Wydawnictwo: Pojezierze
Liczba stron: 360
Moja Ocena : 4/6"Pan Samochodzik i Tajemnica Tajemnic" to siódmy tom serii przygód detektywa amatora, miłośnika sztuki, historii i motoryzacji, jaki przeczytałam z moimi nastolatkami. Powieść o dość enigmatycznym tytule, faktycznie jest najbardziej tajemnicza ze wszystkich do tej pory przeczytanych, ale też najbardziej rozbudowana i wielowątkowa.
Tym razem pan Tomasz musi zmierzyć się z wyjątkowo trudną zagadką. Otóż, ktoś kradnie, głównie w rejonie Bieszczad, oraz wywozi za granicę, bezcenne ikony. Malowidła znajdują się wprawdzie po jakimś czasie w prywatnych kolekcjach, ale niestety poza granicami Polski, dlatego też bardzo trudno jest wykryć i powstrzymać ów proceder i gang przemytników.
Kiedy jedną ze skradzionych ikon udaje się zidentyfikować w praskim antykwariacie, sytuacja wydaje się być po raz pierwszy do uchwycenia, stąd też Pan Samochodzik otrzymuje od dyrektora Marczaka natychmiastowe zlecenie udania się do czeskiej stolicy i zbadania sprawy na miejscu.
Tomasz wyrusza do Pragi ze swoim nowym towarzyszem, na początku sprawiającym nie lada kłopot, olbrzymim dogiem błękitnym, Protem, którym tymczasowo się opiekuje. W stolicy natomiast zatrzymuje się u swego znajomego, gościnnego kustosza Dohnala i jego dwóch córek, muzealniczki opiekującej się Złotą Uliczką, Helenki oraz nastolatki pasjonującej się fotografią, Ludmiły.
Detektyw zaprzyjaźniony z rodziną Dohnalów, będąc też niejako pod wpływem pięknej i mądrej panny Heleny, wtajemnicza gospodarzy w sprawę skradzionych ikon. Korzystając też z ich kontaktów dociera do antykwariusza, który to odkupił bezcenne malowidło od jakiegoś młodego mężczyzny. Trop urywa się jednak w tym momencie i na jakiś czas sprawa stoi w miejscu.
Jednocześnie ze sprawą ikon, pan Tomasz angażuje się w pomoc pannie Helence, która bada tajemnicza kradzież połówki talizmanu, tak zwanej blaszki Kelley'a, alchemika zamieszkującego niegdyś Złotą Uliczkę. Co ciekawe, chłopak odpowiedzialny za zabranie blaszki, to prawdopodobnie ten sam człowiek, który zgłosił się do antykwariatu ze skradzioną ikoną, a ponieważ Pan Samochodzik nie wierzy w tak duży zbieg okoliczności, sprawy ikon i talizmanu muszą być w jakiś sposób ze sobą powiązane.
Pan Tomasz z pomocą kustosza Dohnala i jego córek analizuje przeszłość maga, aby znaleźć jakieś punkty wspólne z Bieszczadami, a przy okazji, w tle tej historii ukazana jest działalność alchemika i jego wspólnika Katza, a także tajemniczy skarb oddany na przechowanie szanowanemu w mieście, rabinowi Löwe.
Czy blaszka Kelley'a podzielona na pół była zatem zabezpieczeniem maga i jego wspólnika, wskazująca na to, że tylko razem mogą otrzymać swój skarb z powrotem? Czy jest to możliwe, że kilka wieków później ktoś przypomniał sobie legendę mówiącą o skarbie Kelley'a i Katza i postanowił upomnieć się po niego?
Tajemnice się mnożą, a pana Tomasza otacza coraz więcej niewiadomych. Jakie zadanie zlecił Pan Samochodzik swojemu młodemu przyjacielowi, harcerzowi Baśce, spędzającemu czas na wyprawie po Bieszczadach? Nie obędzie się bez wyprawy bohaterów z Pragi do Leska, pewną odpowiedź przyniesie też wizyta na starym, żydowskim, cmentarzu na Jusefovie, a wszystko to po to, aby dowiedzieć się, co wspólnego ma talizman alchemika żyjącego w XVI wieku z bieszczadzkimi ikonami.
Fabuła "Tajemnicy tajemnic" wydaje się najciekawsza ze wszystkich dotychczasowych przygód Pana Samochodzika, ja mam jednak problem z tą częścią. Problem wynika z faktu, o którym mówiłam już przy okazji "Fantomasa". Tutaj również autor próbuje przedstawić czytelnikom wiele wiadomości i ciekawostek związanych zarówno z Pragą, jak i Bieszczadami. Do tego dodajmy jeszcze bogata przeszłość Kelley'a i otrzymamy bardzo rozbudowane opisy miejsc i osób, które choć ważne dla fabuły, nużą czytelnika, zwłaszcza tego młodego, przywykłego do dynamicznej akcji i czekającego na rozkręcenie się wątku detektywistycznego i przygodowego.
Rozumiem ten zabieg, bo autor ponownie wychodzi na przeciw czytelnikowi, który owego czasu nie miał dostępu do różnego rodzaju źródeł wiedzy, jednak dla współczesnego odbiorcy taka forma nie jest atrakcyjna i nie ma już takiej wartości poznawczej. Jeszcze osoba, która zna Pragę, zorientuje się w opisywanej topografii miasta i może sobie zwizualizować niektóre miejsca. Gorzej, jeśli ktoś nigdy w tym mieście nie był. Wtedy wyczytywanie nazw poszczególnych ulic i budynków nic nie wniesie do lektury.
Podsumowując, z jednej strony nie będzie to mój ulubiony tom przygód Pana Samochodzika, głównie dlatego, że jest zbyt rozbudowany i rozdrabniający się na wiele wątków pobocznych, ale z drugiej, doceniam pomysł i umiejscowienie akcji w mojej ukochanej Pradze. W moim prywatnym rankingu powieść znajdzie się na miejscu piątym, po "Niesamowitym Dworze", "Zagadkach Fromborka", "Kapitanie Nemo" i "Templariuszach" , ale przed "Wyspą Złoczyńców" i najsłabszym, jak do tej pory "Fantomasem".
Sardegna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz