Liczba stron: 223
Moja ocena : 5/6
Powyższa powieś leżała na mojej półce dość długo. Zawsze znalazłam jakiś powód, żeby po nią nie sięgać. Nie miałam okazji czytać "Władcy much" w liceum, a podobno, w niektórych szkołach jest lekturą, ani w czasie studiów.
Znalazłam jednak motywację, do jej przeczytania: projekt Kornwalii Porozmawiajmy o książkach. Wypadła moje kolej na zaproponowanie lektury, więc pomyślałam, że będzie to świetna okazja na zapoznanie się z odkładanym na później, Williamem Goldingiem.
Na skutek katastrofy samolotu, na nieznaną wyspę, trafia grupka chłopców, w wieku od sześciu do dwunastu lat. Początkowo dzieci są tak zdziwione zaistniałą sytuacją, że nie zdają sobie sprawy z zagrożenia, jakie niesie za sobą takie miejsce. Na szczęście wyspa "wita" swych nowych mieszkańców dość przychylnie. Daje im w bród pożywienia w postaci owoców, wodę pitną, schronienie w cieniu palm, a przede wszystkim świetną zabawę w wodzie i na plaży, z czego dzieci skwapliwie korzystają. W końcu mogą bawić się do woli, nieskrępowane obecnością opiekunów, światem nakazów i zakazów, wypełniania obowiązków i wiecznego pośpiechu.
Jednak nawet taka grupa dzieci, przypadkowo organizuje się w społeczność. Wszystko zaczyna się od momentu, kiedy jeden ze starszych chłopców, Ralf, dmucha w konchę i zwołuje do siebie pozostałe dzieci. W ten sposób zostaje nieformalnym przywódcą tegoż zgromadzenia i ustala zasady wspólnego życia na wyspie.
Pozostali chłopcy dostosowują się do ustalonych reguł. Zostaje wybrana grupa myśliwych oraz grupa pilnująca ogniska, ponieważ dzieci doszły do wniosku, że dym z ogniska może zostać zauważony przez przepływający statek i dać im szansę na ratunek. Oczywiście, początkowo w ferworze zabawy i totalnej swobody, dzieci nie czują potrzeby, aby ktoś ich z wyspy wyratował. Jednak, wraz z nadejściem nocy, w której "potwór" czai się za każdym drzewem, kwestia ratunku jest bardzo ważna. Jednak, po pewnym czasie, chłopcom nudzi się wykonywanie obowiązków i praca, którą trzeba wykonać w obozowisku.
Wtedy, w grupie chłopców zaczyna się swoista walka o władzę. W konflikt z Ralfem popada Jack, chłopak, który przed katastrofą pełnił funkcję lidera wśród swoich kolegów. Jack proponuje chłopcom nowe zasady życia na wyspie, w których nie ma nakazów pilnowania ognia, czy nudnego umacniania szałasów. Zyskuje sobie sympatię większości i przenosi się na inną część wyspy. Ralf próbuje opanować rozprzestrzeniającą się anarchię, ale jest już za późno. Dochodzi bowiem do strasznej tragedii, która pociąga za sobą kolejne, brzemienne w skutki, wydarzenia.
Na jednym z portali przeczytałam, że "Władca much" to powieść o istocie zła. Zgadzam się, jednak poza tym zagadnieniem zawiera w sobie wiele innych kwestii do przedyskutowania.
Treść książki można rozpatrywać na poziomie społeczeństwa:
Jak wygląda hierarchia społeczeństwa, postawa jednostki przeciwko grupie, podążanie za większością, życie według określonych reguł, dostosowanie się do istniejących zasad, poczucie obowiązku i dobrze wykonanej pracy. Ale także, jak wygląda walka o władzę, jakie są symbole władzy, jaki wpływ ma silna osobowość na grupę, jak następuje zapoczątkowanie rządów tyrana, oraz jakie cechy powinien posiadać dobry lider.
Powieść rozpatruje się także, a może głównie, na poziomie moralności i etyki, a także ludzkich zachowań. Jaka siła jest konieczna do przeciwstawienia się złu, jak wygląda życie pod presją, czy zło i zdolność do popełnienia zabójstwa tkwi w każdym człowieku, czym różni się emocjonalny i racjonalny stosunek do zaistniałej sytuacji, gdzie kończy się niewinność, oraz jaka jest wytrzymałość psychiczna człowieka.
W tej niewielkiej stosunkowo książce, zostało przedstawionych, wiele interesujących kwestii. Czytanie jej dostarczyło mi wielu emocji, więc z czystym sumieniem polecam ją każdemu, kto jeszcze nie miał okazji przeczytać. William Golding autor "Władcy much", w roku 1983 otrzymał Literacką Nagrodę Nobla, więc choćby dlatego, warto książkę poznać.
Lekturę "Władcy much" przeczytałam w ramach Projektu Porozmawiajmy o książkach, gdzie już JUTRO 1 marca zaczynamy dyskusję na jej temat. Zapraszam wszystkich chętnych do podzielenia się opinią
Książkę wykorzystałam także do wyzwania Z półki i Projektu Nobliści (3)
Sardegna
Ja też nie czytałam tego w liceum, a szkoda. Dużo jest książek, które "trzeba przeczytać", ale akurat tę bym bardzo chciała.
OdpowiedzUsuńZa moich czasów nie była to szkolna lektura. Teraz podobno jest, tak słyszałam... Może i dobrze, przynajmniej jest okazja na poznanie książki. A starsi czytelnicy muszą nadrabiać zaległości :)
UsuńNie czytałam książki, gdybym była licealistką w ostatnich latach z pewnością bym ją przeczytała gdyż w swoim czasie czytałam wszystkie lektury i to nie tylko z obowiązku.
OdpowiedzUsuńWidziałam w telewizji film oparty na tej książce/ właśnie sobie przypominam akcję o której piszesz/ i pamiętam,że fabuła trzymała niezmiernie w napięciu .
Jak tylko znajdę ja bibliotece to jeszcze po nią sięgnę.
Szczerze zachęcam :)
UsuńTeż nigdy nie czytałam, bo w moim liceum głównie przerabialiśmy KAŻDĄ powieśc pozytywistyczną, nawet niedokończone, więc na klasykę światową nie starczyło już czasu :( Ale "Władca much" już od dawna jest na mojej liście "do przeczytania kiedyś tam" - może się wreszcie skuszę.
OdpowiedzUsuńPrzypominam sobie, że był kiedyś w TVP taki serial dla młodzieży, może nie oparty bezpośrednio na książce, ale czerpiący z niej garściami - o młodzieży i dzieciach które podzieliły się na szczepy i mieli wodza i itd.; krajobraz była taki dosyć apokaliptyczny. Muszę poszukać, co to było.
O, ciekawa sprawa z tym serialem. Wiem, że na podstawie powieści zostały nakręcona dwa filmy. Osobiście żadnego ie widziałam. Pewnie jak będę miała okazję, obejrzę :)
UsuńCzytałam. Bardzo dobra i ważna książka.
OdpowiedzUsuńJeśli znasz powieść, to zapraszam jutro na stronę Porozmawiajmy o książkach. Link umieściłam na początku postu. Podyskutujemy na temat tej książki bardziej szczegółowo :)
UsuńMam w planach :)
OdpowiedzUsuńDawno temu przeczytana, może czas do niej wrócić :)
OdpowiedzUsuńZapraszam jutro do dyskusji :) będzie okazja przypomnieć sobie niektóre wątki :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę zaraz po maturze i wywarła na mnie całkiem duże wrażenie. Do tej pory pamiętam to okrucieństwo, które stopniowo brało górę nad ludzkimi odruchami.
OdpowiedzUsuńDosiak - zapraszam dziś do dyskusji na stronie Porozmawiajmy o książkach
OdpowiedzUsuńSama bym tego lepiej nie napisała. Miałam w planach niebawem w swoim "archiwum najlepszych" dodać Władcę much, ale poległam. Za dużo pisania, bo Wladca dotyka tak wielu spraw. Ale istotnie to must-read. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń