Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 646
Moja ocena : 6/6
W zeszłym tygodniu skończyłam "Immunitet" i ośmielę się stwierdzić, że jest to najlepsza cześć, z całej serii o Chyłce i Zordonie. No może za wyjątkiem "Kasacji", która jednak jest nieporównywalna, bo pierwsza, najbardziej zaskakująca i świeża.
Już przy okazji "Zaginięcia" i "Rewizji" pisałam, że trochę brakuje tym częściom do oryginalności tomu pierwszego, natomiast powyższa powieść bardzo mnie pozytywnie zakończyła. Mam wrażenie, że swój sukces zawdzięcza temu, iż dałam książce czas i zrobiłam odstęp pomiędzy kolejnymi tomami. "Rewizję" przeczytałam we wrześniu i na początku od razu chciałam sięgnąć po "Immunitet", ale po zastanowieniu stwierdziłam, że muszę dać bohaterom trochę luzu. I powiem Wam, to była bardzo dobra decyzja.
Po celowej przerwie zabrałam się więc za "Immunitet" i praktycznie w nocy skończyłam go czytać. Co, jak wiecie, nie jest taką oczywistą sprawą, zważywszy na to, że książka ma ponad 600 stron.
"Immunitet" jest kontynuacją przygód charyzmatycznej prawniczki Joanny Chyłki i jej aplikanta Kordiana Oryńskiego, wiąże się więc oczywiście z poprzednimi tomami serii, jednakże główny wątek prawniczy jest zupełnie nowy. Sytuacja, w jakiej znalazła się Chyłka, po załamaniu nerwowym i kryzysie związanym z poprzednią sprawą (opisaną w "Rewizji") jest niezwykle trudna. Prawniczka ląduje w szpitalu po zatruciu alkoholowym, ale niedługo będzie dane jej odpoczywać, bowiem już w szpitalu zgłasza się do niej kolega ze studiów, Sebastian Sendal, obecnie najmłodszy sędzia Trybunału Konstytucyjnego, który zostaje oskarżony o morderstwo dokonane przed ośmioma laty. Sendal prosi Joannę o pomoc, ponieważ wie, że tylko ona, charyzmatyczna, bezkompromisowa i nie bojąca się nikogo i niczego, prawniczka, da radę wybronić go z tej opresji.
Chyłka podejmuje się tego zadania, jednakże prowadzenia sprawy nie ułatwia sam klient, który nie ma zamiaru z nikim współpracować. Zataja wiele faktów związanych z tym, co działo się w roku 2008, a także z jego obecną sytuacją zawodową i osobistą. Chyłka i Oryński oczywiście działają globalnie, docierają do najbardziej niewygodnych faktów, wyciągając informacje z każdego, kto mógłby coś o sprawie wiedzieć, przy okazji narażając się wszystkim wokoło.
Nowe światło na sprawę rzuca także pewna prowokacja polityczna, a jak wiadomo, i jak mówi nam okładka książki: "Tam gdzie polityka spotyka się z prawem, kończy się wszystko inne". Oczywiście Chyłka i w politycznej sprawie jest bezkompromisowa i nie ma zamiaru poddać się żadnym naciskom. Podobnie zresztą, jak Zordon, który będąc aplikantem, nauczył się już od swej mentorki tego i owego Prawnicy kładą wszystko na jedną kartę, żeby wybronić swojego klienta, patrząc tylko na boki, komu tym razem zajdą za skórę.
Już przy okazji "Zaginięcia" i "Rewizji" pisałam, że trochę brakuje tym częściom do oryginalności tomu pierwszego, natomiast powyższa powieść bardzo mnie pozytywnie zakończyła. Mam wrażenie, że swój sukces zawdzięcza temu, iż dałam książce czas i zrobiłam odstęp pomiędzy kolejnymi tomami. "Rewizję" przeczytałam we wrześniu i na początku od razu chciałam sięgnąć po "Immunitet", ale po zastanowieniu stwierdziłam, że muszę dać bohaterom trochę luzu. I powiem Wam, to była bardzo dobra decyzja.
Po celowej przerwie zabrałam się więc za "Immunitet" i praktycznie w nocy skończyłam go czytać. Co, jak wiecie, nie jest taką oczywistą sprawą, zważywszy na to, że książka ma ponad 600 stron.
"Immunitet" jest kontynuacją przygód charyzmatycznej prawniczki Joanny Chyłki i jej aplikanta Kordiana Oryńskiego, wiąże się więc oczywiście z poprzednimi tomami serii, jednakże główny wątek prawniczy jest zupełnie nowy. Sytuacja, w jakiej znalazła się Chyłka, po załamaniu nerwowym i kryzysie związanym z poprzednią sprawą (opisaną w "Rewizji") jest niezwykle trudna. Prawniczka ląduje w szpitalu po zatruciu alkoholowym, ale niedługo będzie dane jej odpoczywać, bowiem już w szpitalu zgłasza się do niej kolega ze studiów, Sebastian Sendal, obecnie najmłodszy sędzia Trybunału Konstytucyjnego, który zostaje oskarżony o morderstwo dokonane przed ośmioma laty. Sendal prosi Joannę o pomoc, ponieważ wie, że tylko ona, charyzmatyczna, bezkompromisowa i nie bojąca się nikogo i niczego, prawniczka, da radę wybronić go z tej opresji.
Chyłka podejmuje się tego zadania, jednakże prowadzenia sprawy nie ułatwia sam klient, który nie ma zamiaru z nikim współpracować. Zataja wiele faktów związanych z tym, co działo się w roku 2008, a także z jego obecną sytuacją zawodową i osobistą. Chyłka i Oryński oczywiście działają globalnie, docierają do najbardziej niewygodnych faktów, wyciągając informacje z każdego, kto mógłby coś o sprawie wiedzieć, przy okazji narażając się wszystkim wokoło.
Nowe światło na sprawę rzuca także pewna prowokacja polityczna, a jak wiadomo, i jak mówi nam okładka książki: "Tam gdzie polityka spotyka się z prawem, kończy się wszystko inne". Oczywiście Chyłka i w politycznej sprawie jest bezkompromisowa i nie ma zamiaru poddać się żadnym naciskom. Podobnie zresztą, jak Zordon, który będąc aplikantem, nauczył się już od swej mentorki tego i owego Prawnicy kładą wszystko na jedną kartę, żeby wybronić swojego klienta, patrząc tylko na boki, komu tym razem zajdą za skórę.
W "Immunitecie" trochę bardziej będzie nam dane poznać Chyłkę. Autor odkrył przed czytelnikami kilka kart z jej historii, będziemy mogli więc dowiedzieć się czegoś więcej o jej przeszłości i ojcu, Filipie Obertale. O niewielki kroczek do przodu posunie się także relacja bohaterów, która chyba najbliżej celu była w "Zaginieciu". Jednak, jak to z Chyłką bywa, jeden krok naprzód, do jej "oswojenia" powoduje, że prawniczka stawia od razu dwa kroki do tyłu. Nie zdziwi więc nikogo zakończenie, jakie przewidział dla tej pary bohaterów, Remigiusz Mróz. Choć jednak nie. Zakończenie zwali Was z nóg!
Jestem bardzo ciekawa, jak Autor rozwinie ten dramatyczny wątek, kończący "Immunitet", i kiedy (jeśli w ogóle), da Chyłce i Oryńskiemu trochę spokoju. Nie wiem, czy wiecie, ale prawnicza seria Mroza ma zostać zekranizowana. To będzie coś! Oby tylko aktorzy temu zadaniu podołali!
Sardegna
Ciągle natykam się na niezwykle pozytywne opinie dotyczące twórczości Mroza, a mimo wszystko zupełnie mnie do niej nie ciągnie. ;-)
OdpowiedzUsuńRozumiem, więc nie namawiam. Może i na Mroza przyjdzie czas ;)
UsuńZ całym uwielbieniem dla Ciebie :* nie uważam Chyłki za charyzmatyczną, swoją drogą w "Trzy po 33" wyczytałam, że charyzmatyczny pochodzi nie od charyzmy, a od charyzmatu :P. Ale i tak Chyłka dla mnie jest przerysowaną, bezczelną wregą, a charyzmy tudzież charyzmatu nie ma. Wkurza, że że autor tak rozciąga wątek Chyłka-Zordon, bo to już mnie nudzi, a nie ekscytuje. A ten tekst o polityce, ot taki bon mot, jak często u Mroza, z daleka wygląda na monumentalny a z bliska nie ma treści i sensu :P
OdpowiedzUsuńHi, hi! Tylko konfrontacja z Tobą Chyłka mogłaby zostać bez słowa! Ja tam lubię ten duet i mam chyba małą słabość do Mroza, bo podobają mi się jego rozwiązania i pomysły. faktycznie, motyw polityczny był średni. Spodziewałam się nie wiadomo jakiej afery, a wyszło tak sobie, ale reszta bez zastrzeżeń ;)
UsuńDla tego zakończenie przeczytam tę część serii :)
OdpowiedzUsuńDalej jest jeszcze lepiej! Czytałaś?
UsuńJa muszę w końcu przeczytać jakąś powieść Mroza. W końcu to pisarz z mojego miasta:) Jaki tytuł polecasz? Od czego warto zacząć?
OdpowiedzUsuńObserwuję:) http://www.karminoweusta.blogspot.com
Myślę, że zdecydowanie najlepiej zacząć od serii prawniczej z Chyłką i Zordonem.
Usuń