Pages

piątek, lutego 28, 2020

Blogowe podsumowanie miesiąca - luty

Luty był ciężkim miesiącem, głównie ze względów zdrowotnych i unieruchomił mnie w domu na długich kilkanaście dni. Zawsze jednak staram się znaleźć pozytywy w danej sytuacji, siedząc więc w domu wygospodarowałam czas na nadrobienie zaległości czytelniczych, obejrzenie fajnych filmów i opisanie czekających na stosie książek. Mam nadzieję, że marzec okaże się łaskawszy i dane mi będzie wyjść z domu, i to nie tylko do pracy.

 Lista lektur:



1. "Jak wytresować kota? Historie prawdziwe" Dawid Ratajczak - 5
2. "Pisarka" Katarzyna Michalak - 5
3. "Zagubiona" Katarzyna Michalak - 5
4. "Marzycielka" Katarzyna Michalak - 5
5. "Zagadka dna morskiego" Jørn Lier Horst - 6
6. "Balladyna" antologia - 5
7. "Amelka Kieł i Władcy Jednorożców" Laura Ellen Anderson - 4
8. "Amelka Kieł i Złodziej Wspomnień" Laura Ellen Anderson - 4
9. "I nie było już nikogo" Agatha Christie - 6
10. "Wypocznij i zgiń" Marta Matyszczak - 6
11. "Zagadka hien cmentarnych" Jørn Lier Horst - 6

Imprezy kulturalne:

Przez chorobę nie miałam zbyt wielkiej możliwości, aby zaszaleć. łaskawy był początek miesiąca, bowiem już 1.02 z dzieciakami byliśmy na super warsztatach chemicznych. Kolejno, 16.02 wstrzeliłam się w "niechorobowy weekend" i wybrałam się z dzieciakami do Miejskiego Teatru w Gliwicach na spektakl "Tuwim dla dzieci". I właściwie to był było na tyle. Mam nadzieję, że marzec da nam się pobawić.

Nowości:




"Jak wytresować kota? Historie prawdziwe" Dawid Ratajczak
"Dom na kurzych łapkach" Sophie Anderson
"Wypocznij i zgiń" Marta Matyszczak
"Płacz" Marta Kisiel
"Zapisany w kręgach" Marek Raganowicz
"Przerwa w emisji" Kamil Durczok

 Serialowo: 

W lutym obejrzałam 5 seriali. Część z nich zaczęłam już wcześniej, ale z różnych przyczyn przerwałam oglądanie i dopiero teraz udało mi się je dokończyć. Były to: 3 sezon "Stranger things", mini serial "Dracula", serial na podstawie scenariusza Harlana Cobena "Stranger", 2 sezon "Sex education" oraz 1 sezon "AJ and the Queen".

[zdjęcia okładek pochodzą ze strony Filmweb]

1. "Sex education" - jeszcze w styczniu zaczęłam oglądać drugi sezon serialu, czyli dalsze losy nastolatka Otisa i jego mamy, a także przyjaciół, Maeve, Erica, czy Oli. Drugi sezon podobał mi się równie mocno, co pierwszy. Oprócz warstwy humorystycznej i obyczajowej, w której możemy śledzić relacje między bohaterami, rodzące się pierwsze uczucia, czy szukanie swojej drogi życiowej, serial daje nam odpowiedzi na niektóre pytania związane z seksualnością, czy tożsamością i to od bardzo rzeczowej, normalnej i przystępnej strony. Bez wyolbrzymiania, gloryfikowania, chamstwa czy wulgarności.

2. "A.J and the Queen" to serial przeznaczony głównie dla miłośników reality show "RuPaul drag race", w którym to amerykańskie drag queen ścigają się o koronę najlepszej. Gospodarz programu, RuPaul, bardzo charyzmatyczny człowiek, wciela się w główną rolę, a nie będzie to dla niego trudne, bowiem od lat jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych w USA drag queen. Ruby przemierza cały kraj, biorąc udział w różnego rodzaju występach, czy konkursach piękności, zbierając pieniądze na spełnienie swoje go wielkiego marzenia, czyli otworzenia nocnego klubu w Nowym Jorku. Kiedy zebrana kwota prawie jej to umożliwia, z oszczędnościami ucieka jej kochanek. Ruby nie poddaje się jednak, postanawia odzyskać pieniądze i zawalczyć o swoje marzenia. Wyrusza w kolejną trasę, przez przypadek zabierając do busa 11-letnią dziewczynkę AJ, sierotę, małą złodziejkę, która pragnie dostać się do domu dziadka w Texasie. Początkowo pomiędzy tymi dwoma mocno iskrzy, po jakimś czasie jednak, zawiązuje się pomiędzy nimi prawdziwa przyjaźń, która może pokonać naprawdę wiele przeciwności. Super historia, ale tak, jak pisałam powyżej, raczej dla miłośników "RuPaul drag race" i osób, którym klimat dragu nie przeszkadza.

3. "Stranger Things"- 3 sezon podobał mi się bardzo! Tak bardzo, jak pierwszy i drugi. Jest to chyba jedyny serial, który naprawdę trzyma poziom. Historia z dreszczykiem, balansująca między horrorem, a s-f, rozgrywający się w latach 80 - tych, w którym grupka nastolatków walczy z nadprzyrodzonymi siłami zła, wydobywającymi się z wnętrza ziemi. I choć wydawałoby się, że sezon 2 zakończył w jakiś sposób historię dzieciaków, okazuje się, że przejście, który Nastka zamknęła, znowu zostało otworzone. Wszystko dzieje się za sprawą Rosjan, którzy planują w ten sposób ujarzmić niewyobrażalną energię. Przyjaciele oczywiście wpadają na trop sprawy, ale o ile w poprzednich sezonach działali wspólnie, teraz walka odbywa się w podgrupach i trochę "na raty". Na początku bohaterowie nie są świadomi afery, w jaką się wplątali i każdy pracuje na swoje konto, dopiero później okazuje się, że sprawa ma wspólny mianownik. 3 sezon jest bardzo klimatyczny i śmiem twierdzić, że jest najlepsza część, zwłaszcza w sytuacji, kiedy człowiek wie, o co w tej historii chodzi. 

4. "Dracula" - mini serial składający się z trzech odcinków, ukazujący losu hrabiego Draculi, od czasów, które są czytelnikom oryginalnej powieści dobrze znane, czyli transylwańskiego zamku, do czasów współczesnych i walki z potomkami Van Helsinga. Nietypowa adaptacja, z ważną rolą zakonnicy, Agathy Van Helsing, jako głównej przeciwniczki hrabiego, jakoś specjalnie mnie nie przekonała do siebie.

5. "Stranger" - to serial stworzony na bazie scenariusza Harlana Cobena. Netflix kiedyś już wyprodukował serial przy udziale tego pisarza, a "Safe" bardzo mi się podobał. "Stranger", choć klimatem podobny, to jednak przebija swego poprzednika. Bardziej trzyma w napięciu, ma wiele ukrytych wątków,  podtekstów, zagmatwanych akcji, tak, że właściwie do końca nie wiadomo, co w tej historii wysuwa się na pierwszy plan. Czy jest to zniknięcie nauczycielki, która po kłótni z mężem, wychodzi z domu, pozostawiając dwójkę nastoletnich synów, czy może sprawa odnalezienia w lesie nastolatka, który zaginął po suto zakrapianej alkoholem imprezie, a może tajemnicza nieznajoma, która krąży po mieście, zagaduje obcych ludzi i szantażuje niewygodnymi informacjami z ich życia prywatnego. 

Filmowo:

Kontynuuję moje wyzwanie filmowe, które wymyśliłam w styczniu, czyli obejrzenie 52 filmów w 2020 roku. Jest duża szansa, że uda mi się zrealizować to zadanie, bowiem już w pierwszym miesiącu roku obejrzałam aż 14 filmów pełnometrażowych, a w lutym aż 17! Jest więc naprawdę dobrze!

1. "Zagłada" reż. Ben Young - na fali filmów postapokaliptycznych, które oglądałam w styczniu, skusiłam się na "Zagładę". Film pokazuje katastrofę świata, jaki znamy, ale z trochę innej perspektywy. Obserwujemy losy mężczyzny, który chroni swoją rodzinę przed najazdem Obcych, ale kiedy jego żona zostaje śmiertelnie ranna, a jeden z Obcych kieruje do nich pomocną dłoń, okazuje się, że prawda, co do najazdu leży gdzieś zupełnie indziej. Historia zagłady ludzkości widziana z nieco innej perspektywy to ciekawe doświadczenie i choćby tylko dla tego warto się tym filmem zainteresować.

2. "Wędrująca Ziemia" reż. Frant Gwo - idąc za ciosem skusiłam się na kolejny film postapo, przy wyborze nie zauważyłam tylko jednego, że jest on produkcji chińskiej, a takowych raczej unikam. Jednakże po zmianie lektora film oglądało się już całkiem fajnie, tym bardziej, że jest on nieźle zakręcony, dzieją się tam rzeczy nieziemskie, a wszystkie nakręcone z olbrzymim rozmachem. Ziemi w niedalekiej przyszłości grozi zagłada, stąd też naukowcy z całego świata mobilizują siły budując 10 000 olbrzymich silników, mających wyrzucić nasza planetę z orbity i ostatecznie spowodować jej ruch w stronę innej galaktyki. Jest to misja wieloletnia, stąd też piecze nad całą akcją sprawuje stacja kosmiczna, na której zmiany pracowników trwają 15 lat.  I wszystko przebiega w miarę sprawnie, aż do momentu, kiedy Ziemia wkracza w pole grawitacyjne Jowisza, który zaczyna przyciągać ją do siebie. A to nie może skończyć się dobrze...
Grupa śmiałków walczy o ludzkość i robi to oczywiście w sposób spektakularny. Efekty specjalne są całkiem fajne, jednak całość nie jest zbyt ambitna, można więc sobie pozwolić na jej oglądanie na przykład podczas prasowania

3. "Ojczym"  reż.  Nelson McCormick - trzymający w napięciu thriller psychologiczny, w którym pewien mężczyzna krąży po kraju, rozkochując w sobie atrakcyjne rozwódki. Kobiety, zazwyczaj z nastoletnimi dziećmi, zaczynają mu ufać, pozwalają na wejście do rodziny, co zazwyczaj kończy się ślubem. Mężczyzna powoli przejmuje wtedy kontrolę nad rodziną, aby ostatecznie ją zamordować. Kiedy na kolejny cel obiera sobie Susan, nie jest świadomy tego, że najstarszy syn nowej partnerki absolutnie mu nie ufa, a wręcz jest do niego wrogo nastawiony. Ciekawa rola Michaela Hardinga, znanego z serialu "You", który w tym przypadku jest akurat całkiem rozsądny i "normalny".

4. "Plagi Breslau" reż.  Patryk Vega - polska produkcja z ciekawą rolą Małgorzaty Kożuchowskiej i Darii Widawskiej, które możemy oglądać w nietypowych wcieleniach. W różnych miejscach Wrocławia, z wyjątkową regularnością, pojawiają się makabryczne odkrycia. Ktoś brutalnie morduje mężczyzn w sposób nawiązujący do XVIII wiecznej historii miasta. Policjantka z pomocą specjalnie oddelegowanej agentki CBŚ szukają zabójcy.   

5. "I nie było już nikogo"- wspaniała adaptacja najbardziej znanego kryminału Agathy Christie z 2015 roku to naprawdę wspaniały film. Wiernie oddaje treść książki, trzyma w napięciu, sprawia, że widz, mimo iż zna zakończenie, to i tak czeka na finał z wypiekami na twarzy. Wspaniała obsada aktorska. dwie godziny filmowej uczty. Bardzo polecam!

6. "Sekretna obsesja" reż. Peter Sullivan - nowość na Netflixie, film z gatunku domestic noir, który całkiem dobrze się ogląda. Młoda kobieta, Jennifer budzi się po brutalnej napaści z amnezją. Nie pamięta, co się wydarzyło i kim tak właściwie jest. Zupełnie nie pamięta też swojego męża, który troskliwie się nią opiekuje po wypadku. Po rekonwalescencji, para wraca do domu, ulokowanego na odludziu. Kobieta zaczyna jednak coraz więcej sobie przypominać, a to, co do niej wraca, wprawia ją w przerażenie.

7. "Zanim odejdę" reż. Ry Russo-Young - to film skierowany do młodzieży, jednak dobrze, jeśli i dorośli go sobie obejrzą na spokojnie. Nastolatka ginie po imprezie w wypadku samochodowym, jednak drugiego dnia budzi się w swoim łóżku i na nowo zaczyna przeżywać dzień swojej śmierci. Dziewczyna uświadamia sobie, że nie dane będzie jej odejść w spokoju, dopóki nie naprawi pewnych spraw w swoim życiu. Historia o budowaniu więzi rodzinnych, przyjaźni, mowie nienawiści, agresji szkolnej, niespełnionych marzeniach i planach, które nigdy się nie zrealizują. Ciekawa historia dająca do myślenia.


8. "Chce się żyć" reż. Maciej Pieprzyca - świetny, wzruszający film o sile, jaką może wzbudzić w sobie człowiek, kiedy bardzo czegoś pragnie. Niepełnosprawny Mateusz, który nie potrafi porozumieć się z otoczeniem uznawany jest przez osobę upośledzoną intelektualnie. Chłopak jednak wszystko słyszy i rozumie, szuka więc sposobu, aby zostać usłyszanym. Historia autentyczna, więc tym bardziej warta poznania, a do tego z genialną grą Dawida Ogrodnika, który do każdej roli przygotowuje się na 100%.


 [zdjęcia okładek pochodzą ze strony Filmweb]


9. "Rozważna i romantyczna" reż. Ang Lee - filmem tym zrobiłam sobie wspaniały powrót do przeszłości, bowiem widziałam go chyba ze trzy razy. Doskonale było ponownie obejrzeć adaptację słynnej powieści Jane Austen, urzekającą delikatną kreacją Emmy Thompson, w roli siostry rozważnej oraz żywiołową Kate Winslet, jako tą romantyczną. Ciekawie było też obserwować filmowego Snape z Harry'ego Pottera, w roli delikatnego, zakochanego w swojej wybrance mężczyzny.

10. "Burleska" reż. Steve Antin - fajny musical z Christiną Aguilerą i Cher w rolach głównych. Dziewczyna  z małego miasteczka przybywa do Los Angeles, żeby zrobić karierę, jako piosenkarka. Przypadkowo trafia do podupadającego klubu z burleską i zakochuje się w rewii. Bardzo spektakularne widowisko, ze świetną muzyką, kostiumami i doskonałymi głosami dwóch diw.

11. "Nancy Drew i  ukryte schody" reż. Katt Shea - fajny film dla dzieci i młodzieży, w którym tytułowa Nancy, która przeprowadza się po śmierci mamy, z ojcem do małego, nudnego miasteczka, angażuje się w rozwiązanie tajemnicy nawiedzonego domu. W całej akcji pomagają jej inne nastolatki, które wspólnie, wykorzystując spryt i swoje mocne strony, doprowadzają do wyjaśnienia całkiem poważnej afery. 

12. "Za niebieskimi drzwiami" reż.Mariusz Palej - ekranizacja książki Marcina Szczygielskiego o tym samym tytule. Dość fajna polska produkcja, dzieciom się podoba (sprawdziłam), ja jednak jestem zwolenniczką książki, bo mam wrażenie, że film nie dorównuje jej klimatem.

13. "Ocean's 8" reż. Gary Ross - zaczęłam trochę od tyłu, bowiem obejrzałam najpierw "Ocean's 8", czyli historię siostry legendarnego złodzieja Danny'ego Oceana, która wychodzi z więzienia, organizuje siedem koleżanek - specjalistek w przeróżnych dziedzinach i kradnie z ich pomocą warty miliony dolarów, naszyjnik z diamentów. Świetna obsada aktorska, wartka akcja, dynamiczne zdjęcia. Bardzo fajny film, który skłonił mnie do sięgnięcia po pierwowzór, czyli trylogię o Dannym Oceanie i jego kompanach.

14. "Ocean's Eleven: Ryzykowna gra" reż.Steven Soderbergh - Danny Ocean wychodzi z więzienia i planuje skok stulecia. Do pomocy werbuje dziesiątkę, świetnych w swoim fachu przestępców, żeby wspólnie okraść najbardziej strzeżone kasyno w Las Vegas. Akcja wydaje się w ogóle niemożliwa do zrealizowania, bowiem kasyno i skarbiec są wyjątkowo szczelnie chronione, jednak Danny ma na to wszystko radę i genialny plan. Wspaniała obsada, główna rola George'a Clooneya, Brada Pitta i Matta Damona, zagmatwana intryga. Po prostu majstersztyk!

15. "Ocean's Twelve: Dogrywka" reż. Steven Soderbergh - w części drugiej ekipa Danny'ego jest szantażowana, musi więc na szybko zebrać kasę, aby spłacić milionowy dług. Planują oni kolejny skok, ale tym razem ich działania zostają przejrzane przez innego złodzieja o międzynarodowej sławie. Skok przemienia się więc w swoistą walkę o dominację.

16. "Ocean's Thirteen"reż. Steven Soderbergh - część trzecia podobała mi się z całej tej serii najmniej, ale idąc za ciosem i tak obejrzałam. Grupa Oceana postanawia wziąć odwet na znanym właścicielu sieci hoteli, który przyczynił się do choroby członka ich ekipy. A ponieważ dla swojego człowieka są w stanie zrobić wszystko, odwet ma być srogi, ma zniszczyć reputację wroga, i puścić go z torbami. 

17. "Prawda czy wyzwanie" reż. Jeff Wadlow - jest to film reklamowany jako horror, czy thriller, ale mnie do obejrzenia skusiła rola Lucy Hale, aktorki znanej z serialu "Pretty Little Liars". "Prawdę czy wyzwanie" oglądało mi się całkiem przyjemnie, film przypomina trochę "Oszukać przeznaczenie". Grupa przyjaciół zostaje wplątana w makabryczną grę "prawda czy wyzwanie", która przyjmuje kontrolę nad ich życiem. Olivia i jej znajomi nie mogą przestać grać, dopóki nie wykonają przydzielonych im zadań. 

 [zdjęcia okładek pochodzą ze strony Filmweb]

Muzycznie:

W lutym muzycznie zainspirował mnie mój dziesięcioletni Syn, którego ulubioną piosenką ostatnimi czas jest "Czułe miejsce" BARANOVSKIego 


oraz kawałek "Sobie i Wam" Nosowskiej, Igo, Organka i Zalewskiego z Męskiego Grania Orkiestry 2019. Miło czasami zainspirować się


A jak Wam minął luty?

Sardegna

wtorek, lutego 25, 2020

"Jak wytresować kota? Historie prawdziwe" Dawid Ratajczak

 
Wydawnictwo: Skrzat
Liczba stron: 156
Moja ocena : 5/6

Jako wielka miłośniczka kotów i właścicielka charakternego olbrzyma Pan Filona Kota, raz na jakiś czas sięgam po literaturę, która ma mi pomóc zrozumieć mojego czworonoga, albo przynajmniej spróbować tego dokonać. Nie sądzę, żeby jakakolwiek książka była w stanie pomóc mi ogarnąć tą Bestię na stałe, ale inspiracji szukam nieustannie. Na szczęście koty towarzyszyły mi przez większość życia, więc wiem już o nich całkiem sporo. Nie stronię jednak od dodatkowej porcji wiedzy.

Dokładnie rok temu czytałam pierwszy tom kociej serii "Jak wytresować kota?", autorstwa pana Dawida Ratajczaka, która aktualnie składa się z czterech części ("Jak wytresować kota?, "JWK? Techniki zaawansowane", "JWK? Wiedza tajemna" oraz "JWK? Historie prawdziwe"). I o ile część pierwsza była typowo poradnikowa, choć zawierała wiele humorystycznych wstawek, to powyższa jest jej zupełnym przeciwieństwem. W "Historiach prawdziwych" nie znajdziemy porad o pielęgnacji, czy wychowaniu kota, nie będzie tam też informacji o karmieniu, czy reagowaniu na niektóre z jego zachowań. Książka jest bowiem zapisem pięciu historii (jak tytuł wskazuje, prawdziwych), które mają nam pokazać, że w naszym żywocie z kotem, z codziennymi przypałami, walką (właścicieli) o przetrwanie, o zachowanie mebli w dobrym stanie, czy o wypracowanie pewnych nawyków, nie jesteśmy osamotnieni. Inni ludzie też tak mają. Powiem więcej, czasami ich zmagania są jeszcze bardziej skomplikowane od naszych.

I faktycznie, "Historie prawdziwe" są taka lekturą "ku pokrzepieniu serc", dla wszystkich właścicieli kotów, którzy wiedzą, czym się ich codzienność je. I w moim przypadku też tak jest. Momentami miałam wrażenie, jakbym czytała o sobie i swoich poczynaniach z Panem Filonem, ale też z poprzednimi kotami, które jeszcze mieszkały w moim domu rodzinnym. Z większością opisanych sytuacji miałam do czynienia, próbowałam odchudzić kota, wykąpać go, podać mu lekarstwo, wyprowadzić na spacer, czy ustrzec przed nim choinkę. Znam to aż za dobrze, i mam wrażenie, że wszyscy właściciele kotów, czytając ten tekst, będą przytakiwać mi skwapliwie. Nic co kocie, nie jest nam obce! 

W każdym razie, pięć przytoczonych przez Autora historii, będzie nas szczerze bawić, a może nawet wzbudzi w nas - kociarzach, wspomnienia, jak to było, kiedy ... (tu wstawcie odpowiednie wydarzenie z życia: kąpaliśmy kota, zdejmowaliśmy go z drzewa, bo płakał, ściągaliśmy go z choinki itd...).

Wracając jednak do samej treści książki, pierwsza opowieść, "Sprawa wielkiej wagi" to historia kota Krokieta (urocze imię!), który, o losie! miał przejść na dietę ze względów zdrowotnych. Stąd też jego właściciele udali się do weterynarza, żeby konkretnie przygotować się do procesu odchudzania czworonoga i podejść do tematu poważnie. Jak wiadomo jednak, odchudzenie kota jest raczej procesem niemożliwym, ale próbować zawsze można. Alina i Jacek też próbowali...

Druga historia, o wdzięcznym tytule "Magia świąt" relacjonuje nam przygotowania do świąt Bożego Narodzenia pewnej rodziny i ich kotki syjamskiej Szajby (miałam kiedyś kotkę syjamkę, wiem, jakie to charakterne stworzenie). Rodzina próbowała stworzyć klimat świąt, ale kotka podeszła do tematu po swojemu.

"Spacer" to trzecia opowieść (moja ulubiona), w której to pan Roman, naoglądawszy się filmików i zdjęć w internecie, postanowił wyprowadzić swojego kota Lucjusz rasy maine coon, na spacer. Zaopatrzył go w odpowiedni do tego sprzęt, i mocno się zdziwił, że rzeczywistość różni się nieco od oczekiwań. Ten rozdział jest mi najbliższy, bo w szufladzie mamy bodajże ze dwa albo trzy zestawy szelek, i nie zaskoczę Was stwierdzeniem, że żadne nie były w użyciu dłużej niż 5 minut. 

Czwarta opowieść, "Kot osiedlowy", to historia pewnego zwierza, który zawędrował na plac zabaw i stał się maskotką dzieciaków i całego osiedla. Nazwany Księżniczką Pusią, dokarmiany i pieszczony, wzbudzał w mieszkańcach całą gamę emocji. Historia ma genialny finał, z pojawieniem się prawowitego właściciela kota, na czele. 

Ostatni rozdział, "W zdrowiu i w chorobie" opowiada o Fafiku, kocie syberyjskim, który musiał zażywać lekarstwa. Kto kiedykolwiek podawał kotu lekarstwo w formie tabletki lub zastrzyku, ten wie, czym to grozi. Właściciele Fafika, Doroty i Piotra tego nie wiedzieli, ale teraz są zapewne mądrzejsi o to nowe doświadczenie. 

Podsumowując, nie dość, że powyższe historie są autentyczne (bo w to nie wątpię!), to jeszcze bardzo zabawne. Rozdział o o spacerze czytałam mężowi na głos i zaśmiewaliśmy się do łez, bo Lucjusz, jak żywo przypominał Pana Kota Filona! Jeśli więc chcecie się pośmiać, albo jeśli czujecie się samotni w swoich zmaganiach z wychowaniem czworonoga, "Historie prawdziwe" na pewno poprawią Wam humor! Bardzo polecam!

Sardegna

niedziela, lutego 23, 2020

"Wypocznij i zgiń" Marta Matyszczak


 Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron:  304
 Moja ocena : 6/6


"Wypocznij i zgiń" to najnowszy, siódmy tom kryminalnej serii Marty Matyszczak, jednak osoby, które śledzą mojego bloga, zauważyły pewnie, że całkiem niedawno pisałam na blogu o części szóstej, czyli "Trupie w sanatorium". Jak to się stało? Otóż z "Trupem..." miałam spore opóźnienie, natomiast z powyższą książką udało mi się wstrzelić idealnie, bowiem miała ona premierę dokładnie 12 lutego. 

"Wypocznij i zgiń" to iście zimowa historia, która doskonale wpasowała się w aktualny klimat ferii zimowych. Nas luty nie rozpieszcza, ani śniegiem, ani ujemnymi temperaturami, na szczęście jednak, bohaterowie powieści będą mogli zażyć w górach śniegowych atrakcji, a przy okazji rozwiązać pewną zagadkę kryminalną.

Będę się teraz powtarzać, bo pisałam o tym już przy okazji poprzednich wpisów, ale muszę. Nie wiem, jak Marta to robi, że z każdym kolejnym tomem podnosi poprzeczkę i pisze lepiej. Wydawałoby się, że ósmy tom serii będzie rejestrował spadek lotów, intryga kryminalna stanie się powtarzalna, a fabuła odtwórcza. Nic bardziej mylnego. Autorka dalej zaskakuje, niezmiennie bawi, zapodaje czytelnikom coraz to ciekawsze historie, a do tego przybliża miejsce, w którym rozgrywają się wydarzenia, co sprawia, że dodatkowym bohaterem książki staje się ... samo miasto! A wszystko to robi w taki sposób, że czytelnik ma ochotę rzucić wszystko i pojechać ... tam, gdzie aktualnie rozgrywa się akcja, sprawdzić na własne oczy, czy dane miasteczko jest takie, jak w książce, i czy opisane miejsca istnieją naprawdę.

Tym razem akcja przenosi nas do Szczawnicy, uzdrowiskowej miejscowości z wodami zdrojowymi, leżącej u podnóży Pienin. To właśnie w centrum miasteczka, przy wyciągu na Palenicę zostają znalezione zwłoki Mateusza Słowika, lokalnego biznesmena. Właściwie to nie wiadomo dlaczego ów człowiek został zamordowany. Miał on wprawdzie konflikt interesów z innym lokalnym przedsiębiorcą, ale chyba nie na tyle poważny, żeby doprowadzić do takich rękoczynów. Właściciel wyciągu, przerażony wizją utraty klientów i złej renomy, wynajmuje detektywa Szymona Solańskiego i jego pomocników do jak najszybszego rozwiązania tej sprawy.

Stąd też bohaterowie niezwłocznie wyruszają do Szczawnicy, przy okazji upatrując możliwość zimowego wypoczynku. Podobnie jednak, jak to miało miejsce w Świnoujściu, relaks dla Szymona oznacza coś zupełnie innego, niż dla Róży. Detektyw szykuje się na narciarskie szaleństwo, natomiast jego narzeczona wolałaby spędzać czas bardziej statycznie, najlepiej przy kawce i ciastku, planując ślub i szczegóły przyjęcia weselnego. Przygotowania do Wielkiego Dnia to również sprawa dość skomplikowana, bowiem zainteresowana tematem jest tylko Róża. Szymon nie kwapi się nawet do rozmowy na temat ślubu, a co dopiero działania. Można się więc domyśleć, jakie emocje będą towarzyszyły parze detektywów, i jak będzie gorąco!

Chorzowianie, z nieodzownym we wszystkich kryminalnych akcjach, psem Guciem, meldują się w pensjonacie "Martyna" oraz zapoznają z właścicielami, Martyną Chodelską, jej bratem Witoldem oraz jego żoną Judytą, którzy wydają się być raczej negatywnie nastawieni do śledztwa. W ferworze szukania śladów, detektywi odkrywają, że szczawnicka willa "Martyna" może skrywać dawne, mroczne sekrety, których wyjawienie nie będzie w mieście mile widziane. Do tego, na scenę dramatu wkracza była żona Słowika, zdziwaczały właściciel jadłodajni "U Wierciocha", a także nie mniej szalony przedsiębiorca Fawloński.

Równocześnie z akcją współczesną, możemy śledzić wydarzenia z przeszłości, które również rozgrywają się w Szczawnicy, będącej w dwudziestoleciu międzywojennym, obok Zakopanego, chętnie odwiedzaną przez bohemę artystyczną. Autorka daje nam wgląd do wydarzeń mających wtedy miejsce w willi "Martyna", których echo rozbrzmiewa do dzisiaj, a ich bezpośrednim świadkiem była Jagoda Węglarz, służąca, pracująca u Chodelskich w tamtym czasie. Podobny zabieg mogliśmy obserwować w "Trupie w sanatorium", kiedy to narratorką pewnych fragmentów powieści była bohaterka z przeszłości, co pozwala Autorce powoli odkrywać przed czytelnikiem karty, a poza tym, dodaje serii nieco świeżości.

A poza tym, reszta bez zmian. Świetny, inteligenty humor, charakterni bohaterowie, wspaniały Guciunio, no po prostu cudo! Uwielbiam "Kryminały pod psem" i mam nadzieję, że Marta Matyszczak uraczy nas jeszcze wieloma tomami tej serii!


Przeczytaj także:
Sardegna

piątek, lutego 21, 2020

ŚBK: "Inspiracja i motywacja"

Dzisiejszy post tematyczny dotyczyć będzie zagadnień, które ostatnio bardzo mnie interesują, a chodzi mianowicie o rzeczy, osoby i sytuacje, które inspirują i motywują do działania. Jeśli jesteście więc ciekawi, jak to wygląda w moim przypadku, zapraszam do lektury.

Właściwie nigdy nie miałam problemu z tym, aby czuć motywację do robienia czegoś, bo zazwyczaj cechuje mnie wysoka motywacja wewnętrzna, i jeżeli za coś się zabieram, to robię to na 100%. Bez względu, czy jest to praca zawodowa, domowa, czy hobby, staram się angażować w działanie i dawać z siebie maksium. Tego też uczę moje dzieci, bo najgorsze, co może być, to bylejakość. 

Faktycznie jednak lubię otaczać się interesującymi, inteligentnymi i inspirującymi ludźmi, z którymi rozmowy zawsze coś wnoszą do mojego życia, mogę od nich czerpać dobrą energię i wymieniać się pomysłami. Staram się też eliminować ze swojego otoczenia ludzi, którzy przytłaczają mnie swoim marudzeniem, narzekaniem i krytykowaniem. Za stara jestem na przejmowanie się tym, co myślą o mnie inni, szkoda mi też życia i czasu na tkwienie w jakiś niezdrowych relacjach, stąd też staram się spędzać czas z osobami inspirującymi mnie do działania, i w jakiś sposób napędzającymi mnie do pracy.

Blogowanie

Bloguję o książkach już 9 lat, a przez ten czas blogosfera ulegała naprawdę przeróżnym zmianom, modom, czy rewolucjom. Inspiracji w tej sferze mojego życia miałam sporo. Począwszy od blogów, dzięki którym zaczęłam w ogóle swa przygodę z blogowaniem, poprzez śledzenie świetnie prowadzonych strony, gdzie mogłam podejrzeć techniki pisania dobrych tekstów, zarządzania socjal mediami, robienia pięknych zdjęć, tworzenia postów angażujących społeczność, czy uzyskiwania wysokich statystyk. Jeżeli ktoś kocha książki, lubi się nimi otaczać i uwielbia wszystko co z nimi związane, tak jak ja, to blogosfera książkowa jest właściwie jedną wielką inspiracją do pielęgnowania tej pasji i rozwijania się w jej obrębie.

Dla mnie w blogosferze, najbardziej inspirującą i motywującą, jest grupa Śląskich Blogerów Książkowych. Są to ludzie, z którymi świetnie mi się współpracuje, uwielbiam spędzać z nimi czas i to nie tylko na ustalaniu stowarzyszeniowych spraw, ale także plotkowaniu, śmiechach czy wygłupach. Na naszych kawusiach często padają ustalenia i rodzą się świetne pomysły, które później wspólnie realizujemy. Wiem też, że Agnieszka, Ania, Karolina i Patryk w chwilach kryzysowych zawsze służą pomocą i mogę na nich liczyć. I co najlepsze, nie tylko w sprawach blogowych, ale również prywatnych.


 Sport

Jak wiadomo, ta dziedzina życia nie jest mi najbliższa, ale staram się pracować nad sobą, tym bardziej, że mam w domu największą motywację i inspirację w tym zakresie, mojego Męża.  Ma on w sobie taką siłę i samozaparcie do tego, żeby trenować i ciągle się udoskonalać, że czasami nawet ja tego nie ogarniam. Dzięki niemu w naszym domu sport stał się bardzo ważnym elementem życia i sposobem spędzania wolnego czasu, a ja, choć częściej, jako osoba towarzysząca niż uczestnik, to jednak wsiąkłam w sportowe towarzystwo i klimat zawodów.


 Planowanie

To coś, co robiłam właściwie od zawsze, nie wiedząc nawet, że to robię. W roku 2020 postanowiłam jednak podejść do tematu trochę bardziej profesjonalnie i zaopatrzyć się w notesy, karteczki, czy inne dzienniki, które nie dość, że pomogą, to jeszcze nacieszą oko. Żadna ze mnie profesjonalna posiadaczka BuJo, bo osoby, które mnie znają wiedzą, że mam jeden notes do wszystkiego, w którym zapisuję informacje, plany, myśli i hasła, żeby ocalić je od zapomnienia. Jednak bardzo podoba mi się idea zrobienia z notesu małego dzieła sztuki, śledzę więc poczynania dziewczyn na FB w tym zakresie. Inspirujące są natomiast wszelkie listy, zestawienia, kontrolowanie nawyków, notowanie nastrojów, zapisywanie obejrzanych filmów i innych fajnych rzeczy, na które normalnie w codziennym życiu nie zwracałam uwagi (niby nic odkrywczego, a jednak miło pod koniec miesiąca czy roku podsumować sobie własną aktywność)
 


Samorozwój

W 2020 postawiłam też na samorozwój, jednak bez większej napinki i pośpiechu, bo nie wyobrażam sobie, żeby pewne nawyki czy zachowania miały dokonać się u mnie w parę chwil. Pozwolę niektórym rzeczom rozwijać się według własnego tempa, jednak w realizacji niektórych celów poszukam konkretniejszych inspiracji i motywacji. Na początku roku miałam okazję wziąć udział w motywacyjnym wystąpieniu Jakuba B.Bączka, którego hasłem przewodnim jest dążenie do realizacji swoich celów, brania spraw we własne ręce, inwestowania, zarabiania i szukania okazji, które mogą pomóc wykonać zamierzony plan. I choć może nie do końca zgadzam się ze wszystkimi rzeczami, o których mówił Jakub B.Bączek, to jednak hasło, iż "Marzenia się nie spełniają. Marzenia się spełnia" trafia do mnie z całą mocą i pobudza do podejmowania kolejnych działań.

Kolejną moją inspiracją, tym razem internetową jest Klaudyna Maciąg. Osoba, którą znam właściwie od samego początku mojego blogowania, bo Klaudyna zaczynała pisać o książkach gdzieś w tym samym czasie co ja, jednak od tamtej chwili jej aktywność w sieci bardzo się zmieniła. Od zwyczajnego blogowania, poprzez pracę w wydawnictwie, do założenia własnej copywriterskiej firmy i pracy w zespole Oli Budzyńskiej, Klaudyna przeszła olbrzymi kawał drogi, a obserwowanej jej to prawdziwa przyjemność. Jest ona dla mnie wielką inspiracją jeśli chodzi o gospodarowanie czasem, stawianiem na samorozwój, ale też osobą, która ma wiele fajnych pomysłów i często się tymi pomysłami w sieci dzieli. Podobnie jest z wyżej wymienioną Panią Swojego Czasu, od której również można czerpać do woli i wybierać to, co najlepiej pasuje do naszego życia.


W ogóle dość często w ostatnim czasie korzystam z inspirujących podcastów, webinariów, śledzę strony osób, które zajmują się szkoleniami motywacyjnymi, mówią o uważności, czy świadomym życiu, i choć nie ze wszystkimi jest mi jednakowo po drodze, zawsze udaje mi się znaleźć w nich coś dla siebie.

A co dla Was jest motywacją i inspiracją?

Sardegna

środa, lutego 19, 2020

Co będziemy czytać w marcowej Trójce e-pik?

Dzień dobry! Czas na wybór trzeciej kategorii marcowej Trójki e-pik. Tradycyjnie zapraszam do składania swoich propozycji tutaj, albo na FB pod TYM linkiem. Przypominam, że nie powtarzamy opcji, które już wcześniej był wykorzystane (dla pewności TUTAJ znajdziecie zestawienie wszystkich Trójkowych kategorii, jakie do tej pory się pojawiły). Biorę pod uwagę pierwszych 10 kategorii, a później w ankiecie na blogu i w grupie na Facebooku będziecie mogli wybrać swojego faworyta. Przypominam, że każdy uczestnik może oddać maksymalnie 3 głosy. Zapraszam do zabawy!

 ***

AKTUALIZACJA:

Poniżej znajduje się dziesięć Waszych propozycji. Wybieramy trzy najciekawsze, oddając swoje głosy  tutaj lub na grupie na FB. Potem ja wybieram jedną i dołączam do wyzwania marcowego Trójki e-pik

 Męskie imię w tytule
 Zwierzę w tytule lub na okładce
 Książka wydana przed 2000 rokiem
 Książka z piekarnią/kawiarnią/restauracją/cukiernią/hotelem/pensjonatem w roli głównej (w treści lub tytule)
Kalendarium literackie - autorzy urodzeni/zmarli w marcu
Książka z motywem wiosny/marca/słońca/ kwitnienia/budzenia się do życia
 Książka popularnonaukowa napisana przez kobietę
 Książka feministyczna 
Niedokończona książka od wielu miesięcy
 Coś orientalnego

  Sardegna

czwartek, lutego 13, 2020

"Amelka Kieł i Bal Barbarzyńców" "Władcy Jednorożców" "Złodziej Wspomnień" Laura Ellen Anderson

Seria o wspólnym tytule "Amelka Kieł" autorstwa Laury Ellen Anderson liczy sobie trzy tomy. Jak na razie jest to historia trzyczęściowa, jednak nie wykluczone, że Autorka pokusi się o kontynuację losów szalonej wampirki Amelki, głównie za namową zachwyconych czytelników, domagających się więcej. Myślę jednak, że moja Córka i ja nie dołączymy do grona zachwyconych czytelników i w naszym przypadku przygoda z tą historią zakończy się właśnie w tym momencie. Niestety, ani moja Córka, ani ja (bo też przeczytałam całość) nie jesteśmy jakoś szalenie entuzjastycznie do niej nastawione. Może to wynika z faktu, że Młoda jest już trochę za duża na taką historię, a przygody wampirki nie zachwyciły jej, tak jak mogłyby dwa, trzy lata temu. Teraz, kiedy sięga już po nieco poważniejsze lektury, perypetie Amelki i jej "upiornych" przyjaciół wydały się dla niej zbyt dziecinne i przez to mniej ciekawe.

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron:  218
 Moja ocena : 4/6


"Bal Barbarzyńców", "Władcy Jednorożców" oraz "Złodziej Wspomnień" to seria przeznaczona dla dzieci, powiedziałabym 9 - 12 letnich, w których główną rolę gra Amelka, mała wampirka, mieszkająca w Nokturni razem ze swoimi rodzicami: Hrabiną Frywolitą Kieł i  Hrabią Kieł, oraz ze pupilką - Dyńką. 

Wampirkę poznajemy, kiedy Amelka, jak co roku, musi przygotować się do udziału w Balu Barbarzyńców. Nie lubi jednak tej imprezy, bardzo się na nim nudzi z racji tego, że bal przeznaczony jest tylko dla dorosłych.Tegoroczna uroczystość wydaje się jednak być nieco inna od poprzednich, bowiem na bal wybiera się także mały syn króla Vladimira - Tadżin. Amelka cieszy się perspektywą spotkania, a nawet nowej przyjaźni, bo jakby tego było mało, Tadżin, będzie chodził z nią do szkoły.

Jednak rzeczywistość okazuje się nieco inna od oczekiwań małej wampirki. Tadżin nie jest taki, jak na początku Amelce się wydaje. Zarozumiały i chciwy smarkacz dokucza wszystkim, w tym także przyjaciołom wampirki: Florce Kudłacz i Kostkowi Ponurakowi. Bierze wszystko, co mu się podoba bez pytania, przyczaja się także na Dyńkę, którą pragnie mieć na własność. Amelka nie chce oddać złośliwcowi swej małej przyjaciółki, ten jednak z nikim się nie liczy i kradnie pupilkę. Wampirka razem z Florką i Kostkiem próbują zatem odzyskać Dyńkę.

Mroczne Istoty przeżyją mnóstwo przygód, odkryją także dobrą stronę Tadżina, który zachowuje się tak, a nie inaczej, na skutek pewnego, ciążącego mu na sercu, sekretu.

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron:  225
 Moja ocena : 4/6


Tom drugi przygód Amelki i jej przyjaciół wiąże się ściśle z zakończeniem pierwszego, bowiem cała grupa przedziwnych istot wyrusza z Noktruni do Królestwa Światła, niemalże mitycznej, znanej z legend, podobno niezwykle niebezpiecznej krainy, która wzbudza w mrocznych dzieciakach przede wszystkim obawę przed nieznanym. Bohaterowie udają się w konkretnym celu: poszukują zaginionej mamy Tadżina, wróżki Promyczka. Oprócz Amelki, Kostka, Florki i Dyńki, w podróż wyruszają także najbardziej zainteresowani, czyli Tadżin, wraz ze swoim ojcem, królem Vladimirem.

Świetlista Kraina, pełna kolorów, nieznanych stworzeń wydaje się im obca i przerażająca, z czasem jednak okazuje się, że w tym mitycznym miejscu nie jest wcale aż tak źle. Poszukiwania Promyczka zaczynają od Studni Życzeń, gdzie chcąc uzyskać jakieś informacje na temat zaginionej, jednak nieopatrznie wypowiadają trzy życzenia, od razu pakując się w kłopoty.

Niespodziewane trudności nie studzą jednak entuzjazmu bohaterów do dalszych poszukiwań i udania się niezwłocznie w stronę Brokatowic, gdzie liczą na jakieś konkretne wieści o zaginionej mamie przyjaciela. Po drodze spotkają jeszcze skrzata Iskierkę, który będzie towarzyszył im w dalszej podróży, przejdą przez Zjawiskowy Zagajnik, przejadą się tęczową koleją i zapoznają z jednorożcem Fabio. Jednak największą przygodę, a właściwie wyzwanie postawią przed nimi same Brokatowice. Kraina, w której władzę sprawują Jednorożce Alfa nie jest wcale mlekiem i miodem płynącą. Od jakiegoś czasu z Brokatowic znikają Świetliste Istoty, a o ich porwanie oskarżane są Mroczne Istoty z Noktrunii. Amelka wraz z przyjaciółmi spróbuje rozwiązać tą zagadkę i odnaleźć Promyczka, przy okazji jednak odkrywa inna prawdę, mocno niewygodną dla wszystkich mieszkańców Królestwa Światła.



Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron:  233
 Moja ocena : 4/6

Tom trzeci, czyli "Złodziej wspomnień" rozgrywa się jakiś czas później, kiedy dość dramatyczne wydarzenia z części drugiej znajdują już swój szczęśliwy finał. Promyczek wraca do Noktrunii, Tadżin odzyskuje mamę, a król Vladimir, żonę. Amelka ma już jednak inne sprawy na głowie, zbliżają się bowiem jej 11 urodziny, a ponieważ wampirka dorasta, zaczyna mieć sprecyzowane plany na przyszłość, z czym niekoniecznie zgadza się jej mama. W szkole również czekają ją zmiany, zaczynają się bowiem zajęcia z gotowania, które prowadzi nowy nauczyciel pan Sublimo. Ogłasza on konkurs na upieczenie i sprzedanie, jak największej liczby wysublimowanych ciasteczek, a dla zwycięzcy przewidziana jest atrakcyjna nagroda: wycieczka do Dyniowego Parku Rozrywki, wielkiej atrakcji Nokturii. Amelka ma w tej konkurencji godną przeciwniczkę, a do tego dochodzą jeszcze nieporozumienia z przyjaciółmi, stąd też wampirka nie ma najlepszego nastroju. 

Kroplą, która przelewa czarę goryczy jest fakt, iż przyjaciele zapominają o urodzinach Amelki. Okazuje się jednak, że nie zrobili tego specjalnie, tylko w przedziwny sposób stracili pamięć. Wampirka z pomocą Tadżina, jedynego, który nie uległ dziwnemu urokowi utraty pamięci rozwiązują zagadkę i odkrywają, kto stoi za tą manipulacją i co tak naprawdę ma ona na celu.

Jeśli chodzi o moje wrażenia z lektury, nie mogę ująć serii przygód Amelki Kieł, edukacyjnego wydźwięku. Plusem na pewno jest przekaz, czyli fakt, iż nie można oceniać nikogo po wyglądzie, pozory mogą mylić i nie zawsze to co piękne i błyszczące, jest wartościowe. Każdy jest wyjątkowy i ważny, bez względu na aparycję, czy pochodzenie. W książeczkach tych fajne jest  też to, iż relacje Amelki z przyjaciółmi, konflikt z mamą, czy problemy w szkole, są bliskie każdemu dziecku i łatwo się z bohaterką identyfikować, nawet jeśli nie jest ona małą dziewczynką, a jedenastoletnią wampirką. Seria mocno stawia też na indywidualność i na to, że w każdej sytuacji warto być sobą.
I choć zazwyczaj jestem zwolenniczką takich rozwiązań, czyli połączenia przyjemnego z pożytecznym, tym razem elementy edukacyjne okazały się niewystarczające, abym zachwyciła się lekturą. Jednak, tak jak pisałam powyżej, moje dzieci są już starsze i czegoś innego szukam w książkach dla nich przeznaczonych. Co nie znaczy, że młodszym dzieciakom się to nie spodoba. Po opiniach zaprzyjaźnionych mam, śmiem twierdzić, że Amelka skradła serca innych małych czytelników. I fajnie!

Sardegna

wtorek, lutego 11, 2020

"Umorzenie" Remigiusz Mróz


Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 448
Moja ocena : 4/6

Uwaga! Tekst może zawierać SPOJLERY!

Przeprawa, jaką miałam z "Kontratypem" nie spowodowała, że porzuciłam na dobre historię Chyłki i jej aplikanta Kordiana Oryńskiego. "Umorzenie", czyli dziewiąty tom prawniczej serii zabrałam ze sobą na wakacje, a przeczytanie zajęło mi dosłownie jeden dzień, bo faktycznie, tą część wyjątkowo szybko się czyta. 

Miłe jest to, że przygody bohaterów potrafią jeszcze zaskoczyć, choć wydaje się to niemożliwe, aby po lekturze tak wielu tomów, coś jeszcze czytelnika zdziwiło. "Umorzenie" jest jednak nieco inne, bardziej osobiste dla Chyłki, bardziej emocjonalne, a kto prawniczkę zna, ten wie, że takie cechy są jej raczej obce. Ciekawie więc będzie śledzić pewną zmianę w zachowaniu Chyłki, jej bardziej "ludzką" twarz, z przeróżnymi słabościami i potknięciami. Ta zmiana w bohaterce jest niejako konsekwencją pogmatwanej relacji z Kordianem, ale głównie problemów zdrowotnych. Chyłka po prostu zaczyna być świadoma faktu, że nie jest już niezniszczalna.

Zanim wspomnę o wątku kryminalnym i prawniczym "Umorzenia", muszę zaznaczyć, iż w tej części to nie on będzie najważniejszy. Choć bohaterowie dużo czasu poświęcają na rozwiązanie sprawy, to jednak te kwestie są zdecydowanie drugoplanowe w porównaniu z ich rozwijającą się relacją. Związek Chyłki i Kordiana ewoluuje, głównie dzięki zmianie, jaka zaszła w prawniczce na skutek postępującej choroby. Ta metamorfoza jednym może się spodobać, innym wręcz przeciwnie. W końcu czytelnicy nie są przyzwyczajeni do rozemocjonowanej, wyznającej miłość partnerowi, Chyłki. Na szczęście, Joanna nie zrezygnowała z ostrego języka i ciętych ripost, bo w przeciwnym razie zupełnie straciłaby już swój charakter.

Wracając jednak do senda sprawy, nawet tak wielkie problemy osobiste nie przeszkadzają Chyłce podjęcia się kolejnej, wielkiej sprawy, która na pierwszy rzut oka, znowu wydaje się przegrana. Prawnicy biorą na warsztat brutalne zabójstwo, popełnione przez byłego wojskowego, Adriana Skalskiego, idealnego męża i ojca. Sam oskarżony od razu przyznaje się do zamordowwania żony i dwójki dzieci i faktycznie, wszystkie ślady prowadzą do niego, sugerując, że tylko on mógłby być odpowiedzialny za tą zbrodnię. Sprawa wydaje się być już przesądzona, jednak Chyłka nie odpuszcza i dociera do informacji, które potwierdzają, że Skalski w noc zabójstwa był w zupełnie innym miejscu, i ma nawet świadków, którzy potwierdzą jego alibi. Oskarżony jednak uparcie trzyma się swojej wersji, twierdząc, że alibi zostało sfabrykowane na potrzeby śledztwa.

Chyłka, wbrew przełożonym, klientowi, a nawet wbrew logice podejmuje się obrony Skalskiego, będąc przekonana o swojej racji. Walczy o klienta, jak lwica, jednak w pewnym momencie okazuje się, że nie znajdzie już nic, co mogłoby przesądzić o jej zwycięstwie na sali sądowej. Niespodziewanie jednak, w otoczeniu Chyłki pojawi się ktoś, kto zmieni jej plany, a nawet sposób myślenia (choć to wydaje się akurat niemożliwe), wpływając ostatecznie na dalsze losy sprawy. 

Ktoś podsuwa Chyłce i Kordianowi pewne wskazówki, niemalże zagadki, związane z przeszłością bohaterów, co dziwne jednak, dotyczą one tak prywatnych spraw, że nikt, poza zainteresowanymi nie jest w stanie wyjaśnić ich sensu. Trop prowadzi do pewnego mieszkania na Targówku, w którym przebywa tymczasowo młoda dziewczyna, znana czytelnikom Remigiusza Mroza z zupełnie innej powieści...

Tym sposobem, Autor wprowadza do fabuły serii o Chyłce postacie znane z "Hashtaga", odrębnej powieści, thrillera wydanego w Czwartej Stronie dwa lata temu, łącząc wątki, które do tej pory były otwarte, albo pozostawiły w czytelnikach pewien niedosyt. Czy taka formuła się sprawdza? Dla mnie niekoniecznie, jednak jestem przekonana, że miłośnicy historii Tesy z #apsydą w roli głównej nie będą zawiedzeni, Ja wolałabym, jednak mimo wszystko, mieć dwie osobne historie, niż jakiś szalony miks, w którym spisek goni spisek, ale to oczywiście kwestia czytelniczego gustu i tolerancji na absurdy w książkach.  

Dzięki wspólnemu mianownikowi, historie Chyłki i Tesy będą mogły znaleźć swój finał. Tak, jak napisałam powyżej, dla mnie niekoniecznie okazało się to dobrym rozwiązaniem, jednak, jak wszystko, ma swoje dobre i złe strony. Plusem na pewno jest pozamykanie wątków z "Hashtaga", a jest to ważne zwłaszcza dla czytelników, którzy byli mocno rozczarowani zakończeniem tamtej historii. Minusem natomiast jest wielki spojler dla osób, które o perypetiach Tesy jeszcze nie czytały. Nie wiem, czy będą one w stanie poukładać sobie w głowach ten kooperacyjny chaos, bo jednak fabuła "Umorzenia" bardziej zwraca się w stronę "Hashtaga", niż spraw prawniczych Chyłki.

Na rynku dostępny jest "Wyrok", czyli dziesiąta (podobno ostatnia), część serii i bardzo bym chciała, aby to już naprawdę okazał się koniec!

Przeczytaj także:

Sardegna 

niedziela, lutego 09, 2020

"Trup w sanatorium" Marta Matyszczak


Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 320
Moja ocena : 6/6


"Trup w sanatorium" to moja kolejna zaległość wakacyjna. Zostało mi ich jeszcze kilka do opisania, i nawet dwutygodniowe ferie nie pomogły w ogarnięciu wszystkich książek ze stosu przeczytanych. W każdym razie, powyższa historia okazała się idealna lekturą urlopową i wspaniałym, kolejnym już tomem w serii "Kryminał pod psem", autorstwa Marty Matyszczak. 

Historia ta jest szóstą częścią przygód psa Gucia, czyli uroczego, mądrego, o wspaniałym zmyśle detektywistycznym, czworonoga oraz jego przyjaciół: detektywa Szymona Solańskiego i dziennikarki Róży Kwiatkowskiej. I kolejny już raz, perypetie tej nietypowej ekipy tropiącej, skradły moje serce. Trudno się jednak dziwić, gdy za każdym razem Marta Matyszczak podnosi poprzeczkę. Jestem szczerze zachwycona sposobem, jakim Autorka kreuje fabułę, rozwija losy bohaterów, wymyśla zagadkę kryminalną i wplata w to wszystko narrację Gucia. Każdy kolejny tom okazuje się być lepszy od poprzedniego, i choć dla mnie nadal numerem jeden są historie rozgrywające się na Śląsku, bo taka już ze mnie lokalna patriotka ("Tajemnicza śmierć Marianny Biel", "Morderstwo w Hotelu Kattowitz"), to po lekturze tego tomu, "Trup w sanatorium" dołącza do czołówki.

Akcja powieści przenosi nas nad polskie morze, do Świnoujścia, bowiem to tam bohaterowie wybierają się na upragniony urlop we dwoje. Po wyjaśnieniu zagadkowej śmierci celebrytki, do której doszło w katowickim hotelu (historia opisana w "Morderstwie w Hotelu Kattowitz"), Róża i Szymon dają sobie jeszcze jedną szansę, aby więc odświeżyć swój związek i poprowadzić go na nowe tory, wybierają się ba wymarzone wakacje. Jednak urlop marzeń Szymona wyraźnie różni się od wizji odpoczynku Róży, stąd też na tej płaszczyźnie od razu dochodzi pomiędzy bohaterami do spięć.  Do tego, po przyjeździe na miejsce, okazuje się, że centrum spa, w którym mieli się zatrzymać, tak naprawdę to sanatorium uzdrowiskowe "Krecik", przypominające zatęchły relikt z poprzedniej epoki. 

Sanatorium zarządzane przez właścicieli, którzy zachowują się, jakby czas stanął w miejscu, zarówno pod względem wystroju, jak i zarządzania, głęboko utknęli w okresie gierkowskim. Jednak Róży i Szymonowi nie dane będzie jednak zbyt długo zastanawiać się nad tym wehikułem czasu, gdyż praktycznie od razu zostają nieformalnie włączeni w nowe śledztwo. W solance "Krecika" zostają bowiem znalezione zwłoki leciwej kuracjuszki, pani Elżbiety Wnuk. Starsza pani nikomu nie wadziła, dlaczego więc ktoś postanowił ją zabić? Szymon, Róża i Gucio, chcąc nie chcąc, muszą zająć się robotą, choć nie ukrywajmy, śledztwem zajmuje się głównie psi detektyw, a pozostała dwójka tylko mu w tym zadaniu przeszkadza.  

Sprawa wydaje się mieć drugie dno, detektywi dochodzą bowiem do pewnych informacji, sugerujących, iż wydarzenia, które doprowadziły do śmierci kuracjuszki, mogą mieć swój początek przed czterdziestu laty, kiedy to Świnoujście było stolicą studenckich festiwali, z kwitnącą kulturą i sztuką, tętniło życiem. Wtedy to rozegrała się pewna historia, z ważną rolę pani Alicji, która to pamiętnego lata 1977 roku, kiedy wszyscy w mieście szykowali się do Festiwalu Artystycznego Młodzieży Akademickiej FAMA 77', pracowała nad morzem, jako opiekunka grup turnusowych. 

Pani Alicja, obok Gucia, jest drugą narratorką tej opowieści, co daje czytelnikowi ciekawa perspektywę i wgląd do wydarzeń sprzed ponad czterdziestu laty, kiedy to miasto w okresie wakacyjnym żyło imprezami plenerowymi, happeningami, warsztatami i występami na szerokiej płaszczyźnie artystycznej. Śmierć staruszki faktycznie wiążę się z dawnymi, niezażegnanymi sprawami, a śledztwo w tej sprawie przeniesie nas do czasów, kiedy Świnoujście tętniło specyficzną, festiwalową  atmosferą. 

Bardzo podoba mi się kierunek, jaki wyznacza swoim bohaterom Autorka. Kiedyś na spotkaniu autorskim zapytałam Martę, dlaczego nie ulokowała akcji wszystkich części na Śląsku, w końcu, gdzie Szymonowi, Róży i Guciowi będzie tak dobrze, jak u nas! Jednak po "Trupie z sanatorium" będę skłonna zgodzić się z Autorką, iż trzeba bohaterów wysłać również w inne rejony Polski i dać im się wykazać. Kryminalna przygoda w Świnoujściu odkryła przede mą nieco inne oblicze kurortu, i z chęcią wybrałabym się do tego nadmorskiego miasta, i zwiedzić go śladami Gucia i jego przyjaciół. 

Na dniach pojawi się kolejny, siódmy tom serii "Kryminał pod psem", a ja nie mogę się już doczekać lektury "Wypocznij i zgiń", którego akcja toczy się w Szczawnicy. Ta lokalizacja jest mi zdecydowanie bliższa niż nadmorskie rejony, mam więc nadzieję, że znajdę w tej historii znajome miejsca i będę się bawić równie dobrze, jak przy lekturze poprzednich tomów.

Sardegna