Pages

środa, marca 25, 2015

"Wilhelmina i aksamitny nosek" Tove Appelgren, Salla Savolainen


Wydawnictwo: Kojro
Liczba stron: 40
Moja ocena : 5/6

Moje wpisy na temat literatury dziecięcej są ostatnimi czasy równie częste, jak te, o literaturze dla dorosłych. Ale to chyba dobrze, że moje dzieci chętnie słuchają, a książki zmieniają się z dużą częstotliwością, i rosną na stosie "przeczytane, nie opisane". 

Dzisiejsza lektura jest zupełnie wyjątkowa. "Wilhelmina i aksamitny nosek" to książeczka wydana nakładem Wydawnictwa Kojro. Książka o dużym formacie, twardej oprawie i świetnych ilustracjach. Szkoda tylko, że jest taka cienka, bo historia nie zdążyła się rozkręcić, a już musiała się kończyć. 

Autorką całej serii o Wilhelminie (znanej doskonale w Finlandii), jest Tove Appelgren, znana i ceniona skandynawska pisarka i scenarzystka teatralna. Ilustratorką natomiast, jest Salla Savolainen, której rysunki świetnie nadają charakter opowiastce, wyróżniają ją także na tle innych bajek.


Wilhelmina to sympatyczna dziewczynka, mieszkająca wraz ze swoją liczną rodziną w wielkim domu. Niespełnionym do tej pory, marzeniem małej bohaterki jest posiadanie własnego pieska. Rodzice jednak podchodzą do pomysłu niezbyt entuzjastycznie, bowiem posiadanie czwórki dzieci i tak jest wystarczająco absorbujące. Wilhelmina nie daje jednak za wygraną i w końcu otrzymuje upragnionego pupila. Piesek staje się źródłem szczęścia ale i nowych obowiązków. Niestety jeden z domowników okazuje się mieć alergię na czworonoga... jak zatem Wilhelmina odnajdzie się w nowej sytuacji? 



Książeczka ma zaledwie 40 stron, więc wszystko dzieje się w niej bardzo szybko. Przeczytałam ją dzieciakom w zaledwie kilka minut i mimo, iż potem odbyło się ponowne przejrzenie i przeczytanie historyjki wraz z ilustracjami, całość zajęło moje dzieci na jakieś 15 minut. Okazało się to zdecydowanie za krótko dla mojej Sześciolatki. Czterolatek podszedł do tej opowieści bardziej entuzjastycznie, co potwierdza fakt, że "Wilhelmina i aksamitny nosek" to jednak książeczka dla młodszych dzieci 2-4 letnich, które siedząc na kolanach Mamy, z pasją będą wpatrywały się w kolejne etapy historyjki i ilustracje sympatycznych piesków.

Dlatego polecam książeczkę rodzicom takich właśnie mniejszych pociech. Twarda oprawa, duży format i piękne wydanie, sprawiają, że książka może być dla nich wspaniałym prezentem z okazji Świąt Wielkanocnych. 


Sardegna

poniedziałek, marca 23, 2015

"Niech ci się spełnią marzenia" Barbara O'Neal

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 468
Moja ocena : 6/6

Powieści Barbary O'Neal mają w sobie coś wyjątkowego. Czytałam w prawdzie, do tej pory tylko dwie książki autorki ("Sekrety uczuć" i powyższą: "Niech ci się spełnią marzenia"), ale wydaje mi się, że i pozostałe trzy ("Jak znaleźć przepis na szczęście", "Recepta na miłość", "Sposób na happy end") z serii kobieco - kulinarnej, są napisane w podobny sposób, zapewniając czytelniczkom podobne wrażenia. Jestem więc przekonana, że spodobały by mi się równie mocno, jak te, które już znam

Wybieram ostatnio taką właśnie literaturę: książki z happy endem, które mnie relaksują, przy których odpoczywam i nie muszę się o nic martwić. Może za dużo się dzieje u mnie prywatnie, żebym jeszcze musiała przezywać problemy bohaterów książkowych. To było by dla mnie chyba zbyt wiele...

Najnowsza opowieść Barbary O'Neal podobała mi się wyjątkowo, między innymi dlatego, że bohaterkami historii są cztery blogerki, wprawdzie kulinarne, a nie książkowe, jednakże gdzieś tak czułam z nimi więź i jak najbardziej rozumiałam ich pasję i zaangażowanie w blogową pracę.

Cztery kobiety, internetowe przyjaciółki, poznane dzięki blogowaniu, postanawiają spotkać się po raz pierwszy w realu na urodzinach jednej z nich, 85 letniej Lavender. Dziewczyny różnią się wiekiem, doświadczeniem życiowym, pochodzeniem oraz wykształceniem, jednakże pasja kulinarna i oddanie, z jakim prowadzą bloga, łączy je niezwykłą więzią. Każda z kobiet prowadzi swoją stronę, jako odskocznię od rzeczywistości, czasami, w ten sposób, próbuje uciekać od własnych problemów.
 
Lavender - najstarsza z nich jest właścicielką ogromnej farmy lawendy oraz pasieki. Przez lata doprowadziła swoje "miodowe królestwo" do świetności, ale martwi się, co stanie się z farmą, kiedy jej zabraknie. Szuka odpowiednich zastępców - ludzi, którzy zajmą się lawendą z równą jej pasją.
Ginny - pięćdziesięcioletnia pani domu, nigdy nie wyjechała poza grancie swojego miasteczka, tkwiąca w fikcyjnym małżeństwie, niezdolna przeciwstawić się woli bliskich jej osób, czuje, że marnuje kolejne lata swego życia. Pasja fotografowania skłania ją ku założeniu bloga o wypiekach i upiększania go wykonanymi zdjęciami słodkości. Kiedy Lavender zaprasza ją na przyjęcie, Ginny postanawia postawić wszystko na jedna kartę i wyruszyć w podróż życia na drugi koniec kraju. Sprzeciwia się mężowi i matce, stawia na swoim i rusza na poszukiwanie przygody.

Valerie - przez lata prowadziła bloga o winach, jednakże osobista tragedia skłoniła ją do zamknięcia strony. Aby dojść do równowagi i przetrwać żałobę, zabiera córkę i wyrusza w podróż camperem, śladami plemion Indian. Po drodze, przyjmuje zaproszenie Lavender i zajeżdża na spotkanie z wirtualnymi przyjaciółkami.
Najmłodsza Ruby - to sympatyczna dwudziestolatka, która nie może wyleczyć się z toksycznego związku. Kiedy zachodzi w ciążę z byłym chłopakiem, ten zostawią ją samą. Ruby próbuje więc ułożyć sobie życie na nowo, a wyjazd na farmę Lavender może okazać się dla niej szansą na oczyszczenie ze złych emocji.

Urodziny Lavender to tylko pretekst. Tak naprawdę, dla wszystkich kobiet wyjazd będzie przełomowy i otworzy im oczy na pewne sprawy. Przyjaciółki będą musiały stawić czoła swoim własnym lękom i demonom, ale warto będzie podążyć za głosem serca, bo może się okazać, że spełnianie marzeń to najlepsze, co się w życiu przydarza.

Drugie spotkanie z autorką, było równie udane, jak pierwsze. Może nawet historia czterech przyjaciółek podobała mi się bardziej, ze względu na obecność blogów, z którymi zawsze jakoś się identyfikuję. Wątki kulinarne były rozbudowane, głównie o dania wegańskie i słodkości, a czytanie przepisów ponownie sprawiało mi nie lada frajdę, choć jak wiadomo, wolę tylko o nich czytać, niż próbować na własnej skórze. 

Polecam te sympatyczną i ciepłą opowieść wszystkim kobietom, zwłaszcza tym, które myślą, że nic ciekawego już w życiu ich nie spotka. Barbara O'Neal jak zwykle poprawiła mi humor i nastroiła pozytywnie do świata.

Sardegna

poniedziałek, marca 16, 2015

"Agata na tropie. Kradzież nad Niagarą" oraz "Agata na tropie. Miecz króla Szkocji" Sir Steve Stevenson


Wydawnictwo: Wiga
Liczba stron: 140
Moja ocena : 4/6

Staram się proponować moim dzieciom różne książeczki na dobranoc. Oczywiście popularność zwierzaków "Zaopiekuj się mną" nie słabnie, ale raz na jakiś czas zmieniam repertuar i pokazuję, że na świecie są jeszcze inne tytuły, przeznaczone dla młodych czytelników. 

Ostatnio wybrałam dwie najnowsze części serii "Agata na tropie". Historyjki wydały mi się bardzo interesujące i skojarzyły z Sherlockiem Holmes dla dzieci. Stwierdziłam, ze to będzie prawdziwa odmiana dla Sześciolatki, a może nawet zaowocuje jakąś nową pasją. Wprawdzie docelowo seria przeznaczona jest dla grupy +7, jednakże moja Sześciolatka zmieni się za parę chwil w Siedmiolatkę, więc nie widziałam w tym większego problemu.

Książeczki z tytułową Agatą w roli głównej, są rzeczywiście taką dziecięcą powieścią detektywistyczną, w której podążając za tropem możemy rozwiązać zagadkę. Wbrew pozorom, to nie Agata inicjuje działania śledcze, tylko jej kuzyn - Larry, student prestiżowej szkoły dla detektywów, Eye, któremu przydzielone zostaje zadanie detektywistyczne, pozwalające zdać szkolny egzamin. Jako że Larry do bystrzaków nie należy, prosi o pomoc kuzynkę Agatę, sprytną i inteligentną dwunastolatkę, która nie ma żadnego problemu z rozpracowaniem danej sprawy.

Poza Agatą i Larrym, ważną funkcję w sprawie pełni także pan Kent - pomocny i gotowy na wszystko kamerdyner rodziny Finderów oraz kot Watson, charakterny pieszczoszek dzieciaków. W każdej części serii, Agacie i Larriemu pomaga jakiś członek rodziny. W "Kradzieży nad Niagarą" jest to daleka kuzyna Scarlett, w "Mieczu króla Szkocji" - dziadek Godfrey. 

Historie zaprezentowane w dwóch powyższych tomach, przenoszą bohaterów do ciekawych zakątków świata: na pogranicze USA i Kanady, nad Wodospad Niagara oraz do szkockiego zamku Dunnottar. W obu przypadkach Agata i Larry będą musieli rozwikłać zagadkę kradzieży cennych przedmiotów: biżuterii, która w tajemniczy sposób znika z pokoju diwy, w ekskluzywnym Hotelu Niagara, oraz historycznego artefaktu - legendarnego miecza króla Szkocji, Roberta Bruce'a.

Rozwiązanie obu zadań zostaje przydzielone Larry'emu, jako zaliczenie egzaminu w Eye, a chłopak wyposażony w nowoczesny sprzęt detektywistyczny, przy wsparciu mądrej kuzynki, daje radę. Oczywiście większość pracy wykonuje Agata, ale nie czepiajmy się szczegółów...

Lektura "Agaty na tropie" nasunęła mi na myśl serię "Kronik Archeo", Agnieszki Stelmaszyk oraz dawno temu czytanej serii "Przygód Trzech Detektywów" sygnowanych nazwiskiem Alfreda Hitchcocka. Zagadki detektywistyczne, rozwiązywane przez dzieci mają swój wyjątkowy urok!

Muszę jednak uczciwie zaznaczyć, iż te pozytywne wrażenia z lektury, są moje - dorosłego czytelnika, który nieźle wkręcił się w całą szaloną historię Agaty. Moje dzieci natomiast, nie podjęły tematu. Po przeczytaniu kilkunastu stron, Sześciolatka wyraźnie niezainteresowana, rzekła: "Mamo, to chyba jest książka dla dorosłych...". I w sumie miała rację. Sporo w książeczce jest "poważnie brzmiących zdań", trudnych wyrażeń i nazw dla sześcio, a nawet siedmiolatków. Dlatego sama doczytałam książeczki do końca, i swoją drogą, nieźle się przy tym bawiłam.

Dlatego z całą pewnością mogę polecić serię "Agata na tropie" dzieciom starszym. Dziesięcio - dwunastolatkom, którzy świetnie potrafią już sami czytać i bawić się lekturą. Próba rozwiązywania zagadki detektywistycznej może sprawić im niemałą przyjemność i zachęcić do sięgania po "prawdziwe" kryminały w przyszłości.

Sardegna

niedziela, marca 15, 2015

"Kasacja" Remigiusz Mróz


Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 496
Moja ocena : 6/6

Świetna, świetna, świetna! "Kasacja" to powieść na najwyższym poziomie! Polecam każdemu, kto do tej pory tylko słyszał o Autorze, ale nie miał jeszcze okazji niczego przeczytać. Bierzcie się za "Kasację", a gwarantuję, że nie pożałujecie! Tyle tytułem wstępu.

Raz na jakiś czas, zdarza mi się sytuacja, że od pierwszego zdania czuję, iż między mną a książką jest TEGO rodzaju "chemia". Raz na jakiś czas (zdecydowanie za rzadko) od pierwszej strony wiem, że lektura będzie samą przyjemnością, a moment odłożenia książki (bo żeby dojść do pracy trzeba w końcu wyjść z domu) mordęgą. Raz na jakiś czas trafiam na "moją powieść", książkę, po przeczytaniu której pewna jestem, że od tej pory, przeczytam wszystko, co wyszło spod pióra danego autora.

O powieściach Remigiusza Mroza słyszałam już od dłuższego czasu, a to o serii Parabellum, a to o "Turkusowych szalach", jednak wydawało mi się, że książki te nie bardzo wpasują się w mój gust czytelniczy. Podobnie sprawa miała się z "Kasacją". W końcu thriller prawniczy, to nie jest to, co lubię najbardziej, ale czy tak duże grono polecających czytelników może się mylić?

Wiem, jak to banalnie zabrzmi, ale od pierwszych stron poczułam, że to jest to! Książka prawnicza, o skomplikowanie, dla laika, brzmiących pojęciach wkręciła mnie tak bardzo, że czytałam, jak szalona. Nawet na pięć minut przed wyjściem do pracy sięgałam po powieść, odkładając ją chwilę później, bo w końcu, żeby się nie spóźnić, trzeba punktualnie z domu wyjść!

Nie zrobię rewolucji, kiedy stwierdzę, że sukces tej powieści leży w postaciach dwóch głównych bohaterów. Świetne charaktery, zupełne przeciwieństwa, osobowości, które od razu zapadają w pamięć i przyciągają czytelnika na tyle, że ten chce koniecznie poznać ich dalsze losy. 

Dwójka prawników: ona - Joanna Chyłka - niezależna, pewna siebie, wygadana, słuchająca heavymetalu, ma umocnioną pozycję w jednej z największych kancelarii w Polsce, on - Kordian Oryński - świeżak, ledwo po studiach, zarabiający grosze, fan hip - hopu, nieprzygotowany na to, co szykuje dla niego kancelaria, zostają połączeni w duet aplikant - patronka. Mieszanka wybuchowa, której już na początku współpracy przyjdzie się zmierzyć z wyjątkowo trudną sprawą o morderstwo.

Przydzieleni przez kancelarię do obrony Piotra Langera, podejrzanego o dokonanie brutalnego morderstwa,  walczą o uznanie go za niepoczytalnego i uzyskanie najmniejszej, w tej sytuacji, kary, 25 lat pozbawienia wolności. Jednak dziwne zachowanie klienta i niespodziewane okoliczności, jakie zachodzą tuż po procesie, powodują, że Chyłka i Kordian nazywany przez patronkę "pieszczotliwie" Zordon, dochodzą do wniosku, że wina Langera nie jest taka oczywista, a w sprawę mógł być zamieszany ktoś trzeci. Wnoszą o kasację i tym sposobem rozpętują wokół siebie prawdziwe piekło...

Chyłka, jak przystało na kobietę z jajami, nie boi się nikogo i niczego, i za wszelka cenę będzie się starała postawić na swoim. Pociągnie za sobą do działania Zordona i nie będzie się wahać nawet wystąpić przeciwko swojej rodzimej kancelarii. Na jej nieszczęście, przestępcy też nie mają skrupułów i nie zawahają się użyć przemocy, nawet bezpośredniej. Będzie więc niebezpiecznie, szybko i pogmatwanie. Finał zaskoczy wszystkich, nawet tych, którzy myśleli, że rozgryźli tok myślenia Chyłki. A gwarantuję, że nadążyć za tą babką nie jest łatwo!

Dołączam oficjalnie do grona fanów Remigiusza Mroza i nie zdziwią mnie ani nie zaskoczą już żadne zachwyty, pod adresem Autora i którejkolwiek jego książki. Biorę w ciemno wszystkie Parabellum i inne "Turkusowe szale". Jeszcze u mnie na ten temat przeczytacie!
Sardegna

poniedziałek, marca 09, 2015

"Magiczny kotek. Niezwykły przyjaciel" i "Magiczny piesek. Szkolne czary" Sue Bentley


Wydawnictwo: Wiga
Liczba stron: 107/124
Moja ocena : 5/6

Moja Sześciolatka nadal ekscytuje się "zwierzęcymi" książeczkami. Do tej pory przeczytałyśmy już dwanaście części serii "Zaopiekuj się mną", a cztery kolejne (zakupy, za własne, zaoszczędzone pieniążki i jeden zaległy prezent świąteczny), czekają na półce. Wydawałoby się, że nic nie jest w stanie jej zaskoczyć, i zna już niemal wszystkie okładki i serie, powstałe na fali popularności twórczości Holly Webb, ale jednak nie! 

Wydawnictwo Wilga i GWF wydały dwie nowości, z serii, która do tej pory nie była Sześciolatce znana. Cykl "Magiczny kotek" i "Magiczny piesek" zawiera po kilka książeczek, w których bohaterem jest jedno, i to samo zwierzątko - zaczarowany kotek Płomyczek lub magiczny piesek, Burza. W każdej części kotek i piesek przyjmują inną postać, spotykają inne dziecko i przeżywają inne przygody. Jednak trzon opowieści jest taki sam. Magiczny kotek to tak naprawdę ukryty w ciele maluszka, młody lew, władca magicznej krainy, który ukrywa się przed rządnym władzy, złym wujem. Magiczny piesek natomiast, to srebrno - szary wilczek, uciekający przed Cieniem, wilkiem, który chce przejąć władzę w wilczym królestwie i zabić prawowitego następcę.

Zarówno lew, jak i wilk, dzięki magii, ukrywają się w ciałach domowych pupilów, do czasu, aż osiągną odpowiednią moc do walki z wrogiem. W tym czasie trafiają do domów dzieciaków i towarzyszą im w codziennych sprawach.

I tak kotek, który przyjął imię Płomyczek, zamieszkuje u Madzi, która czuje się bardzo samotna w czasie wakacji, gdyż jako jedyna musi spędzić je w domu, z powodu złamanej nogi. Piesek Burza towarzyszy Lusi, która musi poradzić sobie z trudnym zadaniem w szkole i niezbyt miłą koleżanką.

Oczywiście, jaka byłaby to magiczna przygoda, gdyby zwierzątka nie miały jakiś specjalnych zdolności! A więc Burza i Płomyczek potrafią mówić, przesuwać przedmioty i leczyć rany. Poza tym są zupełnie normalnymi zwierzątkami, które lubią się bawić, skakać, przytulać i jeść.
Zwierzątka towarzyszą dziewczynkom, pomagają w kłopotach, i z czasem stają się dla nich najlepszymi przyjaciółmi.

A jak odebrały ta magiczną opowieść moje dzieci? Ależ żałuję, że nie sfotografowałam ich miny, kiedy otworzyłam przesyłkę! Nie da się ukryć, że okładki są przeurocze i chyba jeszcze bardziej działają na małych czytelników niż te z serii "Zaopiekuj się mną". Oczywiście musiałam sprawiedliwie rozdzielić egzemplarze, więc Sześciolatka dostała różowego "Magicznego kotka", a Czterolatek fioletowego "Magicznego pieska". Radości było co niemiara! Również w trakcie czytania. Bowiem pierwszy chyba raz, moje dzieci miały okazje posłuchać takiej "realnej" opowieści, do której zostały wplecione magiczne wątki. Ciekawe doświadczenie.

Książki, mimo że podobne do tych, które czytaliśmy do tej pory, dzięki obecności magii, stały się miłą odskocznią. Interesujący jest też motyw powtarzalności historii zwierzątek, tylko umieszczenia ich w innych "ciałach". Sześciolatka już zorientowała się w temacie i stwierdziła, że tę serię też będzie zbierać! Już się boję...

Książeczki mają jeszcze jedną zaletę. Są napisane dużą czcionką, większą niż te, z serii czytanej przez nas wcześniej. Dzięki temu, dzieci uczące się czytać, mogą same spróbować zapoznać się z lekturą. Moja Sześciolatka zaczęła właśnie czytać samodzielnie. Nie potrafi jeszcze na tyle, żeby zabrać się za całego "Magicznego kotka", ale za rok, dwa, kto wie! 

Sardegna

niedziela, marca 08, 2015

"Latarnik" Camilla Läckberg

 
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 496  
Moja ocena : 5/6


Nie wiem, czy mogę uważać się za prawdziwą fankę powieści Camillii Läckberg, więc uznam, że jestem nią połowicznie. Z jednej strony, z pasją kompletuję całą serię o Fjällbacke (i nareszcie mogę powiedzieć, że mam ją całą!), czytam namiętnie, pochłaniając kolejne strony, nie mogąc doczekać się finału, z drugiej jednak strony, z każdym kolejnym tomem podchodzę do treści nieco bardziej krytycznie i zauważam to, czego na początku w ogóle bym nie spostrzegła.

Robiąc jednak bilans plusów i minusów, po przeczytaniu kolejnej powieści autorki, pozytywów jest zdecydowanie więcej. Jak zatem wygląda sprawa z owym "Latarnikiem", siódmym z kolei tomem serii? 
Ponieważ jest on historią kluczową, wypełniając brakującą lukę pomiędzy "Syrenką" oraz "Fabrykantką aniołków", które czytałam już dość dawno temu, czułam wielki niedosyt i nie mogłam doczekać się poznania "środka" opisywanej opowieści. W końcu, po dość długim czasie, dzięki uprzejmości Czarnej Owcy, udało mi się przeczytać brakujący tom.

Co do samej historii, mam mieszane uczucia. Z jednej strony parę wątków bardzo mi się podobało. Czułam się, jak przed laty, kiedy to po raz pierwszy sięgnęłam po pierwszy tom serii Camillii Läckberg i liczyło się dla mnie tylko dotarcie do finału i jak najszybsze poznanie zakończenia. Z drugiej jednak strony, główny motyw zabójstwa nie powalił mnie na kolana. Nie tak wyobrażałam sobie okoliczności owej sprawy kryminalnej, jednak to tylko moje osobiste zdanie, więc nie każdy musi się ze mną zgadać.

"Latarnik" poświęcony w całości jest kobietom. Jedna niedawno straciła swoje dziecko i nie potrafi pogodzić się ze stratą. Odcina się od najbliższych i nie przyjmuje do świadomości, że życie bliskich jej osób toczy się dalej. Druga, wraz z dziećmi, ucieka od męża - sadysty na drugi koniec kraju. Niepokój o przyszłość nie daje jej jednak upragnionego spokoju. 
Kolejna, wraz z synkiem. również ucieka od męża, zabierając ze sobą straszną tajemnicę, postanawia ukryć się przed wspomnieniami w domku latarnika, na Wyspie Duchów, położonej niedaleko Fjällbacki.
Czwarta kobieta, świeżo po ślubie, wyrusza z mężem do nowego domu. Nie wie jednak, że jej los został już przesądzony, a ona sama nigdy nie znajdzie uznania w oczach męża. Kolejna upija co noc małżonka, żeby załatwiać swoje interesy i budować przyszłość na własny rachunek. W końcu ostatnia z kobiet, wychowuje trójkę małych dzieci i zmaga się z niełatwą codziennością.

Każda z pań ma swoją odrębną historię, jednak wszystkie coś połączy: Fjällbacka i zabójstwo spokojnego urzędnika, który ginie od strzału w głowę, we własnym mieszkaniu. W toku śledztwa, historia każdej z kobiet nabierze nowego znaczenia, a niektóre fakty pozwolą wyjaśnić, co spowodowało, że nie wadzący nikomu obywatel, ginie w tak niezwykłych okolicznościach. 
Jaką tajemnicę skrywa Anna, chowająca się przed nieznanym wrogiem na Wyspie Duchów? Czy wyspa ta rzeczywiście jest nawiedzona i co wydarzyło się w 1870 roku? Co wspólnego ma maltretowana kobieta z paczką narkotyków znalezionych w śmietniku, obok miejsca zbrodni?

Sporo bohaterek przewinie się przez całą opowieść, i żadna z nich nie będzie przypadkowa. Historia zatoczy koło, poznamy tajemnicę, jaką skrywa wyspa i gwarantuję, że finał zaskoczy Was tak bardzo, jak mnie. Mimo tego, iż rozwiązanie zagadki nie do końca mi się podobało, samo zakończenie było bardzo ekscytujące, i dzięki temu zrekompensowało wątki, które nie do końca mnie zaciekawiły.

Tradycyjnie podobał mi się "powrót do przeszłości" w retrospekcjach i powiązanie go z wątkami teraźniejszymi, który chyba jest już charakterystycznym elementem każdej powieści Läckberg.
Podsumowując, oceniłam "Latarnika" na piątkę. Nie jest może najlepszą częścią serii, albo po prostu podeszłam do niej z większymi oczekiwaniami, a przez to nieco bardziej krytycznie.

Mam jeszcze zaległą lekturę "Księżniczki z lodu", "Kamieniarza" oraz "Ofiary losu", na szczęście nie muszę ich nigdzie szukać, bo mam je wszystkie na półce.

Sardegna

środa, marca 04, 2015

"W milczeniu" Erica Spindler


Wydawnictwo: Harlequin
Liczba stron: 496
Moja ocena : 5/6

Mam ostatnio fazę na kryminały i sama się dziwię, jak jestem niestała w tym temacie. Przechodzę w skrajności w skrajność, albo omijam ten gatunek szerokim łukiem, albo czytam cięgiem kilka książek na raz. 
Aktualnie trzymam się tej drugiej opcji i całkiem dobrze mi z tym. Niemalże jednocześnie przeczytałam "Ene, due, śmierć" M.J.Arlidge , "W milczeniu" Eriki Spindler i "Latarnika" Camili Lackberg. Wszystkie trzy książki oceniłam dość wysoko, bo na piątkę, jednak absolutnie nie mogę owych powieści ze sobą porównywać.

Wydawało by się na pierwszy rzut oka, że w towarzystwie dość makabrycznego debiutu i kolejnej części serii o Fjalbacke, "W milczeniu" będzie "najdelikatniejszym" z kryminałów. Nic bardziej mylnego. Przeczytałam już kilka powieści autorki i ta jest chyba najbardziej trzymającą w napięciu i chyba też najbardziej przytłaczającą historią. Na darmo szukać w niej obyczajówki z niewielkim wątkiem kryminalnym w tle. Tutaj będzie się działo i to zaświadczyć może już pierwszy rozdział!

Wyobraźcie sobie sytuację, że wracacie do rodzinnego miasteczka, gdzie żyją znani Wam od zawsze, sąsiedzi i bliscy. Okolica jest spokojna, przestępczość niska, idylla niemalże. Kiedy jednak przyjrzycie się sytuacji bliżej, zauważycie, że w mieście nie jest tak idealnie, jak mogłoby się wydawać, a pomimo bezpiecznej okolicy, dochodzi do wielu wypadków śmiertelnych i samobójstw. 
Kiedy samobójczą śmiercią ginie również ojciec głównej bohaterki, Avery, dziewczyna po latach wraca właśnie w rodzinne strony, żeby pogodzić się z zaistniałą sytuacją.

Avery, dziennikarka z zawodu, nie może przejść do porządku dziennego z faktem śmierci ojca. Szukając pocieszenia u zaprzyjaźnionej rodziny Stevensów i ostoi w spokojnym miasteczku Cypress Springs, próbuje się ogarnąć i odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ojciec w taki sposób odebrał sobie życie. Przebywając jednak dłuższy czas w okolicy, zaczyna obserwować niepokojące sytuacje. Kiedy ginie bez śladu młody naukowiec, a ona sama zaczyna otrzymywać anonimowe telefony, postanawia wdrożyć się w życie mieszkańców i przeanalizować historię miasteczka. Odkrycie, jakiego dokona, będzie przerażające i na zawsze zmieni obraz jej rodzinnych stron.

Poza tajemnicą, jaką przyjdzie rozwiązywać Avery, oraz obrazem zahukanego społeczeństwa, dość rozbudowany będzie wątek siostry zaginionego w okolicach Cypress Springs, chłopaka. Niestrudzona dziewczyna, nie zważając na strach przed nieznanym wrogiem, zrobi wszystko, żeby makabryczna prawda wyszła na jaw.

"W milczeniu" to zdecydowanie jedna z "ostrzejszych" powieści autorki. I to mi się podoba, bowiem od kiedy Alex Kava skłania się bardziej ku powieściom sensacyjnym, brakuje mi książek o trzymającej w napięciu fabule, nieomijających krwawych "momentów". 

Nie jestem nowicjuszką w kwestii Eriki Spindler, czytałam już "Stan zagrożenia" , "Krwawe wino" , "Ukarać zbrodnię", "Złodziej tożsamości"oraz nieopisane na blogu "Morderca bierze wszystko" i "Pętlę", mam więc przegląd przez różne jej historie, i mogę absolutnie stwierdzić, że lepiej wychodzą jej opowieści z dreszczykiem niż te "wygładzone", z delikatnym wątkiem kryminalnym. Jeśli macie ochotę na wciągającą książkę, którą czyta się autentycznie dwa wieczory, "W milczeniu" nie powinna Was zawieść.     

Sardegna

wtorek, marca 03, 2015

PRZEDPREMIEROWO "Ene, due, śmierć" M.J. Arlidge


Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 440
Moja ocena : 5/6

Kojarzycie thriller "The saw", który bił rekordy popularności jakieś dziesięć lat temu? Pamiętam do dziś, jak wielkie wrażenie zrobił na mnie pomysł na fabułę i zakończenie, które totalnie wbiło mnie w fotel. Już samo przygotowanie miejsca zbrodni przez tytułowego JigSaw i przyszłości, jaką zaplanował dla swoich ofiar było dla mnie tak nieprawdopodobnym działaniem, że oglądałam film, sama już nie wiem, czy z większym strachem, czy zainteresowaniem. 

Dlaczego przytaczam w moim dzisiejszym wpisie "Piłę"? Bowiem była ona moim pierwszym skojarzeniem po przeczytaniu powieści "Ene, due, śmierć". Sama nie wiem, czy to dobrze porównywać książkę debiutanta do znanego filmu sprzed dziesięciu lat, czy niekoniecznie jest to właściwe działanie. Nie da się jednak ukryć, że motyw przewodni historii opisanej przez M.J. Arlidge, kojarzy mi się bardzo z "The saw". Osobiście mi to nie przeszkadza, sami widzicie, że oceniałam książkę bardzo wysoko. Nie wiem jednak, jak inni czytelnicy odbiorą to podobieństwo, a może nie będzie to dla  nich wcale takie ważne, jak dla mnie.

W każdym razie, istotą obu historii jest dokonywanie trudnego wyboru - decyzji, która w pełnym tego słowa znaczeniu zadecyduje o czyimś życiu, bądź śmierci. 

W okolicach Southampton grasuje psychopata, porywający jednocześnie dwie osoby. Ogłusza je, kamufluje w niedostępnym miejscu i pozostawia na pastwę losu. Chociaż nie do końca pozostawia ofiary same sobie, proponuje im bowiem, aby sami dokonali  wyboru - jedna osoba ginie, druga wychodzi na wolność. Zamknięci, głodni, przerażeni ludzie, początkowo nieprzyjmujący do świadomości opcji eliminacji "przeciwnika", po czasie zdolni są do najgorszych czynów. W takiej sytuacji nie ważne jest, czy obok znajduje się przyjaciel czy narzeczona...

Przerażające, no nie? Śledztwem zajmuje się inspektor Helen Grace, która poza ogarnięciem tematu psychopaty, musi wyprostować swoje własne życie. Męczą ją wspomnienia trudnego dzieciństwa, nie bardzo potrafi nawiązywać relacje z mężczyznami, a do tego ma nietypowe potrzeby seksualne. Nie będzie jej więc łatwo pogodzić pracę zawodową z życiem osobistym. Czas będzie grał na niekorzyść policji, psychopata będzie porywał nowe ofiary, a śledztwo nie będzie się poruszało do przodu ani o krok.

Na szczęście, pojawi się światełko w tunelu i Helen odkryje, jaki motyw kieruje postępowaniem przestępcy. Niestety rozwiązanie zagadki przyniesie śmiertelne niebezpieczeństwo, którego nie dane jej będzie uniknąć.

"Ene, due, śmierć" to trzymający w napięciu thriller, pokazujący najbardziej mroczne zakamarki ludzkiej duszy. Może nie jest taki krwawy i brutalny jak wymieniona przeze mnie, na początku "Piła", ale analogię do sposobu działania filmowego psychopaty, można w książce odnaleźć. 
Osobiście, do wątku związanego z przestępstwem nie mam żadnych uwag. Mniej może podobała mi się postać głównej bohaterki, ale to tylko moje zdanie. Po prostu szukałam w niej "znajomych" cech i miałam nadzieję, że podobnie, jak z Maggie O'Dell, policjantką z powieści Alex Kavy, "nawiążę" nić porozumienia. Niestety Helen Grace jest zupełnie innym typem bohaterki, więc o wiele bardziej wolałam czytać o jej życiu zawodowym niż osobistym.  
Pozytywnym aspektem książki jest też mroczne, nieco przykurzone miejsce akcji. Wielka Brytania wydaje się ciekawszym tłem takich niepokojących wydarzeń, niż znane już wzdłuż i wszerz, od tej niebezpiecznej strony, Stany Zjednoczone. 

Oczywiście moja sympatia czy antypatia do pani inspektor nie wpłynie na chęć przeczytania kolejnej książki M.J. Arlidge, "Powiedz panno, gdzie ty śpisz". Druga "wyliczankowa" powieść zapowiada się równie mrocznie, co pierwsza. Wydawnictwo Czwarta Strona, gratuluję powieści - kolejny sukces! 

Sardegna

poniedziałek, marca 02, 2015

# Nowości w mojej biblioteczce - luty

Kolejny już raz zdawało mi się, że w danym miesiącu nie przybyło do mnie zbyt wiele nowości. Niestety tworzenie postu stosikowego zweryfikowało moje przemyślenia i pokazało, że jednak dotarło, i to bardzo dużo... Zawsze dziwię się, jak to możliwe, przecież prawie nic nie kupiłam ani nie zamawiałam. Zdjęcia jednak nie kłamią:


"Niech ci się spełnią marzenia" Barbara O'Neal - od Wydawnictwa Literackiego
"Bractwo Bang Bang" Greg Marinovich, Joao Silva -  kupione na stronie SQN w genialnie promocyjnej cenie 5 zł

 

Cały powyższy stos pochodzi z ostatniej wymiany Śląskich Blogerów Książkowych w Zabrzu
"Opowieści z Narnii. Książę Kaspian" C.S. Lewis
"Świat szeroko zamknięty" Izabela Sowa
"W proch i w pył" Tami Hoag i trzy części Pretty Little Liars.


Książeczka dla dziewczynek z serii h2o tez pochodzi z wymiany, a moja Sześciolatka sama dokonała wyboru, którą książkę będziemy wymieniać i na co.
Trzy książeczki z serii "Zaopiekuj się mną" zakupione w Victorii za własnoręcznie zaoszczędzone pieniądze Sześciolatki. 


"Fortuna i namiętność Klątwa" Małgorzata Gutowska - Adamczyk - od Naszej Księgarni
"Plan Sary" Pawel Jaszczuk
"Kobieta bez twarzy" Anna Fryczkowska
"Błękitnooki chłopiec" Joanne Harris
"Niuch" Terry Pratchett
"Mila księżycowego światła" Dennis Lehane - wszystkie pięć kupiłam na wyprzedaży w Auchan


Dwie książeczki z  serii "Magiczny kotek i piesek" Sue Bentley - od Grupy Wydawniczej Foksal
"Ene, due, śmierć" M.J. Arlidge - od Czwartej Strony - przedpremierowo
"Kulminacje" Janusz L. Wiśniewski - od Dobrej Literatury
"Quilling" Joanna Tołoczko i Piotr Syndoman
"Black out" Marc Elsberg - obie od GWF


Kolejna książeczka z serii h2o kupiona w Antykwariacie Kocham Książki
Dwie książeczki "Agata na tropie" od GWF
"Kasacja" Remigiusz Mróz - od Czwartej Strony oraz właściwy egzemplarz "Ene, due, śmierć"
"Dom na jeziorze" Sarah Jio - Od Między Słowami i Znaku

Za wszystkie książki bardzo dziękuję. Żeby były sprawiedliwie, 20 książek dla mnie, 10 dla dzieciaków, ale tak poważnie, to kilku tytułach przeczytacie u mnie już niedługo, bo część leży na stosiku "do opisania" , a część jest już na ukończeniu. Pozdrawiam!

Sardegna

niedziela, marca 01, 2015

Kalendarz Książkowych Wydarzen #8

Ósmy Kalendarz Książkowych Wydarzeń powstawał w bólu. Znowu sporo u mnie prywatnych zawirowań, a co za tym idzie, mało czasu na bloga. Na szczęście czytam dość sporo, tylko nie mam siły na opisywanie tego, co przeczytałam. Oby do wiosny, bo nagromadzenie pewnych spraw bardzo mnie przytłacza, a nie wiem czy mam na tyle w sobie energii, żeby się z tym mocować.
W marcu dość sporo się na Śląsku będzie działo. Osobiście nie wiem, czy uda mi się wziąć w czymkolwiek udział, pewnie nie, ale może ktoś inny skorzysta.

"Ludzie w nienawiści" - spotkanie z autorem - kryminału - Krzysztofem A. Zajasem i promocja książki będącej pierwszym tomem "trylogii grobiańskiej". Organizatorzy: Wydawnictwo Sonia Draga i Biblioteka Śląska.

Borneo i Australia – na końcu świata – spotkanie z Grzegorzem Gawlikiem - podróżnikiem, alpinistą, dziennikarzem i fotografem, autorem książki "Kamień zagłady", połączone z otwarciem wystawy Z plecakiem przez świat.

Spotkanie autorskie z Piotrem Kowalczykiem "Kobiety na trzech kontynentach"



 Warsztaty genealogiczne w Antykwariacie i Księgarni Kocham Książki.
"Idzie wiosna, odśwież swój regal z książkami" - Wymiana Książkowa Ślaskich Blogerów Książkowych


Podpisywanie książki Franciszka Kacyniak "Osiem"

Poemat o czasie przeżytym – spotkanie z Piotrem Tenczykiem – literatem, aktorem, reżyserem, autorem książek "Wiersze o ludziach", "Poemat o czasie przeżytym".

  • 12 marca.2015, godz.17.00,  MBP Katowice, Filia nr 20
Piękno Kirgistanu – spotkanie kulturoznawcze Mieczysława Bieńka - emerytowanego górnika, globtrotera, autora książek podróżniczych  i propagatora niskokosztowego podróżowania

Spotkanie autorskie z Jakubem Żulczykiem, dziennikarzem, pisarzem, autorem powieści "Instytut", "Zmorojewo", "Radio Armageddon", "Ślepnąc od świateł"

Góry płaczą miłością – spotkanie z Ryszardem Zawadą - podróżnikiem, himalaistą, skoczkiem spadochronowym, autorem książek "Czas gór, czas miłości",  "Góry płaczą miłością" oraz "Saga o dziadku Ludwiku"
Spotkanie autorskie z Magdaleną Witkiewicz – autorką powieści dla kobiet "Opowieść niewiernej", "Szkoła żon", "Pensjonat marzeń"

Spotkanie autorskie z Beatą Gołembiowską-Nawrocką
Tradycyjnie, proszę o podsyłanie linków o innych ciekawych, śląskich wydarzeniach. Wpis będę aktualizować, gdyż informacje o pięciu ostatnich, nie maja jeszcze odnośników do strony organizatora albo nie znalazłam o nich dostatecznie wiele informacji (zrobione!).

Sardegna