Pages

czwartek, maja 31, 2012

"Pan Wołodyjowski" Henryk Sienkiewicz

Wydawnictwo: Agora
audiobook: czas trwania 16 h 30 minut
Moja ocena : 6/6
lektor: Janusz Gajos

Gdyby mi ktoś piętnaście lat temu powiedział, że zakocham się w "Panu Wołodyjowskim", na pewno bym go wyśmiała! Przecież Trylogia Sienkiewicza to nuda przecież! Przeczytałam w prawdzie, w liceum z musu "Ogniem i mieczem", ale bardziej "dooglądałam" film niż doczytałam. Na "Potopie" utknęłam gdzieś w połowie i tyle. Za trzecią część się nawet nie zabierałam.
Aż do teraz, kiedy trafiła mi się od Ktryi, pożyczka samochodowego audiobooka. "Czemu nie", pomyślałam, w końcu głupio tak nie znać Trylogii.

No i stało się. Zakochałam się w "Panu Wołodyjowskim"! Może nie tyle w samym rycerskim Panu Michale, co w tej przepięknej powieści. Wszystko mi się podobało. Zarówno pierwsza część, ta bardziej obyczajowa, kiedy to serce Małego Rycerza skradły Panna Krzysia i Panna Basieńka.
W tej części akcja toczy się jak w najlepszym romansie, kiedy to zobowiązania bohaterów walczą z namiętnościami, a uczucia skrywane, wychodzą na jaw. Są nawet oświadczyny w wykonaniu damy! Och, dzieje się sporo!

Druga część przenosi nas do Chreptiowa, gdzie Pan Wołodyjowski obejmuje komendę z rozkazu Hetmana Sobieskiego. Do nowego miejsca przenosi się wraz z żoną Basieńką i przywraca spokój na terenach narażonych na ciągłe napady tatarskie.
W tych fragmentach książki więcej jest opisów walk, wspomnień działań wojennych i polityki. Nie długo jednak będzie nam dane odetchnąć od zawirowań, gdyż na horyzoncie pojawia się Azja Tuhajbejowicz, który podstępem próbuje zwrócić się przeciwko Rzeczypospolitej. Do tego pała żądzą i namiętnością do Basi i będzie dążył wszelkimi sposobami do zdobycia ukochanej kobiety.

Wątek Azji, porwanie Basi, jej ucieczka i pościg za zdrajcą, to według mnie najciekawsze momenty w powieści. Aż dech zapiera z ciekawości, co będzie dalej. Kolejno, egzekucja Azj, którą kojarzą chyba wszyscy z filmu Hoffmana, przysparza o dreszcze. W końcu tragiczne zakończenie, które nie pozwala na spokojne odłożenie książki na półkę i zapomnienie o bohaterach.

Rewelacja, tylko tyle zostaje mi powiedzieć. Dla mnie "Pan Wołodyjowski" jest odkryciem, najlepszą książką ostatnich miesięcy, jaką przeczytałam/odsłuchałam. Nie żałuję, że w liceum ominęła mnie ta powieść. Pewnie wtedy nie odczułabym jej niezwykłości. "Odbębniłabym" jako kolejną obowiązkową lekturę, odłożyła na półkę i zapomniała.

Nie mogę też nie wspomnieć o lektorze, Panu Januszu Gajosie, który wspaniale książkę interpretował. Audiobook w jego wykonaniu to prawdziwy majstersztyk, którego odsłuchuje się z wielką przyjemnością. 

Jest to moja trzecia lektura w majowym wyzwaniu Trójki e- pik, zaliczona do klasyki polskiej. "Pan Wołodyjowski" od lat czekał w biblioteczce na swoją kolej. Także książkę zaliczam też do wyzwania Z półki (15/16)
Sardegna

środa, maja 30, 2012

Ostatni majowy stos i finiszujemy z Trójką e- pik

Jak zaraz zobaczycie, maj przyniósł ogrom książek do mojej biblioteczki. Większość to zdobycze pobiblioteczne albo serwisowe. Na pierwszy ogień idą:

- kolekcja dzieł Prusa - każdy tom po 1 zł w bibliotece. Z tej serii mam już Norwida i Słowackiego. Teraz do tego grona dołączył i Bolesław Prus 
- grube tomiszcze na dole to Kraszewski "Królewscy synowie"


Drugi stos jest Podajowy:
- dwie książki dla młodzieży: Niziurski "Klejnoty śmierci" i "Wyspa skarbów", "Odyseja", poezja "W imię Conrada" i opowiadanie "Z Archiwum X"


Kolejno książki recenzyjne i jeden prezent 


"Miłość i prawo przyciągania" oraz "Dusza kobiety" to książki z Wydawnictwa Studio Astropsychologii.
"Poduszka w różowe słonie" i "Sukienka z mgieł" to egzemplarze od Wydawnictwa mg.
"A między nami ocean" (moja opinia znajduje się TU) z Harlequin/Miry. Za wszystkie książki bardzo dziękuję.

A prezentem jest "Claude i Camille", wygrana w konkursie u Anety, dzięki

Na koniec zostawiałam prawdziwą perełkę:


"Gosposia prawie do wszystkiego" i "Powtórka z morderstwa" Moniki Szwaii, otrzymane dzięki wymianie z guciamal. Do książek dołączone miłe niespodzianki, aż się ciepło na sercu robi. Bardzo Ci Gosiu dziękuję.

Trochę się tego nazbierało. Pierwsze dwa stosy pójdą pewnie na półkę i będą musiały odleżeć swoje. Pozostałe idą na pierwszy ogień.
Jestem w trakcie lektury "Poduszki w różowe słonie". Z tego co wiem, większość z Was czytała tę już książkę jakiś czas temu. Ja dopiero teraz mam okazję, ciekawa jestem Waszych opinii.

***
Może przynudzam z wiecznym przypominaniem o Trójce e-pik, ale został tylko JEDEN dzień na podesłanie linków. Zgłosiło się wiele osób, a ukończyły póki co, cztery. Pełna mobilizacja, piszecie notki i przysyłacie linki. W piątek rusza czerwcowa Trójka. Gatunki już wybrałam i jestem ciekawa, czy przypadną Wam do gustu. pozdrawiam
Sardegna

poniedziałek, maja 28, 2012

"Tercet i inne historie" Grzegorz Krzyżewski

Wydawnictwo: RW2010
Liczba stron:  89
Moja ocena : 4/6

Kto ma ochotę na pikantną papryczkę chili w wersji e-booka? Jacyś chętni? Jeśli tak, to szybko logujcie się na stronie Wydawnictwa RW2010 i pobierajcie opowiadania Grzegorza Krzyżewskiego "Tercet i inne historie". Będzie się działo! Pięć historii, o miłości, ale w otoczce prawdziwej erotyki.  Sugestywne opisy, prosty, ale nie wulgarny, język, dodają smaczku wszystkim opowiadaniom.  Zainteresowani? To dobrze, bo warto.

Trzy historie ("Sam w domu", "Dzień sądu", "Kto pigułką wojuje") są krótkimi formami, zawierającymi elementy thrillera lub horroru. Wartka akcja, piękne kobiety i ... zbrodnia. Dwa pozostałe opowiadania ("Tercet" i "Kobieta z Kasablanki") to już raczej historie obyczajowe. Pierwsze traktuje o zawiłej relacji uczuciowo - erotycznej, dwóch kobiet i jednego mężczyzny. Drugie, najdłuższe opowiadanie, to historia miłosna, tocząca się w melinach PRLu.

Wszystkie historie przeczytałam z zainteresowaniem, jednak moją największą uwagę przykuła "Kobieta z Kasablanki". Przez cały czas zastanawiałam się, czy dane będzie zakochanym zakosztować szczęścia i spokoju we dwoje.

Mam nadzieję, że wystarczająco zachęciłam Was do sięgnięcia po "Tercet". Na zbliżające się czerwcowe, gorące wieczory, będzie w sam raz.

***
Dzisiaj krótko: przypominam o Trójce e-pik.

***

W niedzielę jadę na Targi Książki dla dzieci do Krakowa. Będę tam od 10.00 do 14.00. Jeżeli ktoś planuje wybrać się na tę imprezę, i ma ochotę na pogawędkę, czekam na wiadomość

Sardegna

niedziela, maja 27, 2012

"A między nami ocean" Susan Wiggs

Wydawnictwo: Harlequin/Mira
Liczba stron:  460
Moja ocena: 5/6

Kolejna powieść z mojej ulubionej kolekcji, serii Wydawniczej New York Timesa.
Tym razem miałam okazję zapoznać się z historią zaprezentowaną przez pisarkę Susan Wiggs. Mam w prawdzie na półce inne powieści autorki tj. "Obudzić szczęście" i "Droga nad jezioro", ale jeszcze ich nie czytałam. Mogę więc stwierdzić, iż powyższa powieść jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością Pani Wiggs, ale na pewno nie ostatnim.

Powyższa książka mnie po prostu urzekła. Począwszy od okładki, poprzez pomysł na fabułę, na języku i stylu autorki skończywszy.
Jest to wielowątkowa historia, niosąca ze sobą wielkie pokłady ciepła, wartości rodzinnych, pokazująca, co jest w życiu ważne i do czego trzeba dążyć. Grace i Steve Bennett są szczęśliwym małżeństwem z trójką dorastających dzieci. Steve jest oficerem marynarki Stanów Zjednoczonych i pnie się po szczeblach kariery, Grace poświęciła się dzieciom i domowi, tworząc dla rodziny ciepły azyl, miejsce, do którego mąż zawsze z radością wraca po wyczerpujących misjach.

Jak każdą rodzinę, i tą nie omijają problemy. Po wielu latach poświęceń, Grace czuje się zaniedbana i nic nie warta. Pragnie uwagi męża i odmiany monotonnego życia. Impulsem do zmian okaże się zatajenie przez Steve'a pewnych faktów z jego przeszłości. Dlatego kiedy mąż wyrusza w następną wojskową eskapadę, Grace postanawia zrewolucjonizować swoje życie i poświęcić więcej uwagi samej sobie. A wtedy, niespodziewanie spada na nią wiadomość o tragicznym wypadku na lotniskowcu Steve'a...

Powieść ma charakter wielowątkowy, gdyż poza historią małżeństwa Bennettów,  będziemy mogli śledzić także pierwsze, trudne, dorosłe wybory ich dzieci: Emmy, Briana i Katie. Pierwsze miłości, poważne przyjaźnie i wybory dalszej drogi życiowej. Poza tym poznamy historię innych kobiet oficerów marynarki, które również mierzą się z pracą swych partnerów na morzu i samotnie zmagają się z trudami życia codziennego.

Książka jest fantastyczną powieścią obyczajową, pełną rodzinnego ciepła, szacunku i poświęcenia. Pokazuje co jest w życiu naprawdę ważne, ale uświadamia też, że warto walczyć o swoje marzenia i nie bać się zmian, bo nie zawsze muszą być one gorsze od stagnacji.

Wartościowa i odprężająca lektura, zasługuje na piątkę z plusem. Polecam.

Sardegna

sobota, maja 26, 2012

"Matylda" Roald Dahl

Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 160
Moja ocena: 3/6

"Matylda" przywędrowała do mnie parę lat temu, uratowana od najgorszego losu, jaki może spotkać książkę, czyli od śmietnika. "Chcesz?" rzekła ciocia, "Bo jak nie to idzie do wyrzucenia". Oczywiście, że chciałam! Serce by mi się krajało, jakbym miała być świadkiem wyrzucenia jakieś książki. I tak stała na mojej półce. Potem przywędrowała do mojego "małżeńskiego" domu, aż niedawno zauważyła ją w biblioteczce moja Ania. Spodobała jej się okładka i kolorowe kadry z filmu, których zdjęcia umieszczone są na końcu książki. "O czym jest książka, Mamo?" spytała Ania. Hmm...właściwie to nie wiem. Więc obie postanowiłyśmy się dowiedzieć, czytając wieczorem po jednym rozdziale.

Matylda jest wyjątkowo inteligentną i wrażliwą pięciolatką, która musi mieszkać z okropnymi rodzicami i starszym bratem. Rodzice dziewczynki są mało rozumnymi (żeby nie nazwać tego inaczej) ludźmi. Dziewczynka umie czytać, pisać, interesuje ją otaczający świat, nudzi się towarzystwie leniwych dorosłych, którzy uważają, że ich córka jest głupim i nieposłusznym dzieciakiem. W ogóle nie widzą jej niezwykłego talentu i umiejętności.
Matylda jest jednak wyjątkowo sprytna i wie, jaką dać nauczkę swoim rodzicom. Robi różne psikusy, a w związku z tym wynikają różne śmieszne sytuacje.

Kiedy Matylda idzie do szkoły, poznaje przemiłą nauczycielkę, Panią Miodek, która od razu poznaje się na niezwykłości dziewczynki. Nawiązuje się między nimi prawdziwa przyjaźń, która obfitować będzie w niesamowite wydarzenia. Niektóre z nich zahaczać będą o ... zjawiska paranormalne.

Książka fajna, ale zdecydowanie nie dla małych dzieci. Po przeczytaniu dwóch rozdziałów, musiałam odłożyć czytanie na głos, gdyż zbyt wiele jest w niej fragmentów, których moje czteroletnie dziecko nie zrozumiałoby np. dlaczego rodzice są źli dla swojej córeczki, czemu jej nie kochają, mówią, że jest głupia, czemu wyzywają od "robali" itd. Sceny w szkole, też mogą napawać strachem np. pani dyrektor ciągnie dziewczynkę za warkocze a chłopca za uszy.
Zdecydowanie książka nie nadaje się dla maluchów. Prędzej jest to lektura dla 10-13 latków. Dla takiej grupy wiekowej, która potrafi już rozróżnić ironię i fikcję literacką, książka może być zabawna i obfitująca w fantastyczne wydarzenia.
Doczytałam powieść do końca już bez Ani. Pozostał niesmak. Nie wiem, może jakbym przeczytała ją dwadzieścia lat temu, miałabym inne odczucia i spojrzenie na nią okiem dziecka. Teraz okiem dorosłego wstawiam trójkę.
Sardegna

piątek, maja 25, 2012

"Bez przebaczenia" Agnieszka Lingas - Łoniewska

Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 338
Moja ocena : 4/6

Dziś będzie krótko, ale na temat. Dlaczego krótko? Ponieważ moje życie przypomina ostatnio jeden wielki bieg do celu. Biegnę, próbuję się zatrzymać i ochłonąć, ale nie mogę. Czasu brakuje mi na wszystko. Tę notkę piszę w przerwie w pracy, za pół godziny muszę wracać, więc będę się streszczać.

Moja opinia o powyższej książce nie będzie ani pochwalna, ani krytyczna. Nie mam siły ani czasu na konwersacje, czy powieść ta jest gniotem, czy może wybitną lekturą. Moja ocena będzie w samym środku, a ja mam nadzieję, znajdę się poza sporem przeciwników i zwolenników Pani Agnieszki Lingas  Łoniewskiej.

Nie jest to moja pierwsza powieść autorki. Czytałam już "Zakręty losu" i "Zakład o miłość". Wszystkie oceniłam podobnie, gdyż są to dla mnie niezobowiązujące czytadła na jeden wieczór. Na prawdę na jeden, gdyż czyta się je ekspresowo. Prosty język i nieskomplikowana fabuła powodują, że strony książki przelatują niepostrzeżenie przez ręce. Nie uznam tej książki za rewelacyjną, ale nie dam jej też najgorszej noty, chociaż niektóre sformułowania rażą błędami, treść zawiera sporo błędów stylistycznych i kolokwializmów. Ja jestem jednak prostym czytelnikiem i ważne jest dla mnie ogólne wrażenie po lekturze, a te jest raczej pozytywne.

Opisana historia wydaje mi się być znacznie ciekawsza, niż "Zakład o miłość", który, przez swoją banalność, ocenię najniżej w dorobku autorki.
Romans szalonej artystki Pauliny i statecznego żołnierza Piotra, a także powiązane z tym zawirowania rodzinne, tajemnice z przeszłości i zawodowe zobowiązania, są całkiem miłą  i prostą lekturą na wieczór. Jeżeli ktoś szuka jednorazowego odskoku, a nie boi się przedzierania przez niedoskonałości tej książki, nie będę lektury odradzać.
Zresztą kto będzie chciał, ten przeczyta . I tego się trzymajmy.


Przypominam o majowej trójce. Czytajcie i przesyłajcie linki. Został jeszcze TYDZIEŃ

Pozdrawiam Was serdecznie i lecę do roboty
Sardegna

niedziela, maja 20, 2012

"Tancerka Mao" Qiu Xiaolong

Wydawnictwo: Amber
Liczba stron:  286
Moja ocena : 3/6

Jedną z lektur majowej Trójki e - pik jest literatura azjatycka. Nie jest mi ona jakoś szczególnie bliska, ale jak trzeba poszerzać swoje horyzonty i podołać wyzwaniu, to trzeba :P Przejrzałam moją biblioteczkę i wybrałam coś z jej czeluści, aby móc zaliczyć książkę również do wyzwania Z półki. Padło na "Tancerkę Mao", chińskiego autora Qiu Xiaolong.

Powieść z założenia ma być kryminałem, bowiem już na pierwszych stronach dowiadujemy się, że w szanghajskim parku dokonano makabrycznego odkrycia, poszlachtowanych siekierami, zwłok. Starszy Inspektor Chen, zostaje oddelegowany do wyjaśnienia sprawy, jednak w krótkim czasie, nagle zostaje oddalony od śledztwa, do nowego zadania.

Jego nową misją ma być odnalezienie zaginionej kobiety o imieniu Wen, żony członka Triady, który ukrywa się w Stanach Zjednoczonych. Feng planuje współpracę i pójście na ugodę z władzami amerykańskim, pod warunkiem, że te sprowadzą z Chin jego ciężarną małżonkę Wen. Sprawy komplikują się jednak, gdy kobieta nieoczekiwanie znika z rodzimej wioski.
FBI wysyła w delegację na Wschód, funkcjonariuszkę Catherine Rohn, znawczynię chińskiej kultury, biegle władającą językiem. Jej partnerem w działaniach poszukiwawczych, ma być inspektor Chen.
Ta oryginalna para funkcjonariuszy, ona zafascynowana kulturą wschodnią, a on, wprost przeciwnie, zauroczony zachodem, rozpoczyna współpracę, mającą doprowadzić do pozytywnego zakończenia śledztwa. Przedzierając się przez ulice Szanghaju, wpadają na trop Wen i odnajdują ją w najmniej oczekiwanym miejscu. Dlaczego Wen zaginęła, jaką przeszłość skrywa oraz kto zyskał by na jej zniknięciu, tego dowiecie się z lektury "Tancerki Mao".

Na początku napisałam, że powieść z założenia miała być kryminałem. Dla mnie jednak jest to powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym, gdyż zdecydowana większość treści to opis kultury i współczesnych zwyczajów mieszkańców Szanghaju. Autor prowadzi nas przez ulice miasta, restauracje, kluby, cytuje Konfucjusza, czyta fragmenty poezji, a gdzieś w trakcie tego rozgrywa się wątek kryminalny.
W akcję wplecione są też retrospekcje z lat siedemdziesiątych XX wieku, kiedy to rewolucja komunistyczna dosięgała ówczesną młodzież.
Dla mnie tego wszystkiego jest za dużo. Dodatkowo, gubiłam się też z natłoku chińskich imion i nazwisk, młodszych, starszych inspektorów, członków Triady i działaczy politycznych.

Kiedyś czytałam "Dziki Imbir" Anchee Min, autorki "Czerwonej Azalii" i byłam zachwycona. Oczekiwałam podobnych wrażeń, dramatycznych opisów rewolucji, wzruszenia. W "Tancerce Mao" rewolucja jest tylko mało zarysowanym tłem, dla wzajemnej relacji dwojga głównych bohaterów i ich śledztwa.

Nie twierdzę jednak, że książka jest zła. Miłośników wschodniej kultury i kryminałów powieść powinna zadowolić. Jeśli chodzi o mnie, to po prostu nie mój klimat.

* * *
"Tancerka Mao" jest moją 50 książką przeczytaną w 2012 roku. Tak więc jestem na półmetku mojego osobistego wyzwania, czyli setki lektur w bieżącym roku. Wynik jest dla mnie całkiem satysfakcjonujący. Powyższą książkę zaliczam do lektury Z półki i literatury azjatyckiej w majowej Trójce e - pik.
Jednocześnie proszę o przesyłanie Waszych linków do zaliczonych lektur. Do końca miesiąca zostało tylko półtora tygodnia 
Sardegna

sobota, maja 19, 2012

"Szczeniaki" Sylwia Siedlecka

Wydawnictwo: W.A.B
Liczba stron:  220
Moja ocena : 5/6

"Szczeniaki" to debiut prozatorski Pani Sylwii Siedleckiej. I trzeba zaznaczyć, że jest to bardzo udany debiut. Zbiór 17 opowiadań, podzielony na dwie części: Szczeniaki i Starszaki, przedstawia nam historie napisane przez życie, wszystkie dotyczące dzieci.
Opowiadania  stworzone w charakterystycznym stylu, wywołują w czytelniku niepokojące uczucia: zaciekawienie, zdziwienie, a w końcu strach albo niepewność. Autorka balansując między dramatem a horrorem, trzyma czytelnika w napięciu. Stosując własne reguły formy, urywa opowiadanie w najbardziej nieoczekiwanym momencie. Wszystkie historie wydają się być "z życia wzięte", mają jednak w sobie nutkę niesamowitości.

Treścią opowiadań są dzieci. Zarówno te młodsze, przedstawione w części pierwszej, jak i starsze, a właściwie dorośli o duszy wiecznego dziecka, zaprezentowane w części drugiej.
Niektóre z tych opowiadań dotykają trudnych, dziecięcych tematów. Możemy przeczytać o skomplikowanym życiu bliźniąt syjamskich, zrośniętych plecami, o dziewczynce, która walczy ze swoją fizyczną ułomnością, o synu alkoholika. Inne opowiadania, na pozór banalne, uświadamiają samotność dzieciaków, opuszczenie, ich walkę o uwagę i akceptację.

Opowiadania dotyczące dorosłych też niosą ze sobą pewien smutek i poczucie beznadziei. Czyta się jednak o nich z nieustającym zainteresowaniem, a zakończenie pozostawia wiele do interpretacji.

Mnie osobiście, bardziej przypadły do gustu opowiadania z części drugiej. "Blizna", "Theo", "Last minute" traktujące o skomplikowanych relacjach damsko-męskich, są mi chyba najbliższe.
Z części pierwszej, najbardziej poruszający jest "Wodny motyl", czyli historia braci syjamskich. Łączącą ich relację możemy poznać dzięki podwójnej narracji, prowadzonej na przemian przez obu braci.

Jeżeli interesuje Was ciekawa polska proza, która po przeczytaniu nie pozwala o sobie zapomnieć, koniecznie sięgnijcie po "Szczeniaki". Lektura nie będzie łatwa, ale sprawi wiele satysfakcji. Na pewno będę wypatrywać twórczości Pani Sylwii Siedleckiej z nadzieją, że kolejne utwory zaskoczą mnie jeszcze bardziej niż jej debiut.
Sardegna

piątek, maja 18, 2012

"Dr@pieżca" Terri Blackstock

Wydawnictwo: Vocatio
Liczba stron:  303
Moja ocena : 5/6

"Drapieżca" to jedna z moich książkowych nagród, którą wygrałam w konkursie Syndykatu Zbrodni w Bibliotece. Poszła na pierwszy czytelniczy ogień, gdyż opis z okładki wydawał mi się być bardzo "w moim stylu".
Poza tym treść powieści jest bardzo aktualna. Traktuje bowiem o portalach społecznościowych, które ostatnimi czasy, tak mocno zakorzeniły się w naszym życiu.

Nastolatka Elli Carmichael zostaje porwana i brutalnie zamordowana. Jej porwanie odbywa się chwilę po tym, jak dziewczyna informuje swoich internetowych znajomych z portalu GrapeVyne, że udaje się do sklepu w sąsiedztwie.
Od dłuższego czasu, Elli dzieli się każdą minutą swojego życia, każdą myślą i wydarzeniem z zupełnie obcymi ludźmi, którzy znajdują się w grupie jej internetowych znajomych i mają dostęp do takich informacji. Na nieszczęście dla Elli, jeden z nich okazuje się być psychopatycznym mordercą, który czeka na dziewczynę we wskazanym miejscu i uprowadzą ją, aby zabić.

Ze śmiercią nastolatki nie może pogodzić się jej starsza siostra, Krista. Zdeterminowana kobieta na własną rękę zamierza złapać mordercę. Tworzy w serwisie GrapeVyne, fikcyjny profil naiwnej nastolatki  i postanawia zostać przynętą dla mordercy. Nieoczekiwaną pomoc w prywatnym śledztwie, proponuje jej Ryan Atkins, twórca rzeczonego serwisu społecznościowego. Młodzi ludzie zaczynają podążać niebezpieczną ścieżką, narażając nie tylko swe kariery zawodowe, ale przede wszystkim, życie.

Powieść jest na prawdę świetna. Świadczy o tym fakt, że przeczytałam ją w jeden wieczór. Miałam zamiar tylko do niej zerknąć i po prostu przepadłam. Akcja wciąga, wydarzenia toczą się dynamicznie. Jeśli ktoś lubi powieści trzymające w napięciu, ta zapewnia takie emocje.

Jednak główną zaletą powieści jest jej przesłanie. Nie można "obnażać"się w sieci. Nigdy nie wiadomo, kto czyta nasze wpisy i może śledzić każdy krok. W dobie popularności znanych serwisów społecznościowych, taki wstrząs, jakim jest powieść, przydałby się wielu nastolatkom. Lektura skłania do przemyśleń, zastanowienia się nad własną aktywnością w sieci i zachowaniem bezpieczeństwa.
Jeżeli będziecie mieli okazję, koniecznie przeczytajcie.
  Sardegna

środa, maja 16, 2012

Pierwszy stos majowy i bieżące informacje

Pokazywać stosy na blogu, czy nie pokazywać? Oto jest pytanie...
Zwolennicy mówią, że jak najbardziej, że jest to forma pochwalenia się, pokazania, jakie fajne nowości wzbogaciły biblioteczkę. Podzielenia się radością, miłą odmianą między książkowymi postami.
Przeciwnicy mówią, że to niepotrzebne przechwalanie się. Jak to jest u Was? Lubicie stosy? Zamieszczacie je na własnych blogach, czy raczej uważacie za niepotrzebne zaśmiecanie bloga?

Ja chyba zaliczam się do stosikowych zwolenników. Lubię oglądać czyjeś stosy i sama też chętnie je zamieszczam i o nich piszę. Jest to dla mnie swoiste uporządkowanie nowych książek, które do mnie docierają. Zaznaczam, które są recenzyjne, które kupione czy pożyczone. Mam przynajmniej jasny pogląd, czy mogę sobie na coś w danym miesiącu pozwolić, czy lepiej przystopować.

Umieszczanie stosów to dla mnie miła odmiana na blogu, wśród postów z opiniami. Lubię też różne blogowe łańcuszki czy zabawy, choć nie zawsze biorę w nich udział. Fajnie jednak poczytać o nich na Waszych stronach. Jeżeli takie "nieksiążkowe" posty pojawiają się raz na jakiś czas, są według mnie, ciekawym wzbogaceniem życia blogowego. Gorzej, kiedy pojawiają się non stop, a o książkach ani widu, ani słychu... No ale to już osobny temat.

Wracając do mojego majowego stosu zdobycznego, prezentuje się on następująco:


"Muzeum psów" Jonathan Carrol
"Paragraf 23" J. Heller- obie pobrane na Fincie
"Z ciemnością jej do twarzy" K. Keaton
"Archipelag Khuruna" J. Olejniczak - obie wymienione na Exlibri
"Lekcja miłości" M. Harny
"Sekretne życie mamuśki" F. Neil
"Tatiana i Aleksander" Paullina Simmons - wszystkie 3 z targu staroci


"Kwiaty na poddaszu" V C. Andrews - prezent
"Szklana zupa" J. Carroll
"Wyroki życia" Laura Lippman - obie z wyprzedaży w markecie, za 5 zł
"Pokuta" O. Lonnaeus - szaleństwo w Matrasie, za 5 zł
"Człowiek bez psa" N. Nesser - wymiana na Exlibri
"2012" opowiadania - z Podaja




"Coś na progu" - wygrane u Ewy Książkówki 







Całkiem konkretny i miły stos. Niektóre pozycje od dłuższego czasu chodziły mi po głowie, jak choćby "Szklana zupa" albo "Paragraf 23". Inne są nowościami. Nie pytajcie, kiedy to przeczytam, bo nie mam pojęcia.

Zachęcam Was do zerknięcia na nowy serwis wymiany - Exlibri. jak widzicie udało mi się zdobyć bardzo interesujące książki.

* * *

Pamiętajcie o  majowej Trójce e-pik. Dla przypomnienia czytamy powieść historyczną, klasykę polską i literaturę azjatycką. Tytuły całkowicie dowolne. 
Mam za sobą 1/3 wyzwania - powieść historyczną. Czekam na Wasze linki. Do majowego wyzwania zgłosiło się bardzo dużo osób. Oby nikt się po drodze nie zniechęcił




***
Czytam uważnie Wasze relacje z Targów Książki w Warszawie i zazdroszczę. Ale ja też za niedługo poczuję ich przedsmak, na TK dla dzieci w Krakowie. Będę na imprezie prawdopodobnie 3 czerwca. Czy ktoś się z Was wybiera?
Sardegna

niedziela, maja 13, 2012

"Twardy orzech do zgryzienia" Renata Piątkowska

Wydawnictwo: Debit
Liczba stron:  55
Moja ocena : 6/6

"Twardy orzech do zgryzienia" to najnowszy zbiór opowiadań dla dzieci, napisany przez Panią Renatę Piątkowską. Piękna, kolorowa okładka i barwne ilustracje, zachęcają małego i dużego czytelnika, do  najszybszego zapoznania się z bohaterami opowiadań. My jednak z Anią, dawkowałyśmy sobie przyjemność i czytałyśmy po dwie historyjki każdego wieczoru przed snem.

Każde opowiadanie jest wyjątkowe i dotyczy innego zagadnienia. Bohaterami poszczególnych historii są dzieciaki, które przeżywają po swojemu codzienne sprawy, a także borykają się z różnymi trudnościami, charakterystycznymi dla ich wieku.

Poznajemy Amelkę, która wyszła sama na podwórko i zanadto oddaliła się od domu. Jest Remik, który wyjątkowo nie lubi swojego imienia. Poznamy też Kubę, któremu przypadło iść do lekarza na pierwsze w swoim życiu, szczepienie. Poczytamy o Oliwce, która marzyła o domowym zwierzątku, o Adasiu, który okazał się być wyjątkowo czujnym sąsiadem, a także o Wojtusiu, którego nocą nawiedzają straszne potwory, ukrywające się pod łóżkiem. Będziemy mogli poznać Franka - czarodzieja i Julkę - złośnicę. Dowiemy się, jak można bawić się bez telewizji i tworzyć łańcuchy własnych talentów.

Każde opowiadanie napisane jest prostym i przystępnym językiem. Już dzieci 3 letnie spokojnie zrozumieją treść opowiadań. Moja prawie czteroletnia Ania świetnie kojarzyła morał każdej opowieści. Książeczka może być doskonałą pomocą dla rodziców, kiedy na przykład tłumaczą, dlaczego nie można oddalać się od domu, albo jak pokonać swą złość. Inne opowiadania oswajają dziecko z trudnymi dla niego tematami, jak choćby wizyta u lekarza czy pokonanie koszmarów nocnych. Jeszcze inne, wzmacniają u dziecka poczucie własnej wartości i wyjątkowości.

Opowiadania są krótkie i opatrzone fajną grafiką, dlatego nie nudzą małego czytelnika. Mogą być czytane przez rodziców, jak i "przerabiane" samodzielnie przez starsze, 7-8 letnie, dzieci. "Twardy orzech do zgryzienia" nadaje się też doskonale na prezent  Jest to bardzo wartościowa książeczka, do której na pewno, za jakiś czas, wrócimy.

Sardegna

sobota, maja 12, 2012

"Honor Patrycjusza" Anthony Riches

Wydawnictwo: Bellona
Liczba stron:  431
Moja ocena : 4/6

"Honor Patrycjusza" jest ostatnimi czasy często wspominany na moim blogu. Przez ostatnie dwa tygodnie można było zgłaszać się do konkursu, gdzie nagrodą była właśnie powyższa książka. We wtorek ogłosiłam zwycięzcę, a dziś chciałam przedstawić moje wrażenia po lekturze.

Nie jestem wielką fanką książek historycznych. Nie mam pamięci do dat, postaci i wydarzeń. Jednak zauważyłam pewną prawidłowość. Kiedy już sięgam po taką powieść, czytanie jej sprawia mi wielką przyjemność. Nie wiem z czego może to wynikać. Chyba po prostu traktuję luźno tło historyczne, a wtedy informacje same się przyswajają. Tak jak lubię.

"Honor Patrycjusza" to pierwsza część trylogii z dziejów antycznego Rzymu. Nie trzeba się jednak martwić, że akcja powieści zostanie przerwana w najciekawszym momencie, gdyż historia opowiadana w pierwszym tomie dobiega końca. 

Marcus Valerius Aquila, wraz z działaniami wojennymi swojej kompanii, przybywa do Brytanii. Po dotarciu na miejsce, czekają na niego straszne wieści. Cała rodzina Aquili zostaje uznana za zdrajców, spiskujących przeciwko cesarzowi. Wszyscy członkowie jego rodziny zostali już zgładzeni, a on będzie musiał wrócić do Rzymu i poddać się procesowi. Marcus nie może uwierzyć w zdradę i śmierć swoich bliskich. Nie chce także dobrowolnie poddać się karze.
Na szczęście z pomocą przyjdzie mu nieoczekiwany sprzymierzeniec, który da mu szansę na nowe życie w rzymskiej armii.
Marcus przejdzie trudny test. Będzie musiał odłożyć zemstę, wyrzec się przeszłości, zmienić nazwisko, pokonać własne słabości, pokazać męstwo, silną osobowość i spryt, ale za to, stanie się niezwykle ważną postacią w rzymskim IX legionie. Będzie walczył z barbarzyńcami o wpływy w Brytanii, zdobędzie szacunek i wielkie doświadczenie.
Wyjdą na jaw skrywane intrygi, pewne tajemnice ujrzą światło dzienne. Ważną rolę spełni także piękna kobieta, która mimo tego, iż jest mężatką, zawróci w głowie Marcusowi Aquili.

Jeżeli interesuje Was, jaki finał będzie miała wyjątkowo nierówna walka rzymskich legionów z "niebieskonosymi" barbarzyńcami, oraz jak Aquila poradzi sobie w nowej, życiowej roli i na polu walki, koniecznie sięgnijcie po "Honor Patrycjusza".
Książka jest naprawdę warta uwagi. Miłośnicy historycznych powieści i starożytnego Rzymu nie będą zawiedzeni. W książce znajduje się wiele opisów walki (czasem bardzo sugestywnych), strategii wojennej, treningów oraz życia żołnierzy poza walką.
Dodatkowym atutem powieści jest przystępny język, który nie pozwala laikom na zagubienie się w gąszczu nazwisk, stopni wojskowych i miejsc.

Książkę przeczytałam w ramach majowego wyzwania Trójka e-pik. Szczegóły znajdziecie tutaj. Dołączyć można w każdej chwili.

* * *

Wczoraj, dzisiaj i jutro odbywają się Targi Książki w Warszawie. Łączę się pozytywnymi myślami z wszystkimi osobami, które mają szczęście być na tej książkowej imprezie. Bardzo Wam zazdroszczę i wypatruję z niecierpliwością wszelkich postów, dotyczących wrażeń z Targów i spotkań blogerów.

Katowickie Targi Książki, bliższe mojej okolicy, odbędą się we wrześniu. Rozważam także  odwiedzenie krakowskich Targów Książki dla dzieci 1-3 czerwca. A jak Wy zapatrujecie się na książkowy, dziecięcy Kraków? Może jakieś targowe spotkanie da się zorganizować?
Sardegna

wtorek, maja 08, 2012

"Honor Patrycjusza" wędruje do...

Witajcie. Tak jak obiecałam, podaję dzisiaj wyniki konkursu zorganizowanego dzięki uprzejmości Wydawnictwa Bellona, w którym wygrać można jeszcze ciepły egzemplarz "Honoru Patrycjusza".

Książka miała swoją premierę całkiem niedawno, bo 12 kwietnia. Sama jestem w trakcie lektury i powiem szczerze, że książka jest strasznie wciągająca, mimo, iż nie jestem wielką fanką powieści historycznych. Moja opinia na ten temat, pojawi się na blogu niedługo. Będzie to też 1/3 mojego majowego wyzwania Trójki e-pik.


Ale przechodząc do wyłonienia zwycięzcy.
Zainteresowanie konkursem była całkiem spore. Zgłosiło się aż 47 osób.

Zwycięzcą okazała się osoba z numerem 26, a jest to

barbaratoja


Serdecznie gratuluję i czekam na adres do wysyłki książki. Mój mail: sardegna@poczta.onet.eu



Sardegna

poniedziałek, maja 07, 2012

"W kolorze krwi. Wieczna miłość" Katarzyna Stachowiak

Wydawnictwo: Bookio
Liczba stron:  315
Moja ocena : 4/6

25 kwietnia premierę w Księgarni Bookio.pl miał powyższy e-book "W kolorze krwi. Wieczna miłość". Jak sugeruje okładka i tytuł, miała to być kolejna powieść o wampirach. Można się domyślać, że powieść będzie traktować także o jedynej i prawdziwej miłości, rodzącej się między męskim i władczym przedstawicielem wampirzej rasy, a zwykłą śmiertelniczką.
Po lekturze muszę stwierdzić, że owszem, część schematów, znanych czytelnikom z innych wampirzych powieści została powielona, ale większa część powyższej historii jest na prawdę ciekawa i wciągająca.

Osiemnastoletnia Elisabeth, po śmierci rodziców, przenosi się z Londynu na wieś, pod opiekę swego starszego brata Lucasa. Początkowo znudzona wiejskim życiem, zaczyna interesować się sprawami dworu, kiedy to okazuje się, że w okolicznych lasach grasuje jakaś dziwna bestia. Elisabeth widzi w tym szansę dla siebie i możliwość przegonienia nudy. Mimo zakazu brata, wyrusza do lasu, aby zapoznać się z miejscową wiedźmą i porozmawiać na temat bestii. Jak się można łatwo domyślić, po drodze spotyka Bestię we własnej osobie, czyli ujmującego, ale śmiertelnie groźnego wampira Rodericka  Robbilarda.

Oczywiście między tym dwojgiem, wybucha niespodziewane uczucie. Elisabeth nie zważa na niebezpieczeństwo i postanawia związać się z Roderickiem. Wampir również hamuje swoje mordercze popędy i w imię uczucia rezygnuje z zabijania niewinnych (brzmi znajomo?). Wszystko zmierza do doskonałego zakończenia, ale spokojnie... historia dopiero się rozkręca.

Powieść "W kolorze krwi. Wieczna miłość" składa się jakby z trzech części. Pierwsza, o której napisałam powyżej, nie jest może zbyt oryginalna. Wampirza historia jakich wiele.
 Zupełnie jednak inna jest część kolejna, kiedy to na horyzoncie pojawia się tajemniczy Duncan, wróg Rodericka z przed lat. Będzie on planował zemstę na Robbilardzie za dawne krzywdy. I tu zaczyna się na prawdę ciekawa część owej historii. Nie będę zdradzała szczegółów, ale napiszę tylko, że będzie groźnie, krwawo i całkiem niepokojąco.

Część trzecia znowu wprowadzi nas w klimat sielanki, która będzie jednak obfitowała w niespodziewane zwroty akcji: pojawi się przeciwnik Rodericka w walce o miłość Elisabeth, będzie zemsta zranionej kobiety, próba pozbycia się wampirów z miasta, oraz walka o miłość ukochanej osoby.  Zakończenie będzie dramatyczne, ale jak najbardziej interesujące. Pozostawi pewien niedosyt, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Czytelnik będzie miał ochotę na więcej.

Podsumowując, powieść powinna przypaść do gustu miłośnikom paranormalnych romansów, jednak i pozostali czytelnicy znajdą w niej coś dla siebie. Mnie najbardziej przypadł do gustu wątek groźnego księcia Duncana. Żałuję, że nie został on bardziej rozbudowany.
Mimo wielu schematów, powieść czyta się dobrze i może umilić niejeden wieczór.
Sardegna

sobota, maja 05, 2012

"Bazylek daje sobie radę" Jacek Pałka i trochę informacji

Wydawnictwo: W.A.B
Liczba stron:  257
Moja ocena : 5/6

To już moje drugie spotkanie z szalonym Bazylkiem i jego nie mniej zwariowanym Tatą. O naszym pierwszym spotkaniu można przeczytać TUTAJ
Nie dane mi było zapoznać się z tymi dwoma Facetami po kolei, bo właściwie powinno się ich czytać w sposób następujący:
"Przygody Pana Bazylka" - kiedy bohater jest sześcioletnim brzdącem, a jego Tata opisuje scenki z życia przedszkolaka, "Bazylek daje sobie radę" - historie pierwszoklasisty i "Na kłopoty Bazylek", kontynuacja tychże przygód.

Jako zadeklarowana zwolenniczka przygód Bazylka i tym razem dałam się ponieść fantazji i brawurze obu Panów. Część druga jest równie zabawna, co następna. Krótkie wpisy, będące kontynuacją/wariacją postów umieszczonych na blogu autorstwa Jacka Pałki, zwalają z nóg. Pozytywny humor, niesamowita inteligencja Bazylka, dużo wzajemnej miłości i szczerości, bliska relacja między ojcem i synem, wspólne zainteresowania, widoczne są w każdej notce. Bazylek i tym razem rozważa ciekawe kwestie: jak zorganizować Program Ochrony Chorych Dzieci, dlaczego należy powiedzieć "TAK" przystąpieniu do Unii, kto jest Władcą Ślimaków, co znaczy zwrot "tiki koko".

Jeśli potrzeba Wam czegoś rozweselającego i jesteście chętni poznać przesympatycznego Bazylka, zapraszam do lektury. Nie wahajcie się sięgnąć po którąkolwiek część jego przygód. Wszystkie są jednakowo zabawne i na pewno poprawią Wam humor.

Na koniec trochę informacji:
  • Zbyszek zaproponował utworzenie listy najlepszych książek wszechczasów, według blogerów.  Można pokusić się o utworzenie swojej listy, albo podyskutować na ten temat. Zainteresowanych odsyłam TUTAJ
  • do poniedziałku, czyli 7.05 można zgłaszać się w moim konkursie, gdzie nagrodą jest "Honor patrycjusza". Nie trzeba wykonywać żadnych specjalnych zadań, wystarczy zostawić komentarz. Można to zrobić pod TYM postem. Zapraszam
  •  jeżeli jeszcze ktoś waha się, czy przystąpić do MAJOWEJ TRÓJKI E - PIK,  niech wątpliwości rozwieją mu 3 gatunki, które czytamy w tym miesiącu: klasyka polska, literatura azjatycka, powieść historyczna. Wybór lektur jest całkowicie dowolny. Zgłoszenia można zostawić po TYM postem 
Życzę Wam odpoczynku, w tych ostatnich chwilach wolnych od pracy Sardegna

czwartek, maja 03, 2012

"Plastusiowy pamiętnik. Przygody Plastusia" Maria Kownacka

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron:  173
Moja ocena : 6/6 i 4/6

"Plastusiowy pamiętnik" to jedna z moich ukochanych książek, które czytałam w szkole podstawowej. Ach, jak ja marzyłam, żeby mieć w swoim piórniku takiego Plastusia! Raz chyba nawet próbowałam takiego stworzyć, ale nie był chyba wystarczająco ładny, a poza tym, już pierwszego dnia, został doszczętnie zmaltretowany w moim plecaku. Porzuciłam więc plan wykreowania własnego plastelinowego ludka i pozostałam na czytaniu przygód prawdziwego Plastusia. Nie pamiętam ile razy czytałam tę książkę, ale na pewno sporo. Nigdy jednak nie zdarzyło mi się przeczytać kontynuacji jego przygód, czyli drugiej części Plastusiowej historii.

Jednak co się odwlecze to nie uciecze. Jakiś czas temu, na moim ukochanym targu staroci, kupiliśmy z mężem powyższą książeczkę dla Ani. Wprawdzie nasza dziecina miała wtedy dopiero rok, ale stwierdziliśmy, że to przecież Plastuś! Trzeba go mieć obowiązkowo w domu, na pewno przyda się w przyszłości.
No i w końcu Plastuś doczekał się uwagi. Czytałyśmy z Anią o jego przygodach, dobrych paręnaście wieczorów.

Na pierwszy ogień poszedł "Plastusiowy pamiętnik". Ania wprawdzie z ciekawością wysłuchała o jego szkolnych perypetiach, jednak mam wrażenie, że Mama była bardziej podniecona spotkaniem z przyjacielem ze szkolnych lat, niż córeczka. Nie do końca zrozumiałe były dla niej pojęcia "kałamarz", "stalówki", "lalki gałgankowe". Chyba jest jeszcze dla niej za wcześnie, na poznanie tego plastelinowego Ludka.
Ja za to przypomniałam sobie, za co pokochałam tę książkę w dzieciństwie i dlatego szóstka.

Kiedy już szkolne przygody Plastusia zostały za nami, wzięłyśmy się za jego przygody z przyrodą. Dla mnie nieznana zupełnie część, więc czytałam o tym z wielką ciekawością.
Plastuś wraz z Tosią, w czasie ferii zimowych, trafia na wieś. Tam niespodziewanie gubi się swojej opiekunce i wypada przez uchylone okno na ośnieżone podwórze. A potem przeżywa niesamowite przygody: spotkanie z sową, kozią głową, kotem, konikiem polnym, całą gamą ptaszków, krową i wieloma innymi stworzeniami.
Wędrówka Plastusia trwa aż do wakacji, więc będziemy mogli śledzić zmiany budzącej się do życia, przyrody, obyczaje i tradycje wiejskie, oraz zobaczyć, jak Plastuś szuka wiosny, co znalazł na łące, i jakie tajemnice skrywa bocianie gniazdo. Przygód będzie miał bez liku, ale wszystko, na szczęście, skończy się dla niego dobrze.

Ta druga część była dla mnie i dla Ani zdecydowani mniej ciekawa. Chociaż więcej się w niej dzieje i na pewno jest bardziej edukacyjna, jeśli chodzi o wiadomości dotyczące przyrody. Niektóre fragmenty książeczki można wykorzystać na przykład, na zajęciach z dziećmi, odnośnie zwiastunów wiosny.  Dla mnie jednak ta część ma mniejszą wartość sentymentalną, więc dałam tylko czwórkę.
Mam nadzieję, że za parę lat, moje dzieci same wyjmą z półki Plastusia i przeczytają o jego przygodach. A póki co, Plastuś ma dożywotnią gościnę w mojej biblioteczce.
Sardegna

środa, maja 02, 2012

Podsumowanie czytelnicze kwietnia

Kwiecień był dla mnie bardzo pracowitym miesiącem. Zaczęłam pracę na pełen etat, więc automatycznie ubyło mi wolnego czasu na czytanie. Starałam się jednak jak mogłam i myślę, że nawet w tych niesprzyjających warunkach, czytelniczo poszło mi całkiem nieźle. Przeczytałam 9 książek:

1. "Kolacja z Anną Kareniną" Gloria Goldreich - 5
3. "Koszmar" Graham Masterton - 5
4. "Zrób sobie raj" Mariusz Szczygieł - 4
5. "Kod Lucyfera" Charles Brokaw - 4
6. "Spóźnieni kochankowie" William Wharton - 5
8. "Świniobicie" Magda Szabó - 4
9.  "Ulotne chwile szczęścia" Robyn Carr - 4

Z tego 2 książki były recenzyjne ("Kod Lucyfera" i "Ulotne chwile szczęścia"), 3 pożyczone ("Barbara Radziwiłłówna z Jaworzna Szczakowej", "Księga bez tytułu" i "Świniobicie", jakbym nie miała na półce własnych książek...), 2 audiobooki ("Zrób sobie raj" i "Księga bez tytułu"), 3 to moje własne książki ("Kolacja z Anną Kareniną", "Koszmar" i "Spóźnieni kochankowie").

Za najlepszą książkę kwietnia uważam "Spóźnionych kochanków" Whartona. Jest to na pewno powieść warta uwagi. Kontrowersyjna, ale interesująca.

W kwietniu udało mi się wygrać dwie poważne nagrody: "Siódmy milion", w konkursie u Klaudyny i bon do Empiku, w konkursie serwisu Exlibri. W tym miesiącu przybyły do mnie również 23 nowe książki. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, tyle że większość z tych książek pochodzi z wymiany, z wygranej w konkursie, albo pobranej w serwisie za punkty.

Przypominam, że wczoraj ruszyła nowa Trójka e-pik. Zapraszam wszystkich chętnych do udziału, a dokładne informacje na ten temat znajdziecie TUTAJ.





Na realizację mojego wyzwania wybrałam sobie te oto trzy lektury (z możliwością zamiany "Ziemi obiecanej" na "Pana Wołodyjowskiego"):

Jak zapatrujecie się na majową Trójkę? Dołączycie?

Sardegna

wtorek, maja 01, 2012

Trójka e-pik - maj 2012. Podsumowanie kwietnia

Kolejny miesiąc wyzwania czytelniczego za nami. Trójkę e-pik realizuje już stała liczba blogerek, ale do projektu kwietniowego dołączyły też nowe osoby. Uczestnictwo wszystkich cieszy mnie niezmiernie.
Dla przypomnienia, w tym miesiącu czytaliśmy horror, literaturę współczesną polską, literaturę współczesną amerykańską (Wharton, Carroll, Vonnegut)

Z obserwacji i Waszych komentarzy widzę, że to wyzwanie było, jak do tej pory najtrudniejsze. Chyba ten horror pokonał co niektórych . Jeśli chodzi o statystykę wybranych pisarzy amerykańskich, dominował Carroll.- 6 i Wharton - 6. Najmniejszą popularnością cieszył się Vonnegut - 2. Jeżeli udało mi się namówić Was na sięgnięcie po powieści powyższych autorów, a wcześniej nie mieliście do tego motywacji, to jest to mój osobisty sukces!

Ponieważ wyzwanie kwietniowe przysporzyło nieco problemów, tym bardziej jest mi miło, że całkiem spora grupa osób postanowiła je zrealizować.Wszystkim za to bardzo dziękuję

Czas na podsumowanie kwietniowej Trójki e - pik:

Do wyzwania kwietniowego przystąpiły:

Zaczytana - Zaczytana

  • horror - "Zjawa" Graham Masterton


guciamal - Moje podróże
  • współczesna amerykańska - "Tato" William Wharton

natanna - Moje zaczytanie

  • współczesna polska - "Siostry" Irena Laudau
  • współczesna amerykańska - "Zakochany duch" Jonatan Carroll - przeczytana nie opisane







  • współczesna amerykańska -"Rzeźnia numer pięć" Kurt Vonnegut
  • współczesna polska - "Lala" Jacek Dehnal

  • horror - - - -
  • współczesna amerykańska -  "Rubio" William Wharton
Viv wprawdzie nie przeczytała horroru, ale jest tak zaangażowana w mój projekt, że nie miałam serca nie zaliczyć jej kwietniowego wyzwania

      Na moje osobiste wyzwanie składały się:

      A teraz pewnie jesteście ciekawi jaka Trójka szykuje się w MAJU? Na początek trochę przypomnienia:


      Zasady:
      *  wyzwanie trwa miesiąc kalendarzowy
      *  w zabawie wziąć udział może każdy bloger oraz każda osoba nie posiadająca bloga, która ma ochotę przyłączyć się do zabawy. Przyłączyć się można w dowolnym momencie
      *  wyzwanie będzie polegało na przeczytaniu trzech zaproponowanych przeze mnie gatunków powieści
      *  wybór książki, kwalifikującej się do podanego gatunku, jest zupełnie dowolny i zależeć będzie tylko od Was
      * osoby posiadające bloga, po napisaniu opinii, na temat wybranej książki, proszone są o wpisanie informacji, że książka została przeczytana w ramach wyzwania "Trójka e-pik" i podanie linka do tego posta.
      *  w podsumowaniu, które nastąpi pod koniec miesiąca wystarczy, aby osoby które wzięły udział w wyzwaniu, w komentarzach pod postem tematycznym, podały trzy linki do swoich opinii.

      A ja w maju proponuję:

      klasyka polska
      literatura azjatycka
      powieść historyczna

      Mam nadzieję, że maj prezentuje się dla Was łaskawie. Jeśli nie bardzo, to w pełni Was mobilizuję do udziału! (samą siebie przy okazji też)


      Proszę o podmienienie banera wyzwania na aktualny, jeśli ktoś ma ochotę poinformować o majowej Trójce na swoim blogu, będzie mi bardzo miło 
      Sardegna