gregory i Hiacynta to dzieci Violetty i Edmunda, natomiast "Nawrócony grzesznik" poświęcony jest Francesce. Na podstawie drzewa genealogicznego rodziny Bridgertonów umieszczonego na końcu książki, wywnioskowałam, że jest to trzecia w kolejności starszeństwa, siostra, która od dwóch lat jest szczęśliwą mężatką hrabiego Johna Kilmartina.
Francesca i John tworzą bardzo zgodną i kochającą się parę. Przyjaźnią się także z kuzynem hrabiego, Michaelem Sterlingiem, w trójkę tworząc zgraną paczkę. Jednak ani John, ani Francesca nie są świadomi tego, że Michael Sterling od lat jest beznadziejnie zakochany w żonie swojego kuzyna. Chociaż w towarzystwie uznawany za uwodziciela, kobieciarza i hulakę, faceta, który lubi towarzystwo kobiet i od niego nie stroni, w głębi serca jest niepoprawnym romantykiem, marzący, tylko o tym, aby wieść życie u boku ukochanej Franceski Bridgerton.
Michael wie jednak, że jego marzenie nigdy się nie spełni. Kocha swojego kuzyna i ma do niego olbrzymi szacunek, dlatego nie ośmieliłby się zalecać się do jego żony. Kiedy na skutek dziwnej choroby, nieoczekiwanie John umiera, pozostawiając Francescę w rozpaczy po stracie ukochanego męża, marzenie Michaela, w jakiś dramatyczny sposób ma szansę się spełnić.
Jakby tego było mało, Sterling otrzymuje po zmarłym kuzynie tytuł hrabiowski i właściwie jego cały majątek, jest bowiem jego jedynym spadkobiercą, z faktu, że John z Francescą nie doczekali się potomstwa.
Nowy hrabia Kilmartin bardzo źle się czuje z tą sytuacją. Ma wyrzuty sumienia, jakoby jego skryte pragnienie, czyli możliwość posiadania Franceski, koszmarnym zrządzeniem losu się ziściło. Dlatego też nie umie odnaleźć się w nowej sytuacji i znieść widoku zrozpaczonej wdowy, mierzącej się ze świadomością, że jej życie zmieniło się bezpowrotnie.
Dlatego też Michael wyjeżdża do Indii, aby nabrać dystansu i na jakiś czas oddzielić się od widoku ukochanej. Kiedy po paru latach wraca do kraju, okazuje się, że Francesca w jakiś sposób pogodziła się ze śmiercią Johna, a ponieważ jest w kwiecie wieku i marzy o dziecku, postanawia znaleźć sobie męża. Ta nowina wstrząsa hrabią, który nie przyjmuje opcji, jakoby obcy mężczyzna mógł poślubić jego ukochaną. Z drugiej strony nie jest też gotowy na wyznanie jej swoich uczuć.
I tak zaczyna się miłosna gra bohaterów, z jednej strony oparta na przyjaźni, zaufaniu, poczuciu bezpieczeństwa, a z drugiej, na erotycznym przyciąganiu i namiętności.
"Grzesznik nawrócony" to bardzo fajny romans. Wiadomo, że nie jest to jakaś poważna historia z rozwiniętym wątkiem obyczajowym, a raczej lekka, łatwa i przyjemna historia, pełna miłosnych uniesień i pikantnych opisów, świetnie oddająca realia ówczesnej epoki. Do tego bardzo pochłaniająca czytelnika, który ma ochotę nie tylko obejrzeć serial, ale również sięgnąć po kolejne tomy serii Julii Quinn. Tym oto sposobem, mój plan na wakacje wydaje się prosty.
Sardegna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz