Pages

wtorek, stycznia 13, 2015

Co czytałam w 2010? STYCZEŃ

W roku 2013 roku rozpoczęłam cykl wpisów na temat książek przeczytanych przed założeniem bloga. Wiadomo, że książki czytałam "od zawsze", jednak taki prawdziwy spis lektur zaczęłam robić w roku 2009.  W czasie tym zaczęłam udzielać się na Podaju, później Biblionetce, zaczęłam odkrywać i podczytywać pierwsze blogi. Rok 2009 uważam za wstęp do mojej aktualnej sytuacji czytelniczej. Przeczytałam wtedy 69 książek i pamiętam, jaka byłam z siebie dumna, że po raz pierwszy udało mi się przekroczyć magiczną liczbę 52. Spisałam tytuły i krótkie wrażenia na temat owych książek, i tak powstał cykl Co czytałam w 2009?

Plan był taki, aby kontynuować cykl i zająć się lekturami z roku 2010. Niestety, jaki był mijający rok, każdy widzi. Nie miałam do tego głowy ani czasu. Postanowiłam wrócić do tego pomysłu teraz, a przy okazji poukładać sobie wszystkie spisy i notatki sprzed lat. Jeżeli ktoś jest ciekawy, jakie lektury pochłaniały mnie przez cały rok 2009, odsyłam do tych linków:


Rok 2010 rozpoczęłam tylko 3 lekturami. Nie pamiętam już dokładnie, co było powodem mojego, tak słabego czytelnictwa.  Wszystkie trzy książki mam nadal w mojej biblioteczce.
 
"Cud purymowy. Mis mokrego podkoszulka" Maciej Karpiński - 5

Dwa opowiadania, na podstawie których nakręcono mini filmy "Święta polskie". Obie historie oscylują wokół ludzkiej moralności, wad, fałszu czy chwiejnych poglądów. "Cud purymowy" dotyka antysemityzmu, natomiast "Miss..." podwójnej moralności. Pamiętam, że lektura wywarła na mnie spore wrażenie. Nie uważam, że książka jest o wiele gorsza od ekranizacji, chociaż filmowy "Cud..." mocno zakorzeniony jest w mojej głowie.
 


"Moje nadprzyrodzone wesele" antologia - 4

Jak w tytule: zbiór opowiadań,  które łączy motyw paranormalny i miłosny, zakończony ślubem. Są wampiry, wilkołaki i wiedźmy przeżywające swoje rozterki miłosne, które kończą się ślubem. Okładka sugerowała historie trzymające w napięciu, nie przypominam sobie jednak, żebym czuła jakikolwiek niepokój w trakcie lektury. Ot miłe czytadło, bazujące na popularności motywu istot nadprzyrodzonych, związanej z fenomenem Sagi Zmierzch. Pamiętam, że owego czasu oceniłam chyba książkę nieco wyżej, ale wiadomo, sama uległam chwilowej fascynacji wampirami, więc jestem usprawiedliwiona (chyba...).

"Okaleczona" Khady - 5

Historia senegalskiej pisarki i reżyserki podobna jest do najbardziej chyba znanej biografii Waris Dirie, opisanej w książce "Kwiat pustyni". Khady została poddana rytualnemu obrzezaniu w wieku siedmiu lat, a pięć lat później, wydana z dalekiego kuzyna, któremu po roku urodziła dziecko. Waleczna kobieta, przeciwniczka brutalnych okaleczeń, obecnie pracuje i mieszka we Francji. Historia Khady jest nie mniej tragiczna od Waris. Co do książki, jest ona napisana w sposób nieco mniej "plastyczny" niż "Kwiat pustyni", przez to czyta się ją trochę oporniej, ale to moje subiektywne zdanie i praktycznie jedyne zastrzeżenie.


Czytaliście którąkolwiek z moich lektur sprzed pięciu (o matko!) lat? Ciekawią Was? Rejestrujecie tytuły przeczytane przed laty?

Sardegna

6 komentarzy:

  1. Ja dopiero zaczęłam notować trzy lata temu, jak założyłam blog i konto na LC.
    Fajnie jest spojrzeć wstecz i zobaczyć co i kiedy się czytało.
    Moim wcześniejszym źródłem byłaby biblioteka, ale nie mam do tych zapisów dostępu...niestety.
    Czytałam i Okaleczoną i Kwiat pustyni właśnie przed założeniem bloga i kilka innych ciekawych książek, które chętnie bym poleciła...może uda mi się jednak kuknąć do mojego rejestru bibliotecznego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żałuję, że zaczęłam notować przeczytane książki dopiero w 2009 roku. Jakoś teraz nie bardzo potrafię sobie przypomnieć poznane tytuły. Pamiętam jedynie szkolne lektury, Władcę Pierścieni i Hobbita :)

      Usuń
  2. Fajny pomysł. Ja tytuły przeczytanych książek notuję od zawsze, a dokładniej od połowy szkoły podstawowej. To bardzo pomaga przy podsuwaniu lektur dziecku, które przecież coraz starsze i już powoli samo zaczyna czytać to, co ja dawno temu. Kilka lat temu zaczęłam do spisu przeczytanych lektur dopisywać sobie wrażenia i spostrzeżenia. Czasami je wykorzystuję, gdy mam ochotę napisać recenzję czegoś, co czytałam trzy, cztery lata temu. Jeszcze sporo tytułów, które mogłabym przypomnieć - sobie i na blogu - zostało. Do końca życia człowiek ma o czym pisać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miałaś świetny pomysł! Ja jakoś nie wpadłam na pomysł, żeby notować wszystkie przeczytane tytuły. W szkole podstawowej i liceum czytałam dość sporo, na studiach miałam przestój. Teraz jak sobie przypomnę tamten czas, widzę masę zmarnowanych okazji na czytanie, które teraz bym wykorzystała co do minuty (autobusy, przerwy w zajęciach)

      Usuń
  3. Ciesze się, że kontynuujesz ten cykl. Sama przed założeniem bloga trochę książek mam zaznaczonych na LC, wcześniej wpisywałam w zeszyt, który nawet gdzieś mam w domu, ale mało mam książek, które doczekały się opisów moich wrażeń. Z książek przedstawionych przez Ciebie nie czytałam żadnej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogóle w epoce sprzed bloga, czytałam mało znane książki, głównie ze swojej biblioteczki. teraz wiesz, jak jest, czasu mało, zobowiązań sporo, szkoda mi z nich rezygnować,a książki własne czekają (chyba do emerytury) ;)

      Usuń