Pages

czwartek, marca 01, 2018

Zaproszenie do dyskusji - "Złodziejka książek" Marcus Zusak


Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron:  496
Moja ocena : 5/6


Nie ma chyba osoby, która nie kojarzyłaby tej powieści, choćby ze słyszenia, albo adaptacji filmowej. Ze "Złodziejką książek" miałam osobiście mały problem. Z jednej strony bardzo pragnęłam ją przeczytać i mieć na własność, z drugiej jednak, kiedy już ją zdobyłam, robiłam do niej kilka podejść. Trzy razy zabrałam ją nawet ze sobą na wakacje i za każdym razem, jako jedyna książka, wracała ze mną nieprzeczytana. 

Miałam wobec tej powieści bardzo wysokie oczekiwania. Bałam się, że nie ogarnę fenomenu tak doskonałej, według wielu czytelników, książki i po prostu nie dostrzegę w niej tego, co tak wszystkich wokoło zachwyca i powoduje, że dla niektórych "Złodziejka..." jest niemalże święta. To jest moja standardowa zagrywka i czasami nic nie mogę poradzić, że nie jestem ponad to. Także odkładałam ją w nieskończoność, bojąc się, że nie poczuję tego, co porusza tłumy, ale spotkanie dyskusyjne wokół książki, mające odbywać się w mojej okolicy skłoniło mnie ostatecznie do lektury. 

Początek nie był obiecujący, głównie za sprawą nietypowego sposobu narracji, osadzenia Śmierci w roli narratora a także dość rozbudowanych jego dygresji na temat kondycji świata. Trudno było mi się też przedzierać się długie opisy otoczenia i nawiązania do tła historycznego. 

Kiedy jednak już wkręciłam się w historię małej Liesel Meminger, cała ta opowieść nabrała dla mnie głębszego sensu. I faktycznie jest coś takiego w tej książce, co sprawia, że nie byłam w stanie się od niej oderwać. I mimo że docelowo jest to powieść dla młodzieży, to jak widać, robi wrażenie na starszym czytelniku. 

"Złodziejka książek" jest opowieścią tak wielowątkową, tak rozbudowaną i tak wielopoziomową, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Dla niektórych powieść ta może być tekstem filozoficznym, dla innych, książką o wojnie, Holokauście, dojrzewaniu, przyjaźni, powieścią historyczną lub obyczajową. Jeszcze dla innych może to być po prostu książka o książkach. Dla mnie osobiście to przejmująca historia o sprawczej mocy słów. O wszystkich dobrych rzeczach, jakie słowa są w stanie uczynić, a także o krzywdzie, jaką wyrządzają, rzucane w złej wierze.

W wypadku "Złodziejki książek" trudno w skrócie przedstawić fabułę, bowiem wszystkie wydarzenia, które zdarzyły się w życiu głównej bohaterki nastoletniej Liesel, czemuś służą i pominięcie ich w charakterystyce tej książki znacznie ją spłyci i spowoduje jej zubożenie. Dlatego nie da rady w paru zdaniach streścić, o czym właściwie jest ta powieść. Na pewno kluczowa postacią jest nastoletnia Liesel, ale równie ważny jest Żyd Max Vandenbug, przybrani rodzice dziewczynki Rosa i Hans Hubermannowie, czy jej przyjaciel Rudy Steiner. Już na samym początku, kiedy to poznajemy Liesel, jej biologiczną matkę i małego brata, obserwujemy kolejno utratę tych najbliższych jej osób, moment kiedy dziewczyna kradnie pierwszą książkę, odkrywamy wydarzenia kluczowe, choć pozornie wydają się być niewielkimi epizodami w całej tej historii. Podobnie jest z kolejnymi wątkami: zamieszkaniem dziewczynki pod dachem Hubermannów, nawiązanie bliskiej relacji z ojczymem, wspólna nauka czytania, miłość do książek, aż do momentu przełomowego, czyli przybycia Maxa do ich domu i ukrycia go przed hitlerowcami w skrytce w piwnicy. 

Później jest już tylko intensywniej, poważniej i bardziej dramatycznie. Niebezpieczeństwo wynikające z ukrywania Żyda w czasie II WŚ, i to w szanowanej rodzinie Niemców, jest niewyobrażalne. Strach z tym związany dotyka wszystkich mieszkańców domu Hubermannów. Czy w tak trudnych, wojennych czasach można być po prostu dobrym, zachować człowieczeństwo i przeżyć? Czy w ogóle w takiej sytuacji możliwe jest normalne życie i cieszenie się z codzienności i rzeczy małych? Hans i Rosa zaryzykują dla Maxa wszystko, ale czy uda im się uchronić rodzinę przed niebezpieczeństwem i przetrwać wojnę? Do tego pomiędzy Liesel i Maxem rodzi się więź silniejsza od jakichkolwiek słów. Jaka przyszłość czeka bohaterów, i co wspólnego z ich historią mają ukradzione przez dziewczynkę książki?
   
Opowieść Złodziejki jest tak złożona, tak wielowymiarowa i wielowątkowa, że nie sposób opisać ją choćby w najdłuższej, blogowej notce. Nie podjęłabym się nawet takiego zadania, wiedząc z góry, że nie sprostam zadaniu. Powieść działa na wyobraźnię czytelnika, skłania do refleksji, ale także do dyskusji, gdyż na jej temat można rozmawiać godzinami, nie wyczerpując tematu (sprawdziłam osobiście na wyżej wspomnianym spotkaniu dyskusyjnym). 

***

Po lekturze tej książki poczułam chęć stworzenia czegoś na kształt blogowego klubu dyskusyjnego. Na początku blogowania brałam udział w podobnym projekcie i dzięki temu przeczytałam świetne książki: "Obwód głowy" Włodzimierza Nowaka, "Władcę much" Williama Goldinga oraz "Pałac lodowy" Tarjei Vesaasa. Bardzo brakuje mi realnej rozmowy o książkach, więc jeżeli macie ochotę się przyłączyć do dyskusji, zapraszam do wypowiedzenia się na poniższe zagadnienia:

1. Jak wspominasz lekturę "Złodziejki książek"? Jakie masz pierwsze skojarzenie/wrażenie z nią związane? Czy w jakiś sposób wyróżnia się wśród innych powieści?
2. Czy czytałeś inne powieści M.Zusak, a jeśli tak, to jak je oceniasz na tle "Złodziejki książek"?
3. O czym jest, według Ciebie ta książka? O wojnie, Holokauście, miłości, przyjaźni, a może o książkach?
4. Jaki moment w "Złodziejce książek" jest według Ciebie przełomowy, dla całej historii Liesel?
5. Czy uważasz, że relacja Liesel - Max, mogła wyjść poza poziom przyjacielski?
6. Jakie znaczenie dla Ciebie ma opowiadanie Maxa "Strząsaczka słów"
7. Jak oceniasz osadzenie Śmierci w roli narratora? 

Mam nadzieję, że podejmiecie temat i uda nam się stworzyć tutaj fajną dyskusję. Zapraszam!

  Sardegna

27 komentarzy:

  1. Zacznę i od razu zachęcam do przyłączenia się :)

    1. Tak, jak pisałam, lektura na początku wydała mi się strasznie "ciężka", miałam poważny problem żeby wgryźć się w treść i gdyby nie mobilizacja spotkania dyskusyjnego i narzucenia sobie pewnego "rygoru", czytania po rozdziale dziennie, byłoby krucho. Na szczęście, z czasem poczułam klimat i dałam się ponieść tej nietypowej narracji, bo to chyba było moim problemem na początku. Moim pierwszym skojarzeniem było: "to nie jest książka o wojnie" oraz "to nie jest książka dla młodzieży", miałam bowiem takie wyobrażenie o treści, zasugerowane też ekranizacją. Czy Złodziejka wyróżnia się na tle innych książek? Dla mnie na pewno tym, że mam ochotę o niej rozmawiać, a prawda jest taka, że w ostatnim czasie, nie czułam takiej potrzeby. Podoba mi się także jej wielowymiarowość i fakt, że każdy może z niej wyjąć coś ważnego dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. 2. Czytałam "Posłańca", którego również wysoko oceniłam i myślę sobie, że on tez świetnie nadaje się do dyskusji. Nie umiem określić, czy jest lepszy, czy gorszy od Złodziejki, bo są to zupełnie inne historie, ale podoba mi się konsekwencja autora w przekazywaniu pewnych wartości i życiowych mądrości w swych powieściach. Poza tym, na tle książek o podobnej fabule, powieści Zusaka wyróżniają się bardzo na plus

    OdpowiedzUsuń
  3. 3. O tym już tez chyba pisałam, dla mnie "Złodziejka książek" jest o słowach. Ich sprawczej mocy, tym, czego mogą w swej sile dokonać. Najważniejsze w tej powieści są dla mnie słowa padające pomiędzy Liesel i Maxem. Zawoalowane, obrazujące ich relację, ale też to, co dzieje się wokół nich, wojnę, strach, nadzieję. To chyba najpiękniejsza część tej ksiażki

    OdpowiedzUsuń
  4. 4. Jeśli chodzi o moment przełomowy, kiedy Liesel odkryła moc słów, to myślę, że był to moment, kiedy Hans odkrył, że ukrywa ona pod prześcieradłem "Pamiętnik grabarza" i zaczęli go czytać. Jeśli chodzi o moment przełomowy w relacji z Maxem, to choroba chłopaka i zgromadzenie prezentów przy jego łóżku, a później po przebudzeniu Maxa, jego reakcja na nie.

    OdpowiedzUsuń
  5. 5. Powiem szczerze, że dla mnie praktycznie przez całą książkę, relacja pomiędzy Liesel a Maxem była czysto przyjacielska. Jakoś tak sobie ubzdurałam, że Liesel jest małą dziewczynką, a Max dorosłym mężczyzną. Jednak zakończenie dało mi trochę do myślenia i spowodowało, że zaczęłam się zastanawiać, czy aby dobrze odczytałam relację między bohaterami. Po spotkaniu dyskusyjnym uświadomiłam sobie, że przecież Liesel była nastolatką, a Max osiemnastolatkiem, więc ich więź musiała być oparta na czymś więcej niż platonicznej przyjaźni. Nie mam pojęcia, jak mogłam tego nie dostrzec! Czuję niedosyt tego, że w czasie lektury nie odczytałam właściwie słów, które padły między nimi. Chociaż, jak się teraz nad tym zastanawiam, to praktycznie wszystko co Liesel i Max sobie mówili pełne było miłości. Tylko dla mnie była to miłość braterska, a teraz już wiem, że było to coś więcej

    OdpowiedzUsuń
  6. 6. To opowiadanie też jest dla mnie kluczowe. Czytałam je kilka razy i za każdym razem odkrywam je na nowo. Według mnie to odpowiedź Maxa na całe zło wojny, prześladowania i sposób poradzenia sobie z sytuacją, w jakiej się znalazł. Umieszczenie w nim Liesel w roli Strząsaczki, pokazuje, jak wiele ona dla niego znaczy, i z jaką wielką nadzieją, dzięki niej, patrzy w przyszłość. Przy okazji czytania tego opowiadania, znowu utwierdziłam sie w przekonaniu, że Złodziejka jest o słowach. Nic piękniej nie zobrazuje tego, co działo się w głowie Maxa, jak to opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  7. 7. Na pewno był to dość ryzykowny zabieg, tym bardziej, że Śmierć nie jest w tej historii postacią negatywną. Ostatecznie jednak uważam, że to właśnie dzięki temu, a nie innemu narratorowi, Złodziejka jest tak wyjątkowa

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. W takim razie koniecznie dołącz do dyskusji. Bardzo ciekawi mnnie punkt widzenia osób, które uważają Złodziejkę za wyjątkową dla nich książkę

      Usuń
  9. Odpowiem krótko na pierwsze pytanie, bo czytałam dawno i mam jakieś mgliste wspomnienia (ale od czego ma się bloga z recenzjami, jak nie od tego, by w takich sytuacjach wspomóc się własnym tekstem).
    Podobała mi się, ale bez szału. Zastanawiałam się, dlaczego jest to książka obowiązkowa dla każdego bibliofila - miała zachęcać ich do kradzieży książek? ;)
    Narracja Śmierci jest bardzo ciekawą ramą konstrukcyjną całej powieści - zresztą to nie jest znowu taki rzadki zabieg, bodajże "Siódemka" Szczerka jest też pisana z perspektywy śmierci (a przynajmniej takie odniosłam wrażenie).
    Pamiętam, że film zrobił na mnie dużo większe wrażenie i bardzo wysoko go oceniłam, więc jeśli masz możliwość, to obejrzyj. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie też się nie zgadzam, że Złodziejka jest o książkach/miłości do książek/pasji czytania itd. Książki w tej historii są ważne oczywiście, budują w Liesel tą świadomość, że słowo jest niezwykle istotne, ale nie jest to w tej książce najistotniejsze. W każdym razie dla mnie. Z narracją śmierci spotkałam się pierwszy raz, stąd też może moje zachwycenie się tym pomysłem. Interesujące było też nadanie śmierci rodzaju męskiego no i taki pozytywny wydźwięk, jaki ostatecznie miała/miał. Ostatnie zdanie oczywiście rozwaliło mnie totalnie. Kiedy już wydawało mi się, ze historia jest zakończona, ostatnie zdanie narratora dało mi znowu do myślenia

      Usuń
    2. Pod Kasią się wpiszę, bo właściwie mam bardzo podobne odczucia. Przeczytałam, owszem, bardzo szybko (czyli z tego wniosek, że potrafi przykuć uwagę), niestety w czasach przedblogowych to było, więc żadne notatki mi nie zostały. Jedynie wrażenie, że to kolejny, bardzo cenny głos ws holocaustu i jego znaczenia.
      Śmierć mnie trochę zaskoczyła.

      Usuń
    3. Czyli dla Ciebie najważniejszy był tutaj wątek wojenny i zagłady Żydów. Znowu inny punkt widzenia. Choć dla mnie cały ten motyw był może mniej istotny, to sam moment marszu i reakcji mieszkańców na niego okazał się chyba najbardziej wstrząsający

      Usuń
    4. W każdym razie ten właśnie motyw najbardziej zapadł mi w pamięć.

      Usuń
  10. Mnie tą powieść czytało się wyjątkowo łatwo - w sensie literackim i konstrukcyjnym, bo tematycznie to wcale łatwa lektura nie była. Chwilami przypominała mi się lektura "Szarych śniegów Syberii" Ruty Sepetys - pamiętasz jak wszyscy czytaliśmy ją przed krakowskimi Targami Książki? Tutaj miałam podobne odczucia - że to o wiele lepszy materiał na wojenną lekturę na młodzieży, niż większość tego co serwuje się w szkole (chociaż w obecnej sytuacji politycznej powiedzieć głośno, że zwykli Niemcy w czasie wojny też mieli ciężko to jak prosić się o kłopoty). Bo tym byłą dla mnie ta książka przede wszystkim - powieścią o wojnie, opowiedzianą z perspektywy obywateli państwa-agresora, którzy sami cierpieli, który musieli się ukrywać przed władzami i którzy niekoniecznie musieli być nazistami, choć wielu z nich było. Sama narracja w wykonaniu Śmierci była dla mnie ciekawym zabiegiem literackim - jak piszesz, nie jest to postać negatywna. W sumie każdego z nas czeka, zatem niby dlaczego podchodzić do niej jak do czegoś immanentnie złego. Rozmyślania o śmierci czy modlitwy o nią były w czasie wojny na pewno częste, więc któż inny miałby na jej temat sporo do powiedzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam parę lat temu "Posłańca" - również ta powieść Zusaka zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Wydaje mi się, że to ten typ autora, który zamiast w ilość idzie w jakość, i jak już coś wychodzi spod jego pióra, to jest to dopieszczone, chociaż niekoniecznie trafi w gusta każdego. Zarówno "Złodziejka" jak i "Posłaniec" zawierają w sobie jakiś promil realizmu magicznego (z tego co pamiętam, "Posłaniec" jakby więcej) a nie każdy to lubi. Ja zdecydowanie będę sięgać po kolejne powieści Zusaka które się u nas ukażą.

      Usuń
    2. Co do relacji Liesel i Maxa to zupełnie nie czułam tam wątku romantycznego, a późniejsze wydarzenia jako jedyne w książce były dla mnie trochę niezrozumiałe. Tak jakby w trakcie pisania autor zmienił zdanie i chciał dać czytelnikowi do zrozumienia coś, czego wcześniej nie było. Zastanawiam się w ogóle, czy w powieści takiej jak ta wątek romantyczny jest potrzebny, a jeśli już musi być, bo bardziej w wersji szczeniackiego, rodzącego się uczucia pomiędzy Liesel i Rudy'm. Przez całą powieść miałam wrażenie, że Max jest lekko po dwudziestce, a Liesel była raczej początkową nastolatką (14-15 lat) i to pod koniec wojny a nie na początku. Coś mi tu zgrzyta w tym temacie.

      Usuń
    3. Co do "Posłańca" to właśnie określenia realizmu magicznego mi brakowało! I masz rację coś podobnego jest w Złodziejce, choć ta powieść jest bardziej rzeczywista niż Posłaniec. Coś w sobie ma ten Zusak, że gdybym czytała "na ślepo" fragmenty obu książek, to chyba bym się połapała, że to ten sam autor. Podoba mi się też, że facet nie idzie na łatwiznę, no bo sama powiedz, konstrukcja i przesłanie Złodziejki nie jest typem młodzieżówki, w której teraz zaczytują się nastolatki.

      Usuń
    4. A co do relacji bohaterów, według mnie pomiędzy Liesel i Rudy'm była tylko przyjaźń, choć ze strony chłopaka mogło to być coś więcej, to skończyło się, zanim na dobre zaczęło. Natomiast wieź pomiędzy dziewczyną a Maxem dla mnie cały czas była platoniczna. Zakończenie wyjaśniłam sobie faktem, że po wojnie Liesel na tyle dojrzała, że Max postanowił zawalczyć o jej uczucie. Tez mi to nie grało, że w pierwszym odruchu źle zinterpretowałam tą relację.

      Usuń
  11. Viv, dziękuję, ze podjęłaś temat :) Właśnie tego chciałam się dowiedzieć, o czym według czytelników, jest Złodziejka. Powiem Ci, że wątek wojenny był dla mnie mniej istotny w całej tej opowieści, choć faktycznie masz rację, nawiązując do "Szarych śniegów" (to były pamiętne targi książki!ach!), że jest to zdecydowanie najmocniejsza książka dla młodzieży poruszająca ten temat. Wątek Niemców,jako pokrzywdzonego narodu w czasie wojny tez mnie zaciekawił, chciałam nawet poruszyć ten temat na spotkaniu dyskusyjnym, ale brakło mi czasu. Gdzieś jest to zamiatane pod dywan, a przecież w każdym narodzie byli ludzie i "ludzie". Zusak mówi o tym głośno, ale czy nie wynika to z kwestii, że sam jest Niemcem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem zarówno "Złodziejka" jak i "Szare śniegi" byłyby świetny, materiałem na lektury, może nie dla maturzystów ale dla pierwszej klasy liceum? Dobre wprowadzenie do tematu, opowiedzenie o wojnie z różnych perspektyw, a poza tym mimo iż, jak piszesz, "Złodziejka" nie jest klasyczną młodzieżówką, to jednak jest młodzieżówką...

      Usuń
    2. Faktycznie, może jako lektura obowiązkowa mogłaby dotrzeć do większego grona osób i być też omówiona na różnych płaszczyznach. Jako lektura dodatkowa chyba bardziej działa na dorosłych (choć może się mylę), ale na spotkaniu czytelniczym, o którym wspominałam były dwie siódmoklasistki, naprawdę sporo czytające. Książka jakoś szczególnie ich nie zachwyciła, była chyba tylko opowieścią o wojnie widzianą oczami nastolatki. Szału nie było. Najbardziej lekturą emocjonowałam się ja. Może idealizuję trochę tą historię? Sama już nie wiem...

      Usuń
  12. Co do Śmierci, no właśnie. W tej książce jest ona/on trochę oddemonizowana. To nie śmierć jest zła, tylko ludzie. Dlatego chyba tak wstrząsnęło mną ostatnie zdanie narratora. Nie mogłam się jakoś pogodzić z tym, że to nie Śmierć jest tym negatywnym bohaterem.

    OdpowiedzUsuń
  13. 1. Jak wspominasz lekturę "Złodziejki książek"? Jakie masz pierwsze skojarzenie/wrażenie z nią związane? Czy w jakiś sposób wyróżnia się wśród innych powieści?
    „Złodziejka książek” to powieść mocno specyficzna. Wiesz, powiedzieć, że jest jakaś genialna i dzieło wszchczasów, to trochę za dużo, ale z pewnością jest bardzo dobra. Tę książkę czytałem cztery lata temu, więc wiele szczegółów niestety nieco się zatarło, ale pamiętam, że książka wówczas wywarła na mnie wrażenie.
    2. Czy czytałeś inne powieści M.Zusak, a jeśli tak, to jak je oceniasz na tle "Złodziejki książek"?
    Miałem kiedyś nawet wypożyczoną książkę Zusaka - „Posłaniec”, ale ostatecznie nie wyrobiłem się w terminie i nie przeczytałem. Czeka na liście „do przeczytania”, ale skoro nie mam jej nawet w biblioteczce, to nie zapowiada się na to, żebym miał przeczytać ją w najbliższym czasie.
    3. O czym jest, według Ciebie ta książka? O wojnie, Holokauście, miłości, przyjaźni, a może o książkach?
    O wszystkich z tych rzeczy po trochu. Książka o rzeczywistości w wojennym czasie, o radzeniu sobie ze stratą, o odnajdywaniu samego siebie, o dzieleniu się miłością, o wspólnocie.
    5. Czy uważasz, że relacja Liesel - Max, mogła wyjść poza poziom przyjacielski?
    Niewątpliwie obojga bohaterów łączyła silna więź, mroczne czasy sprawiają, że obok nienawiści i rozlewu krwi, pojawia się miejsce na miłość. Pytanie, czy uczucie jakie mieli wobec siebie mieli charakter jak miłość pomiędzy rodzeństwem, czy miłość pomiędzy kochankami. Szczerze mówiąc, choć Liesel była dojrzała, to nie sądzę, by na tyle, by mogła darzyć kogoś tak mocnym uczuciem będącym z tych bardziej intymnych.
    6. Jakie znaczenie dla Ciebie ma opowiadanie Maxa "Strząsaczka słów"
    Z powodu tego, że lekturę mam już za sobą, to pytanie pozostawię bez odpowiedzi.
    7. Jak oceniasz osadzenie Śmierci w roli narratora?
    No kurczę, genialne posunięcie po prostu. Tym bardziej, że Śmierć przedstawioną przez Zusaka da się lubić! No i gdyby nie ona w roli narratora, ta powieść być może nie byłaby już tak dobra, straciłaby pewien swój urok. I jeszcze dorzucę cytat: "Wydaje mi się, że ludzie lubią oglądać akty destrukcji. Zamki z piasku, domki z kart – od tego się zaczyna. Mają specjalny talent do pomnażania dzieła zniszczenia" (M. Zusak, "Złodziejka książek")

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za Twój głos :) ad.7. Mnie jeszcze ciekawi sposób, w jaki Śmierć opowiada o wojnie. Jakby to ją/go krzywdziło, jakby to ona/on dawał ulgę w cierpieniu tym wszystkim ludziom, pokrzywdzonym przez innych. To robi wrażenie i burzy wizję śmierci, jako czegoś złego. Zresztą, jaki kiedyś rozmawialiśmy; "Czuję się prześladowany przez ludzi" - to zdanie burzy cały mój spokój, jaki osiągnęłam po lekturze. To zdanie pokazuje, że może jednak w tej Złodziejce nie chodzi wcale o Liesel i Maxa, tylko o śmierć właśnie.

      A co do Posłańca, zawsze służę pożyczką.

      Usuń
  14. Piękna książka i jak da mnie - uważam, że takie książki powinny być lekturami w szkole!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, ale tak, jak powiedziała powyżej Paulina, raczej w I czy II klasie liceum niż dla maturzystów. Natomiast w podstawówce może być za wcześnie.

      Usuń