Pages

piątek, listopada 29, 2013

30 dni z muzyką (wyzwanie 30 Days Song Challenge)

Na blogu Klaudyny znalazłam świetny wpis, dotyczący muzycznego wyzwania. Podobna sprawa miała się kiedyś z książkami, ale dzisiaj nie skupię się na nich, tylko na muzyce właśnie. Wbrew pozorom to zadanie było bardzo trudne. Wpis tworzyłam cale dwa dni. A to jakieś nowe piosenki przychodziły mi do głowy, a to o innych zupełnie zapominałam. Myślę jednak, że udało mi się  złożyć całkiem konkretną listę utworów ważnych dla mnie w pewien sposób. Zapraszam do słuchania i podzielenia się wrażeniami. Enjoy!


Źródło: sxc.hu


1) Ulubiona piosenka -mam ich wiele, ale aktualnie najbardziej ulubioną jest  "Nieznajomy" Dawida Podsiadło

2) Najbardziej nielubiana piosenka - "When a man loves a woman" Michaela Bolton. Możecie mówić, że nie jestem romantyczna, ale dla mnie nie ma nawet krzty romantyzmu w tej piosence. Za to sporo jest tandety...

3) Piosenka, która rozwesela - Spin Doctor "Two princess". Ten kawałek zawsze poprawia mi humor. nie znam drugiej tak pozytywnej piosenki!

4) Piosenka, która zasmuca - Guns N' Roses - "November Rain".
Zawsze ogarnia mnie jakaś nostalgia, kiedy słyszę: 

Sometimes I need some time.. on my own
Sometimes I need some time.. all alone
Everybody needs some time.. on their own
Don't you know you need some time.. all alone


5) Piosenka, która przypomina o kimś - "With you" Silverchair - z Siostrą spędziłyśmy przy niej niejeden wieczór, ucząc się przy okazji, po swojemu, obcego języka

6) Piosenka, która przypomina o jakimś miejscu -Abradab - "Rapowe ziarno"
No cóż ... miejscem tym była Łeba, w czasie pewnych pracujących wakacji.  To tyle w tym temacie

7) Piosenka, która przypomina o jakimś wydarzeniu Guano Apes "Lord od the boards".
Czy jeśli powiem, że piosenka przypomina mi o genialnej wycieczce do Pragi w czasach liceum, to wystarczy?

8) Piosenka, do której znam cały tekst - "Koziorożec" Edyta Bartosiewicz

9) Piosenka, przy której mogę tańczyć - Rihanna "Only girl". Mogę tańczyć, a co!


10) Piosenka, która usypia - "Old love Unplugged" Eric Clapton. Płyta Claptona "Unplugged" była  odtwarzana regularnie w naszym domu, dzień w dzień, od 2008 do 2011. Usypiała nasze dzieci, jak żadna inna muzyka czy kołysanka. Mam do niej straszny sentyment, a "Old love" kocham najbardziej! 

11) Piosenka ulubionego zespołu - jedna z wielu, ale ostatnio często odsłuchiwana - "Mine all mine" Guano Apes. Przypomniałam sobie właśnie ostatnio, za co tak kochałam kiedyś tę kapelę. Miło odgrzebać czasem coś, z pod gruzów płyt

12) Piosenka zespołu/wykonawcy, którego nienawidzę -Pectus "Oceany" Nie ma drugiego tak irytującego, polskiego zespołu. I tak podana przeze mnie piosenka nie jest najgorszą...zainteresowanych odsyłam na YT.

13) Piosenka, do której lubienia nigdy bym się nie przyznała -"Zabiorę cię właśnie tam" Tomasz Karolak - no cóż... więc oficjalnie się przyznaję...ale na swoje usprawiedliwienie mam to, że piosenka podoba mi się tylko w wersji Karolaka. Wszelkie inne przeróbki balladowo- dancingowe nie wchodzą w grę

14) Piosenka, o której lubienie nikt by mnie nie podejrzewał - Lykke Li - "I Follow Rivers" - zupełnie nie w moim stylu, ale strasznie ją lubię. nie przeszkadzają mi nawet dźwięki elektroniczne, które raczej omijam z daleka

15) Piosenka, która mnie opisuje - "Cisza" Kamil Bednarek. Tak jakoś pasuje do mojego życia...

16) Piosenka, którą kiedyś lubiłam, a teraz nienawidzę -Evanescence "My Imortal".
Na studiach, przez jakieś dwa lata, muzyka Evanescence towarzyszyła mi niemal codziennie. Byłam jednak wtedy w nieco innej sytuacji życiowej, do której obecnie niekoniecznie lubię pamięcią wracać. Co za tym idzie, zespół też poszedł w odstawkę, a dziś głos wokalistki działa na mnie, jak płachta na byka.

17) Piosenka, którą często słyszę w radiu - "Nice" LemOn


18) Piosenka, którą chciałabym usłyszeć w radiu - Alanis Morissette "Ironic".
Rzadko kiedy można ją usłyszeć, a już jej pierwsze dźwięki wprawiają mnie w dobry nastrój. W prawdzie, z całego tekstu potrafię zaśpiewać tylko refren
It's like rain on your wedding day
It's a free ride when you've already paid
It's the good advice that you just didn't take
Who would've thought... it figures!

co jednak nie przeszkadza mi wydzierać się wniebogłosy razem z Alanis

19) Piosenka z ulubionego albumu -"Równowaga" Pokahontaz
Ulubionych albumów też mam kilka, ale "Receptura" jest w czołówce. Jedyny polski hip-hop, jaki toleruję.

20) Piosenka, której słucham gdy jestem zła - "A place for my head" Linkin Park, uwielbiam ją zwłaszcza w tym wydaniu, na żywo. Może powinnam jej częściej słuchać, z korzyścią dla domowników


21) Piosenka, której słucham gdy jestem szczęśliwa - "Eat you alive" Limp Bizkit - może to zabrzmi śmiesznie, ale rozczula mnie Fred, śpiewający do tej porwanej dziewczyny. Pogłaśniam LB i jest mi naprawdę dobrze...!

22) Piosenka, której słucham gdy jestem smutna - Maroon5  "Sweetest Goodbye"
nie lubię się dołować muzyką. Gdy jest mi smutno, nie słucham żadnych konkretnych utworów. Powyższa piosenka wyprowadza mnie po prostu ze złego nastroju.

23) Piosenka, którą zagrano na moim ślubie - "Kocham cię jak Irlandię" Kobranocka. Każda para ma jakąś "swoją" piosenkę. My mamy taką właśnie...

24) Piosenka, którą chciałbym, by zagrano na moim pogrzebie -"No leaf clover" S&M Metallica z Orkiestrą Symfoniczną - genialne

25) Piosenka, która rozśmiesza - "Gdy nie ma dzieci" Kult- śmiechy, chichy, ale ziarnko prawdy w tym jest!

26) Piosenka, którą potrafię zagrać na jakimś instrumencie nie potrafię grać na żadnym instrumencie. taki ze mnie talent... ale za to mój mąż potrafi zagrać prawie wszystko na gitarze, a ja najbardziej lubię, gdy gra Dżem w każdej postaci . Dla przykładu  "Whisky" 


27) Piosenka, którą chciałabym umieć zagrać - Nirvana "Smell like teen spirit"

28) Piosenka, która wywołuje u mnie poczucie winy -Kasia Kowalska "Kto może mi to dać..."
Może nie poczucie winy tylko poczucie straconego czasu na dawną, nieszczęśliwą miłość ...

29) Piosenka z mojego dzieciństwa - może nie z wczesnego dzieciństwa, ale z okresu szkoły podstawowej: "An angel" Kelly Familly (ach! ten Paddy!) no i do dziś został mi sentyment do facetów z długimi włosami

30) Ulubiona piosenka dokładnie rok temu - Adele "Someone like you"

Zapraszam do tworzenia własnej listy utworów, ale uprzedzam: zajmie Wam to sporo wolnego czasu!


Sardegna

czwartek, listopada 28, 2013

"Nigdy nie wiadomo" Stevens Chevy

Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 560
Moja ocena : 5/6

Wydawnictwo Świat Książki, znowu udowodniło, że jest wszechstronne. Poza literaturą faktu, powieściami obyczajowymi i kobiecymi, z którymi nieodzownie, zawsze mi się kojarzyło, wypuściło ostatnio na rynek serię mrocznych kryminałów i thrillerów "Granice zła". na razie w serii znajdują się cztery rewelacyjnie tytuły, a mnie udało się zapoznać z jednym z nich.

Powieść jest dość obszerna, ale nie zniechęcajcie się. Interesująca fabuła i wartka akcja przeprowadzi Was przez 560 stron w dwa wieczory. Nie powiem, początek trochę słabo się rozkręcał, ale kiedy już dominujący motyw został wskazany, czytanie przebiegało naprawdę sprawnie.

Sara jest trzydziestoletnią kobietą po przejściach. Zaczyna sobie układać życie na nowo: ma ukochanego  człowieka przy swoim boku, z którym planuje ślub, sześcioletnią córkę z poprzedniego związku, trochę niesforną i zbuntowaną, ale świetnie dogadującą się z przybranym ojcem oraz świetną pracę, związaną z renowacją mebli. Jej przeszłość jednak kładzie się rysą na obecnym życiu. Sara jest dzieckiem adoptowanym i bardzo pragnie dowiedzieć się czegoś o swoich biologicznych rodzicach. Chęć do poszukiwań wzmaga jeszcze fakt, że kobieta nigdy nie czuła się dobrze w adopcyjnym domu. 

Sara wynajmuje detektywa, który odnajduje jej matkę, pracującą w kampusie studenckim, jako nauczyciel akademicki. Ta jednak reaguje paniką i przerażeniem na wieść, że jej córka próbuje się z nią skontaktować. Jest bowiem ukrywającą się, jedyną ocalałą, ofiarą seryjnego mordercy, zwanego Kempingowym Zabójcą.  Kobieta wyjawia fakt, że Sara jest dzieckiem gwałtu, mającego miejsce w trackie napaści i nie chce za nic w świecie utrzymywać z nią kontaktu.

Sara nie zdąży jeszcze otrząsnąć się z szoku, kiedy jej odkrycie powoduje lawinę wydarzeń: wpisy tematyczne w Internecie i powrót do sprawy zabójstw z przed lat. W kontekście sprawy padają nazwiska matki i córki, a społeczeństwo zaczynają interesować się obiema kobietami. Pewnego dnia, Sara odbiera telefon od mężczyzny, który przedstawia się, jako ... jej ojciec i kategorycznie stawia jej pewne warunki.

I tak zaczyna się pełna napięcia historia, w której rodzi się dziwna relacja między córka a ojcem, naładowana emocjami, skrywanymi żalami i tajemnicą. Czego chce od swej córki sadystyczny morderca? Czy Sara pomoże policji złapać Kempingowego Zabójcę? Czy w Seryjnym tkwi jakiś pierwiastek człowieczeństwa? 

Tak jak zaznaczyłam powyżej, 500 stron przeczytałam błyskawicznie. Może rzeczywiście momentami akcja była trochę przegadana i można byłoby "przyspieszyć" nieco wydarzenia, to jednak w ostatecznym rozrachunku uważam książkę za interesujący thriller, całkiem dobrze skonstruowany. Zakończenie, ale takie całościowe, nie związane z wątkiem ojca - mordercy, trochę rozczarowuje, dlatego obniżyłam jeden punkt w końcowej ocenie.

Jeśli lubicie thrillery i odpoczywacie przy takiej lekturze, "Nigdy nie wiadomo" nie pozwoli Wam się nudzić.
Sardegna

wtorek, listopada 26, 2013

A wieczorem dzieciakom czytam... Zuźkę

Moim dzieciom wyraźnie zarysowuje się gust czytelniczy. Nie mogę już wyjąć z półki pierwszej lepszej książeczki i przeczytać ją wieczorem. Broń boże, żeby to była książka, którą już znają! Są rządni nowych historii, najlepiej z kolorowymi ilustracjami, albo zabawną fabułą.

Na razie prym wiedzie seria z Zuźką D. Zołzik. W naszej domowej kolekcji mamy już "ZDZ świruje", "ZDZ dobrze się bawi", "ZDZ imprezuje". Wszystkie te książeczki dotyczą przygód szalonej Zuźki, mających miejsce w trakcie pobytu w przedszkolu.
Dzisiejsze dwie książeczka z serii, opowiadają już późniejszych jej perypetiach. Zuźce przyjdzie bowiem pożegnać zerówkę, a w części kolejnej, o wdzięcznym tytule "Głupi królik", przyjdzie już zmierzyć się z problemami pierwszaka.

Zdaję sobie sprawę, że ja i moje dzieci jesteśmy trochę monotematyczni z tymi Zuźkowymi książeczkami. Co chwilę tylko Zuźka to, Zuźka tamto. Świetna, fajna, wesoła, szalona...ochy i achy! Ale taka jest prawda, że dziewczyna wyjątkowo przypadła nam do gustu i każda jej przygoda jest zakręconą opowiastką wywołującą uśmiech na buzi przekornego, małego czytelnika i czytającego rodzica. Faktem jest, że książka nie nadaje się dla młodszych dzieciaków, ale grupie 5- 7 latek pasuje doskonale.

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 223
Moja ocena : 6/6

O ile książeczka "ZDZ żegna zerówkę" jest typowych rozmiarów, zawiera w sobie tylko dwie historyjki. Pierwsza z nich dotyczy rywalizacji sportowej między dwoma grupami przedszkolaków, gdzie kapitanem jednej z nich jest nikt inny, jak tylko Zuźka we własnej osobie. Druga opowieść mówi o tym, jak to Zuźka została absolwentką. Ale zanim to nastąpiło, rozpracowała swój odświętny strój. Szaleństwo!

Resztę miejsca w książeczce zajmują zagadki i łamigłówki. Są one raczej trudne, przeznaczone raczej dla dzieci, które potrafią samodzielnie pisać i czytać. Moja pięciolatka spojrzała na nie dość sceptycznie, ale wyjaśniłam jej, że kiedy już dobrze opanuje te dwie czynności, wtedy weźmiemy się za zagadki i rozwiążemy je wszystkie!

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron:  120
Moja ocena : 6/6

Druga Zuźka to książeczka mini, zawierająca tylko jedną historię. Jest jakby 1/3 standardowego wydania serii. Przyzwyczajeni do trzyczęściowych Zuźkowych przygód, czuliśmy trochę niedosyt, że to już koniec książeczki, ale fabuła zrekompensowała nam trochę niedobór bohaterki i jej przygód.

Zuźka jest już pierwszakiem. W jej klasie są nowi koledzy, ale na szczęście starzy też, bo co to by była za Zuźka bez Grety i Lucynki! Tym razem cała klasa wybiera się na wielkanocne przyjęcie z wyjątkowymi atrakcjami. Na szczęście, albo nieszczęście Zuźki, zostaje ona Króliczkiem Wielkanocnym, a jak można się domyśleć, z tym wiązać się będą szalone konsekwencje!

Nie będę kolejny raz powtarzać, że Zuźka jest ekstra. Napiszę tylko, że nie czytałam zabawniejszej i bardziej szalonej książki dla dzieci. To chyba wystarczająca rekomendacja.

Książki przeczytaliśmy dzięki Naszej Księgarni, za co bardzo dziękujemy.
Książki zaliczam do wyzwania listopadowej Trójki e-pik.
Sardegna

poniedziałek, listopada 25, 2013

Spotkania, stosy, projekty...

Dzisiaj post z różnościami, bo sporo się dzieje w moim blogowym światku, a czasu na wszystko nie wystarcza. Nowe pomysły są związane ze współpracą ŚBK z Księgarnią Victoria, ale o tym pisałam już przy okazji ostatniego postu tematycznego. Zapomniałam się jednak pochwalić, że nasza grupa dorobiła się własnych zakładek. Prawda, że prezentują się nieźle?

Ale odchodząc trochę od tematu ŚBK, dzisiaj będzie o stosie, interesującej akcji Polak potrafi oraz  spotkaniach autorskich w śląskich bibliotekach i księgarni. 

Najpierw parę słów o stosie,  który pojawił się ostatnio w mojej biblioteczce:


"Elfie gdzie jesteś?" M. Pałasz - od Skrzata
"Dom Tajemnic" - o którym pisałam TU, od Znaku
"Cienie w raju" E. Remarque - wygrana na blogu Agusiek
"Ludzie na walizkach. Nowe historie" Szymon Hołownia - od Matrasu
"Gra o Ferrin" K. Michalak - od Wydawnictwa Literackiego
"Kuszenie" A. Rice - z wymiany
Dwie książeczki o Nudzimisiach - od Skrzata: "Nudzimisie i przyjaciele" oraz "Nudzimisie idą do szkoły"
Za wszystkie książki serdecznie dziękuję.

Będąc jeszcze w temacie nowości książkowych, spójrzcie na baner promujący "Inspektora Kresa i zaginioną"


Wiecie, że mam do książki wielki sentyment. I nie jest to tylko kwestia mojego wpisu na okładce. Przeczytałam e-booka Agnieszki Turzynieckiej, kiedy jeszcze nikt o Kresie nie słyszał. A teraz książka przechodzi marsz przez blogi i ma dodruk pierwszego nakładu! Cieszę się strasznie i kibicuję Agnieszce, bo jest przefajną osobą, która miałam okazje poznać na TK w Krakowie.
***
Lubię spotkania autorskie, chociaż nie często mam okazję brać w nich udział. A ponieważ na horyzoncie majaczą właśnie takie spotkania na Śląsku, dzielę się z Wami informacją. Jeśli komuś ta notka się przysłuży i dzięki temu będzie mógł poznać ulubionego autora, ucieszę się bardzo!

W Wodzisławiu Śląskim (około 1,5 godziny jazdy samochodem, od Katowic), 28 listopada w MBP odbędzie się spotkanie z Marcinem Mellerem. Więcej informacji znajdziecie na stronie miasta.

W tym samym miejscu, 29 listopada, odbędzie się też spotkanie z Michałem Zichlarzem, autorem książki "Zabić Haniego", wydanego nakładem Repliki. Po więcej informacji kliknijcie Tu.


Równie interesująco przedstawia się spotkanie w MBP w Dąbrowie Górniczej 26 listopada, z Wojciechem Jagielskim, reporterem i dziennikarzem Gazety Wyborczej. Więcej znajdziecie na stronie wydarzenia.

Natomiast w Zabrzu, gościć będzie Krzysztof Piskorski, autor książki "Cienioryt". Ale to spotkanie zaplanowane jest na grudzień, więc jest jeszcze spory zapas czasu, żeby zaplanować sobie udział w tym wydarzeniu.

Na koniec, chciałam jeszcze zaprosić was na stronę Polak potrafi, wspierającą różne projekty i nowatorskie inicjatywy. Zwróćcie uwagę na "Lekcje niemieckiego", zbiór felietonów autorstwa Łukasza Grajewskiego. Może kogoś temat bliżej zainteresuje i postanowi wspomóc młodego autora.

A już niedługo wypatrujcie na blogach ŚBK Konkursu Mikołajkowego. Miłego dnia, pozdrawiam

Sardegna

niedziela, listopada 24, 2013

"Wszyscy mamy tajemnice" Harlan Coben

Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 463
Moja ocena : 6/6

Coben, Coben i jeszcze raz Coben! Kolejna książka potwierdza regułę, że jest to mój ulubiony autor i chociaż jego powieści są dość tendencyjne, zawsze ich lektura jest emocjonującą przygodą. "Wszyscy mamy tajemnice" było moją wakacyjną lekturą, mam więc w jej opisaniu mały poślizg. Jednak co się odwlecze... 

Kompletuję powieści Cobena, czytałam je prawie wszystkie, ale w różnej kolejności. Kto zna twórczość tego autora, ten wie, że jego historie opierają się na perypetiach Myrona Bolitara - właściciela agencji promującej sportowców, jego przyjaciół, Wina i Esperanzy Diaz, oraz historii odrębnych, w których znaleźć można odnośniki do postaci i wydarzeń z Bolitarem związanych.

Dla przypomnienia, o Myronie, według chronologii opowiadają powieści:

"Bez skrupułów"
"Krótka piłka"
"Bez śladu"
"Błękitna krew"
"Jeden fałszywy ruch"
"Ostatni szczegół"
"Najczarniejszy strach"
"Obiecaj mi"
"Zaginiona"
"Wszyscy mamy tajemnice"

Historie odrębne to:

"Nie mów nikomu"
"Bez pożegnania"
"Jedyna szansa"
"Tylko jedno spojrzenie"
"Niewinny"
"W głębi lasu"
"Zachowaj spokój"
"Mistyfikacja"
"Na gorącym uczynku"
"Klinika śmierci"

Tym razem Bolitar deklaruje pomoc swojej dawnej znajomej, byłej tenisistce, Suzzie. Kobieta jest w ósmym miesiącu ciąży i trapi ją dziwna, anonimowa wiadomość, otrzymana na FB. W krótkim czasie znika tez jej mąż, Lex - członek legendarnego zespołu rockowego, Horse Power. Sprawa nabiera jeszcze większego tempa, kiedy Bolitar wgłębia się w historię zespołu i dociera do charyzmatycznego frontmana grupy - Gabriela Wire i dowiaduje się o dramatycznym wydarzeniu, mającym miejsce kilkanaście lat temu, po koncercie grupy.
W trakcie poszukiwań, nasz bohater trafia na ślad niewidzianej od lat szwagierki, Kitty. Kobieta wraz z Bradem, młodszym bratem Myrona, zniknęła przed laty z życia Bolitarów, a teraz pojawia się w kontekście sprawy HorsePower, a do tego jeszcze z nastoletnim synem - Mickey'em.

Bolitar jest kompletnie zdezorientowany. Próbuje połączyć fakt obecności Kitty ze sprawą zaginięcia Lexa, a także mroczną tajemnicą zespołu. Czy pozornie zupełnie obce sobie osoby, są w jakiś sposób ze sobą połączone? Co działo się z Bradem i Kitty przez te wszystkie lata? Jaką tajemnicę skrywają i co ma ona wspólnego z Lexem i Suzzie?

"Wszyscy mamy tajemnice" uchyli rąbka tajemnicy z przeszłości Myrona, zamknie też pewien etap w zyciu bohatera. Ma on już swoje lata, nie jest już tak chętny do wszelakich akcji i rozwiązywania zagadek kryminalnych, jak kiedyś. Nieco zmęczony, zapragnie stabilizacji i odda pałeczkę w ręce swojego bratanka - Mickey'a. Zresztą to już Mickey będzie głównym bohaterem następnej powieści Cobena - "Schronienie".
Duet Bolitar i Win też będzie wyglądał inaczej niż zwykle. Coś się zmieni w życiu bohaterów i ich relacji. 
Coś się skończy, coś zmieni. W każdym razie następna powieść Cobena na pewno będzie już zupełnie inna. Mam nadzieję, że nie gorsza od poprzednich.

Powieści autora mają coś takiego w sobie, że pochłaniają czytelnika bez reszty. 500 stronicowe książki połyka się w dwa wieczory i z wypiekami na twarzy śledzi poczynania bohaterów. To nic, że jest trochę powtarzalnie i odtwórczo. Ja mimo wszystko jestem wielką fanką Cobena i basta!
Sardegna

czwartek, listopada 21, 2013

ŚBK "Czym powinna być księgarnia?" Czyli o spotkaniu w Księgarni "Victoria" w Zabrzu

W niedzielę, kiedy polscy blogerzy debatowali na Blog Forum Gdańsk, nasza śląska grupa spotkała się w Zabrzu na równie miłą okoliczność. Przyjęliśmy zaproszenie Księgarni "Victoria" w Galerii Zabrze i spotkaliśmy się w jakże miłym gronie, żeby porozmawiać tym razem na temat, czym powinna być księgarnia. Nasza grupa pojawiła się w bardzo licznym składzie, dołączyły do nas też nowe osoby. Obecni na spotkaniu: Archer i Q, Julia Orzech, Silaqui, Magdalenardo, Scathach, Ktrya, Aneczka, Agnes, Aleksandra, KlaudiaDominika i Beata,  Isadora oraz ja.


Księgarnia "Victoria" to bardzo przyjazne miejsce. Już od progu zrobiło na nas pozytywne wrażenie. Z uśmiechem na twarzy, przywitała nas przemiła kierowniczka - Małgosia, zostawiła blogerów w ich "naturalnym środowisku", jak to dziewczyny określiły i  cierpliwie czekała aż zaspokoimy swoje książkowe potrzeby.
 Razem z Aneczką, Isadorą, Scathach, buszujemy na stoisku z promocjami, jakże by inaczej!

Małgosia i Archer śledzą nasze poczynania

Kulturalna wymiana poglądów z Ktryą

Książki i miłe towarzystwo zawsze zapewniają nam dobry humor

Po przeglądnięciu oferty, zakupów książek po promocyjnych cenach i zanotowaniu w pamięci wszystkich uwag,  jakie nasuwały się nam na temat księgarni, udaliśmy się do pobliskiej kafejki na pyszną kawkę i omówienie naszych wspólnych planów i projektów.
Na miejscu czekała na nas przemiła niespodzianka, gdyż Małgosia  przygotowała dla nas wspaniale dopasowane, książkowe upominki.

Moja niespodzianka prezentowała się następująco:


Za upominek serdecznie dziękuję:


http://www.czytay.pl/

A potem to już było tylko głośniej, weselej i bardziej twórczo! Omówiliśmy nasze przyszłoroczne projekty, a pierwszy z nich uda się jeszcze zrealizować w tym roku, w grudniu. Będzie to świetny Konkurs Mikołajkowy, więc zaglądajcie na nasze blogi nasza stronę na FB.
Zapowiada się rewelacyjna współpraca, z którą wiążemy poważne plany. Mamy nadzieję, że uda się stworzyć coś fajnego w naszej okolicy na szeroką skalę.


Wszyscy zadowoleni i uśmiechnięci, po otrzymaniu upominków.Wiadomo!

Po szalonej burzy mózgów  udaliśmy się jeszcze raz do księgarni, żeby "pokręcić się wśród książek", jak ja to nazywam. Oczywiście to moje kręcenie zakończyło się zakupem biografii Jerzego Stuhra po genialnej cenie:

Wróciłam do domu naładowana pozytywnymi emocjami, z masą pomysłów w głowie. A tak w ogóle - uwielbiam naszą Śląską Grupę, należą bowiem do niej ludzie, z którymi łączy mnie nie tylko wspólna pasja i chęć działania, ale też podobna mentalność. Czy miałabym okazję poznać te wszystkie osoby, gdyby nie blog? Chyba nie. Dlatego cieszę się bardzo z naszej aktywności i trzymam za nas kciuki!


Wracając jeszcze do tytułu posta: czym powinna być księgarnia? Dla mnie, obowiązkowo musi to być miejsce, gdzie wśród regałów z aktualna ofertą oraz stoisk z promocjami i przecenami, znajduje się cichy kącik czytelniczy, najlepiej z możliwością kupna kawy. Jeżeli byłby jeszcze kącik dla dzieci - pełnia szczęścia! Trochę to banalne, ale takie miejsca z chęcią odwiedzam regularnie, a o to przecież chodzi!

A czym dla Was powinna być księgarnia?
Sardegna

środa, listopada 20, 2013

"Major" Marcin Ciszewski

Wydawnictwo: Ender Sławomir Brudny
audiobook: czas trwania 14 h, 25 minut
Moja ocena : 4/6
lektor:  Ferency Adam

Trylogię www Marcina Ciszewskiego przesłuchałam w zeszłym roku i byłam pod wielkim wrażeniem. Najbardziej przypadła mi do gustu cześć pierwsza, a do kolejnych podeszłam już mniej entuzjastycznie. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to kawał świetnej lektury, będącej połączeniem fantastyki, literatury wojennej i historycznej.
Wszystkie trzy części: www.1939.com.pl, www.1944.waw.pl, www.ru2012.pl  dają zamkniętą, spójną opowieść. "Major" to historia, która dzieje się "pomiędzy" www.1939 a www.1944. Wydarzenia, o których w trylogii wspomniano, jednak nie zagłębiano się zbytnio w ich szczegóły. Można spokojnie pominąć tą część w czasie czytania serii www, jednak zapoznanie się z tym wątkiem, daje pełniejszy obraz całej historii Pierwszego Samodzielnego Batalionu Rozpoznawczego.

Dla przypomnienia, historia zaczyna się w sierpniu 2007 roku, kiedy to PSBR pod dowództwem podpułkownika Jerzego Grobickiego, wyrusza na akcję do Afganistanu. W wyniku spisku, batalion, zamiast na Bliski Wschód, trafia na polskie pole bitwy we wrześniu1939 a Grobicki postanawia połączyć siły swojego wojska z armią polskich żołnierzy.

Zakończenie części pierwszej nie kończy się pomyślnie dla podpułkownika i jego przyjaciół. Zostają oni "uwięzieni" w roku 1939 i zmuszeni zostają do opuszczenia Polski. Udają się za ocean i w stanach Zjednoczonych próbują zbudować dla siebie nową rzeczywistość.
Nie wszyscy żołnierze jednak wybierają emigrację. Porucznik Wojtyński, jeden z bardziej charyzmatycznych dowódców  Pierwszego Samodzielnego Batalionu Rozpoznawczego, postanawia zostać w Warszawie i wszystkimi siłami wspomóc rodaków. Zaczyna współpracę z generałem Roweckim, a co z tym idzie, negocjacje o nowoczesną technologię.
Do tego, w Warszawie rozpoczynają się przygotowania do likwidacji getta warszawskiego, zaplanowanej przez samego Heinricha Himmlera.
Czy Wojtyńskiemu uda się ogarnąć sytuację i uprzedzić Polaków o przyszłych wydarzeniach?

Zaczyna się wyścig z czasem i z samą historią. Kto zapoznał się z www.1944, ten finał zna, jednak nie to jest w historii Wojtyńskiego najważniejsze. 
Emocje udzielają się czytelnikowi, który pragnie happy endu, jak niczego innego. Rzeczywistość wojenna jest jednak brutalna i o szczęśliwe zakończenie, w takim wypadku, bardzo trudno.

Jak dla mnie, "Major" okazał się nieco mniej interesujący, niż pozostałe części serii. Być może związane jest to z faktem, że wzięłam się za jego odsłuchiwanie, kiedy znałam już całość serii www i wydarzeń w roku 1944. Dlatego, ze swej strony, polecam zaznajamianie się z tą powieścią, według chronologii, czyli po www.1939.

Jeśli chodzi o odbiór samych audiobooków, żałuję, że do wszystkich części nie zaproszono jednego lektora. Po odsłuchaniu www.1939, Grobicki mówi dla mnie tylko głosem pana Krzysztofa Banaszyka. Z całym szacunkiem dla pozostałych lektorów, pierwsze wrażenie jest zawsze najlepsze i trudno potem zmienić swoje zdanie.

Fani Ciszewskiego nie będą ani serią www, ani "Majorem" zawiedzeni. Podobnie jak czytelnicy zainteresowani wątkiem pętli czasowych, gdzie fikcyjne wydarzenia dzieją się w prawdziwych realiach historycznych. Mimo że jest to literatura raczej męska, przemówiła do mnie szczególnie i pozwoliła poznać bliżej autora, którego od tamtej pory, wyjątkowo cenię.

Sardegna

sobota, listopada 16, 2013

"Na szczęście mleko" Neil Gaiman

Wydawnictwo: Galeria Książki
Liczba stron: 160
Moja ocena : 5/6

Nie wiem, czy powstała kiedykolwiek, równie zakręcona książka o mleku... Pewnie nie, bowiem mleko nie wydaje się być jakimś super atrakcyjnym towarem, o którym można by napisać całą książkę i to jeszcze skierowaną dla młodszej młodzieży. Neil Gaiman pokazał jednak, że można taką historię napisać, uczynić z mleka bohatera najwyższej klasy, którego losy śledzi się z zapartym tchem, i do tego, świetnie się bawić. 

Wiem, że Gaiman pociąga za sobą tłumy. Do momentu przeczytania powyższej książeczki, mnie jakoś za sobą nie pociągał. Może dlatego, że znam tylko jego "Koralinę". Jednak mając na uwadze formę "Koraliny" i "Na szczęście mleko" wyrobiłam sobie zdanie o autorze i chętnie podążyłabym za jego kolejnymi, a raczej wcześniejszymi powieściami. Jeżeli są w podobnym klimacie, to muszą mi się spodobać!

Ale do rzeczy, o co chodzi z tym mlekiem? Mama wyjechała w delegację i pozostawiła dom na głowie taty i dzieciaków. Wyjeżdżając, dała jasne wskazówki, co do obowiązków i planu czynności do wykonania. Jednym z ważnych elementów było kupienie świeżego mleka. Mama, która kiedykolwiek gdzieś wyjeżdżała, dobrze wie, że jej słowa zostały zapomniane przez domowników, ledwo zamknęły się za nią drzwi. Także, nie dziwi, że podczas śniadania okazało się, że mleka brak, a płatków bez mleka absolutnie nie da się jeść! Demokratycznym głosowaniem, tata został oddelegowany po mleko. 

I tak zaczyna się niewiarygodna historia, jaka przydarzyła się tacie na trasie sklep-dom. Cóż tam się działo! Tata został wciągnięty na statek pozaziemskiej cywilizacji, a potem wydarzenia potoczyły się lawinowo: piraci, vampiury, dinozaury, latająca policja, wyspa z czynnym wulkanem, skarb, balon, załamanie czasoprzestrzeni... a wszystkiemu temu towarzyszy mleko, które nie jest wcale biernym uczestnikiem tych wydarzeń.

Wszystkie te fantastyczne historie są opatrzone świetnymi ilustracjami Chrisa Riddell'a. Pięknie obrazują całą opowieść i nadają jej charakteru:


Świetna to książeczka! Może niekoniecznie dla dorosłych, chociaż, nie powiem, też się dobrze bawiłam w czasie lektury. Myślę jednak, że dla grupy docelowej, czyli dzieciaków w wieku 8-12 lat, lektura będzie idealna. Wyobraźnia pracuje na pełnych obrotach, książka wprowadza w świat fantastyki, jest zabawna i świetnie zilustrowana. Do tego, estetyczna, twarda okładka - nic dodac, nic ująć - świetny pomysl na prezent mikołajkowy lub świąteczny. Miło spędziłam z nią czas i tradycyjnie, odkładam ją na najwyższą półkę dziecięcej biblioteczki. tam poczeka, aż moje dzieciaki osiągną wiek odpowiedni.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Galerii Książki, za co serdecznie dziękuję.
Sardegna

wtorek, listopada 12, 2013

"Hak pośrodku nieba" Giulia Gabrieli


Wydawnictwo: Rafael
Liczba stron: 152
Moja ocena : ?/6

Trudno mi czytać książki takie, jak powyższa. Sporo mam własnych problemów i zmagań, a czytanie tak mocno naładowanej emocjami książki, odgrywa się potem na mojej psychice.
Nie mam na to siły. Całkiem niedawno zmagałam się z "Chustką". Lektura wykończyła mnie psychicznie i tak, jak wspominałam przy jej opisywaniu, nie chodzi o to, że nie obchodzi mnie los ludzi śmiertelnie chorych, czy też jestem w stosunku do nich obojętna. Po prostu myśli, jakie nachodzą mnie w trakcie lektury, mimowolne porównywanie swojego życia do życia chorej osoby, bądź jej bliskich jest nieuniknione. Odchorowuję potem taką książkę nieprzespanymi nocami i obsesyjnym lękiem, który dość długo trzyma mnie za gardło. Dlatego staram się unikać takich książek, choć wiem, że jest spora grupa ludzi, która takiej lektury właśnie potrzebuje, treści, która przyniesie nadzieję i pokaże, jak można z chorobą stanąć w szranki.

Nie da się nie porównać "Haka..." do "Chustki", choć poza chorobą, jaka dotknęła obie dziewczyny, siłą, z jaką obie z nią walczyły i finału ich zmagań, reszta historii przedstawia się nieco inaczej. 

Giulia to nastolatka mieszkająca ze swoją rodziną we Włoszech. Wieść o chorobie jest dla niej zupełnym zaskoczeniem. Jednak, o ile dla jej rodziny to cios prosto w serce, dla niej samej wiadomość ta staje się początkiem wielkiej walki i świadectwa wiary. Guilia w każdej rozmowie z lekarzem, w każdej przebytej terapii, w każdym wierszu czy opowiadaniu, jakie tworzy, pokazuje, że całe swoje życie powierza Bogu i niczego się nie lęka. 

Książka nie jest długa, jednak obfituje w interesujące refleksje na temat życia, rodziny, przyjaźni czy pisarstwa, dziedziny, która była Giuli bardzo bliska.
Nastolatka opisuje też ludzi, którzy pomagali jej w walce z chorobą: rodzinę, przyjaciół, lekarzy, duchownych. Zadziwiające, jak paradoksalnie choroba wzmocniła charakter dziewczyny, spowodowała, że emanowała ona wyjątkową siłą i radością życia, mimo ogromnego bólu i nieuchronnie zbliżającego się końca. 

Giulia do końca starała się być normalną dziewczyną, lubiła zakupy, spotkania z przyjaciółmi, przebieranki i podróże. W ostatniej fazie swej choroby zdała też z celującym wynikiem egzamin gimnazjalny.
Zmarła w 2011 roku, po dwóch latach zmagań z chorobą. 

Najbardziej przejmujące, ale jednocześnie dające do myślenia jest zdanie, wypowiedziane przez Guilię pod koniec jej życia: "Ja wiem, że moja historia może zakończyć się tylko na dwa sposoby...i są to - zapewniam was - dwa happy endy!"
Takiej radości życia i czerpania z niego tego, co najlepsze, powinniśmy się od Guili uczyć...
Sardegna

poniedziałek, listopada 11, 2013

"Złodziej tożsamości" Erica Spindler

Wydawnictwo: G+J
Liczba stron: 456
Moja ocena : 5/6

O tak! Książki Erici Spindler to jest to, co lubię! Autorka obok Alex Kavy jest jedną z moich ulubionych, ale o tym pisałam już  przy okazji "Krwawego wina" i "Ukarać zbrodnię". Jak można się domyślać, z mojej wysokiej noty, autorka trzyma poziom i potrafi wciągnąć czytelnika w akcję.

Policjantka M.C. Riggio, która zawsze brała udział w rozwiązywaniu spraw kryminalnych od strony zawodowej, zmuszona będzie poprowadzić śledztwo z tytułu śmierci członków swojej rodziny. Najpierw zastrzelony przed domem zostaje jej narzeczony, kilka dni później, w tajemniczych okolicznościach ginie jej kuzyn Tommy.  

Kobiecie nie łatwo jest dojść do siebie po takiej stracie, jednak mobilizuje wszystkie siły i z pomocą swojej żywiołowej partnerki Kitt Lundgren, próbuje dociec prawdy.

W trakcie poszukiwania informacji, na temat śmierci Tommiego, policjantki wpadają na trop afery internetowej i jeszcze jednego zabójstwa, pozornie nie związanego z ich sprawą. Ktoś morduje młodego informatyka i zabiera jego komputer. Okazuje się, że wszystkie trzy zabójstwa mają wspólny mianownik, i tylko M.C. Riggio będzie umiała go odnaleźć, bowiem rozwiązanie zagadki tkwi w jej więzach rodzinnych.

"Złodziej tożsamości" odkrywa przed czytelnikami kulisy tzw. krakingu, czyli przestępczości internetowej, polegającej na wykradaniu danych i kradzieży wirtualnych pieniędzy. Temat bardzo aktualny, bowiem przestępstwa w Internecie są obecnie bardzo rozpowszechnionym procederem. 

Śledztwo prowadzone w tej sprawie przez policjantki nieco różni się od tradycyjnego. Więcej w nim poszukiwań, przepytywania świadków, szukania związków i łamania kodów, niż krwawej jatki i pogoni za przestępcą. Nie martwcie się jednak, że taka forma prowadzenia śledztwa spowoduje, że książka będzie rozwlekła i przegadana. Nic z tego! Akcja toczy się wartko, poszlaka goni poszlakę, a finał całej historii przeniesie się z rzeczywistości wirtualnej w realną.

Poza wątkiem M.C. Riggio rozbudowany będzie także wątek jej partnerki Kitt Lundgren. Kobieta będzie musiała postawić sobie ważne pytanie: praca zawodowa czy życie osobiste. Jej rozważania będą miały istotny wpływ na sprawę.

Lubię takie powieści, które czyta się jednym tchem, żeby jak najszybciej przekonać się, kto zabił i jaki miał motyw. Jeśli takie uczucie, towarzyszące Wam podczas lektury kryminałów i thrillerów jest Wam dobrze znane, "Złodziej tożsamości" przypadnie Wam do gustu, nie ma innej opcji.

"Złodzieja tożsamości" zaliczam do wrześniowego wyzwania Trójka e-pik, jako powieść z motywem znajomości internetowej. 
Sardegna

niedziela, listopada 10, 2013

Stosy, zapowiedzi, zaproszenie do Księgarni Victoria, Skansenu i inne

Witajcie w ten leniwy, długi weekend. Uwielbiam takie momenty, kiedy nic nie muszę. Mogę sobie wtedy przeglądać blogi do woli i zerkać na różne strony z książkami związane. Jak to mam w zwyczaju, informacje o zapowiedziach, moich nowych stosach czy innych książkowych atrakcjach, zamieszczam w jednym poście. Zapraszam zatem do lektury.

Na początek zapowiedzi:

Interesująca propozycja Znaku: "Dom Tajemnic"

Książka to światowy bestseller polecany przez J.K.Rowling, a jej polskim jej ambasadorem został Piotr Fronczewski, który jest także lektorem audiobooka o tym samym tytule.

Autorami książki są:
Ned Vizzini - znany amerykański autor powieści dla młodzieży oraz
Chris Columbus - amerykański reżyser i scenarzysta, twórca m.in. filmów o Harrym Potterze, Pani Doubtfire i Gremlinów.

Premiera "Domu Tajemnic" została zaplanowana na 7 listopada.
Niewyjaśniona tajemnica sprzed lat doprowadza do niebezpiecznego starcia dobra ze złem. Dom pełen mrocznych sekretów staje się miejscem walki trójki rodzeństwa o życie swoich najbliższych. Jak potoczą się losy Eleanor, Kordelii i Brendana? Czy przeniesieni przez Wichrową Wiedźmę do groźnego świata zjednoczą swoje siły i pokonają Króla Burz? Czy ocalą swoich bliskich?

W drugiej kolejności przedstawiam równie interesującą zapowiedź Dreams: "Dopóki śpiewa słowik" Antonii Michaelis, której premiera została zaplanowana na marzec 2014.
 
Jari ma osiemnaście lat i w porównaniu z najlepszym przyjacielem, Mattim, jest nieporadny w kontaktach z dziewczętami. Nic dziwnego. Żył dotąd w uporządkowanym świecie stałych norm i krochmalonych koszul – brakuje mu doświadczenia. To wszystko zmienia się, gdy spotyka Jaschę. Ta wywierająca niezwykłe wrażenie dziewczyna prowadzi go ze sobą do domu w samym środku leśnej pustelni. Tam Jari odkrywa świat piękna, finezyjnych ornamentów i zmysłowego upojenia. Ale wkrótce okazuje się, że Jascha skrywa pewną tajemnicę. I że za pięknymi złudzeniami kryje się porażająca prawda. Dom na odludziu. Błądzący wędrownik. Las, skrywający zbyt wiele grobów. I niebezpieczeństwo, które wychodzi poza granice wyobrażeń.
 
Książka jest mi bardzo bliska, bowiem autorka ma na swoim koncie rewelacyjnego "Baśniarza", który jest powieścią na bardzo wysokim poziomie. Nie ma się zatem co dziwić, że chciałabym przeczytać kolejną książkę autorki.
***

Po zapowiedziach, czas na moje książki w stosie:


Na górze: audiobook os Biblioteki Akustycznej "Za kogo ty się uważasz" Alice Munro 
"Hotel du Nord" E. Dabit - pobrana na Podaju 
"Kapitan na służbie" Od Otwartego 
"Czarne tango" L. Oskarsson, "Miodowa pułapka" Unni Lindell i "Ostatnia zima" Ake Edwardson od czarnej Owcy - serdecznie dziękuję wszystkim wydawnictwom!

Drugi stos będzie nieco mniejszy: "Zuźka D. Zołzik żegna zerowkę" i "Dotyk oszusta" Mia Marlowe od Naszej Księgarni oraz "Ogród Kamili" Kasi Michalak od Znaku
 
 


*** 
Korzystając z okazji, chciałam jeszcze przedstawić kilka ciekawych wydarzeń, które planowane są na najbliższy czas. Może weźmiecie udział w którymś z nich?


Coś dla mieszkańców Warszawy:
A także coś dla użytkowników FB:

Akcja Wędrująca książka "31.10 Wioska przeklętych" - antologia wydana przez polskich autorów w 2012. Dołączając do wydarzenia możecie ustawić się w kolejce po papierową wersję książki. Moją opinie na temat tego zbioru znajdziecie TUTAJ.
Miesiąc fantastyki w Księgarni Victoria w Zabrzu - szczegóły TU 

*** 
O Księgarni Victoria będę miała okazję jeszcze napisać. Za tydzień bowiem nasza śląska grupa ŚBK będzie miała okazje uczestniczyć w panelu dyskusyjnym zorganizowanym właśnie w tym miejscu. Dokładnej relacji spodziewajcie się po przyszłym weekendzie. Będzie interesująco!
 
Sardegna

sobota, listopada 09, 2013

"Nudzimisie" Rafał Klimczak

Wydawnictwo: Skrzat
Liczba stron: 126
Moja ocena : 6/6

Będąc dalej w temacie lektur dziecięcych, przedstawiam dzisiaj kolejną propozycję dla najmłodszych. Pamiętacie Nudzimisie? Urocze długouche stworki, które przychodzą do nudzących się dzieci? 
Mieliśmy okazję zapoznać się nimi, jednak przez nieuwagę, od razu, sięgnęliśmy po tom czwarty opisujący ich przedziwne przygody. "Szymek w krainie Nudzimisiów" tak spodobał się moim dzieciakom, że nie przeszkadzała im nawet nieznajomość poprzednich tomów i początku całej historii. 

Kiedy jednak, dzięki Wydawnictwu Skrzat, dotarł do nas pierwszy tom Nudzimisiów, moje dzieciaki ogarnęło szaleństwo, które rozpoczęło się już przy rozpakowaniu paczki! Potem było już tylko głośniej i bardziej emocjonująco! Zostałam postawiona przed faktem dokonanym, żeby czytać JUŻ, nie wieczorem, nie później, tylko TERAZ!

I tak przyszło nam zapoznać się z początkiem nudzimisiowej historii. A było to tak... Szymek się nudził. Krzyczał głośno: "Nudzi mi się!!! Nudzi mi się!!!" I wtedy tata przedstawił mu opowieść o dziwnych stworkach, które przychodzą na takie dziecięce zawołanie. Tymi postaciami są właśnie Nudzimisie, przychodzące tylko do dzieci, które w nie mocno wierzą. Tata pozostawił synka z tą historią ... a kilka minut później, do Szymka zawitał Hubek - Nudzimiś z magicznej krainy Nudzimisiowo.

Tak właśnie zaczęła się niezwykła przyjaźń chłopca i wielkouchego stworka, która zaowocowała wieloma kreatywnymi zabawami i pomysłami. Nudzimisiowi znajomość z Szymkiem też przyniosła wiele radości. Po pierwsze, mógł on opowiedzieć o nim w krainie Nudzimisiów, gdzie istnienie dzieci nabrało miana legendy, od lat bowiem, żadne dziecko nie wezwało do siebie Nudzimisia
Po drugie, Hubek, w następną podróż do Szymka, zabrał swoich przyjaciół: Gusię i Mutka, żeby inne Nudzimisie też mogły poznać świat dzieci.

Cała książeczka wypełniona jest po brzegi przygodami, jakie przyszło Szymkowi przeżyć w towarzystwie sympatycznych misiaków. Każda historia niesie ze sobą pozytywny wydźwięk i przemyca ważne wartości, które warto dzieciom uświadomić: nie wolno bić rodzeństwa, nie można kłamać, nie warto oceniać innych po wyglądzie. Strony książeczki opatrzone są ilustracjami, obrazującymi daną sytuację, więc mali czytelnicy chętnie sami książeczkę oglądają. Warto wspomnieć, że ilustrację są bardzo naturalne, jakby narysowane kredkami przez same dzieci. Przez to książka jest bardziej przyjazna dzieciom, a cała historia naturalnie przez nie przyjmowana.

Od pierwszego kontaktu z tymi wesołymi postaciami, pojęcie "Nudzimisie" na stałe weszło w nasze życie. Gdy tylko moja Pięciolatka się nudzi, mówię jej: "zawołaj Nudzimisia, może przyjdzie się z tobą pobawić". Wtedy od razu na jej twarzy pojawia się uśmiech, a ona sama nabiera ochoty na zerknięcie do książeczki.

Kiedy z TK w Krakowie przywiozłam jej zakładki z Nudzimisiami, zdobyte na stoisku Skrzata, od razu stały się jej ulubionymi zakładkami, przenoszonymi teraz z czytanej książki do następnej. Strasznie się cieszę, że moje dzieci lubią literaturę i gadżety z nią związane. Zawsze miałam nadzieję, że kiedy będę miała dzieci, zarażę ich swoją pasją. I chyba mi się udało!

Książkę przeczytaliśmy dzięki uprzejmości Wydawnictwa Skrzat, za co serdecznie dziękujemy .
Sardegna