Wydawnictwo: PIW
Liczba stron: 63
Moja ocena : 4/6
Literatura czeska nie jest mi szczególnie bliska, ale pewnie dlatego, że nie jest mi za dobrze znana. Nie czuję potrzeby zajmowania się też kulturą naszych południowych sąsiadów. Reportaż Szczygła "Zrób sobie raj" też nie powalił mnie na kolana. Cieszę się, że się z nim zapoznałam, ale to jakoś nie moje klimaty. Kocham za to Pragę, jest to moje ukochane miasto. Natomiast w ogóle nie kręci mnie czeski film, literatura, społeczeństwo.
Jako że jedną z kategorii wrześniowej Trójki była klasyka światowa, a ja szczerze mówiąc, poszłam trochę na ilość, bo "Pociągi pod specjalnym nadzorem" to cienka broszurka, postanowiłam zapoznać się w końcu z Hrabalem.
No i po lekturze mam bardzo mieszane odczucia. Z jednej strony nie da się ukryć, że jest to utwór przejmujący, skłaniający do przemyśleń, wbrew pozorom pokazujący okrucieństwo wojny. Z drugiej jednak strony, wszystko jest w "klimacie czeskim", czyli lekko, humorystycznie, tyle o ile się da, bezstresowo. Jakoś mi te dwie rzeczy do siebie nie pasują. Zdaję sobie sprawę, że odczytałam utwór trochę stereotypowo, ale nie mogę tutaj zachwalać twórczości Hrabala i zachwycać się formą utworu, bo nie byłabym szczera.
Akcja "Pociągów..." dzieje się kilka miesięcy przed zakończeniem wojny. Zmęczona i zniszczona Europa walczy resztkami sił, a na malutkiej czeskiej stacji kolejowej, życie toczy się leniwie i spokojnie. Oczywiście do pracowników kolei docierają dramatyczne informacje o tym, co się dzieje na froncie, jednak ich głowy bardziej zaprzątają sprawy codzienne. Główną postacią jest Milosz Pipka, młody dyżurny ruchu, który przeżywa akurat swoją osobista traumę. Prywatne niepowodzenia doprowadziły go nawet do próby samobójczej. Milosz szuka swojej życiowej drogi, a przy okazji uczestniczy w życiu codziennym i pomaga w rozwiązywaniu, czasami absurdalnych, problemów swoich współpracowników.
I tak będziemy mogli sami sprawdzić, czym zajmują się pracownicy kolei, kiedy obok szaleje wojna. Większość sytuacji będzie zabawna albo wręcz przeciwnie, wyjątkowo zwyczajna i nudna. Nie można jednak powiedzieć, że sytuacja polityczna nie robi na tych czeskich obywatelach wrażenia. Postanawiają oni na swój sposób przyłączyć się do działań przeciwko wrogowi, a Milosz spełni w tym akcie bardzo ważną rolę.
Książka jest na swój sposób wyjątkowa. Rzadko czyta się i pisze o wojnie w sposób lekki i humorystyczny. Nie wiem czy to domena czeskich pisarzy, bo innych utworów nie znam. Ja jestem rozdarta między pochwałą a naganą. Dobrze, że utwór ma tak mało stron, bo w innym wypadku, moja cierpliwość czytelnicza zostałaby wystawiona na poważną próbę, a same "Pociągi..." oceniłabym niżej. W obecnej sytuacji daję czwórkę i ciekawa jestem waszych opinii na temat Hrabala (bo wiem, że ma wielu fanów) i inych czeskich pisarzy.
Książkę przeczytałam w ramach wrześniowej Trójki e-pik, jako przykład światowej klasyki. Jest to także moja 20 lektura Z półki
Sardegna