Pages

wtorek, sierpnia 09, 2022

"Baśniobór. Klucze do więzienia demonów" Brandon Mull

 
Wydawnictwo: W.A.B
Liczba stron: 544
Moja ocena : 5/6
 
Tym oto sposobem kończymy naszą przygodę czytelniczą z "Baśnioborem". Wspaniałe to było doświadczenie i nie mam na myśli tutaj tylko opinii mojego syna, ale także moją, bowiem i ja świetnie się bawiłam, czytając o perypetiach bohaterów, z którymi przez te pięć tomów nieźle się już zżyłam.
 
Poniższy tekst może zawierać SPOJLERY, poszczególne tomy ściśle się bowiem ze sobą łączą.
 
Powyższy tom, czyli "Klucze do więzienia demonów" zamyka pięcioczęściową serię przygód rodzeństwa Kendry i Setha Sorenssonów, którzy musieli przejść naprawdę długą drogę i zmierzyć się z wieloma przeciwnościami losu, aby uchronić nie tylko Baśniobór, czyli rezerwat zajmujący się ochroną magicznych stworzeń, ale także cały świat, przed zagładą. Zniszczenie ludzkości i współczesnego świata miało się dokonać wraz z otwarciem magicznego więzienia demonów, Zzyzyxu, który przetrzymywał przez setki tysięcy lat najgorsze istoty, jakie tylko można sobie wyobrazić. Więzienie, jak do tej pory, szczelnie zapieczętowane, na skutek działalności Stowarzyszenia Gwiazdy Wieczornej, zaczyna powoli łamać bariery zabezpieczające, a wizja jego otwarcia jeszcze nigdy nie była taka wyraźna.
 
Sfinks, przywódca Stowarzyszenia Gwiazdy Wieczornej, który początkowo wspierał Rycerzy Świtu, przeszedł na ciemną stronę mocy, skrupulatnie planując otwarcie Zzyzyxu, po to, aby trzymać największe demony w szachu i dzięki nim osiągnąć panowanie nad całym światem. Sukcesywnie realizuje swój plan zbierając klucze do otwarcia więzienia. Z poprzednich tomów wiadomo, że kluczami są artefakty o wyjątkowej mocy: Translokator, Piaski Świątyni, Krynica Nieśmiertelności, Chronometr i Okulus. Każdy z nich ma inną moc i może swojemu właścicielowi pomóc przenosić się w czasie, leczyć rany, widzieć każdy zakątek Ziemi, przetransportować się w dowolne miejsce czy zapewnić nieśmiertelność. 
 
O tym, jak bohaterowie próbowali znaleźć artefakty przed Stowarzyszeniem, aby ukryć je w bezpiecznym miejscu i nie dopuścić do ich przejęcia przez wroga, można przeczytać w poprzednich tomach ("Baśniobór", "Gwiazda Wieczorna wschodzi" ,"Plaga cieni", "Tajemnica Smoczego Azylu"). I kiedy wydaje się już, że misja rodzeństwa Sorenssonów oraz ich sojuszników zakończy się sukcesem, pewna sytuacja doprowadza do tego, że wszystkie artefakty zostają przez nich utracone i trafiają w ręce wrogiej organizacji. Wszystko, nad czym bohaterowie pracowali, i co do tej pory udało im się osiągnąć, lega w gruzach. Jakby tego było mało, upada ostatnia bariera więzienia, czyli Wieczni. Piątka wyjątkowych osób, która przed laty dobrowolnie zgodziła się być nieśmiertelnymi, aby chronić podwoje Zzyzyxu, zostaje zgładzona, a to ułatwia tylko Sfinksowi i jego pomocnikom sforsować bramy więzienia.
 
I właśnie o tym opowiada pierwsza część książki, natomiast część druga to opis ostatecznej bitwy, jaka rozegra się u bram Zzyzyxu. Nie zdradzę, co wydarzy się, kiedy nastąpi konfrontacja garstki bohaterów z demonami, i jaki będzie finał ostatecznego starcia sił ciemności z siłami światła, dodam tylko, że zarówno Kendra, jak i Seth zostaną poddani jeszcze wielu próbom, będą musieli wykonać wiele niebezpiecznych zadań. Podążając za wskazówkami przodka, Pattona Burgesa, Kendra będzie współpracować z magicznym jednorożcem Paprotem, który jest postacią nietuzinkową i odegra w całej historii bardzo ważną rolę. Seth natomiast będzie musiał znaleźć pradawny miecz Vassilis, a także przywołać magiczną łódź, mającą przewieźć ich na wyspę z ukrytym więzieniem. 
 
Szansa na ocalenie świata jest naprawdę nikła. Jednak bohaterowie się nie poddają i nawet, kiedy nie ma nadziei i szansy na zwycięstwo, staną do walki z całą hordą śmiertelnie niebezpiecznych demonów. A kiedy wszystkim wydawać się będzie, że ich losy są już przesądzone, pojawią się niespodziewane okoliczności, które zmienią perspektywę i doprowadzą wszystkich do zaskakującego finału.
 
Bardzo podobała mi się ta seria, choć czytając tom piąty miałam poważne wątpliwości, czy uda się ją zakończyć sensem,  bowiem, mimo że ostania część jest dość opasła, to w połowie książki ciągle do finału było jeszcze bardzo daleko. Bałam się, że autor skróci wątek finałowy do paru stron i pozostawi czytelnika z niedosytem wrażeń. Na szczęście pomysł na zakończenie okazał się naprawdę ciekawy, i sprawił, że "Baśniobór" jest rozbudowaną, ale też przemyślaną, wielowątkową historią, na długo zapadającą w pamięć. Nie wiem, czy istnieje inna młodzieżowa seria, która tak działa na wyobraźnię młodego czytelnika, jak powyższa. Bardzo polecam!

Sardegna

1 komentarz: