Pages

czwartek, grudnia 14, 2017

Książkowe podsumowania Sardegny cz.1 - 10 najlepszych okładek książek, przeczytanych w 2017

Choć mamy dopiero środek grudnia, ja już dziś zaczynam etap podsumowań roku czytelniczego w Książkach Sardegny. Podobnie, jak w zeszłym roku, zaplanowałam trzy posty tematyczne (najlepsze okładki, najlepsza książka przeczytana w 2017 roku, najbardziej popularne wpisy), a zwieńczeniem tego będzie podsumowanie roku 2017. Wpisy z tego rodzaju sprawiają mi wielką frajdę, choć nie ukrywam, że są czasochłonne. Czym jednak byłby bez nich grudzień? 

Poniżej znajdziecie pierwsze zestawienie, czyli 10 książek przeczytanych w mijającym roku, o najładniejszych, według mnie, okładkach. Ranking stworzony jest na wzór zeszłorocznego, który znajdziecie pod TYM linkiem (a jeśli ciekawi Was jeszcze moje zestawienie najlepszych okładek z 2015 roku, to zerknijcie TUTAJ).  Poniższe książki ułożone są w kolejności przeczytania:

"Lord John i sprawa osobista" Diana Gabaldon - 4

Pierwsza wyróżniona przeze mnie książka to "Lord John i sprawa osobista", czyli indywidualna powieść Diany Gabaldon, autorki popularnej serii "Obca". Historia ta mocno nawiązuje klimatem do owej serii, napisana jest podobnym, barwnym językiem, również postać głównego bohatera stanowi wspólny mianownik obu opowieści. "Lord John" różni się jednak od "Obcej" tematyką i objętością, będąc niezbyt opasłym kryminałem retro z rozbudowanym wątkiem homoseksualnym. Nie umieściłabym tej powieści w rankingu najlepszych książek roku 2017, ale aksamitna, stylowa okładka z pięknym zegarkiem, jak najbardziej na takie wyróżnienie zasługuje.

"Kiedy będziemy deszczem" Dominika van Eijkelenborg - 6

Zupełnie inaczej ma się sprawa z "Kiedy będziemy deszczem", bo książka ta obowiązkowo znajdzie na mojej liście najlepszych powieści mijającego roku.  Fabuła i wszystko to, co ukryte między wierszami tej historii, to jedno, ale okładka, oszczędna w swym wyrazie, idealnie pasująca i oddająca jej atmosferę, to drugie. Skromna, subtelna, przejmująca tak, jak treść. Może nie widać tego na zdjęciu, ale na froncie znajdują się charakterystyczne wypustki przypominające krople deszczu. Wszystko w tej książce jest wyjątkowe, zaczynając od okładki, na treści i przesłaniu kończąc.

"Na wodach północy" Ian McGuire - 6

"Na wodach północy" jest kolejnym tytułem w moim zestawieniu najładniejszych okładek. Thriller, kojarzący mi się z "Terrorem" Simmonsa, jest brutalny, "brudny", surowy, momentami obrzydliwy, okładka natomiast jest tego zupełnym przeciwieństwem. W tej skrajności (zamierzonej bądź też nie) jest jednak metoda, bo mimo wszystko opakowanie idealnie pasuje do treści. Okręt pływający po morzu, w konturach wieloryba przypomina mi sytuację, w jakiej znalazła się załoga "uwięziona" w pewnych wydarzeniach, na które nie ma zupełnie wpływu. Całość robi wrażenie. 
Nie dajcie się jednak zwieść tej pięknej, naturalnej okładce - to nie jest lektura dla ludzi o słabych nerwach.


W moim rankingu ulubionych okładek nie mogło zabraknąć książki o górach. Zdjęcie zdobiące powyższą książkę pochodzi z archiwum prywatnego Autorki, wykonane zostało na jednej z wypraw wysokogórskich jej męża Piotra. Nie muszę tutaj wiele mówić. Piękne ujęcie, pokazujące, jak mało znaczy człowiek w obliczu natury.




 "Ezotero. Moje przeznaczenie" Agnieszka Tomczyszyn - 4

Podobnie, jak w rankingu sprzed dwóch lat, wyróżniłam książkę pani Agnieszki Tomczyszyn z serii "Ezotero". Tylko o ile część pierwsza,  "Córka wiatru" jest też wspaniała pod względem treści, to niestety "Moje przeznaczenie" nie bardzo jej dorównuje. Nie da się jednak odebrać okładce, że jest wyjątkowa, tajemnicza, trochę metafizyczna i ma sobie to coś. Gdybym nie znała tej serii wcześniej, skusiłabym się na lekturę w ciemno tylko na podstawie samej okładki. Tylko niestety wtedy byłoby to niezłe rozczarowanie.
 

W zestawieniu najładniejszych okładek nie mogło "Chłopca z Aleppo, który namalował wojnę". Barwna, żywa, energetyczna, bardzo świetlista okładka odzwierciedla stan umysłu piętnastoletniego Adama, który cierpi na autyzm. Chłopak brutalnie wrzucony w wir wojny w Syrii, ne jest w stanie inaczej odbierać rzeczywistości, jak tylko "po swojemu". A jako że opisuje świat za pomocą barw, to wojna również ma dla niego odpowiednie kolory i w taki sposób ją opisuje. Kolejny raz okładka jest zupełnym przeciwieństwem treści: brutalnej, krwawej, szarej od pyłu. Wbrew pozorom jednak i w tym przypadku wszystko idealnie do siebie pasuje. 

 "Ali i Nino" Kurban Said - 4

Podobnie, jak w przypadku "Mojego przeznaczenia", sprawa wygląda z "Ali i Nino". Okładka cudna, gorzej z opisywaną historią. Powieść będąca niemalże kultowym, kaukaskim romansem na miarę Romea i Julii specjalnie do mnie nie przemówiła, natomiast piękna filmowa okładka, ukazująca niesamowita miłość bohaterów ponad wszelkimi podziałami, zadziałała na moją wyobraźnię. Niestety w tym wypadku forma zwyciężyła nad treścią, bo nabrałam się przedwcześnie na niezwykłość obrazu, co zupełnie nie szło później w parze z pozytywnymi wrażeniami z lektury.
 
"Ósmy cud świata" Magdalena Witkiewicz - 6 

W moim zestawieniu pięknych okładek nie mogłoby też zabraknąć książki Magdaleny Witkiewicz. Co roku któraś z jej powieści ląduje w moich rankingach, a to okładkowych, a to najlepszych lektur przeczytanych w danym roku. Tym razem wybrałam "Ósmy cud świata" o bardzo skromnym i zachowawczym froncie, ale jednocześnie uroczy, delikatny, nawiązujący do egzotycznej podróży głównej bohaterki. W ogóle wszystkie książki Magdy są pięknie wydane i stanowią prawdziwą ozdobę biblioteczki. Nie inaczej jest w tym przypadku.

"Inwazja" Wojtek Miłoszewski - ?

"Inwazję" wybrałam ze względu na Katowice i jego charakterystyczny symbol, czyli Spodek. Jest on jednak przedstawiony w nieco innej postaci, niż zwykle. Według fabuły, nasz kraj został zrujnowany w wyniku wojny, więc i Spodek wygląda, jak z apokaliptycznych obrazów. Wizja przyszłości u Wojtka Miłoszewskiego jest bardzo niepokojąca, a przez to, że jest niesamowicie realna, robi na czytelniku ogromne wrażenie. Nie inaczej jest z okładką, która działa na wyobraźnię, zwłaszcza Ślązaków. 



"Blizna" Danuta Chlupová - 5

Ostatnią książką na mojej liście jest przeczytana w grudniu "Blizna", polskiej autorki, od urodzenia mieszkającej w Czechach, Danuty Chlupovej. Ma ona niesamowicie klimatyczną okładkę, zapowiadającą, że czytelnik otrzyma historię łączącą teraźniejszość z przeszłością. Jednak w przypadku tej powieści, opakowanie to nie wszystko. Treść książki jest równie ciekawa (choć nie jest wolna od niedoskonałości, bo widać, że to debiut), a tragiczna opowieść o młodych ludziach, rozgrywająca się w czasach II wojny światowej, na Śląski Cieszyńskim, działa na wyobraźnię.
Żeby tradycji stało się za dość, z dziesięciu najlepszych, wybieram jedną, jedyną, najładniejszą okładkę książki przeczytanej w 2017 roku. W tym roku jest to "Na wodach północy" Iana McGuire, wydane przez Wydawnictwo Prószyński i S - ka.


Zgadzacie się z moją opinią? A może wyróżnilibyście zupełnie inną okładkę? Zachęcam do stworzenia własnych rankingów i podzieleniem się nimi na blogach.

Sardegna

10 komentarzy:

  1. Jeny, podziwiam Cię! U ciebie tak szybko podsumowania... Ja staram się jeszcze przeczytać jak najwięcej z zaległości :)
    Z Twojego zestawienia czytałam tylko 8 cud...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) choć nie ukrywam, że tworzyłam je z dużym wyprzedzeniem, żeby zdążyć :)

      Usuń
  2. Ta okładka jest NAPRAWDĘ świetna. Podziwiam u innych zestawienia okładek, nigdy takich nie robiłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fajna zabawa tworzyć takie zestawienie, choć jest to bardzo pracochłonne :)

      Usuń
  3. O to dla mnie zdecydowanie okładka "Lorda Johna" jest najlepsza, ale zaraz na drugim miejscu dałabym "Ósmy cud świata"!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjemne dla oka, czyż nie? A Ty robisz podobne zestawienie?

      Usuń
    2. Nie, chyba raczej nie dam rady go zrobić. Ale bardzo przyjemnie się je czyta:)

      Usuń
    3. Dziękuję :) lubię tworzyć takie wpisy, choć są mega pracochłonne. Ale od czego w końcu jest końcówka roku, jak nie podsumowaniem całorocznej pracy, no nie?

      Usuń
  4. Fajne propozycje. Serię z Lordem Johnem lubię. Różnią się trochę, ale mają też taki swój własny czar jak Outlander. Innych książek nie miałam okazji czytać, ale na pewno sięgnę po Na Wodach Północy. Drugą książką, która mnie zaciekawiła to Blizna. Lubię połączenia zagadek przeszłości i teraźniejszości. Ta książka zdaje się wygrała w konkursie Literacki Debiut Roku Novae res.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Na wodach północy" to fantastyczna opowieść, choć dość "brudna". "Blizna" jest interesującym debiutem. Najmniej może podobał mi się Lord John, wolę jednak historię Clarie i Jamiego w wydaniu tej autorki. Pozdrawiam :)

      Usuń